Chyba większość zarazków łapie się przez internet. Adblock zapobiega ładowaniu reklam, które mogą same w sobie zawierać wirusy albo prowadzić do szemranych
stron witryn sieci Web. NoScript pozwala łatwo wyłączyć skrypty w JavaScripcie, które... sam nie wiem, w jaki sposób mogą zaszkodzić, poza tym chyba oferuje ochronę przed przechwytywaniem kliknięć.
Avasta używam w zasadzie tylko do ręcznego skanowania prawie każdego pobranego z sieci pliku, zanim go otworzę. Mam włączoną opcję pracy w tle, co oznacza, że nie słyszę już nawet "bazy wirusów programu Avast" ani nie widzę żadnych wyskakujących okienek. Nie polecam wybierać jakichkolwiek dodatkowych bajerów typu GrimeFightera w procesie instalacji. Sam antywirus jest jedyną rzeczą, która nas interesuje, reszta to jakieś śmieci potencjalnie spowalniające pracę systemu.
Tak naprawdę nie wiem nawet, czy moja instalacja Avasta cokolwiek robi. Avast zajmuje mi średnio 0% CPU i 5 megabajtów RAMu. Moje ręczne skany nigdy nie wykryły żadnego wirusa. Wprawdzie program ma w kwarantannie jakiś plik "Autorun.inf" zakwalifikowany jako trojan "BV:AutoRunFD" ale nie wiem, skąd go wytrzasnął. Może go odinstaluję. Chyba Windows 7 i nowsze mają jakiś wbudowany antywirus.
Firewall routera jest czymś, co dobrze posiadać. Upewnijmy się, że nasze hasło do sieci jest dosyć długie, zabezpieczone protokołem WPA/WPA2 i zaszyfrowane w standardzie AES, a żadne nieużywane porty nie są niepotrzebnie pootwierane. Tak samo zmieńmy nazwę użytkownika i hasło do routera na inne, niż standardowe "admin/admin". Domyślnie wszystkie zasoby naszego komputera w Win8 (i pewnie Vista/7/10 też) są niedostępne dla innych maszyn w sieci, ale i tak należy pamiętać o tym, że to potencjalna furtka, którą ktoś może wykorzystać, by uzyskać nieupoważniony dostęp do naszych gothicowych fan-ficów.
Słyszałem, że Malwarebytes Anti-Malware jest bardzo dobry do odrobaczania naszego komputera, jeśli mamy na nim jakieś choróbska.