Autor Wątek: Disciples - Sesja  (Przeczytany 20229 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Dollan

  • Wiadomości: 1042
  • El Magnifico
Odp: Disciples - Sesja
« Odpowiedź #30 dnia: Kwiecień 11, 2015, 23:43:43 pm »
Na wieży strażniczej zabrzmiał dzwon alarmowy. Nagle całe miasto, do tej pory przynajmniej starające się zachować pozory spokoju, w panice rzuciło się w odmęty chaosu. Mieszkańcy, wpadając na siebie i potykając się nawet o własne nogi, pognali przed siebie. Nie do końca mieli plan, dokąd chcą uciekać - uznali, że najlepiej będzie się po prostu znaleźć jak najdalej od miejsca, w którym żołnierze zrobili się nerwowi. Faktycznie, była w tym jakaś pokrętna logika.

Imperialni strażnicy jednak niespecjalnie mieli czas na przyglądanie się temu szaleńczemu pędowi, gdyż w tym samym momencie również się w taki rzucili. Oni jednak próbowali znaleźć sobie jak najlepsze miejsce do walki, a następnie wychylić się zza najbliższej osłony na tyle, by nie rzucać się w oczy a mimo to móc popatrzeć na nadchodzących gości. Wróg był jeszcze daleko, było kilka chwil na przemyślenie całej tej sytuacji... to znaczy, byłoby, gdyby nie zastanawiający cień, który przemknął po wieży strażniczej. Był to cień o tyle intrygujący, że należał do istoty, która właśnie w tej chwili szybowała nad murami miejskimi i wyglądała na zaciekawioną pobliskimi budynkami. Zaciekawienie to znalazło swoje ujście w ogromnej chmurze ognia, która już wkrótce gnała w stronę zabudowań. Jedyne, co zdołali jednak zarejestrować żołnierze, to potężny huk i falę uderzeniową, która kilkoma z nich porządnie grzmotnęła o blanki.

Bestia zniżyła lot, po czym przefrunęła tuż nad dachami okolicznych domów je również częstując kilkoma ciepłymi słowami.
- Zestrzelcie go, na diabły i demony! - ryknął któryś z rycerzy, na co kilku jego ludzi zareagowało wyjątkowo żałosną salwą z łuków.
Ich strzały minęły nieumarłego smoka o dobre kilka kroków, więc niespecjalnie tym atakiem przejęty potwór ruszył w kierunku wieży miejskiego maga. Zapewne wyczuł dochodzącą stamtąd energię. Albo po prostu miał ochotę rozwalić coś dużego, cholera wie te smoki. W tej chwili jednak pojawiła się kolejna dobra wieść - do murów niebezpiecznie zbliżyli się już nieumarli wojownicy niosący drabiny oblężnicze. Niemal nieopancerzone szkielety gnały przodem, a za nimi nieśpiesznie posuwał się dość nieskładny szereg okutych w stal zombie. Pierwsze z drabin stuknęły o mur już chwilę później, a kilka z nich przytknęło się też do wieży strażniczej. Wrogowie z nadzwyczajną zwinnością poczęli wspinać się ku górze, i tylko co jakiś czas któryś wydawał z siebie głośne chrupnięcie po bliskim spotkaniu z lecącym z góry kamieniem, po czym spadał w gromadę swoich nacierających kamratów.

wardasz

  • Wiadomości: 883
Odp: Disciples - Sesja
« Odpowiedź #31 dnia: Kwiecień 13, 2015, 22:03:52 pm »
Lothor chwycił dwa oszczepy, po jednym w rękę, i wstał. To że rzucał oszczepem może z pięć razy w obozie dla rekrutów nie miało żadnego znaczenia. To że jego celem miał być wielki jak kilka stodół, szkieletowaty, zionący ogniem i miotający rozbijający w pył całe budowle smok także nie miało żadnego znaczenia. Jedyne co zaprzątało umysł krążącego wzdłuż blanków giermka było to, że jeśli mu się uda, okryje się chwałą smokobójcy, o uratowaniu miasta nie wspominając. Przecież jeśli smok zniknie, cała armia spierdoli przerażona porażką swego wodza. Tak więc, błagając szeptem Wszechojca o pomoc, krążył, starając się być stale po przeciwnej stronie baszty niż smok. Jeśli bestia będzie zbliżała się w ich kierunku, rzuci prawym oszczepem, biorąc maksymalny możliwy rozpęd na szczycie baszty. Po rzucie natychmiastowo się odwróci, przekładając lewy oszczep w prawą rękę, po czym, o ile bestia nie skręci tylko przeleci nad ich wierzą, weźmie ponownie rozpęd, po czym zrobi jej lewatywę drugim oszczepem. Jeśli skręci... cóż, poczeka na następną okazję. Powtarzać tak będzie aż do wyczerpania się zapasu oszczepów, śmierci bestii lub konieczności zmycia się z wierzy. A właśnie, spieprzanie z wierzy. Jeśli smok zacznie ziać ogniem w ich kierunku, zrejteruje na schody, poziom niżej-jeśli by ział na nich. Jeśli będzie np ział po murze, ale nie na wierzę, obrzuci go oszczepami-co jak co ale takiej okazji nie zmarnuje. Jeśli smok spróbuje wierzę staranować... wtedy wyrzuci pierwszy oszczep trochę szybciej, po czym spierdoli ze trzy poziomy niżej, osłaniając głowę.
chcesz czegoś? pisz pw, powiem ci gdzie mnie można znaleźć

Dollan

  • Wiadomości: 1042
  • El Magnifico
Odp: Disciples - Sesja
« Odpowiedź #32 dnia: Kwiecień 18, 2015, 16:29:47 pm »
Latająca bestia tymczasem profilaktycznie poczęstowała wieżę magów kilkoma ognistymi pociskami. Wieża nie pozostała wobec smoka dłużna, i po chwili z jej okien wyleciała chmara małych, błękitnych kulek. Nie było co prawda żadnych wybuchów ani kanonady magicznych wystrzałów, ale zaraz po tym, jak (prawdopodobnie) ogniki obsiadły kościanego potwora, zaczął on wykazywać znacznie większą chęć do kołowania w powietrzu, spontanicznego opadania i wznoszenia się, a także z lubością obijał się o takie elementy krajobrazu jak na przykład rynek. Gdy jednak ponownie poderwał się do lotu, prawdopodobnie szybko przeanalizował swoją sytuację i postanowił wycofać się na z góry upatrzone pozycje, z dala od miotających nim na prawo i lewo dziwactw. Traf chciał, że swoją trasę obrał tuż obok wieży strażniczej, której bronił Lothor.

Zgodnie ze swoim wcześniejszym planem, Lothor wziął rozpęd i cisnął w smoka oszczepem. Ta, po chwili lotu wbiła się w jego prawe skrzydło, przez co potwór zawinął w lewo i omal nie rozbił się o bramę miejską. W ostatniej chwili jednak machnął potężnie skrzydłami, wywołując spore dmuchnięcie, które roztrąciło żołnierzy stacjonujących na wieży niczym ołowianych rycerzyków i wywołało lekkie zamieszanie wśród atakujących, przewracając dwie czy trzy drabiny oblężnicze. Kolejny oszczep, który poleciał w kierunku bestii, wykonał już swój lot w asyście innych pocisków wysłanych przez pozostałych obrońców wieży strażnicze. Pozdrowienia te trafiły ją co prawda, lecz pozsuwały się po łuskach na jej grzbiecie. Smok wzbił się w górę i zniechęcony całym tym zamieszaniem, zawrócił w kierunku reszty nieumarłych wojsk czekających w oddali. Kilku obserwujących to obrońców wydało z siebie okrzyk radości, jednak dziarsko nacierające grupy szkieletów szybko ostudziły ten wybuch entuzjazmu.
 
A jako, że obrońcy wieży strażniczej skupili się na walce ze smokiem, to dali tym samym możliwość grupie atakujących nieumarłych na dotarcie po drabinach na jej szczyt.

wardasz

  • Wiadomości: 883
Odp: Disciples - Sesja
« Odpowiedź #33 dnia: Kwiecień 28, 2015, 11:16:56 am »
Smok odlatywał!!! Nikt by mu nie uwierzył, gdyby opowiedział o tym. Oto on, jednym tylko oszczepem, zranił smoka tak ciężko, że ten omal się nie rozbił, po czym ciężko odleciał za horyzont lizać rany. Szczęście nie trwało długa, powiem wystarczyło spojrzeć wzdłuż murów miejskich by zobaczyć ze wszyscy obrońcy tak bardzo skupili się na smoku, że zapomnieli o całej reszcie, przez to nie tylko kościści podstawili drabiny do muru, a nawet zdążyli się po nich wspiąć i właśnie przelewali się przez parapet. Co robić, kuszą się Lothor nie pobawi przecież, bo nie wie jak, więc pędzi po schodach w dół, na główny poziom muru, po drodze wyciągając miecz, po czym rzuca się w wir walki, siekając i rąbiąc każdą ruchomą, a nie przykrytą skórą kość.
chcesz czegoś? pisz pw, powiem ci gdzie mnie można znaleźć