Autor Wątek: sekwencje, których nienawidzicie w RPGach, które kochacie  (Przeczytany 6142 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Sentenza

  • Administracja
  • Wiadomości: 6306
  • demigod
sekwencje, których nienawidzicie w RPGach, które kochacie
« dnia: Wrzesień 27, 2015, 23:08:14 pm »
Cóż, tytuł tematu mówi chyba wszystko, więc przejdę od razu do mojego przykładu.

W skrócie to pod wpływem czytania własnej recki Inquisitora zagrałbym w niego jeszcze raz. W ilu grach mogę w końcu torturować ludzi by wydobyć z nich zeznania (przy bardzo sugestywnej jak na izo animacji oraz dźwiękach przesłuchiwanego), a na koniec aktu przeprowadzić pokazowy proces i spalić winnego na stosie? Mie mówiąc już o naprawdę dobrym writingu, gdyż w jeszcze mniejszej ilości gier zwracają się do ciebie per Ojcze.
Z drugiej jednak wiem, że gameplay by mnie szybko zniechęcił i wykończył: bieganie od NPCa do NPCa by zapełnić listę tematów, potem raz jeszcze od NPCa do NPCa by każdego o te tematy wypytać, a potem raz jeszcze od NPCa do NPCa, bo mogły się pojawić jakieś nowe poszlaki. Zresztą, srać na bieganie, walka to dramat - tylko jedna klasa jako tako się sprawdza, ciągły respawn przeciwników, a do tego mocno niesprawiedliwy poziom trudności, przy którym absurdalność diablo w wybijaniu wszystkiego dookoła wymięka. W zasadzie to są najgorsze zarzuty, bo RNG przy lootcie szło by wytrzymać, ale kompletnie zabijają chęć do zagłębiania się w nią raz jeszcze, zwłaszcza że fanem action rpg czy hns nigdy nie byłem. A jednak... a jednak dalej mnie korci by pograć, chociaż chwilę.

A jakie gry u was wywołują syndrom sztokholmski?

Wielki Czarny Mistrz Podziemia
Znawca Podziemi * Strateg Podziemia * Generał Podziemia * usw.
Nowy, lepszy MoG ver. 2.01b

Non nobis Domine, non nobis, sed nomini tuo da gloriam!

Master of Gorzała

  • Wiadomości: 3100
  • Lewacki głos na Twoim forum
Odp: sekwencje, których nienawidzicie w RPGach, które kochacie
« Odpowiedź #1 dnia: Wrzesień 27, 2015, 23:44:20 pm »
Rozmaite procesy sądowe w grach. Rosyjska ruletka czy trafisz dobrze w dialog, czy nie. Takie coś mamy w KOTOR 1 (gdzie urabianie świadków okazuje się być nieskuteczne, bo gra ma bugi), czy chociażby w NWN2.

Natomiast w tym samym KOTOR 1 bardzo lubię quest z morderstwem na Dantooine (kwestia pierwszego wrażenia, jesteś pewien, że masz racje, a tu co innego), czy też próba Sithów (a właściwie jej finał) na Korriban. Możliwość zrobienia frajera jednocześnie z mistrza, jak i jego uczennicy jest naprawdę sponio.

KOTOR2 - Jekk'Jekk Tar. Z jednej strony, fajnie jest Mirrą powybijać gnojków. Z drugiej, jak już wiesz, że Mirra może być Jedi, to zmienia się to w męke. Bo próbujesz jak na najniższym levelu to zrobić, żeby ewentalne awanse miały już w sobie Moc (hmmm).

Jeszcze w KOTORach perswazja mocy. Zawsze w KOTOR2 każe skakać w pizdu dwóm gnojkom na Nar Shadaa. Nawet, jeżeli jestem dobry.

KOTOR 2 - budowanie miecza świetlnego - mega minus. Bo miejsca, w których możesz zdobyć części są 'fixed', a reszta lootu jest random jak cholera. Możesz wydropić mega zajebisty blaster czy miecz na początku, ale miecza świetlnego to nie.

Znowuż KOTOR 2 - rozmowa z Atris na początku. Gra drażni się z Tobą możliwością odzyskania starego miecza. No właśnie, drażni. Bo miecza nie odzyskasz. Nigdy.

Jeszcze sobie pewnie coś przypomne.
Front Zniewolenia Elfiego Ścierwa
Podziemie - Demo Paladyn
Sent ver 0.73 official beta

dziki

  • Administracja
  • Wiadomości: 1117
  • la petite mort
Odp: sekwencje, których nienawidzicie w RPGach, które kochacie
« Odpowiedź #2 dnia: Wrzesień 28, 2015, 20:49:30 pm »
KOTOR2 - Jekk'Jekk Tar. Z jednej strony, fajnie jest Mirrą powybijać gnojków. Z drugiej, jak już wiesz, że Mirra może być Jedi, to zmienia się to w męke. Bo próbujesz jak na najniższym levelu to zrobić, żeby ewentalne awanse miały już w sobie Moc (hmmm).
Zabawne, bo to samo chciałem napisać. Ogólnie końcówka Nar Shaddaa to masakra pod względem gameplayowym.
Cytuj
Znowuż KOTOR 2 - rozmowa z Atris na początku. Gra drażni się z Tobą możliwością odzyskania starego miecza. No właśnie, drażni. Bo miecza nie odzyskasz. Nigdy.
Lol. :o To z kolei jedna z moich ulubionych sekwencje w grze. Tyyyyyle innuendo między tą dwójką. :D

A przynajmniej jak grasz facetem. Granie laską w KotORa 2 jest pedalskie.

Od siebie dorzucę jeszcze:
Mass Effect 1 - Planeta gdzie szukasz Liary. Jedyne co tam się dzieje, to walka. Nudna, źle zbalansowana walka w niczym nie różniących się jaskiniach. A jako, że Liarę opłaca się wziąć jak najwcześniej (:3), to i tak tam zapierdalasz jak głupi kiedy tylko pozwalają ci w końcu latać statkiem.
Planescape: Torment - Katakumby Łkających Kamieni i Zatopione Ziemie. Wiecie co jest fajne w Tormencie? Fabuła i dialogi. Wiecie co nie jest fajne w Tormencie? Walka. Dlatego aż ciężko sobie wyobrazić, jakiego geniuszu trzeba było, żeby stworzyć dwie, spore lokacje, których jedynych celem jest walka z hordami respawnujących się przeciwników. Na dodatek ci przeciwnicy to wargulce - prawdopodobnie najgłupszy rodzaj potwora w historii pięciu edycji D&D.
dank Souls 1 - Blight Town. Dwa rodzaje trucizny, wysokie platformy z których łatwo spaść, barbarzyńcy z dziwnych timingiem ataków, przeciwnicy których nie możesz dosięgnąć... Blight Town ma to wszystko, a nawet więcej. Żeby nie było - miejscówka jest zajebiście klimatyczna, ale trochę przesadzili z czynnikiem "fuck you".
VtM: Bloodlines - Nosferatu Warrens. Wspominałem już, że nie znoszę kanałów, katakumb i tym podobnych rzeczy w grach? No cóż... Kiedy pierwszy raz dotarłem do tego miejsca, nie miałem pojęcia, że po King's Way czeka na mnie kolejna, 10x dłuższa lokacja. Po mozolnym przebijaniu się przez kolejne poziomy w końcu skończyła mi się krew, amunicja i ogólnie chęć życia. Jakby tego było mało, trafiłem też na legendarny błąd z drabinką - pomimo zainstalowania całego zestawu patchy. Krótko mówiąc, skończyło się na półrocznym rage quicie.

Generalnie Warrens nie są takie upierdliwe, kiedy już wiesz jak się przygotować, ale nawet mimo tego pozostają lokacją która uosabia wszystko co najgorsze w game designie z lat 2000-2005. Trauma na całe życie.
Administracja RPG Center - 'No good deed goes unpunished'

Podziemie - Czarny Mistrz

Sentenza

  • Administracja
  • Wiadomości: 6306
  • demigod
Odp: sekwencje, których nienawidzicie w RPGach, które kochacie
« Odpowiedź #3 dnia: Wrzesień 28, 2015, 21:12:48 pm »
ok, dwa kolejne ode mnie

Risen 1 - tak jak lubię tę grę i jest to chyba moja druga ulubiona w serii po Gothicu 1, tak na myśl o ponownym przebijaniu się  przez trzeci i czwarty akt skutecznie mnie zniechęca. Jak drag, nie lubię nadmiaru walki, nie lubię podziemi, a tutaj są ciągle walka i podziemia. Co z tego że cool jak na rpga, skoro na dłuższą metę nudzą.

Neverwinter Nights 2 - w z żadną inną grą nie mam takiego love-hate. Lubię fabułę. Nawet bardzo, choć to głupie high fantasy. Lubię te kilka udogodnień w mechanice, mimo że to dalej to pedalskie D&D które na gry komputerowe jest przekombinowane. Nienawidzę tego, że gra jest jednym wielkim dungeon crawlem, gdzie nawet quest "idź kup chleb" to przebijanie się przez trzypoziomowy loch, bo Josh na gwałt sklejał grę do kupy po poprzednim leadzie który uciekł do bioware i wolne przestrzenie musiał wypełniać mobami. Jest tak źle, że zazwyczaj wymiękam w okolicy końca pierwszego aktu. Zaczynałem drugie przejście chyba z 5 czy 10 razy, ale tylko raz dotarłem do własnej twierdzy, głównie dlatego, że to był co-op przez sieć. Nawet robienie sobie jaj na voicechacie nie jest w stanie na dłuższą metę ratować mnie przed rzyganiem nadmiarem nudnej i niepotrzebnej walki. ARGH.
...a i tak ją lubię ,bo fabuła była niezła, i przeszedłbym ją drugi raz ._.

Wielki Czarny Mistrz Podziemia
Znawca Podziemi * Strateg Podziemia * Generał Podziemia * usw.
Nowy, lepszy MoG ver. 2.01b

Non nobis Domine, non nobis, sed nomini tuo da gloriam!

Master of Gorzała

  • Wiadomości: 3100
  • Lewacki głos na Twoim forum
Odp: sekwencje, których nienawidzicie w RPGach, które kochacie
« Odpowiedź #4 dnia: Wrzesień 29, 2015, 21:59:05 pm »
To może jakieś Fallouty? Przyznam, że ciężko mi znaleźć coś złego w tych klasykach, ale...

Fallout 1 - jedynie chyba timer na całą gre denerwuje. Bo nie mogę znaleźć słabej sekwencji tam, naprawdę.

Fallout 2 - Klamath! Nora trochę mniej, ale też. Ale KLAMATH! Po pierwsze - Toksyczne jaskinie sa nudne i ze względu na "money grubbing" staram się zawsze zabijac jak najmniej (żeby potem przyjść ze skórowaniem gekonów). No i te cholerne strumyki z kwasu...
Podziemia z "Mózgiem" (czy Pinkim? W każdym razie, szczury). No następna tragedia. Gdyby na końcu nie była część do krążownika szos (i exp) olałbym jak nic.
Nora, bo to niewykorzystany potencjał. No i zabijanie Metzgera to save&load... Oh well.

Swoją drogą - zastanawiam się, czy komuś się nie podobało Paragus i Telos w KOTOR2. W internetach można trafić na mody typu "skip Paragus" i "skip Telos". A jak dla mnie to chyba jedne z najklimatyczniejszych segmentów tam.




Front Zniewolenia Elfiego Ścierwa
Podziemie - Demo Paladyn
Sent ver 0.73 official beta

Sentenza

  • Administracja
  • Wiadomości: 6306
  • demigod
Odp: sekwencje, których nienawidzicie w RPGach, które kochacie
« Odpowiedź #5 dnia: Wrzesień 29, 2015, 22:10:56 pm »
peragus jest cool, ale za pierwszym razem (Coorta? Are you dead yet?). Za drugim jest już nudne, bo za długie. Już prędzej zgodzę się z telos, bo nigdy nie ciekawiło.

Aczkolwiek wielu pewno ma ból dupy tylko o to, że aż do końca telos nie masz miecza świetlnego, a nie o lokację jako taką. Tbh zarzut ten ma więcej sensu w jedynce, gdzie marnuje się lvle grając żołnierzem.

Wielki Czarny Mistrz Podziemia
Znawca Podziemi * Strateg Podziemia * Generał Podziemia * usw.
Nowy, lepszy MoG ver. 2.01b

Non nobis Domine, non nobis, sed nomini tuo da gloriam!

dziki

  • Administracja
  • Wiadomości: 1117
  • la petite mort
Odp: sekwencje, których nienawidzicie w RPGach, które kochacie
« Odpowiedź #6 dnia: Wrzesień 30, 2015, 22:37:31 pm »
Fallout 2 - Klamath! Nora trochę mniej, ale też. Ale KLAMATH! Po pierwsze - Toksyczne jaskinie sa nudne i ze względu na "money grubbing" staram się zawsze zabijac jak najmniej (żeby potem przyjść ze skórowaniem gekonów). No i te cholerne strumyki z kwasu...
Podziemia z "Mózgiem" (czy Pinkim? W każdym razie, szczury). No następna tragedia. Gdyby na końcu nie była część do krążownika szos (i exp) olałbym jak nic.
Nora, bo to niewykorzystany potencjał. No i zabijanie Metzgera to save&load... Oh well.
Znowu kradniesz mi sekwencje, lamo. :P
Cytuj
Swoją drogą - zastanawiam się, czy komuś się nie podobało Paragus i Telos w KOTOR2. W internetach można trafić na mody typu "skip Paragus" i "skip Telos". A jak dla mnie to chyba jedne z najklimatyczniejszych segmentów tam.
Peragus jest spoko, aczkolwiek zawsze mnie wkurwia, że są jedne drzwi, których nie da się w ogóle otworzyć na najwyższych poziomie trudności. Nawet ze wszystkimi możliwymi buffami twój demolition/security jest za niski.

Telos też jest okej, aczkolwiek sekwencja na powierzchni prawie nic nie wnosi i spokojnie mogłaby być krótsza o jedną-półtorej mapy. Inna sprawa, że gdyby nie ona, to Bao-Dur chyba nigdy by nie trafił do mojej drużyny. (Poza craftingiem ofc, nikt nie crafci jak Bao-Dur.)

Zresztą, jak już mówiłem, na końcu Telos jest jedna z moich ulubionych sekwencji w KotOR2.
Administracja RPG Center - 'No good deed goes unpunished'

Podziemie - Czarny Mistrz

Master of Gorzała

  • Wiadomości: 3100
  • Lewacki głos na Twoim forum
Odp: sekwencje, których nienawidzicie w RPGach, które kochacie
« Odpowiedź #7 dnia: Wrzesień 30, 2015, 23:50:35 pm »
Dragon Age: Origins - Pustka. Bo nawet Orzammar jest ciekawszy, niż zapieprzanie po tych samych korytarzach kilka razy.
Front Zniewolenia Elfiego Ścierwa
Podziemie - Demo Paladyn
Sent ver 0.73 official beta

MuadDib

  • Wiadomości: 1159
Odp: sekwencje, których nienawidzicie w RPGach, które kochacie
« Odpowiedź #8 dnia: Październik 01, 2015, 06:41:21 am »
A ja polecę znanym klasykiem:

Gothic 1 i Gothic 2 - końcowe sekwencje gry. Świątynia Śniącego jak i Irdorath są monotonne. Może Irdorath nie tak bardzo ze względu na rozmiar i różnorodność (i brak wracania), ale Świątynia... Nawet zdobyte poziomy nic nie dają już wtedy. W G3 wyzwalanie miast czy dobijanie buntowników już nie jest aż tak nudne, bo widzimy efekty naszych działań. Ale trochę jest.

Sentenza

  • Administracja
  • Wiadomości: 6306
  • demigod
Odp: sekwencje, których nienawidzicie w RPGach, które kochacie
« Odpowiedź #9 dnia: Październik 04, 2015, 09:51:25 am »
No z tym ciekawszym Orzammarem to chyba trochę przesadziłeś mog.

<wsadza kij w mrowisko> dwa pierwsze wiedźminy. W pierwszym paliwo kończy mi się zawsze po pierwszym akcie, gdy zamiast zajmować się wiedźmińskimi rzeczami rzuca się nas na spam utopców, coraz bardziej chamsko szturcha zabawą w rodzinę i kopiowanie wątku z ciri, a do tego ulatuje klimat opek. 1st act best act.
Co do drugiego - to jedna wielka sekwencja której nie chce mi się powtarzać. Tunelowe lasy w pierwszym akcie, potem bezsensowne rozbicie na dwa akty przez co jeden ma fabułę a drugi nie, , potem półgodzinna akt trzeci który nic nie wyjaśnia... just nope. Jeśli jakaś gra potrzebuje swojej "nocy kruka" lub "restoration moda", to jest to własnie W2. Zresztą sama fabuła.. pamiętacie tego króla któremu pomagaliście w jedynce oraz uratowaliśmy mu życie? Fuck you, zabijemy go w prologu.

Wielki Czarny Mistrz Podziemia
Znawca Podziemi * Strateg Podziemia * Generał Podziemia * usw.
Nowy, lepszy MoG ver. 2.01b

Non nobis Domine, non nobis, sed nomini tuo da gloriam!

MuadDib

  • Wiadomości: 1159
Odp: sekwencje, których nienawidzicie w RPGach, które kochacie
« Odpowiedź #10 dnia: Październik 04, 2015, 10:05:14 am »
Dlatego gram w W1 z Ful Combat Rebalance. Przynajmniej rozwój postaci i potwory są bardziej książkowe. Fabuły nic nie naprawi niestety. : /

Wszytkie Cywilizacje - late game. Niestety wszystkie cierpią na ten sam problem w późniejszej/końcowej fazie gry. Jeśli nie bawimy się w podbijanie i spamowanie jednostkami, to raczej nie mamy za wiele do roboty. Na początku gry jest frajda w zajmowaniu dobrych terenów i rozwoju/rozbudowie, w środkowej fazie głównie rozwój technologiczny i eksploracja (plus budowanie więcej miast jeśli się chce/potrzebuje), ale pod koniec... problem.

Sentenza

  • Administracja
  • Wiadomości: 6306
  • demigod
Odp: sekwencje, których nienawidzicie w RPGach, które kochacie
« Odpowiedź #11 dnia: Październik 04, 2015, 10:23:29 am »
akurat rozwój czy potwory nie pamiętam by mi tak przeszkadzały, gorzej z tą fabułą.

co do civ - no i dyplomacja w late game ssie. Nie wiem jak to jest, ale na koniec AI się zawsze ze sobą lubi, nikt nikogo nie atakuje, a do tego grupowo nienawidzi gracza i wszelka próba konfliktu kończy się sojuszem przeciw tobie. Nie wiem, może coś źle robię, ale nigdy tego nie lubiłem
Ale wrócmy do tematu, bo civ to nie rpg :P

Wielki Czarny Mistrz Podziemia
Znawca Podziemi * Strateg Podziemia * Generał Podziemia * usw.
Nowy, lepszy MoG ver. 2.01b

Non nobis Domine, non nobis, sed nomini tuo da gloriam!

MuadDib

  • Wiadomości: 1159
Odp: sekwencje, których nienawidzicie w RPGach, które kochacie
« Odpowiedź #12 dnia: Październik 04, 2015, 11:17:41 am »
Zależy który civ, bo 2 miała buga po prostu i się bardzo wrodzy robili xD

Ale skoro chcesz RPG to...

Arcanum i wyprawa do tej kopalni czy góry. Nie pamiętam nazwy tego miejsca, ale wiem, że było to bardzo monotonne, a te żywiołaki niszczyły mi broń i musiałem kilka sztuk nosić ;d

TheFlood

  • Wiadomości: 439
Odp: sekwencje, których nienawidzicie w RPGach, które kochacie
« Odpowiedź #13 dnia: Październik 04, 2015, 15:14:40 pm »
Hmm, interesujący temat, w sumie miało być tylko o roleplayach, ale widzę, że ludzie poruszają też inne gatunki...

Fallout 2 - zdecydowanie Toxic Caves. Jejku, nie znoszę tego miejsca. I te roboty w pomieszczeniu pod jaskiniami. To perfidne jest, umieścić epicki loot w miejscu tak bliskim startu gry... I postawić na straży takich przeciwników. Zawsze grając w F2 nie mogę się powstrzymać od kombinowania jak najwcześniej jakżeby się do tego skarbczyka dobrać - anyway, polecam granaty emp. Da się to zrobić nawet dosyć wcześnie, tylko trzeba mieć trochę szczęścia.

Fallout: New Vegas - ruiny Vegas. Całe. The Strip i Freeside. Bieganie po tych monotonnych, długich prostych i ciągłe loadingi przyprawiały mnie o mdłości. Plus nie cierpię hazardu i Las Vegas. Sam w sumie nie wiem dlaczego, ale w zasadzie nudzi mnie to miasto w każdej grze i filmie o nim jakie widziałem.

Dragon Age 2 - jaskinia. Jedna, zawsze ta sama. Damn. W połowie gry omijałem wszystkie podziemia jeśli się tylko dało. Głębokie ścieżki zresztą też były w tej grze żałosne

Dragon Age Inquisition - jazda konna. Oesu.

Freespace 2. Pamięta ktoś jeszcze tę perełkę? Osobiście nienawidziłem w tej grze misji, w której SVF Sathanas staje do boju z Colossusem. Siedzimy w bombowcu i naszym zadaniem jest zniszczyć wszystkie Beam cannony na Sathanas zanim ten zje Kolosa. Nie ma co mówić, limit czasowy był wyśrubowany, bombowiec wielki, łatwy do trafienia i powolny, ogień z flaków gęsty... I epicka bitwa w tle na którą nie było czasu patrzeć. Eeeh.

Gothic - quest z tą książką z Wieży Mgieł, nie pamiętam jej nazwy. Zawsze zabijał mi ćwieka i nie wiedziałem o co w nim chodzi... Nie było też żadnej nagrody która usprawiedliwiałaby latanie za kolejnymi tomami po całej Kolonii. I te szkielety magów, och, uwielbiałem, jak trafił mnie taki Bryłą Lodu i mogłem się przyglądać jak jego ziomeczki pałują mnie zardzewiałymi mieczami. Zresztą w ogóle szkielety i ich zwinność strasznie mnie w tej grze irytowały, jejku, czasem trzeba było się z takim bić całe minuty, bo bez przerwy odskakiwał ; / Chociaż nie powiem, miało to swój klimat, zwłaszcza na początku gry. Denerwujące się robiło gdy szkielet był na hita, ale nie dawał się trafić.

Homeworld 2 - zasadniczo cała kampania potrafi być diabelsko irytująca i mimo epickiego klimatu nie jest przykładem tego, jak powinny wyglądać scenariusze w dobrej grze SpaceRTS. Ale motyw który mnie zawsze drażnił najbardziej to odbijanie Sobana - ogromna stacja, ogromna flota jej strzegąca i wieczne zamartwianie się, jak powstrzymać swoje statki od rozwalenia tej stacji zanim wyciągniemy z niej pana kapitana. Oczywiście nie jest to trudne, ale jest irytujące. Wystarczy się zagapić na chwilę i już nasze bombowce zamiast zaatakować kolejny krążownik zajmują się waleniem do oporu w stację, a Niszczyciele i Fregaty prują do niej gdy nie mają w zasięgu wieżyczki innego celu.

Nexus: The Jupiter Incident: Epicki Space RTS. Ta gra jest genialna, ma boską fabułę (z nieco rozczarowującym, niestety, zakończeniem) i polecam ją każdemu. Ale są w niej dwie sekwencje, których osobiście po prostu nie cierpię, i to do tego stopnia, że przy każdym kolejnym walkthroughu gdy do nich dochodziłem to po prostu zmieniałem profil i wczytywałem sobie zapis już po tych misjach.

Pierwsza to misja skradankowa. Prosta, jeśli ma się obczajoną sekwencję ruchów. Jeśli nie - to pełen random. Jest limit czasowy, A obczajenie gdzie można się skryć i jest sens przelecieć zajmuje sporo czasu - statków wroga jest dużo, poruszają się w dosyć enigmatycznych sekwencjach, a pole asteroid wcale nie ułatwia orientacji. Limit czasowy w tej misji to 40 minut - daje chyba jakiś obraz jak długa jest to sekwencja. I wystarczy jeden błąd na koniec, żeby wszystko spieprzyć. Och, thank god for quicksave and quickload.

Druga to misja z atakiem na stację bojową Gorgów o wiele mówiącej nazwie Titan. Słuchając briefingu nastawiasz się na epicką bitwę, wyposażasz swoją flotę do walki okręt vs okręt, cieszysz michę że dostaniesz wsparcie ogromnej floty. Po czym okazuje się że to pułapka, Twój statek flagowy jest sam naprzeciw całej flotylli Gorgów, a Ty musisz zepsuć urządzenie blokujące wyjście z nadprzestrzeni Twoim statkom. To urządzenie znajduje się na stacji Tytan. Dokładnie w samym środku Flotylli. Ponadto stacja posiada Fortress Shield, który... No... jest niezniszczalny. I dość duży, żeby cała flotylla mogła się za nim schować, smażąc do Ciebie bezkarnie ze wszystkich dział.

Needless to say, przy pierwszym podejściu do tej misji, gdy uzbrajasz się w sprzęt do bitwy, zgodnie z briefingiem - jest ona po prostu niemożliwa do pokonania. Flotylli możesz uniknąć uruchamiając systemy maskujące i kryjąc się w cieniu licznych wraków - ale nie ma szans, żeby to Ci umożliwiło zbliżenie się do stacji i rozwalenie problematycznego podsystemu. Nie. Żeby to było możliwe do przejścia, trzeba po prostu napchać hangar kanonierkami i kapsułami komandosów. Podlecieć jak najbliżej (żeby wrogie flaki miały jak najmniej czasu na ostrzał Twoich myśliwców), zrobić quicksave, wysłać wszystkie statki na raz... I potem zostaje się już tylko modlić i trzymać palec nad F9. Albo im się uda, albo nie. Dużo zależy od wektora podejścia i tego, jak w tym momencie ustawiona będzie flota Gorgów - ergo, ile flaków będzie mogło pruć do Twoich myśliwców.

Pillars of Eternity - gra, która osobiście w ogóle mnie nie zachwyca, mimo tego, jak ludzie się nad nią rozpływają. Najbardziej rozczarowującym elementem tej gry jest własny zamek. Po prostu nic w nim nie ma. Te wszystkie upgrade'y, na które wydaje się mnóstwo hajsu i których budowa trwa miesiącami czasu gry nie są nic warte, bonusy przez nie zapewniane mają mniej niż marginalne znaczenie. I damn, niech no coś Cię zaatakuje, a Ty nie zdążysz wrócić/zlejesz bo masz coś ważnego na głowie - choćbyś wydawał dziesiątki sztuk złota na najemników, to napastnicy i tak Ci coś rozpieprzą. Coś, co było bardzo drogie i czego budowa trwała bardzo długo.

I ten loch pod twierdzą. Jejku, to miejsce jest żałosne. 15 poziomów. Piętnaście poziomów monotonnego tłuczenia stad przeciwników. I absolutny brak jakiejkolwiek sensownej nagrody za to, tylko generic loot. I boss typu "rozwalam drużynę na maksymalnym poziomie jednym atakiem".

Riseny... Cała seria ma swoje za uszami. W jedynce to dwa ostatnie rozdziały, nudnawy dungeon crawl. W dwójce... No cóż, wiele można zarzucić, ale najgorszym rozczarowaniem był ostatni boss. I miejsce w którym się znajdował. Damn. Jeden korytarz, jedno pomieszczenie. I Mara, która nie potrafiła sobie poradzić z dupkiem uzbrojonym w muszkiet i obiegającym ją dookoła : / Nawet mnie ani razu nie uderzyła.

Elder Scrollsy. W Morrowindzie moim najgorszym rozczarowaniem był Dagoth Ur. Gdy spotkałem Dagoth Uresa czy jakmutam w tej jaskini głównego wątku, ucieszyłem michę słysząc zaproszenie od głównego złego, damn, wiecie co zrobiłem? Od razu polazłem na Czerwoną Górę. Ciesząc się że będę mógł się przyłączyć do Szóstego Rodu. Heh. Heh. Twórcy gry nawet nie przewidzieli że ktoś na to wpadnie, Dagoś mógłby mieć chociaż jakiś unikalny dialog na taką okazję.
I jeszcze jedna rzecz. dodatek Tribunal. I kanały w nim. Monotonne i pełne wkurwiających goblinów z maczugami, bardzo szybko niszczących Twój ekwipunek. I te jaskinie po których trzeba było szukać Mrocznego Bractwa... To była taka plątanina jednakowych korytarzy że nigdy nie potrafiłem się w niej odnaleźć.

Oblivion - to w tej grze jest coś, co nie jest irytujące? Ach. no tak. Shivering Isles. Cała reszta... Szkoda gadać.

Skyrim - O ile nie cierpię tej gry za wiele rzeczy, to jako najbardziej irytującą sekwencję wymieniłbym... Norskie ruiny. Żałosne zagadki w nich. I monotonia. Draugi, draugi, wszędzie draugi. A jak masz wysoki lvl to draugi drące na Ciebie gebę w języku smoków. Po prostu uwielbiałem jak spotykałem takie cztery na raz i 90% walki spędzałem ragdollując po pomieszczeniu.
Muszę się też przyznać, że bardzo irytowały mnie jaskinie tych, no, zdegenerowanych elfów. Jakoś... Nie wiem, po prostu nie były przyjemne. Nie lubiłem tych przeciwników.

Witcher 3 - Syreny. Łódka jest na dłuższą metę dosyć powolna, a odległości do przepłynięcia spore. O ile gra Cię do tego nie zmusza, to jednak pływanie bardzo szybko zaczyna być drażniące, a szukanie skarbów w wodzie jest po prostu oporne i irytujące. Po pierwsze, płyniesz łódką. Trwa to długo. Co chwilę atakują Cię syreny, jest ich wszędzie pełno. Czyli musisz się zatrzymać (nie da się puścić steru w ruchu), wyciągnąć kuszę... I stać, aż wszystkie wystrzelasz. Oczywiście co chwilę któraś zrzuca Cię do wody, bo połowę pola widzenia zasłania Ci żagiel. A wiesz co jest w wodzie? Więcej syren. Jak już wszystkie wystrzelasz to musisz spieprzać jak najszybciej - po chwili się respawnują. Dodaj sobie jeszcze do tego wyjątkową niezgrabność wiedźmina w wodzie i mamy pełny obraz najbardziej denerwującej sekwencji w tej świetnej grze.

Wasteland 2 - w tej grze irytujący jest cały koncept broni energetycznej. I to, jak wygląda endgame - połowa przeciwników ma tylko broń energetyczną, druga połowa zwykłe gnaty. Broń energetyczna w Wastelandzie 2 zadaje tym wyższe obrażenia, im lepszy pancerz ma cel. Do czego to się sprowadza? Otóż do tego, że przed walką stopujesz grę, patrzysz, czy przeciwnicy mają broń energetyczną i jeśli tak, to rozbierasz całą drużynę do naga.
Cholera, potem to już nawet przybiera takie rozmiary, że liczysz, który przeciwnik ma jaką broń i szacujesz, czy bardziej Ci się opłaca rozbierać team czy też nie.

GTA San Andreas - misja na lotnisku z wjeżdżaniem motocyklem do startującego samolotu. Jejku, ile to wymagało fartu. Żadnej innej w żadnej innej grze nie musiałem powtarzać tyle razy.

Seria Mass Effect - w jedynce, wszystkie misje poboczne. Wszystkie lokacje były takie same, sklejone z puzli. Koncept fajny, wykonanie fatalne. Cholera, lubiłem jeździć Mako. Ale emocje z eksplorowania kolejnych planet bardzo szybko opadały gdy okazywało się że na każdej planecie są takie same rozbite sondy, takie same stacje, bazy, kopalnie. I ci sami przeciwnicy.

Dwójka - Skanowanie planet. Jejku, jakim ta minigierka była żałosnym nabijaczem czasu gry.

Trójka... Hmm. Co mogę powiedzieć o grze, która jest monotonną strzelaniną na raz? Przy każdym kolejnym podejściu wysiadałem gdzieś na Marsie, co najwyżej na Palaven. Po prostu zabijała mnie nuda.

Cold Fear. Czy ktoś z Was grał w ten całkiem niezły horror? Ta gra pokonała mnie niestety jedną sekwencją. Otóż w pewnym momencie atakuje nas niewidzialny przeciwnik... W pomieszczeniu pełnym beczek z paliwem. Jeden chybiony strzał to game over. Poddałem się po kilkudziesięciu próbach.

Mafia - wyścig. W wannie z zawieszeniem a'la polonez - na sprężynach. I wystająca z kabiny głowa: dachowanie = śmierć. A łatwo się dachowało.

Painkiller - Ostatni poziom. Majstersztyk designu, za to do dzisiaj nie mam pojęcia jak go przejść.

Arcanum - Cała gra jako technik. To było po prostu irytująco trudne, w niektórych miejscach wielkie przenośne działo z którego byłeś tak dumny okazywało się po prostu bezużyteczne. Natomiast magiem przechodziło się przez nią jak przez masło. Zero oporu, bo twórcy zapomnieli poustawiać przeciwnikom odporności na magię.

God of War - wszystkie sekcje zręcznościowe. Dobry boże, ta gra po prostu tym torturuje.

Seria Dead Space: O ile w jedynce Regenerator pojawia się tylko raz jako boss... To w dwójce jest już kilka sekcji ucieczkowych. Goni Cię monstrum które jest niemożliwe do ubicia, a Ty musisz się przebijać przez kolejne pomieszczenia szukając jakiejś sekwencji która go powstrzyma - a to spalarka, a to coś co go zamrozi, well, nie pamiętam już. W każdym razie każdy z tych momentów mnie irytował. W grze, w której bardzo ważne jest oszczędzanie amunicji obrzucanie Cię przeciwnikami których nie da się zabić, tylko co najwyżej powstrzymać na chwilę to nieco cios poniżej pasa. Zwłaszcza gdy grasz pierwszy raz i nie masz pojęcia co musisz zrobić.

Parę lat temu zaraziłem Dead Space'em swoją byłą i przez sekwencje z regeneratorami udało jej się doprowadzić do sytuacji, w której ostatni boss był niemożliwy do przejścia. Po prostu wypłukała się kompletnie z amunicji i apteczek.

Far Cry 2 - wszystkie checkpointy. Zablokowana droga, kilka chat z blachy... I wiecznie respawnujące się czarnuchy. Jejku, to robiło z każdej podróży w tej grze monotonną przebijaninę. Nie cierpiałem tego.

Mógłbym wymieniać jeszcze długo, ale myślę że mój post już teraz jest za długi ; )
« Ostatnia zmiana: Październik 04, 2015, 15:16:34 pm wysłana przez TheFlood »

Sentenza

  • Administracja
  • Wiadomości: 6306
  • demigod
Odp: sekwencje, których nienawidzicie w RPGach, które kochacie
« Odpowiedź #14 dnia: Październik 04, 2015, 17:54:53 pm »
Pillars of Eternity - gra, która osobiście w ogóle mnie nie zachwyca, mimo tego, jak ludzie się nad nią rozpływają. Najbardziej rozczarowującym elementem tej gry jest własny zamek. Po prostu nic w nim nie ma. Te wszystkie upgrade'y, na które wydaje się mnóstwo hajsu i których budowa trwa miesiącami czasu gry nie są nic warte, bonusy przez nie zapewniane mają mniej niż marginalne znaczenie. I damn, niech no coś Cię zaatakuje, a Ty nie zdążysz wrócić/zlejesz bo masz coś ważnego na głowie - choćbyś wydawał dziesiątki sztuk złota na najemników, to napastnicy i tak Ci coś rozpieprzą. Coś, co było bardzo drogie i czego budowa trwała bardzo długo.

I ten loch pod twierdzą. Jejku, to miejsce jest żałosne. 15 poziomów. Piętnaście poziomów monotonnego tłuczenia stad przeciwników. I absolutny brak jakiejkolwiek sensownej nagrody za to, tylko generic loot. I boss typu "rozwalam drużynę na maksymalnym poziomie jednym atakiem".
twierdza robiła za money sink, tylko i wyłącznie. Zresztą nawet w tej roli średnio się sprawdzała, bo na koniec i tak miałem 70k na plusie.

Ale nie zgadzam się co do Od Nua - przecież tam jest jeden z najlepszych lootów :| Już na pierwszym poziomie masz świetną średnią tarczę oraz szatkę +2 intelektu dla maga/kapłana, zaś na samym dnie najlepszy lekki pancerz oraz dwa grimuary z zaklęciami  7 poziomu, czy który tam był najwyższy :x

Cytuj
Wasteland 2 - w tej grze irytujący jest cały koncept broni energetycznej. I to, jak wygląda endgame - połowa przeciwników ma tylko broń energetyczną, druga połowa zwykłe gnaty. Broń energetyczna w Wastelandzie 2 zadaje tym wyższe obrażenia, im lepszy pancerz ma cel. Do czego to się sprowadza? Otóż do tego, że przed walką stopujesz grę, patrzysz, czy przeciwnicy mają broń energetyczną i jeśli tak, to rozbierasz całą drużynę do naga.
Cholera, potem to już nawet przybiera takie rozmiary, że liczysz, który przeciwnik ma jaką broń i szacujesz, czy bardziej Ci się opłaca rozbierać team czy też nie.
Przesadzasz trochę. Starczyło nie dawać każdemu najlepszego pancerza tylko rozłożyć to po równo, a gdy doszło do walki, zaczynać od przeciwników z energetykami. Chyba tylko dwa razy faktycznie wolałem wszystkim zdjąć, ale to wyjątki były.

Wielki Czarny Mistrz Podziemia
Znawca Podziemi * Strateg Podziemia * Generał Podziemia * usw.
Nowy, lepszy MoG ver. 2.01b

Non nobis Domine, non nobis, sed nomini tuo da gloriam!