We Wrocławiu zaś kierowcy są dość uprzejmi i "wpuszczający" - jednak za to nie brakuje tych, którzy to nadużywają. Tzn. jadą pasem niezgodnym ze swoim kierunkiem dalszej jazdy, bo jest pusty, potem pod samymi światłami dają kierunek i próbują się wcisnąć. Kwestia równowagi między jakąś tam etyką a efektywnością, po prostu trzeba być elastycznym i nie polegać tylko i wyłącznie na przepisach, bo wszystko wychodzi w praniu w zależności od miasta, godziny i ciśnienia atmosferycznego.
A w temacie rond z dwoma pasami - te, które nie są poprawnie oznaczone, to porażka. Nie ma jednego modelu zachowania, bo albo jedziesz prawidłowo i jak nie zjeżdżasz na pierwszym zjeździe to wybierając wewnętrzny pas masz problem z jełopami, którzy ci przecinają drogę objeżdżając rondo zewnętrznym - albo stajesz się jednym z nich i mimo że zjeżdżasz na drugim, to bierzesz zewnętrzny pas i nie martwisz się o to, czy zaraz nie będziesz miał czyjejś chłodnicy wmontowanej w twoje prawe drzwi. Bo upierdliwość to jedno (że ciężko się przez takich wbić z wewnętrznego na zewnętrzny do zjechania), a ryzykowanie kolizji to drugie. Lepsze są jednak takie ronda, w których wyraźnie te pasy są albo oznaczone, albo rozdzielone - tak, że po prostu nie da się jechać nieprawidłowo. Nie wiem, czy to już od razu się nazywa turbinówką, bo widziałem jednak takie dobrze zrobione, ale wyglądające znacznie prościej niż na fotach od Legiona. Chyba wystarczy pierdolnąć mini-wysepkę na zewnętrznym pasie na wysokości zjazdu (w sensie tuż po nim) - tak, że ronda się nie da objechać zewnętrznym pasem i koniec.