Aesterian przyglądał się uważnie wszystkim elementom tego nietypowego miejsca. Z jednej strony był zafascynowany - nie uważał się za człowieka o ograniczonych horyzontach myślowych, ale gdyby był stwórcą to zapytany o swój program kreacji wszechświata zaproponowałby coś bardziej banalnego, jak normalne drzewa. Z strony jednak, był zniesmaczony. Właśnie to najbardziej irytowało go w całej konstrukcji tego świata - że tutaj właściwie nic nie mogło być po prostu zwyczajne. Zwykły las stał się najwyraźniej taką rzadkością, że aż przestał być zwykły. Zastanawiał się czasami, jak to było setki tysięcy lat temu, kiedy nie wszystko miało nadnaturalne zdolności. Ktoś mógłby powiedzieć, że taki stan rzeczy wprowadza zdrową dawkę urozmaicenia. Oczywiście, możnaby było się z tą tezą zgodzić, gdyby nie fakt, że te urozmaicenia często przy bliższym poznaniu wykazywały wielce nieeleganckie zachowanie względem ludzi. Inaczej rzecz ujmując, lubiły doprowadzać śmiertelników do całkiem brutalnych i często powolnych zgonów. A to już nie było zdrowe. I właśnie dlatego postęp cywilizacyjny nigdy nie wyszedł poza pewne określone ramy, w których to liczba niezrozumiałych anomalii, zabójczych bestii i band stukniętych rzezimieszków mieściła się w granicach powszechnie dopuszczanej normy. To, że Aesterian wychował się na wsi wcale nie oznaczało, że nie rozumiał, jakie zasady rządzą światem. Cywilizacja musiała iść do przodu, bo stagnacja oznacza regres. A jak iść do przodu w takich warunkach? W świecie, którego lwia część jego mieszkańców nawet nie jest w stanie pojąć?
Młody Nano już rozpędzał się, by kontynuować w myślach swój wywód, jednak coś go powstrzymało. To dziwne uczucie, które dopadało go zawsze, gdy zaczynał snuć zbyt rozwlekłe dywagacje. Ta myśl, znikająca z umysłu równie szybko, jak się w nim pojawiła. Myśl dająca do zrozumienia, że zbyt długie rozmyślania mogłyby zniechęcić potencjalnego czytelnika. Nie precyzowała co prawda, kto do cholery miały czytać jego myśli i słowa, ale zawsze wolał jednak dmuchać na zimne. Na wypadek, gdyby faktycznie ktoś teraz mógł sobie przeczytać jego myśli. Po co kusić los?
- Nie marudźmy zbyt długo, panowie kamraci. Im szybciej rozwiążemy problem tych nieszczęśników, tym lepiej.