Szlak Wędrowców to wykorzystywana przez pielgrzymów droga biegnąca przez Dziewiąty Świat. Nikt nie zna jego dokładnej długości, nikt też nie potrafi wskazać jego właściwego początku ani końca.
Wielu ludzi podejrzewa, że Szlak to tak naprawdę zamknięte koło, które obiega cały Dziewiąty Świat, oraz że niektórzy podążający nim podróżnicy -szczególnie ci posiadający ulepszenia bądź cechy pozaświatowców- przemierzają jego nieskończoną pętlę od czasów sprzed narodzin czasu.
Dla większości Szlak jest zbyt wymagający fizycznie, by mógł być używany jako zwykły szlak handlowy bądź komunikacyjny. Wije się on przez kaniony wypełnione płynami, zagłębia się w głąb niskich tuneli technicznych oraz biegnie przez puszcze, lasy i dużą część Zewnątrz. Korzyści płynące z przemierzania Szlaku są nikłe, zaś niebezpieczeństwa liczne. Mimo to o każdej porze roku i na każdym znanym odcinku trasy napotkać można pielgrzymów, odkrywców oraz głupców sądzących, że oferuje on bezpieczne przejście. Ci, którzy podążają Szlakiem z religijnych, duchowych lub sobie tylko znanych powodów, nazywani są Peregrynami lub po prostu wędrownymi Ptakami (aczkolwiek ten drugi termin ma zazwyczaj znaczenie pejoratywne). Choć różnią się strojem, prawdziwi Peregryni naznaczeni są pewnym piętnem Szlaku. Najczęściej objawia się ono jako skomplikowana, koncentryczna blizna, która rozrasta się na powierzchni dłoni. Szlak nie oferuje wiele innych rozrywek niż wędrowanie, toteż zawiła natura piętna służy często przechwalaniu się przed innymi wędrowcami jak długą drogę udało się komuś przeżyć. Doświadczeni Peregryni posiadają blizny sięgające długością całego ramienia, bądź też pojawiają się one u nich na obu dłoniach.
Oczywiście wielu jest również takich, którzy podążają Szlakiem w celu powiększenia sobie czegoś innego niż znamię - uściślając, ich celem jest powiększenie sobie własnej kiesy. Ci przybywający po to, by pożyczyć sobie co nieco od ciał poległych skradacze często niezamierzenie sami stają się pielgrzymami, bądź to gubiąc się na szlaku, bądź też przemierzając go w poszukiwaniu nowego domu, gdzie mogliby się osiedlić wraz ze swym łupem. Zazwyczaj jednak nie mija wiele czasu nim sami nie giną z ręki żywiołu lub innego skradacza.
W ten oto sposób Szlak łapie wszystkich w swą nieskończoną długość.
Nie wszystkie jego odcinki są jednak jednakowo niebezpieczne. Do stosunkowo najlepiej poznanych należy miejsce zwane Piątym Stopniem Szlaku Wędrowców: długi, górzysty, biegnący przez niemalże pustynny krajobraz odcinek trasy położony na południe od Fałszywego Lasu, rozciągający się od Basenu Cylion (miasta znanego z licznych basenów, wykorzystywanych jako punkty odnowy dla strudzonych wędrowców) po Wielką Płytę (wyrastającą z ziemi gigantyczną konstrukcję z syntu i betonu). Rozsądni Peregryni wiedzą, że należy omijać Płytę szerokim łukiem, choć trzeba w tym celu nadłożyć sporo drogi. Ci, którzy dysponują mniejszą wiedzą oraz kiepskimi przyjaciółmi nie zostaną ostrzeżeni na czas.
Istnieją dwa powody, dla których Piąty Stopień jest najprawdopodobnie najlepiej udokumentowaną częścią Szlaku. Po pierwsze, tu i ówdzie można znaleźć kilka małych osad, co wyróżnia to miejsce na tle innych odcinków. Po drugie, tylko tutaj można doświadczyć niespotykanego nigdzie indziej zjawiska - sporadycznych bioluminescencyjnych rojów. Jeśli istnieje osoba, która wie kiedy i dlaczego się one pojawiają, nigdy się z nikim tym sekretem nie podzieliła. Roje składają się z milionów przezroczystych organizmów, które spędzają większość swego żywota leżąc zakamuflowane wśród piaszczystego krajobrazu, póki nagle jak na rozkaz nie poderwą się wszystkie ku niebu, jarząc się przy tym bioluminescencją i rozpoczynając w powietrzu przedziwny, skoordynowany świetlisty taniec.
Pustynny krajobraz Piątego Stopnia nie składa się w rzeczywistości z hałd kamieni i piasku, ale zbudowany jest z nakładających się na siebie warstw niebieskozielonych pozostałości stworzeń. Glinka ta szybko brudzi skórę oraz osadza się na ubraniu tych, którzy spędzają tutaj dużo czasu. Z tego powodu jest ona niekiedy używana jako barwnik przy produkcji farb lub żywności...
...ale wy to wszystko wiecie. Cała wasza trójka już od jakiegoś czasu przemierza Szlak, każdy w sobie tylko znanym celu. Obecnie znaleźliście się w miejscu zwanym Ustami Kopców, położonym trzydzieści mil na wschód od Basenu Cylion. Te płytkie, wyrastające wzdłuż Szlaku okrągłe metalowe zagłębienia - każde wyraźnie zaznaczone biegnącym dookoła niego niskim murkiem wzniesionym ze szczęk zmarłych Peregrynów - są uważane za jedne z nielicznych bezpiecznych miejsc w tej okolicy. Ci, którzy przekraczają krąg kości muszą dać poległym jakiś znak świadczący o swych dobrych intencjach, gdyż w przeciwnym razie usta umarłych obudzą się, żądne zemsty. Nawet jeśli jednak ktoś nie wierzy w ten przesąd, łatwo może znaleźć się po niewłaściwej stronie ostrza, jeśli tylko spróbuje naruszyć spokój tego miejsca.
Liczący sobie około dwunastu osób dzielących ze sobą miejsce do spania i posiłku obóz jest dość spokojny. Choć świetlisty rój się nie pokazał, są za to gwiazdy, blaskokule i małe co nieco do picia, nie mówiąc już o niemniej ważnym suchym i osłoniętym od wiatru kącie dla każdego. Wczesnym wieczorem do waszych uszu dobiega pełna niezadowolenia rozmowa na temat absencji świetlistego roju, a także szeptane cicho opowieści o Żelaznym Wietrze mającym zbliżać się do tych okolic. Dopiero jednak, gdy rozmowa kieruje się na obserwowany ostatnio wzrost zgonów w okolicach Ust Kopców, cała grupa staje się wyraźnie niespokojna.
Plotki - upiera się starzec, którego obie dłonie i widoczne spod ubrania części ramion pokrywają rozbudowane blizny.
Moja matka widziała to na własne oczy! - odpowiada mu młody mężczyzna, wskazując przy tym na kobietę śpiącą przy krawędzi zagłębienia, a następnie wykonując palcami krąg udoskonalenia - Jej oczy są mechaniczne i uwierz mi, ona widzi wszystko! - grupa odpowiedziała nerwowym śmiechem. W końcu niemal każdy ma matkę i pamięta jej spojrzenie przed którym nic się nie dało ukryć, niezależnie od tego czy było ono ulepszone czy nie.
Możliwe, że to w ogóle nie byli ludzie - wtrąca trzeci podróżnik, zaś czwarty i piąty mu przytakują.
[cóż, przygoda się zaczyna. Zaczynamy jak widać spokojnie, nie narzucam czy jesteście kumplami znającymi się od kilku miechów czy też poznaliście się dopiero wewnątrz kopca. Póki co macie więc szansę pogadać ze sobą i ustalić te kwestie, bądź też wtrącić się do rozmowy pozostałych Peregrynów, wedle waszej woli. Jak widać, dla poprawy czytelności i odcięcia od głównego tekstu wszelkie wtręty będę walił na czerwono]