Władcy Losu
Słodki smak płynącej mocy. Czas na kolejne starcie odwiecznych rywali. I już kolejni Tkacze czekają na ukazanie im Węzła Losów. Trwający od wieków, a jednak tacy młodzi dla swych pobratymców. Starsi Tkacze uważnie patrzą. Nie ma mowy o porażce. Sala Losów rozbrzmiewa hukiem rozpościeranej osnowy Wszechświata. Opiekun ukazuje wam waszego podopiecznego..."Powrót do domu"
Mamy rok 136 n.e. i mija właśnie piąty rok panowania cesarza Antoninusa Piusa, niechaj bogowie mają go w swej opiece. Kanałem oddzielającym dwie rzymskie prowincje, Galię i Brytanię, płynie niezbyt duża barka. Powiewający nad nią sztandar daje do zrozumienia, że na pokładzie znajduje się ważny Rzymianin. Zaiste - Marek Flawiusz Krassus, syn samego prokonsula Brytanii, a zarazem młody centurion. Sławny stał się niedawno, po tym jak odniósł wspaniałe zwycięstwo nad barbarzyńskimi Dakami, zastępując poległego dowódcę. To ambitny, młody mężczyzna, którego bardzo bolą plotki, jakoby karierę zawdzięczał wyłącznie ojcu. Jest spokojny i zrównoważony (jego Próg Obłędu wynosi 12). Wychował się w tradycyjny, rygorystyczny sposób jest bardzo posłuszny wobec ojca. Wciąż jednak nie może mu darować, że ten po śmierci matki wziął sobie za żonę tubylkę - w dodatku ponoć parającą się tajemniczymi czarami.
Marek nie widział swych bliskich od czterech lat. O śmierci matki dowiedział się listownie, tak jak o ślubie jego ojca, Oktawiana z Vestrą. Niecierpliwi się, by zobaczyć swoje siostry, Otylię i Lepidię, oraz brata Antoniusza. Otylia wciąż chorowała, a dziesięcioletnia Lepidia nie widziała swojego brata przez pół życia. Marek zastanawiał się, czy siostrzyczka w ogóle go pozna.
Jednak Marek nie wie o wszystkim. Pół roku wcześniej, jeden z legionistów służących pod rozkazami Oktawiana pod wpływem alkoholu zakłócił święto ku chwale barbarzyńskiego bożka ziemi i śmierci, Crumha Callaha. Rozwścieczeni tubylcy zamordowali go, a w odwecie prokonsul zniszczył ich święte miejsce, rozpędził wiernych, religii zakazał a najwyższego kapłana kazał poćwiartować. Kapłan przed śmiercią zdążył jednak przekląć Oktawiana, co rzekomo miało sprowadzić na niego i jego rodzinę zagładę. W dodatku niektórzy uważają, że Vestra przyczyniła się do pogorszenia stanu zdrowia psychicznego Oktawiana, rzucając na niego swe uroki. Jakby tego wszystkiego było mało, po drugiej stronie Wału Hadriana zbierają się barbarzyńskie plemiona, prowadzone przez potężnego, bladego wojownika o twarzy wiecznie zasłoniętej maską. Przekonał wielu wodzów, że ma po swojej stronie błogosławieństwo starych bogów, a z ich pomocą zdoła zepchnąć Rzymian do morza.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Okręt wolno porusza się naprzód, pchany przez wiatr wpadający w kwadratowy żagiel. Marek stoi na jego dziobie i stara się przeszyć wzrokiem mgłę, która niedawno zawisła nad morzem. Tymczasem grupka legionistów, która wyruszyła z nim w charakterze eskorty umila sobie wolny czas grając w kości. Poza Markiem tylko dekurion, opierający się o burtę, wygląda na zaniepokojonego faktem, iż wciąż nie widać białych klifów Brytanii. Przedłużająca się podróż wyraźnie denerwuje również konie, które legioniści zabrali ze sobą. Nieprzyzwyczajone do takich wypraw zwierzęta zaczynają przeraźliwie ryczeć. Marek po chwili podchodzi do sternika.
- Co się dzieje? Czyż nie powinniśmy już dawno być w porcie?
- Tak, mój panie. Wygląda na to, że zniosło nas z kursu, a przez tą przeklętą mgłę nie widać nawet, gdzie jesteśmy.
W tym momencie barką zakołysało mocniej. I jeszcze raz, i kolejny. Legioniści stracili równowagę i jeden po drugim runęli na deski pokładu z hukiem. Morze nagle się wzburzyło, a fale zaczęły szybko rosnąć.