Koniec sesji.
Dassanar:- Znakomita robota. Wątpię, by komuś innemu udało się tego dokonać. Zabezpieczymy miejsce i zajmiemy się niedobitkami. Możecie wracać do głównego obozu.
Era podeszła do Was, uśmiechnęła się lekko w stronę dowódcy.
- W ruinach koszar może znajdować się grupa dzieci. Zostały odebrane rodzicom, otrzymaliśmy zlecenie ich odzyskania. - Era wskazała Lucjusza i Konrada. - Koszary były domem lokalnej społeczności, dopóki kultyści go nie przejęli.
- Za dwie dobry będą mogli powrócić. Jeśli chodzi o dzieci, to nie zatrzymuję. Możecie pomóc moim ludziom ich poszukać.
Rodrik i Kassler:Paladyni nie przejęli się waszym zniknięciem. Wraz z Kasslerem dotarliście do placu, wszystkie zwłoki były spopielone. Natomiast laboratorium wciąż się paliło.
Odszukanie rozwalonych skrzyń nie było większym problemem, masa ciemnych kryształów leżała wciąż w tym samym miejscu. Nazbieraliście ich po kilka kg.
Po pewnym czasie udało się wam ustalić, że mają całkiem dużą wartość na rynku magicznym - mogą posłużyć do tworzenia artefaktów.
Legion i Wardasz:Gdy medyczka kończyła zajmować się raną Wardasza, dwóch paladynów wyniosło Elero z budynku. Wyglądał na martwego, jednak paladyni szybko zaczęli go leczyć, poza magią wlewali w niego jakieś mikstury.
Chwilę później z "sanktuarium" wyszedł trzeci z paladynów, za nim szła gromadka dzieciaków. Po kilku minutach 3 osoby weszły przez główną bramę ( jedna kobieta i dwóch mężczyzn), ni to paladyni, ni to kultyści.
- Ciocia Era! - dziewczynka podbiegła do kobiety.
Cała grupa:Tuż przed świtem dotarliście do głównego obozu. Eskortowała was dwójka paladynów, stale doglądali Elero transportowanego na koniu. Najemnicy wraz z dziećmi udali się w innym kierunku.
Elero:Obudziłeś się w niezbyt wygodnym łóżku. Wszystko cię bolało. Otworzyłeś oczy, paladyn siedział obok ciebie na krześle. Zauważył, że się obudziłeś.
- Znakomita robota z unieszkodliwieniem pułapki kultystów. Otrzymasz za to order. Natomiast za niesubordynację wobec przełożonych czekają cię 3 dni w dybach... jak tylko wyleczysz swoje rany.
Paladyn wyszedł z pomieszczenia. Plany ucieczki zostały pokrzyżowane przez więzy.
Epilog
PoranekGrupa zwiadowców Podziemia jechała powoli traktem. Dotarli do niegdysiejszej tunelo-twierdzy. Zamiast niej zastali gigantyczny krater, uniemożliwiał on dalszą jazdę prosto.
- Bije od niego ciepło, jest świeży.
- Mhm, musimy ustalić objazd.
Zwiadowcy ruszyli pomiędzy inne dziecięce zabudowania.
Południe- Kolejny punkt. Zamordowanie, przez kaznodzieję Świętego Ognia, misjonarza z Podziemia na terenie Republiki kupieckiej. - siwy dyplomata po kolei wymieniał wszystkie sprawy przewidziane na dzisiejszy dzień.
- Za sprawę odpowiedzialni byli tubylcy, a nie nasz kaznodzieja. - Randal Walles zabrał głos.
- Zrobili to wyznawcy Świętego Ognia. Podjudzani przez waszego człowieka. - Czarny Mistrz odpowiedział.
- To była ich własna decyzja, nikt ich do tego nie zmusił. W każdym razie, Republika nie jest członkiem Świętego Przymierza, wiec nie obowiązują tam nasze regulacje. Macie problem z nimi, to rozmawiajcie z nimi. Nie ma co tego kontynuować.
Dyplomata poczekał chwilę, zarówno Dragunov, jak i Bryan Gurciński nie zabrali głosu.
- Współpraca na terenach neutralnych i wspólne drużyny.
- Totalna klapa, wszyscy straciliśmy ludzi. - Mistrz Ognia zaczął.
- Wysłaliście debili, od początku nie chcieliście tej... współpracy. - Bryan zabrał głos.
- Różnice w wyszkoleniu, organizacji, nawet światopoglądowe. Współpraca powinna opierać się o wymianie informacji o wspólnych zagrożeniach, nikt z nas nie pozwoliłby na wałęsanie się wspólnych drużyn na własnych ziemiach. Od ponad roku informowaliśmy was o zagrożeniu ze strony wyznawców Perosa.
- To wasz problem, wy go stworzyliście, nie upilnowaliście. - Czarny Mistrz skwitował wypowiedź.
- Wszyscy jesteśmy wrogiem Perosa, to, że został przywołany na terenie Królestwa nie ma nic do rzeczy. Czytaliście poranny raport, kultyści pochodzący z terenów Klasztoru i także prawdopodobnie Podziemia próbowali...
- Tak, tak. Zamordować mnie. Dzięki dwójce waszych niezwykle dzielnych ludzi może by im się to udało. Pewnie za słabo się do tego przyłożyli.
- Sugerujesz coś?
- Nie, tylko zgadzam się z Bryanem, że wysłaliście debili.
- Huh? - Bryan zaczął słuchać.
Popołudnie:Era przechodziła obok paladyna Dawida, niewielka tuba w jej ręce szybko zamieniła się w pełny mieszek.
NocTheme:
Około dziesięcioletnia dziewczynka pewnym krokiem zeszła na dno krateru. Patrzyła przez chwilę na zwłoki martwej kapłanki.
- Powstań sługo! - demoniczny głos wydobył się z jej ust.
Rozwalone kości zaczęły się łączyć, po kilkudziesięciu sekundach ożywieniec stanął przed swym panem.
Dziewczynka przyłożyła dłoń do nadgniłego czoła. Kapłanka odwróciła się w kierunku południa i ruszyła przed siebie.