Zajęty obserwacją Dassanar aż się wzdrygnął, gdy posłyszał śmiech Elero. Szybko spojrzał w tamtą stronę ze zdziwieniem. Już miał zapytać, z czego się tak cieszy, gdy naglę półelf zaskoczył go po raz drugi, wycofując się z drugim przydzielonym do drużyny królewiczem. Chciał już podejść do kończących już krótką wymianę informacji mężczyzn, gdy nagle usłyszał narzekania Rodrika. "Taak, jeszcze mi tego brakuje, żeby ktoś sobie publicznie psioczył jak w jakiejś tawernie. Jeszcze do tego z takim tonem, jakbym osobiście odpowiadał za szkolenie tych dwóch z Królestwa. Ech, czeka mnie nieco pracy.."
- Tak samo jak ja mógłbym ciebie zapytać, czy dyscyplina Podziemia wygląda tak, że pierwszy lepszy podkomendny może sobie ot tak publicznie narzekać - odparował mu, patrząc na niego surowo. - Więc wybacz żołnierzu, ale jeżeli zależy ci na porządku czy tam dyscyplinie - a jestem bardzo rad, jeśli faktycznie członkowie twojego zakonu o niej pamiętają - to bądź konsekwentny i sam trzymaj fason. Nie mam nic przeciwko wygłaszaniu opinii, bo lepszy wygadany żołnierz niż kompletna pierdoła, ale na litość, zachowaj chociaż na naszą misję minimum przyzwoitości i zapytaj się o pozwolenie, jak już nie możesz się powstrzymać - pokręcił głową, lecz bardziej z pobłażliwym uśmiechem niż irytacją.
Po tych słowach ponownie zwrócił się ku maruderom i poprawiając płaszcz na ramieniu podszedł do nich kawałek.
- Pomijając już formę wypowiedzi Poszukiwacza Rodrika, akurat nieco racji miał - rzucił im. - To nie wycieczka krajoznawcza, więc odpuściłbym sobie na waszym miejscu oddalanie się od grupy. Domyślam się, że to były jakieś ważne sprawy, panowie, ale nie przeciągajmy struny - westchnął. - O ile nie jestem jakimś wielkim fanatykiem wojskowej musztry i takich tam, wasze zachowanie jest wielce niestosowne. Już pomijając to, że potencjalny wróg mógłby skorzystać z okazji i nas łatwo rozdzielić, mimo wszystko jesteśmy zbiorem osobników z różnych zakonów. A to znaczy, że podziały, które istnieją między nami, nie są możliwe do zniwelowania w ciągu jednej misji. W konsekwencji postój, który tam zaprezentowaliście, co niektórzy mogą uznać za jakiś rodzaj... konspiracji. A jeszcze tego mi brakuje, żebym rozdzielał tutaj zwaśnione strony. Zrozumiano? No to bierzemy się w garść i wracamy do roboty - po tych słowach ponownie się odwrócił i poprowadził resztę dalej.
"Cholera, już przez chwilę pomyślałem, że będzie grzecznie i miło. Serio, wystarczy mi już zachodzenie w głowę, czemu potrzebowali do tej misji na lidera aż Egzekutora. Nie potrzeba mi więcej kłopotów".
Rolled 1d20 : 7, total 7