Och, czyli z tego, co mówiła anuncja w przypadkowym temacie o lorach TES, k0da jest naprawdę ostatnim dziełem niezależnie od tego, co nastąpi dalej, ze względu na strukturę czasu w uniwersum gier, i ostatecznie zawsze pozostanie zgodna ze słownikową definicją kody jako (w muzyce) utworu grającego na końcu dzieła nie mającego związku z poprzednimi wydarzeniami?
Czytałem coś o tym, że smoki nie są tylko majestatycznymi bestiami do zabijania przez Smocze Dziecię. Nadejście Alduina w piątej erze ponoć zwiastowało koniec świata. Czas w TES jest cykliczny, w jakiś sposób generowany przez Akatosha, zgadza się? Nie jestem jeszcze pewien odnośnie tego, jak to działa, ale najwidoczniej ostatnim bossem całej serii jest Numidium (albo, w Morrowind, jego drugie wcielenie: Akula-Chan/Akulakhan), Mosiężny Bóg zbudowany przez Dwemera, tonalnego architekta Kagrenaka. Dwemerowie byli gatunkiem z natury wątpiącym, przeczączym. Ponieważ całe istnienie jest jedynie marzeniem sennym Godheada (??), a CHIM - stanem osiąganym poprzez świadomość swojej odrębności jako elementu snu... stanem pozwalającym na ingerencję w jego strukturę...
Eeeech, w każdym razie chyba niewierność Dwemerów ściągnęła na nich wrogość Dunmerów, którzy byli bardzo pobożni? Za pomocą Numidium, Dwemerowie mieli wyrwać się z istnienia i zacząć tworzyć własny świat, odrębny od istniejącego (funkcja Amarantu). Niestety Kagrenak, nieco pewnie zdenerwowany trwającym właśnie oblężeniem Czerwonej Góry, spiesząc się, by dokończyć swój twór i za jego pomocą wraz ze wszystkimi Dwemerami opuścić ten świat, wybił zły ton (używając serca Lorkhana jako instrumentu i źródła energii?). To ponoć sprawiło, że wszyscy krasnoludowie stali się elementem maszyny. I teraz, ich natura stała się naturą Numidium - przeczenie.
Więc z tego, co słyszałem, Numidium posiada moc zaprzeczenia, potrafi wyprzeczyć dowolną rzecz z istnienia. Jego istnienie jest zagrożeniem dla wszystkiego. Przyjście Alduina jest tożsame z końcem świata, ponieważ pełni on funkcję Pożeracza Światów (???), najogólniej rzecz biorąc, resetującego linię czasu do punktu wyjściowego i zapewniając ciągłą cykliczność. Każde wskrzeszenie Numidium (znane jako Lądowanie/Landfall) powoduje też Wyłom Smoka (Dragon Break): rozszczepienie Akatosha, Smoka Czasu, na kawałki i utratę jednostajności czasoprzestrzeni. Ponoć przykładem Wyłomu Smoka są wydarzenia Daggerfalla, w którym wszystkie sześć wzajemnie wykluczających się zakończeń jest kanonicznych dzięki istnieniu wielu linii czasu. (Nie grałem nigdy w Daggerfalla, wiem tylko, że najogólniej rzecz biorąc, jest to opowieść o poszukiwaniach artefaktu zwanego Mantellą. Król-Bóg Tiber Septim miał użyć Mantelli do wskrzeszenia Numidium i użycia go do podboju całego Tamriel i podporządkowania go swojemu Cesarstwu.)
W każdym razie czas może być zmieniany retroaktywnie, a zadaniem Alduina jest pożeranie czasu za każdym razem, gdy następuje Wyłom Smoka. Linia czasu, w której z jakiegoś powodu tego zaniechuje, owocuje ewentualnym Lądowaniem i prowadzi nas prosto do wydarzeń k0dy, w której wskrzeszone Numidium anihiluje Nirn i podąża za uciekinierami na Massera. Ale te wydarzenia nigdy nie mają miejsca, bo Alduin jest dobrym pracownikiem i resetuje linię czasu za każdym Wyłomem Smoka. Dlatego k0da nie jest związana z resztą czasu.
Czy dobrze to wszystko zrozumiałem?
---
Nie, Landfall to chyba coś więcej. Coś słyszę, że k0da to początek wybudzania się Godheada ze snu, a zatem (biorąc pod uwagę, że świat jest tylko jego snem) koniec wszystkiego. Oczywiście od strony faktualnej jest to głównie zrzeczenie się przez Kirkbride'a prawa własności do lorów uniwersum, a Amarant jest furtką, która umożliwia i kanonizuje wszelkie fanowskie twory przyjmujące uniwersum TESa za punkt wyjściowy.
Dlatego, jeśli Fremen jest argonianinem (a jest, jeśli dobrze pamiętam), to jego istnienie w uniwersum Przymierza jest kompletnie usprawiedliwione. Można przyjąć, że w jakiś sposób amarantnął się do nas.