Ale lubię was, mimo tego waszego okazyjnego pierdolenia
Zabawne, bo miałem zamiar napisać Ci kropka w kropkę to samo
Nie ssaliśmy, znaczy że hurr jesteśmy mistrzami europy durr?
Nikt czegoś takiego nie napisał. A że mocno chwalimy drużynę, która, jeśli się nie mylę, po raz pierwszy od ponad trzech dekad wyszła z grupy na wielkim turnieju (!) i nie chcemy napisać markotnego "no spoko, ale i tak to nic takiego", to uważam za całkiem normalną i zdrową rzecz.
Zwłaszcza, że wychwalanie Islandii, która na dobrą sprawę na turnieju zagrała słabiej od nas - grała mniej więcej podobnie do nas aż do ćwierćfinału (chyba nie powiesz mi, że ci śmieszni Anglicy grali lepiej od np. Szwajcarów?), a potem dostała ostro w dupę, w przeciwieństwie do nas - jest, delikatnie mówiąc, niekonsekwentne. O przykładzie Węgier już wystarczająco się nagadano, więc dobijać nie będę. I naprawdę, nie ma tutaj czego wyrywać z kontekstu. Po prostu plączesz się w argumentacji i próbie obrony swojego zdania na siłę. A że Węgrzy fajniejsi, "bo nikt na nich nie stawiał" (no bo na nas wszyscy stawiali), a to inne pierdu-pierdu. W szczegóły mi się nie chce wplątywać, bo jest późno, a ja jeszcze mam co nieco do roboty, a myślę, że Xero w sposób ogólny świetnie podsumował to, co powiedziałeś i przed, i po jego wypowiedzi (bo ja oczywiście tradycyjnie nie umiem napisać dokładnie, o co mi biega, bez wypisania 2-3 x więcej niż planowałem). No jest doprawdy urocze
P.S. Tak mnie naszło jeszcze, Sent, w ogóle tyle razy widziałem jak piszesz o zawsze narzekających Polakach (i bardzo często się z tym zgadzałem!), podczas gdy teraz sam, jak to już określono, szukasz dziury w całym. Mówiąc już bardziej ogólnie, nie tylko w zw z tą dyskusją, wcześniej narzekaliśmy, że nie możemy się spiąć i przechodzić dalej - teraz, jak wreszcie daliśmy rady wyjść z tej pieprzonej grupy (w przeszłości nie wychodziliśmy z gorszymi frajerami), no to krytyka - przeradzająca się płynnie w krytykanctwo - przeszła nie na to, w którym momencie odpadliśmy (bo nagle to przestało być rzeczą naczelną xD), tylko że "to był nasz psi obowiązek", "a bo inne drużyny odpadły wcześniej, ale remisowały 3:3 z Portugalią, a nie 1:1", "bo nie gwiazdorzyły" itd. Oczywiście te ostatnie przykłady to już trochę hiperbola, ale mniej więcej do tego się to sprowadza. I nazywaj to circlejerkiem czy czymkolwiek innym, jeżeli chcesz, i tak domyśliłem się na początku tej rozmowy, że żadne z nas się nie przekona, więc mi to wisi - i cool. Co nie zmienia faktu, że ze strachem wyobrażam sobie sytuację, gdy odpadamy po karnych w finale za kilka lat, a tu "ale przecież nie jesteśmy mistrzami Europy, to co się cieszycie jak wariaty! A drabinka składała się z ogórków!"