Z początku byłem nieco w obawach. Nie ma wstępu (wzorem poprzednich części), gdzie na pokazywano sceny z różnych zakątków globu, które wprowadzały do filmu. Niemalże od razu jest park. Brama wjazdowa pojawiła się już w pierwszych minutach. Niestety, nie robiła takiego wrażenia jak ta z jedynki.
Później było już tylko lepiej.
Film jest jednym, wielkim odniesieniem do poprzednich części. Twórcy tak umiejętnie kopiowali niektóre sceny, że w ogóle nie można tego nazwać "odgrzewaniem kotleta" mimo, że fani wyraźnie dostrzegą znajomy motyw. Czasem te smaczki mamy w tle, jak np. Pan DNA z filmu o parkowej genetyce z jedynki.
Generalnie odniesień jest tyle, że nawet nie trudzę się ich wymienić, bo i tak bym nie zdołał tego zrobić bez notowania na bieżąco podczas seansu.
Fabuła poprzednich części skupiała się wokół trzech wątków: przetrwania, machlojek, rozważań na temat natury. Przetrwanie jest, machlojki są, ale zepchnięto na ubocze to trzecie. A szkoda, bo to był mój ulubiony motyw.
Generalnie film był taki trochę spłycony. Nawpychano dużo kwestii i postaci, ale większość potraktowano po łepkach. Nie ujmuje to filmowi, ale mnie się rzuciło w oczy.
I niestety - zapowiada się, że gdyby powstała kolejna cześć, to Dr Wu zostanie antagonistą. Może nie głównym i nie aż takim złym, ale nie widzę go w ekipie "tych dobrych".
Poniżej rzeczy, które mi się nie spodobały.
Pierwsza to dosłownie detal.
Claire biega po dżungli, ucieka przed dinozaurami, ale szpilki ma nadal całe.
Druga była zupełnie niepotrzebna.
Iście hollywoodowska scena pocałunku. Na szczęście zrekompensowano to sceną niedoszłego pocałunku między Lowery a Vivian.
Trzecia to moja subiektywna opinia.
Podczas walki finałowej było o dwa dinozaury za dużo. Choć w pewnym momencie przez myśl mi przeszło, że może pojawi się Roland Tembo i załatwi sprawę.
Gdy w głośnikach w samym środku akcji na kilka sekund pojawił się główny motyw z "Zaginionego świata" to było to coś niesamowitego. Wtedy poczułem, że to naprawdę jest park jurajski.
Także w ogólnym rozrachunku film oceniam naprawdę wysoko, zwłaszcza w kontekście tego, że jest on kontynuacją sagi i miał ciężkie zadanie podtrzymać klimat - i to teraz, tyle lat od premiery trójki, kiedy oczekiwania wobec kina uległy zmianie, a efekty specjalne nie budzą już emocji.
Może nawet te efekty specjalne miał na myśli Lowery, kiedy mówił o tym, że pierwszy park był bardziej zachwycający i nie potrzebował hybryd - widzowie wówczas zachwycali się efektami, które dziś są upowszechnione, a twórcy starają się pokazywać cuda, żeby przyciągnąć ludzi.