Nasze rolnictwo to relikt zamierzchłych czasów, szczególnie u mnie an wschodzie. Większość to takie kilkuhektarowe mozaiki z kilkoma poletkami porozrzucanymi w kilku wsiach. Ciężko im konkurować z zachodem gdzie mamy kilkusethektarowe molochy, bardziej to hobby niż sposób na życie.
Cóż, to zależy od punktu widzenia.
https://www.youtube.com/watch?v=qLelwyCR2moNasze rolnictwo coraz bardziej się rozwija. Jedno trzeba przyznać, stało się to dzięki wstąpieniu do UE. Dzięki wpompowaniu unijnej kasy w nasze rolnictwo wielu polskich rolników przesiadło się w końcu ze starych Ursusów i Bizonów do nowych MF, Case, Claasów, Dżon Dirów i New Hollandów a w miejsce starych budynków gospodarczych powstały nowoczesne obory, świniarnie, magazyny, spichlerze itp. Kto był sprytny i szybki temu po wejściu do UE udało się rozwinąć, nakupować ziemi i maszyn. Ci co zostali w tyle to już pewnie się niestety nie rozwiną. Cena za hektar w 2004 roku to było jakieś 4-10tys złotych, a teraz ceny hektara sięgają nawet
100tyś złotych i to gruntów ornych, a nie działek budowlanych. To jest jakaś komedia, nikogo nie obchodzi, kto ziemie kupi, ale ile zapłaci. Cóż, w sumie co tu się dziwić...
Jedyną rzeczą, która mi się osobiście nie podoba to właśnie KRUS. Bez żartów, rolnicy płacą dużo mniej składek, a potem i tak ma się im należeć minimalna emerytura z ZUS? Jak ktoś powiedział wyżej, prowadząc jednoosobową firmę, normalnie płacisz 1300 zł miesięcznie samych składek do ZUS. Kwartalnie daje to 4000 zł, a rolnik płaci w tym czasie 7-10 razy mniej?
Moim zdaniem nie powinno się podciągać KRUSu w górę, tylko obniżyć ZUS dla przedsiębiorców. Jeżeli rolnik miałby płacić KRUS 1000zł miesięcznie, to wielu z nich by splajtowało a utrzymaliby się tylko ci potężni właściciele ziemscy, których po prostu byłoby stać na opłacanie czegoś takiego.
Przelicz sobie, że jeśli rolnik nastawiony na produkcję roślinną, który zbiera plon tylko raz do roku i posiada przykładowo 30 hektarów, po prostu nie dałby rady płacić ZUSu co miesiąc. Niech to będzie nawet prawdziwy rolnik, który dobrze uprawia swoją ziemię i sprzedaje wysokiej jakości plon - ziarno pozbawione zanieczyszczeń i bogate w białko. Niech ma plon pszenicy 6 ton na hektar. Dość ciężko jest taki osiągnąć w pszenicy, ale niech będzie. Sprzeda 180 ton pszenicy - dajmy na to - po 700zł. Daje to kwotę 126,000zł. Tak, może i to wygląda nieźle, ale weź pod uwagę liczne koszty - paliwo, nawozy, środki ochrony roślin, kosztowne serwisy sprzętu, być może konieczność wynajmowania maszyn. Cała uprawa - kompletna agrotechnika, czyli orka, uprawki, siew, nawożenie, opryski a potem jeszcze żniwa - koszt to jakieś 3000zł na hektar, co daje ci 90.000zł na jego cały areał. Jak dobrze pójdzie, to zostanie mu na czysto te 36tyś złotych. I z tego musi wyżyć przez cały rok. Co by mu zostało jakby płacił ZUS? Połowę swojego zysku musiałby oddać na ubezpieczenie emerytalne, czyli nie przeżyłby.
Nie liczyłem dopłat, bo w tej kwestii jest różnie - są sytuacje, że rolnik dzierżawi ziemię i płaci dopłatami.
Jeżeli już coś robić w kwestii ubezpieczeń emerytalnych, to nie powinno się wciągać rolników do ZUS. To by ich zabiło i to nie tylko tych najmniejszych. Powinno się raczej obniżyć zobowiązania przedsiębiorcom, a nie podkładać rolnikom kłody pod nogi z zazdrości. Tylko bądź tu mądry i zrób tak, by wszystkim było dobrze.