Dobra, moje szanse na obecność spadają niemal do zera. Raz że nagle wyskoczyło mi tradycyjnie na ostatni tydzień roku akademickiego tyle spraw, że będę chyba to odreagowywał przez następne dwa tygodnie. A nawet gdybym jakoś się mógł zebrać na taki wyjazd, to dochodzą problemy z kasą albo jeżeli chodzi o ścisłość, to z wydatkami (a to, że na konwencie nie kupie np. chociaż jakiejś jednej książki, mogę sobie włożyć między bajki). Także mnie już możecie właściwie wirtualnie odliczyć. Szkoda, że to wszystko się tak zebrało w jednym terminie...