Granie Proteaninem na pewno byłoby ciekawe, ale znane jest zakończenie ich historii. Żeby kogoś taka gra przyciągnęła na dłużej, musiałaby się rozgrywać na długo przed inwazją kałamarnic. Ale tu z kolei pojawia się taki problem, że tworzenie gry sc-fi w której nie ma ludzi to duża innowacja, na którą pewnie długo nikt się nie porwie.
Gra jako ośmiornica? Samo granie "tym złym" zawsze jest w cenie, ale w tym wyjątkowym wypadku główni antagoniści nie mają rozterek miłosnych (nigdy nie chciałbym oglądać żniwiarczego seksu, serio), dylematów moralnych (ich pogląd na całą sprawę żniw jest raczej oczywisty, a motyw z "tym jednym" który wyłamał się ze schematu i zrozumiał, że jest zły trochę cuchnie naciąganiem) ani nie bawią się w strzelanie do butelek (to prawdopodobnie ich największa wada). Średnio też mogą umrzeć, a gra z wieczystym god modem raczej nie byłaby ciekawa.
Kiedyś w internecie widziałem jeszcze pomysł, że nowa gra z serii mogłaby się rozgrywać w czasie Wojny Pierwszego Kontaktu. Pewnie ciekawie byłoby zobaczyć jak cała przygoda ludzi w społeczności galaktycznej zaczęła, jak byliśmy na etapie "już jesteśmy w kosmosie ale wciąż nie wiemy, co czeka za rogiem". Niestety, podobnie jak w przypadku Protean i Żniwiarzy, znamy zakończenie tej historii. Po tym, jak wszyscy gracze dobrze już znają rasy zamieszkujące galaktykę, nikogo nie podjarałaby możliwość wprowadzenia nowego bohatera w to "nieznane", kosmiczne społeczeństwo.