Dziękuję za szeroki odzew. Na chwilę obecną najlepszą opcją jest pomysł od Arima - wysmarowanie tej poręczy, powiedzmy jakimś paskudnym i niezmywalnym smarem. Jak się jeden z drugim przyklei i upierdoli dres, dżinsy i wszystko inne, to pójdą dalej. Damiano - przeprowadzkę rozważam, zwłaszcza że w tym mieszkaniu jest ostry deficyt nasłonecznienia. Zaprzyjaźniania się dla odmiany zdecydowanie nie rozważałem - przechodzenie lobotomii nie jest tego warte. Nie wiem, czy bez tego dałbym radę nawiązać kontakt.
shrike - wygląda na to, że Maniaks ci już podsunął całkiem dobre rozwiązanie. Usmarowanie przystanku gównem nie jest złe - możesz dorzucić jeszcze trochę krwi (świńskiej lub jakiejkolwiek innej, jaka będzie pod ręką w okolicy) i wymalować jakieś dziwne symbole. Z maseczką i rękawiczkami ta robota nie powinna być aż tak straszna, a efekt będzie murowany. Możesz sobie pozwolić na krew i gówno, skoro nikt z poszkodowanych nie będzie musiał tego wąchać - to akurat przywilej, który warto wykorzystać w tej sytuacji. W grę chodzi jeszcze ten smar, jeśli nie chcesz jechać po hardkorze - o ile siadają na czymkolwiek i jest to dla nich kluczowe.
Xilk - to się może łapać na kodeks cywilny. Jak dźwięki są uciążliwe i zdarzają się notorycznie, to można powiadomić odpowiednie służby (teraz nie jestem pewien, ale w zależności od miejsca i charakteru hałasu, to może być straż miejska, a czasami nawet inspektorat środowiska). Co innego zgraja, która może się sprawnie rozpierzchnąć na czas przyjazdu straży/policji, co innego sąsiad bucefał w określonym mieszkaniu, z którego sobie ot tak nie wyjdzie na czas interwencji.
Mog - jeśli faktycznie można nazwać to "corpo stuff" i taka ogólnie jest atmosfera, to i teraz i w każdym innym przypadku będzie obowiązywała zasada, że trzeba się mocno trzymać przede wszystkim własnego tyłka.
PS. Opinie typu "nie rozumiem jak można mieszkać na pierwszym/drugim piętrze/parterze" czy "do czego służą windy i w jakiego typu budynkach się znajdują" to nie są ani problemy, ani ich rozwiązania, prosiłbym o zachowanie poziomu rzeczowej konwersacji. Trudne sprawy to poważne sprawy.