Gdyby otwarta wojna była rozwiązaniem, to nie miałbym problemu. Mam już jedno pęknięcie na oknie od kamienia (rzuconego chuj wie kiedy w środku nocy po interwencji policji - parę lat temu, wcześniejsi lokatorzy opowiadali jak było), więc nie jestem do końca przekonany, czy jawny konflikt jest dobrą opcją. Nie ma sensu, żebym się z nimi traktował jak równy z równym, bo mam o wiele więcej do stracenia, niż oni. Mieszkanie mam na I-szym piętrze, więc żadna akcja z partyzanta nie będzie zbytnio z partyzanta w przypadku jajek, wody i kamieni. Aha - no i nie ma ławek, radzą sobie z poręczą, której żadna rada mieszkańców nie usunie. Myślałem o rozpyleniu jakiejś smrodliwej substancji (mam nawet projekt urządzenia, które zdalnie będzie uwalniało chemikalia), ale nie chcę potem dostać bagiety za podtruwanie ludzi. Znacie jakieś substancje chemiczne, które są uciążliwe w zapachu, ale nie są trujące? Siarkowodór odpada z góry, drobna pomyłka przy stężeniach i wszyscy zainteresowani w okolicy - ze mną włącznie - tracą węch/żywot, więc nawet nie będę w stanie poczuć, jak śmierdzą ściany w pierdlu. Sztuczki z mięsem/zwłokami też odpadają, bo szczury nie są jakimś fantastycznym zamiennikiem dla bandy jełopów. Jestem skłonny wydać do 20zł Cena nie gra większej roli, ale już o tym wspominałem. Ma ktoś może jakieś doświadczenie z kwasem masłowym? Próbował ktoś może ekstrahować z moczu metabolity substancji zawartych w szparagach?
No i zachęcam was do dzielenia się swoimi problemami. Na pewno macie jakieś trudne sprawy. W sumie to trudne historie są nawet ważniejsze, niż porady i rozwiązania.
Masz problem?