Autor Wątek: Disciples - Sesja  (Przeczytany 20068 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Dollan

  • Wiadomości: 1042
  • El Magnifico
Disciples - Sesja
« dnia: Maj 04, 2014, 16:03:42 pm »
Zasady ogólnie przedstawiają się tak :
- każdy uczestnik opisuje swoje poczynania, a jeśli ma ochotę może też opisywać aktualne zachowanie innych postaci, odpowiedzi które te postaci udzielają na jego pytania itp. (o ile wykonywana czynność/udzielana odpowiedź itp. nie kłóci się z ich kartą postaci.), okolicę, w której się znajduje (nie powinien jednak wspominać zbytnio o ważnych dla fabuły elementach tegoż otoczenia, dopóki nie wspomni o nich narrator), a w czasie walki poczynania swoje i przeciwników, z którymi walczy (z zachowaniem zdrowego rozsądku - niewielu jest Giermków, którzy przyłożą demonowi w łeb drewnianą belką, wbiegną mu po plecach i utną głowę jednym celnym cięciem. Rozumiecie o co chodzi).
- narrator (oraz NPC-dowódca, prowadzący drużynę) zajmują się przedstawianiem najważniejszych elementów fabuły. To on może opisać, jak gobliny atakują waszą karawanę i mordują połowę regimentu. To on może opisać, że z mgły wyłoniły się dwa tuziny nieumarłych, które widzą w was podwieczorek. To on może opisać, że znaleźliście przy drodze zasztyletowanego dostojnika. Gracze mogą sami szukać śladów, różnie reagować na każde wydarzenie itp.
- doprasza się o nie rozpieprzanie sesji akcjami w stylu "Dagaric stwierdził, że ma w dupie tą wyprawę i wraca do domu" albo "Andrei postanowił zdradzić całą drużynę i przejść na stronę demonów jako kultysta". Będą one z miejsca ukrócane, a wesoły gracz, który był ich autorem może później natknąć się na zabłąkany batalion trolli w czasie zbierania chrustu.

W razie jakichkolwiek wątpliwości proszę zwracać się z pytaniami/uwagami w temacie organizacyjnym.

Dollan

  • Wiadomości: 1042
  • El Magnifico
Odp: Disciples - Sesja
« Odpowiedź #1 dnia: Maj 04, 2014, 17:06:16 pm »
     Nad miastem Raven Hill zgromadziły się ciemne, burzowe chmury. Nigdy nie była to okolica obfitująca w słoneczne chwile, więc mieszkańcy szybko zwietrzyli nadchodzącą ulewę. Kupcy z Placu Defiladowego, na którym nie miała miejsca żadna defilada od czasów narodzin zaginionego księcia Uthera, obecnie pełniącego rolę targu, w mgnieniu oka zebrali swoje towary do skrzyń. Te z kolei trafiły na wozy, które rozjechały się po wszystkich ulicach odchodzących od placu. Miejscowi strażnicy, mając całkowitą pewność, że podczas ulewy nikt nie będzie miał ochoty mordować i kraść, również odpuścili sobie patrole i małymi grupkami udali się do koszar. Mając nadzieję ujść do swoich domostw z chociaż kilkoma suchymi nitkami, mieszkańcy niespecjalnie przejmowali się oddziałem kilkunastu przyjezdnych wojaków, którzy mimo licznych znaków na niebie i ziemi nie mieli zamiaru opuścić placu.
     Gdyby ktoś przystanął i przyjrzał im się dokładniej, zauważyłby, że przynajmniej sądząc po wyglądzie nie są to żołnierze, którzy mieli przyjemność stoczyć poważniejszą walkę. W swoich zróżnicowanych ubraniach i z wszelkimi możliwymi typami broni przy pasach wyglądali raczej jak zebrane naprędce pospolite ruszenie, niż słynne zastępy Imperium w lśniących zbrojach. Jeden w białej szacie z widniejącym na niej imperialnym krzyżem, która ma raczej manifestować patriotyzm niż faktycznie chronić przed ciosami. Inny w kolczudze, która na pierwszy rzut oka wygląda jak lekki pancerz łuskowy, ale dobrego miecza raczej nie powstrzyma. Jeszcze inny w kolczudze, wyglądającej na kupioną z trzeciej ręki w jakimś ciemnym zaułku. Gdyby kogokolwiek to obchodziło, to pewnie pomyślałby, że dużo ryzykuje powierzając swoje bezpieczeństwo takiej... armii. Na szczęście każdy był skupiony na ratowaniu swojej skóry przed zmoknięciem.
      Sama drużyna zaś cierpliwie czekała na przybycie swojego dowódcy. Jeszcze go nie widzieli. Zostało im tylko powiedziane, że to jakiś imperialny rycerz ze stolicy, świeżo po akademii. Miał ich poprowadzić na południe, gdzie wsparliby wojska walczące z siłami Erhog Mrocznej. Świeżo upieczeni rekruci sporo nasłuchali się o kulcie prowadzonym przez tą zdrajczynię. Nie ulegało wątpliwości, że trzeba się z nią rozprawić, jednak nikt nie wiedział, jakimiż to bestiami wysługuje się ta zbuntowana kapłanka. Jednych ogarniał niepokój, innych euforia. Sir Thomas, który doprowadził kadetów do Raven Hill nie był zwolennikiem wysyłania tak młodych żołnierzy do tak poważnej walki. Dowództwo naczelne stwierdziło jednak, że ten naprędce zebrany oddział musi za wszelką cenę strzec flanki nacierającej armii Imperium. Jest jednym z ostatnich, jakie udało się zmobilizować na tych ziemiach, i nie może być mowy o pozostawieniu go w bezczynności. Gdy tak rozprawiali o czekającej ich wyprawie, na plac wjechał wojownik w lśniącej zbroi na potężnym rumaku, z mieczem przy boku i długim płaszczem powiewającym z tyłu. Na tym kończyły się budzące respekty elementy wyglądu przybysza - sam rycerz twarz miał raczej mizerną. Gdy spojrzał na żołnierzy czekających nań na placu, w jego oczach pojawiła się nuta niepewności. Dopiero po chwili postanowił zejść z konia (dość nieumiejętnie z resztą), i powolnym krokiem zbliżył się do swojego nowego oddziału.
- Baaaaczność! - huknął sir Thomas. Drużyna uformowała coś, co tylko niekompetentny głupiec uznałby za szereg, a postawa niektórych z nich dalece odbiegała od powszechnie ustalonej wersji "na baczność".
- Ekhm... tak. Dziękuję wam, sir Thomasie. Dajcie spocznij. - mruknął dowódca.
- Spooooczniij! - zadudnił po raz kolejny rycerz.
- Witajcie... towarzysze. Nazywam się Gabriel Crage i jestem waszym nowym... dowódcą. Eee... jak zapewne wiecie, mamy pełnić rolę wsparcia dla trzeciej armii walczącej z Erhog Mroczną. - dowódca lekko zadygotał, gdy wymówił imię zdrajczyni. Dostrzegł to jednak tylko sir Thomas. - Więc... no... wiem, że to trudne zadanie jak na pierwszą misję bojową. Ale pamiętajcie, że tylko w ogniu prawdziwej wojny staniecie się żołnierzami godnymi Imperium. Naszego państwa nie zdołały pokonać ani demony, nieumarli i orkowie, więc nie pokona go też ta rebeliantka Erhog. Nie lękajcie się, gdyż... Wszechojciec będzie nad nami czuwał. Niech żyje cesarz!
      Gdyby ta przemowa została wypowiedziana z większą pewnością w głosie i mniejszą ilością pauz, mogłaby nawet kogoś podnieść na duchu. Gabriel jednak chyba sam nie wierzył do końca w to, co mówił. Nikt nie czuł potrzeby entuzjastycznego odpowiedzenia "niech żyje cesarz", więc ograniczyli się do kilku cichych pomruków. Dowódca bez trudu dostrzegł, że jego pierwsza przemowa wypadła tragicznie. Spojrzał więc tylko na sir Thomasa, w spojrzeniu którego nie znalazł pocieszenia ani ratunku, a następnie odwrócił się i wsiadł na konia.
- Oddział, w praaaawoooooooo zwrot! Naprzóóóóóóód, marsz!
      Cała drużyna z ociąganiem wykonała rozkaz i krokiem, który zapewne uważali za marszowy, ruszyli przed siebie. Sir Thomas prowadził kolumnę, zaś Crage jechał po jej lewej stronie. Gdy opuścili Raven Hill, czarne jak smoła chmury wreszcie uwolniły nadmiar wody. Gdzieś w oddali kilka razy błysnęły gromy, po czym ulewa runęła z całą siłą na żołnierzy. "Nieźle się zaczyna", pomyślał każdy z nich.

Morean

  • Wiadomości: 273
  • Ocean Soul
Odp: Disciples - Sesja
« Odpowiedź #2 dnia: Maj 06, 2014, 18:39:11 pm »
Gdzieś w środku szeregu poruszał się młody chłopak. Szedł pewnym krokiem, zawsze marzył o wielkiej bitwie ku chwale Wszechojca, Imperium i cesarza (w takiej kolejności). W jego oczach widać było fascynację, swego rodzaju pewność siebie, zaangażowanie. Imię zdrajczyni wypowiedziane przez Gabriela wzbudziło w Lucasie odrazę. Nie rozumiał jak można było zdradzić Ojczyznę, tą, którą on tak bardzo kochał. Rozejrzał się dookoła i po raz kolejny się wzgdrygnął. Widok żołnierzy niepewnych, przerażonych, chwiejnych w swych przekonaniach całkowicie odbierał mu wszelką radość. Gotów był pomagać, ale te łamagi nie nadawały się nawet do tego, żeby im pomagać. Lucas liczył, że może w tym tłumie spotka kogoś, kto pomoże mu zwyciężyć zło, które należało obowiązkowo zwalczyć.
Ave Crux, Spes Unica Mea! | Et lux in tenebris lucet, et tenebrae eam non comprehenderunt.
Pracowity Sługa Beliara | Złoty Czempion ŚP | Czempion Podziemia | Tropiciel Turnieju Chowanego | FEiE

Podziemie - Poszukiwacz

wardasz

  • Wiadomości: 883
Odp: Disciples - Sesja
« Odpowiedź #3 dnia: Maj 08, 2014, 13:57:08 pm »
Młody mag rozglądał się za kimś, kto dodałby mu odwagi i nadziei, jednak znajdował się w złym miejscu by takową osobę spostrzec. Osoba owa znajdowała się bowiem na przedzie kolumny, Lucas widział tylko jej plecy. Twarzy Lothora nie widział. Na jego twarzy była zaś wymalowana żądzą zrobienia CZEGOŚ. Od roku już uczył się walki i zasad obowiązujących w armii imperium, od roku gnił w koszarach czekając aż będzie mógł okryć się chwałą, pokonując z imieniem Wszechojca na ustach wrogów imperium. Kult prowadzony przez potężną nekromantkę? Dobrze. Wszystkie ballady było zgodne co do jednego-im potężniejszy wróg, tym większa chwała z pokonania go. Tego, że opiewały one dzieje paladynów po wieloletnim treningu, zakutych w doskonałe płytowe zbroje, a nie zmobilizowanych, tragicznie wyposażonych chłopów, nie dostrzegał. Parł przed siebie, nie zważając na deszcz, żądny boju i chwały.


//Dollan, pytanie, bo to nie było sprecyzowane w pierwszym poście-doprecyzuj w drugim. My tam jesteśmy sami (nasza 3 plus 2 NPC'tów) czy jest z nami jeszcze tłum podobnych nam randomków?
chcesz czegoś? pisz pw, powiem ci gdzie mnie można znaleźć

xilk

  • Wiadomości: 848
  • Deszczowy Sługa Chaosu
Odp: Disciples - Sesja
« Odpowiedź #4 dnia: Maj 14, 2014, 18:12:02 pm »
Marius maszerował, widząc niedociągnięcia w marszowym kroku zarówno u siebie, jak też u pozostałych członków oddziału. Młody mężczyzna był zupełnie skołowany, nie tak sobie wyobrażał swoją pierwszą wyprawę w obronie Imperium. I do tego ich dowódca był taki niedoświadczony. Marius był przekonany, że dobrze będzie się trzymać Sir Thomasa, który choć był niższy stopniem niż Gabriel Crage, to jednak wyglądał na bardziej zaprawionego w boju. Młody chłopak szedł w drugiej linii, ciągle uważnie się rozglądając. Nagle z ciemnego nieba zaczął padać deszcz. Marius po cichu liczył tylko, że ulewa szybko się skończy, a burza ominie ich oddział. Wszyscy szli w ciszy, nie zważając na pogodę.
Deszczowy samotnik ŚP
Anioł Śmierci Podziemia


Morean

  • Wiadomości: 273
  • Ocean Soul
Odp: Disciples - Sesja
« Odpowiedź #5 dnia: Maj 16, 2014, 18:30:24 pm »
Lucas był wyraźnie znudzony marszem. Nie wiedział jak daleka droga czeka ich jeszcze do celu podróży, a idąc samotnie przed siebie tylko pogłębiał uczucie niepewności, a nawet dawało mu się we znaki przerażenie Gabriela. Siły dodawało mu to, że idzie walczyć za Wszechojca i Imperium, tylko sama wiara nie wystarczyła do osiągnięcia sukcesu. Potrzebował towarzyszy, wsparcia, wspólnoty. Postanowił zaczepić idących żółnierzy i trochę wypytać o bieżącą sytuację.
- Hej - zagadał - ile jeszcze marszu nam pozostało? Mam ochotę na trochę rozrywki.
- A myślisz, że ja wiem? - odrzekł pierwszy, zaczepiony rycerz - Idę, bo mi kazano i zginę, bo mi kazało, odczep się młokosie.
Lucasowi to wystarczyło. Nadal nie wiedział, gdzie można by tu znaleźć bratnią duszę.
Ave Crux, Spes Unica Mea! | Et lux in tenebris lucet, et tenebrae eam non comprehenderunt.
Pracowity Sługa Beliara | Złoty Czempion ŚP | Czempion Podziemia | Tropiciel Turnieju Chowanego | FEiE

Podziemie - Poszukiwacz

Dollan

  • Wiadomości: 1042
  • El Magnifico
Odp: Disciples - Sesja
« Odpowiedź #6 dnia: Maj 19, 2014, 21:09:12 pm »
Po kilku godzinach nieprzerwanego marszu przez polne drogi, które obficie lejący się deszcz zamienił w bagno, żołnierze zaczęli tracić siły. Postawienie nogi przed nogą wymagało coraz większego wysiłku, a nie zanosiło się na szybką zmianę pogody. W końcu Sir Thomas ostro zahamował i rozejrzał się dając do zrozumienia, że szuka miejsca, w którym można by rozbić obóz. Niespecjalnie przejął się faktem, że jego gwałtowne zatrzymanie się spowodowało kilka stłuczek w szeregu za jego plecami wśród szeregowców, których za bardzo wciągnęło maszerowanie. Po chwili Crage zdołał zsunąć się ze swojego konia i podszedł do Thomasa. Dopiero po minucie czy dwóch, z trudem próbując dostrzec cokolwiek zza tysięcy spadających kropli deszczu, zauważyli w pobliskim wzniesieniu coś przypominającego jaskinię.
- Dobra, gamonie. Widzicie tamtą jaskinię? Nie? To lepiej ruszcie swoje leniwe tyłki w tamtą stronę i nie przestawajcie biec, aż ją zobaczycie! - huknął Sir Thomas.
- A jak ją zobaczymy, sir? - nieśmiało odezwał się jeden z szeregowców.
- To wtedy masz zacząć biec jeszcze szybciej, bo będę zaraz za Tobą i kopnę cię w zadek jeśli spróbujesz się zatrzymać bez rozkazu! Zrozumieliście, szeregowy Marius?
Ale żołnierz, zamiast trudzić się odpowiadaniem na pytanie, wziął przykład ze swoich kolegów i zmobilizował nieznane dotąd pokłady siły, które pozwoliły mu biegiem ruszyć w kierunku wskazanym przez oficera. Po kilku chwilach szaleńczego pędu dotarli do wspomnianej jaskini. Wkrótce dołączyli do nich Thomas, który zwyczajnie nie czuł potrzeby spieszenia się oraz Crage, który poruszał się wyjątkowo ostrożnie, by w błotnistym gruncie nie zaczepić o zagubioną gałąź lub kamień i nie wylądować w kałuży.
- Sir, w takich jaskiniach chyba mogą być niedźwiedzie - zauważył szeregowy Lucas.
- Doskonała uwaga, szeregowy! - Sir Thomas spojrzał na dowódcę - Sir, ktoś powinien sprawdzić pozostałą część pieczary.
- No tak, ale... dlaczego patrzycie na mnie? - spytał Gabriel.
- Tak sobie myślę, sir, że powinien pan dać drużynie przykład. Na pewno pańska niezmierzona odwaga i męstwo przywrócą im ducha walki.
W oczach Crage'a przez chwilę pojawił się strach, który szybko stłumił na rzecz niepewności. Tą z kolei po chwili zastąpił uśmiech właściwy dla ludzi, którzy wmawiają sobie w myślach "będzie dobrze, będzie dobrze". Następnie spróbował wypiąć pierś, ale po pierwsze niespecjalnie miał co wypinać, a po drugie zbyt duża zbroja i tak skutecznie maskowała jakiekolwiek drgnięcia klatki piersiowej.
- Tak. Eee... tak. No więc, no, idę. - mruknął Gabriel. Drżącą ręką wyciągnął swój miecz i powoli ruszył w ciemność. Gdyby ktoś spojrzał wtedy na Sir Thomasa zauważyłby, jak stary wojak uśmiecha się pod nosem widząc kolejnego chłopaczka, który mieni się "dowódcą". Po kilku minutach, spędzonych w akompaniamencie uderzeń metalu o kamienie, kilku przekleństw i dwóch czy trzech cięć mieczem w powietrzu, oddział usłyszał "Mhmhmhm", które wszyscy uznali za sygnał do wkroczenia dalej.
- Dobra, leniwe bałwany! Zapalcie jakieś pochodnie, bo ciemno tutaj jak w... ciemno jak diabli! Broń zostawcie pod ścianą, znajdźcie sobie jakieś wygodne kamienie i spróbujcie odpocząć! Wyruszamy, jak tylko skończy się ulewa!
- Ekhm... - wtrącił nieśmiało Crage - Nie uważa pan, że to ja powinienem wydawać takie rozkazy?
- Naturalnie, sir. Wiedziałem jednak, że jako inteligentny człowiek dojdzie pan do tych samych wniosków, co ja, więc postanowiłem wykonać pańskie rozkazy prewencyjnie.
- To znaczy... jeszcze zanim je wydałem?
- Tak jest, sir.
- Hmm... no dobrze, dziękuję za zdecydowane działania, sir Thomasie - mruknął Gabriel po czym ostrożnie usadowił się na jednym z kamieni, oparł o ścianę i zamknął oczy. Pozostali wkrótce poszli w jego ślady. Tylko Thomas usiadł na skraju jaskini i wsłuchując się w odgłos padającego deszczu, zaczął chrupać suchary wydobyty z otchłani torby.

=============================================

Następnego dnia oddział dotarł do obozu wojsk Imperium rozstawionego kilka mil od twierdzy Erhog Mrocznej. Młodzi szeregowcy byli pod dużym wrażeniem sił tam zebranych - tylu paladynów, magów i kleryków na raz nie widzieli jeszcze nigdy. Podczas, gdy oni zajmowali się podziwianiem tego wszystkiego, dowódcy udali się do namiotu sztabowego. Wrócili po kilkunastu minutach z rozkazami.
- Słuchajcie no, panienki. - zadudnił Thomas, by zwrócić uwagę żołnierzy zastanawiających się, kiedy oni dostaną takie lśniące zbroje jak ten wojownik przejeżdżający obok trzy minuty temu - Generał von Kalserberg przekazał nam dokładne rozkazy. Mamy niezwłocznie udać się razem z trzema innymi kompaniami w kierunku twierdzy wroga. Główne siły ruszą wkrótce po nas, a my mamy nie wdawać się w żadną większą bijatykę. Dlatego mówię wam zawczasu, że jeśli spotkacie na podwórku tej zdradzieckiej suki jakiegoś trzy razy od was wyższego i szerszego kolegę, to macie spieprzać ile sił w nogach i drzeć się wniebogłosy. Nie zgrywajcie bohaterów.
- Z całym szacunkiem, sir, ale chyba nas pan nie docenia - odezwał się Lothor - Myślę, że poradzimy sobie z byle demonicznym chowańcem.
- A ja myślę, że każdy "byle demoniczny chowaniec" zrobi z Ciebie kotlety, jeśli będziesz taki hop do przodu. - odparł Sir Thomas.  - Powtarzam, jeśli się na jakiegoś natkniecie macie czekać na wsparcie. A jeśli wsparcie będzie liczyło mniej niż trzech ludzi to i tak spieprzajcie. Z wszelkimi koleżkami mniej więcej waszych gabarytów możecie próbować szczęścia, ale jak Fortuna postanowi na was naszczać to wiecie, co macie zrobić?
- Spieprzać, ile sił w nogach, sir! - odpowiedzieli chórem żołnierze.
- Dobrze. A teraz zbierać się, ruszamy natychmiast!
- I oby Wszechojciec miał nas w opiece - mruknął pod nosem Lucas.

======================================

Najwyraźniej Wszechojciec zrobił sobie akurat małą przerwę w pracy, gdyż cztery kompanie nie zaszły dalej, niż dwie mile od obozu, gdy tych co bardziej spostrzegawczych ogarnęło dziwne uczucie. To była jedna z tych chwil, kiedy ma się nieodparte wrażenie bycia obserwowanym. W tym samym momencie, w którym ci najbystrzejsi zaczęli się uważnie rozglądać po okolicznych zaroślach, rozległ się głośny bulgot, krzyk i szczęk wyciąganych miecz. Na ziemię osunął się jeden z żołnierzy, a z gardła wystawała mu strzała. Zanim ktokolwiek się zorientował, w miejscu zarośli pojawiło się wielu niemilców. Zombie nie należały bynajmniej do tych najgorszych.
- Mamy przesrane - pomyśleli zgodnie Crage i jego ludzie.

wardasz

  • Wiadomości: 883
Odp: Disciples - Sesja
« Odpowiedź #7 dnia: Maj 22, 2014, 10:30:30 am »
Marsz, postój, marsz, obóz... no gdzie ci bluźniercy??? Lothor nie był w stanie doczekać się swego pierwszego starcia. Nadzieja na walkę z miśkiem, która pojawiła się na ułamek sekundy w jaskini, znikła równie błyskawiczne. Nie umknęły mu niesnaski pomiędzy Gabrielem a Thomasem, żołnierz, nie ważne jak doświadczony czy biegły w mieczu powinien okazać szacunek dowódcy, nawet jak to idiota... chyba...

Obóz, tłum wojska, kolejne rozczarowanie. Zwiad na zasadzie "zobaczysz cokolwiek-zwiewasz wezwać paladynów". Nie umknął mu także jeden mały szczegół... jeden Lucas poprosił Wszechojca o pomoc, reszta totalnie zignorowała boskie wsparcie...

Dwie mile marszu i wreszcie zaczęło się coś dziać!!! Dobra, działo się tyle że mieli przesrane na całej linii, rozkazy kazały spieprzać, chociaż... rozkazy te wydał Thomas, a nie Gabriel. Tak czy siak Lothor uznał że nie ma mowy by wycofać się bez wcześniejszego usiekania przynajmniej jednego przeciwnika. Rozejrzał się i odnalazł cel-kilka maszkar z mięsem na kości, odsuniętych od szkieletów i innych na pół widmowych przeciwników. Wyszarpnąłwszy miecz z pochwy, z okrzykiem "Za Cesarza i za WSZECHOJCA" rzucił się w tym kierunku, zamierzając się na najbliższego przeciwnika od góry, planując rozpłatać martwe cielsko pomiotu Morthis na pół, od czubka głowy po jaja... o ile to coś ma jaja.
chcesz czegoś? pisz pw, powiem ci gdzie mnie można znaleźć

Morean

  • Wiadomości: 273
  • Ocean Soul
Odp: Disciples - Sesja
« Odpowiedź #8 dnia: Maj 22, 2014, 14:42:45 pm »
Co za głupiec, przemknęło tylko Lucasowi przez myśl. Postanowił nie czekać aż Lothor zrobi sobie krzywdę, dlatego postanowił go wzmocnić. Wymawiając inkantację rzucił na niego zaklęcie Zwinności i przygotował błyskawicę, gotów zwęglić nieszczęsny pomiot Mortis, zanim jeszcze Lothor straci jaja.
Ave Crux, Spes Unica Mea! | Et lux in tenebris lucet, et tenebrae eam non comprehenderunt.
Pracowity Sługa Beliara | Złoty Czempion ŚP | Czempion Podziemia | Tropiciel Turnieju Chowanego | FEiE

Podziemie - Poszukiwacz

Dollan

  • Wiadomości: 1042
  • El Magnifico
Odp: Disciples - Sesja
« Odpowiedź #9 dnia: Maj 24, 2014, 15:18:53 pm »
Jak można się było spodziewać, większość młodych rekrutów szybko zapomniała o rozkazach. Na widok nadciągających zewsząd wrogów wstąpił w nich przeklęty duch bojowy, który zmusza ludzi do robienia bohatersko głupich rzeczy i w efekcie prowadzi do utraty kilku istotnych części ciała, takich jak głowa. Widząc żołnierzy szarżujących z okrzykiem na ustach w kierunku zombie, szkieletów i pomniejszych chochlików, jeden z oficerów dowodzących kolumną zwiadowczą nabrał powietrza w płuca i huknął ile sił :
- Cofnąć się, do kroćset! Zabraniam wam ginąć jak idioci!
Po czym osunął się powoli na ziemię, nieco niższy niż przed chwilą. Jego głowa zaś potoczyła się gdzieś w krzaki. Sir Thomas jako doświadczony wojak wiedział, że wkurzony dowódca nie poprzestałby na dwóch, krótkich ryknięciach. Odwrócił się w stronę, z której one nadeszły, i od razu tego pożałował. Najwyraźniej atakujące ich poczwary były prowadzone przez kogoś z mózgiem nie przeżartym pleśnią, gdyż same nie wpadłyby na pomysł okrążenia przeciwnika i odcięcia go od ewentualnej drogi ucieczki. Rozejrzał się po polu bitwy i zauważył, że co najmniej jedna z czterech kompanii zwiadowczych była już zmiażdżona. Imperialni dzielnie stawiali czoła nieprzyjacielowi, ale pod jego naporem zaczęli powoli zbijać się coraz ciaśniejsze punkty oporu. Rycerz w całym tym zamieszaniu zdołał wypatrzeć kilku swoich podwładnych, którzy z pasją tłukli swoich nieumarłych adwersarzy czym popadło, oraz Crage'a, który z trudem odpierał atak kilku chochlików na raz. Może i był kolejnym, pseudo-zdolnym oficerem pod jakim Sir Thomas służył w ciągu wielu lat kariery, ale przynajmniej nie był narwanym fanatykiem, jak poprzedni. Warto było się trochę spocić, żeby mu pomóc. Wojownik rzucił się więc w stronę Gabriela, po drodze odcinając łby kilku potworom. Żołnierzom nie pozostało nic innego, jak tylko bronić się do przybycia posiłków... o ile posiłki wiedziały o tym, że mają przybyć.

Morean

  • Wiadomości: 273
  • Ocean Soul
Odp: Disciples - Sesja
« Odpowiedź #10 dnia: Maj 26, 2014, 20:31:18 pm »
Lucas w takim razie nie czekał, aż straci głowę. Po raz kolejny wzmocnił swego kompana zaklęciem Zwinności i cisnął Błyskawicą w najbliższego zombiaka, zwęglając mu wszystko, czego na tę chwilę potrzebował, a w sumie to, co już mu się nie przyda. Rozejrzał się dookoła i widząc chaos, masowe trupy, latające głowy i nie wiadomo co jeszcze postanowił nadal walczyć. Kto wie, może przybędzie odsiecz? I z taką myślą w głowie potraktował kolejnego truposza swoim ulubionym piorunem.
Ave Crux, Spes Unica Mea! | Et lux in tenebris lucet, et tenebrae eam non comprehenderunt.
Pracowity Sługa Beliara | Złoty Czempion ŚP | Czempion Podziemia | Tropiciel Turnieju Chowanego | FEiE

Podziemie - Poszukiwacz

xilk

  • Wiadomości: 848
  • Deszczowy Sługa Chaosu
Odp: Disciples - Sesja
« Odpowiedź #11 dnia: Maj 28, 2014, 18:38:12 pm »
Marius w pierwszej chwili nie wiedział, co robić. Wyjął miecz i wahał się, czy ruszać za młodymi narwańcami, którzy chcą szybko umrzeć, czy jednak stać, broniąc pozycji. Starał się skupić na polu bitwy i dostrzec miejsce, gdzie byłby przydatny. Jednak w pewnym momencie poczuł, jak ktoś próbuje się dobrać do jego prawej ręki. Odruchowo uderzył z łokcia napastnika, a następnie odskoczył w bok, by rozeznać się w sytuacji. Na ziemi leżał zombie, który chwilę wcześniej chciał się wgryźć w rękę giermka. Nieumarły wstał z ziemi i ruszył w stronę chłopaka. Marius jednak był gotowy na ewentualny atak. Dlatego, kiedy zombie podszedł, giermek podciął go, a potwór znów się przewrócił. Chłopak wykorzystał tę okazję i wbił swój miecz w brzuch stwora. Na szczęście młodego giermka, to wystarczyło, by ten zombie padł. Marius zauważył, że nieumarli ich okrążają, zatem opcja ucieczki odpadała. Pozostawało im czekać na odsiecz lub liczyć, że zdarzy się jakiś cud. Chłopak wymamrotał jakąś krótką modlitwę i ruszył w stronę maga, rzucającego czary, którym był Lucas. Choć ten rekrut radził sobie całkiem nieźle w walce dzięki magii, to jednak wrogowie byli coraz bliżsi otoczenia Ucznia. Dlatego Marius bez zwłoki ruszył na pomoc Lucasowi, starając ubezpieczyć jego tyły. Dopadł do jakiegoś chochlika, który go lekko drapnął na twarzy. Giermek nie zamierzał być mu dłużny i wbił swój miecz w lewy bark kreatury. Potwór wrzasnął, ale walczył nadal. Marius zauważył, że wszyscy starają się teraz przeżyć to natarcie i czekają na przybycie odsieczy. Dlatego sam w walce był ostrożny i oszczędzał siły.
Deszczowy samotnik ŚP
Anioł Śmierci Podziemia


wardasz

  • Wiadomości: 883
Odp: Disciples - Sesja
« Odpowiedź #12 dnia: Maj 28, 2014, 19:27:11 pm »
Lothor skoczył na pierwszego z brzegu zombie, jednak tuż przed planowanym uderzeniem w przeciwnika wrąbał się piorun. Bestię powaliło, giermka odrzuciło, jednak w tym momencie zaczął działać czar zwinności Lucasa. Dzięki niemu zdołał wstać i dobiec do powalonego, pogrążonego w drgawkach przeciwnika i zatopić miecz w jego piersi. Obrócił się i ruszył ku następnemu. Dzięki niewielkiemu wprawdzie, ale wyraźnie widocznemu boostowi zdołał dwoma szybkimi, płytkimi cięciami uszkodzić obie ręce przeciwnika, unikając jednocześnie dwóch wrogich uderzeń, po czym skoczył za przeciwnika, nurkując pod jego ręką, i wbił mi sztych miecza w kark. Odskoczył, uwalniając ostrze, rozejrzał się wokoło. Nie było dobrze, z oddział uszczuplał już o jedną trzecią. W tej chwili ujrzał Mariusa biegnącego w kierunku Lukasa, do którego zbliżała się grupka przeciwników. Bez zastanowienia ruszył na pomoc kolegom.
chcesz czegoś? pisz pw, powiem ci gdzie mnie można znaleźć

Morean

  • Wiadomości: 273
  • Ocean Soul
Odp: Disciples - Sesja
« Odpowiedź #13 dnia: Maj 29, 2014, 18:40:31 pm »
Lucas był zachywcony. Dwóch to drużyna, ale trzech, to już tłum! Dobrze było mieć przy sobie chłopaków z mieczami, to pomagało mu i dodawało sił. Nieumarli jednak byli coraz bliżej, co niestety optymizmem nie napawało. Uczeń jednak, mimo utraty sporej energii magicznej, miał w sobie jeszcze jakiś pokład sił. Wypowiedział zaklęcie Siły i wzmonicł nim Mariusa, który pierwszy przybył z odsieczą, a następnie posłał kolejną błyskawicę w kierunku najbliższego chochlika. Gdzie są te posiłki? - pomyślał.
Ave Crux, Spes Unica Mea! | Et lux in tenebris lucet, et tenebrae eam non comprehenderunt.
Pracowity Sługa Beliara | Złoty Czempion ŚP | Czempion Podziemia | Tropiciel Turnieju Chowanego | FEiE

Podziemie - Poszukiwacz

Dollan

  • Wiadomości: 1042
  • El Magnifico
Odp: Disciples - Sesja
« Odpowiedź #14 dnia: Czerwiec 04, 2014, 17:39:07 pm »
    Ku zdumieniu oficerów, zastanawiających się nad tym faktem w przerwach pomiędzy tłuczeniem nieumarłych na miazgę, część młodych rekrutów całkiem nieźle radziła sobie z odpieraniem ataków. Niestety, większość żołnierzy nie miała tyle szczęścia i albo była już martwa, albo za chwilę miała się martwa stać. A każdy, kto choć raz spotkał się z nieumarłymi, prowadzonymi najwyraźniej przez nekromantę, wiedział, że każdy zabity sojusznik to potencjalny rekrut dla armii żywych trupów. Byłoby wielce niekorzystne, gdyby niedawni kompani wkrótce powstali i zaczęli wbijać walczącym noże w plecy.
    W całym tym chaosie ciężko było określić, kto teraz dowodzi. Prawdopodobnie większość poruczników już nie żyła, więc Thomas postanowił nie czekać na zagładę reszty swoich ludzi. Silnym szarpnięciem, niezwykłym dla człowieka w jego wieku, postawił Gabriela na nogi, po rozejrzał się po okolicy. Wsparcie najwyraźniej nie kwapiło się do nadciągania, inaczej byłoby już przynajmniej słychać imperialne rogi.
- Wszyscy! Wycofujemy się, za mną!
Nie przyglądał się, ilu żołnierzy posłuchało rozkazu. Po prostu odwrócił się i zaczął torować sobie drogę wśród próbujących go usiec szkieletów. Ich jedyną nadzieją było przebicie się do lasu i zgubienie pościgu wśród zarośli. Nie był pewien, czy da się zgubić pościg nieumarłych, bo zazwyczaj to oni prędzej czy później musieli się wycofywać, ale nie miał innego pomysłu. Po dotarciu do pierwszych krzaków rzucił szybkie spojrzenie na biegnących za nim ludzi. Kilku rozpoznał, byli z jego drużyny. Jak oni się nazywali? Lothar, Lucjan i Martin? Z resztą, pewnie i tak jeszcze ich ktoś dzisiaj dorwie, nie ma sensu się pytać o imiona. Wskazał im wszystkim tylko kierunek, w którym mieli się udać.
- Biegnijcie cały czas prosto! Kawałek stąd jest rzeka, gdy do niej dotrzecie kierujcie się w stronę Towerhall, na południowy wschód! Trzymajcie się razem, dogonię was! - rozkazał sir Thomas, wciąż nie dając dojść do głosu swojemu przełożonemu. - Będę was ubezpieczał!