Do Morrka podchodziłem chyba ze cztery razy. Za każdym razem kończyłem grę na coraz dalszym etapie, za ostatnim podejściem chyba ze 40 godzin spędziłem, ale koniec końców nigdy nie udało mi się przejść tej gry do końca. Najbardziej zabójcze dla grywalności są przerwy, jakie sobie robimy w graniu. Raz zaszedłem baaaardzo daleko w głównym wątku i przy okazji wykonując mnóstwo kłestów pobocznych. Potem zrobiłem sobie od Morrka przerwę i wróciłem chyba po dwóch miesiącach. Efekt? Byłem totalnie zagubiony, nie pamiętałem, co mam zrobić, jakie zadania mam rozpoczęte. Chaotyczny dziennik, w którym bohater spisuje na bieżąco kartka po kartce swoje postępy praktycznie uniemożliwia połapanie się w aktualnej sytuacji. Owszem, taki dziennik ma swój klimat, jednak jest on całkowicie niepraktyczny i z tego powodu chyba jeszcze raz będę musiał podejść do gry od nowa, bo teraz po prostu nie mogę się połapać w swoich postępach.