Pewnych rzeczy idzie się domyślić drogą dedukcji, ale wciąż, pozostaje wrażenie jakby nikt za mocno nie przejmował się osobami nowymi w uniwersum Warcrafta.
Ech, szczerze mówiąc, fabuła nigdy nie była mocną stroną gier Blizzarda, a w Warcrafcie w szczególności. Myślę, że raczej główną atrakcją serii jest ładna grafika i efekty, niezła rozgrywka, piekielnie uzależniająca w WoWie, a także uniwersum będące zlewem, do którego wrzuca się pomysły z wszystkich innych.
Ja zaś obejrzałem film
"Ex Machina" (2015), polecany mi miesiące temu przez Bladego - jak sama nazwa wskazuje, duchowy spadkobierca gry "Deus Ex", napisany w oparciu o nowinki technologiczne i nowe myśli, które powstały w ciągu piętnastu lat od premiery DX. Skupia się zatem głównie na sztucznej inteligencji, zahaczając o sieci neuropodobne i gromadzenie danych na dużą skalę, nie ośmielając się wybiegać za bardzo w przyszłość, ani w kierunku science-fiction.
Film zaczyna się tak: programista w korpo, Euzebiusz Kowalski (w angielskiej wersji Caleb Smith) pisze jakiś nudny kod, gdy okazuje się, że jest 1,000,000,000. odwiedzającym w swojej korporacji i wygrał pierwszą nagrodę. Śmigłowiec zabiera go do mojej super(t/f)ajnej bazy w Minecrafcie. Wita go Steve (ang. Nathan): budowniczy bazy, nigeryjski książę i brogramista (ang. brogrammer) uzależniony od małych przyklejanych kartek (ang. post-it note), ponieważ nigdy nie odkrył receptury na craftowanie tablic (ang. whiteboard) i mazaków.
Gdzieś blisko początku filmu pojawia się tekst: "If you've created a conscious machine, that's not the history of man. That's the history of gods." (crescendo muzyki z wprowadzenia do Deus Exa gra w tle)
Razem zajmą się odkrywaniem, o co właściwie chodziło Tomaszowi z Akwinu, gdy pisał o mieście na wzgórzu, i zabierają się za tworzenie sztucznej inteligencji, która uczyni ich królami rzeczonego miasta. (Utwór grający w scenie zaraz po tym intrze do filmu ma w sobie linię syntezatorową jakby skalkowaną z początku utworu "VersaLife" z DX.) Udaje im się nawet odkryć, jak działa mózg jako całość, a nie tylko osobne neurony. Niestety, nie potrafią tego wytłumaczyć. Film to hollywoodzki przebój, z idealnym wyczuciem klimatu, dobrze skrojonymi dialogami i satysfakcjonującym zwrotem fabuły. Z tego powodu niestety, w ciągu dziewięćdziesięciu minut nie przekazuje nam niczego interesującego. Usłyszymy parę zdań o teście Turinga, przetwarzaniu i interpretacji języka mówionego, prostych rozważań o neurobiologicznym podłożu świadomości, ale to wszystko kiddie stuff, który może co najwyżej zainteresować kogoś nowego w temacie. Przynajmniej fabuła i intryga były prima sort.
Moją ulubioną sceną był ten profesjonalny kod z 6.00.1x użyty do łamania zabezpieczeń przez znajdowanie dużych liczb pierwszych i mnożenie... no, nie do końca, raczej drukowanie ukrytej wiadomości na ekranie.
Poważnie, Blady, zagraj w końcu w pierwszego Deus Exa!