Uważaj, by nie wyrosły ci okazałe wąsiska i klata nie rozpuchła od mięśni jak beczka, mejt.
Pamiętam, że mój dawny brat zakonny Ulv nazwał mnie antypatriotyczną piczką, więc chyba należy zostać i bronić ojczyzny. Nasz kraj płynie miodem i mlekiem, ceny jedzenia są niskie, tak samo płace. W przeciwieństwie do np. JoGuRta, nie jestem światowy i nie byłem choćby przez pół roku za granicą, więc nie bardzo wiem, gdzie mógłbym się udać. Gdziekolwiek, przynajmniej wstępnie na jakiś czas, chociaż raczej nie na wschód. I raczej tam, gdzie ludzie posługują się językiem angielskim. Jestem prostym człowiekiem, przyciągają mnie dobrobyt i ładna pogoda.
Nieco trapi mnie fakt, że w moim małym miasteczku nie ma raczej miejsc pracy dla osób niewykształconych i wszędzie chodzą pogłoski, że najważniejsze są znajomości. Kumoterstwo takie usprawiedliwić można pewnym większym zaufaniem do znajomego. But still... chciałbym mniej obawiać się nieznajomych.
Wiecie co? Być może jestem w szafie, naprawdę. Nie rozumiem tych dziwnych manifestacji i kontrmanifestacji związanych z byciem niehetero, ale dlaczego po prostu nie dać tym ludziom się pokazać? Dopóki tęcze są palone w stolicy, prawdopodobnie nie opuszczę szafki, jeśli naprawdę w niej przebywam. Nie jestem też w stanie pojąć niechęci do "Ciapatych", Cyganów, Niemców i wszystkich innych. Może niektórzy moi rodacy wiedzą na ich temat więcej, niż ja. Ale ja nie widzę w nich zagrożenia. Nie obchodzi mnie więc, czy są naprawdę wrogami, czy też nie. Chciałbym przenieść się do mniej hermetycznego społeczeństwa. Nawet, jeśli zagraża ono kulturze regionalnej, bo takie teorie również słyszałem.
Big Boss ładnie promuje Australię. Niestety, jest dobra szansa, że jestem darmozjadem, a tacy nie są tam witani.
Chodzą słuchy, że w Wielkiej Brytanii można dość godnie żyć, wykonując proste fizyczne prace. Szkoda tylko, że nigdy w życiu nie przepracowałem ani dnia, bo po prostu pracy nie szukałem - a gdy już poszukuję jej obecnie, to szczwana nie daje się znaleźć.
Jest też delikatna kwestia samotności i niemożności odnalezienia się, ale o tym wolę nie myśleć. Po co stwarzać więcej problemów w swojej głowie?