Wybieram "Johnny, I Hardly Knew Ya". Zakładając, że obie piosenki mają silne przesłanie antywojenne (a nie jest to coś, czego szczególnie poszukuję w muzyce) i pod tym względem różnią się tylko metodą, w jaką w tekście dają odbiorcy do zrozumienia, że wojna jest zła - skupię się może na warstwie muzycznej. A pod tym względem typowo irlandzki (dobra, celtycki) punk wygrywa z gitarową powolną balladą, tak typową dla pacyfistycznego zawodzenia. Dropkick Murphys podchodzą od innej strony, najpierw podnoszą na duchu skocznymi melodiami, żeby potem, stopniowo, słuchacz orientował się o co chodzi i odczuwał ciężki klimat historii opowiedzianej w piosence. Kawałek Rise Against zaczyna od przygnębiania i na przygnębianiu kończy, gdzieś tam trochę przewijają się patetyczne motywy, ale smutek dominuje. A ja nie chcę być smutny, jak chcę się czemuś sprzeciwić to z kopniakiem, a nie robiąc z siebie ofiarę. Marszowe werble oczywiście uwielbiam, ale tutaj posłużyły tylko jako narzędzie do pognębienia czarnej atmosfery (w końcu te same bębenki przygrywają podczas wojskowych pogrzebów), co pasowałoby w jakieś zupełnie patetyczno-patriotycznej kompozycji, nie do gitarowego protest-song. Ostatecznie zatem wybór pada na Dżonego w wykonaniu Murphys, oceny liczbowej nie podaję, bo wydaje mi się że to właśnie ten suchy element był kancerogenem mordującym frajdę z odsłuchiwania cudzych utworów i komentowania ich (byłem w zasadzie przekonany, że to właśnie wybór spomiędzy dwóch będzie pełnym zamiennikiem dla oceny liczbowej).
Ode mnie:
https://www.youtube.com/watch?v=bjL0eYrdEeQ (Austra - Forgive Me)
https://www.youtube.com/watch?v=lqPC3dmKFdw (Ella Eyre - Deeper)
Ostatnie dwa kawałki, które poznałem z radia* Roxy, zanim zamieniło się w gówno.
* - co się w zasadzie zdarza coraz rzadziej, bo rozgłośnie już koncentrują się na puszczaniu w kółko już tylko tego, co słuchacz i tak już zna