Autor Wątek: Adaptacje - czy na pewno ich potrzebujemy?  (Przeczytany 2745 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Sentenza

  • Administracja
  • Wiadomości: 6306
  • demigod
Adaptacje - czy na pewno ich potrzebujemy?
« dnia: Styczeń 06, 2014, 11:56:13 am »
Czym jest adaptacja chyba wszyscy wiedzą, ale dla porządku, definicja z wikipedii
Cytuj
Adaptacja filmowa (łac. adaptatio - przystosowanie) – rozumiana jest jako obróbka materiału, najczęściej literackiego, choć także przedstawienia teatralnego lub słuchowiska radiowego, przeznaczonego do sfilmowania. W praktyce jednak adaptacja filmowa często wykracza poza tę definicję, poszerzając lub nawet zupełnie zmieniając kontekst dzieła.
z tym, że ja rozwinąłbym ją bardziej, ponieważ nie raz już ruch szedł także w drugą stronę, tzn filmy były przerabiane na książki, a także pojawiły się nowe media, takie jak gry, gdzie również pojawiają się adaptacje dzieł filmowych bądź literackich (a czasem nawet odwrotnie, filmowe bądź pisane adaptacje gier).

Majac to wyjaśnione, pojawia się moje pytanie - czy NAPRAWDĘ ich potrzebujemy? Moim zdaniem, choć jest kilka chlubnych wyjątków, czynią one więcej zła niż pożytku. Jeszcze pół biedy, jak najpierw był film i na jego podstawie powstała książka (tak jest w przypadku "Powrotu Jedi" czy innych adaptacji filmów, gdyż trafiły do nich wycięte sceny oraz generalnie udało się pogłębić charaktery postaci, co jest ciekawym doświadczeniem), ale ruch w drugą stronę w 90% nie zadowala nikogo, czego sztandarowym przykładem jest Władca Pierścieni - siłą rzeczy księgi zbyt grube by zawrzeć wszystko co się tam działo więc konieczne były przeróbki w scenariuszu, które drażniły hardokorowych fanów i wywoływały niepotrzebne spiny. Podobny problem jest z Hobbitem, aczkolwiek przebiega on w drugą stronę, gdyż z cienkiej ksiązeczki robi się trzy monumentalne filmy zapychane wymyślanym na kolanie gównem, byleby wydłużyć i usprawiedliwić, że to trylogia. Adaptacje gier to już w ogóle masakra - do pisania książek zatrudnia się ludzi którzy albo się na tym nie znają, albo nie czują klimatu, (legendarnie słabe "wrota baldura" czy "planescape torment"), albo jak w przypadku filmów, koniecznie przepychana jest kolanem "własna wizja" i w efekcie z gry zostaje sam tytuł, zaś cała reszta to radosna twórczość. Ruch w drugą stronę też zresztą nie jest lepszy. Istnieje wprawdzie kilka niezłych 'sequeli' (jak Ghost busters, Jurassic Park czy mimo wielu zastrzeżeń Powrót do Przyszłości od Telltale zgrabnie ciągnący fabułę filmów, ale co się dziwić, jak nad pierwszym pracowali twórcy oryginału, a przy dwóch kolejnych mocno pomagali), ale jeśli gramy w takie Metro 2033 robimy sobie tylko krzywdę, bowiem fabła w grze nie dość, że jest mocno szczątkowa i niejasna, to jeszcze spoileruje całą książkę, która siłą rzeczy jest lepiej napisana.

Ale już pomijając powyższe - tym, co skłoniło mnie do tego topicu, jest przypadek serii o "komandosach z nawarony" pióra Alistaira Macleana. W dużym skrócie, najpierw była świetna książka "Działa z nawarony", która była tak dobra, że na jej podstawie nakręcono film. On również jest świetny, ale autorzy scenariusza zrobili kilka znaczących zmian, np. istniejącą między głównymi bohaterami przyjaźń zamieniono na nienawiść z powodu obwiniania się o śmierć kobiety, innemu zrobiono przeszczep osobowości z zimnego profesjonalisty na płaczliwą jęczybułę itd, co zmieniało w zasadzie wszystkie dialogi między nimi i stosunki w grupie (a już pomijam mniejsze zmiany, jak osobę zdrajcy czy nazwy miast). Jak na ironię, film okazał się znacznie większym sukcesem, więc zaczęły się oczekiwania wobec MacLeana by napisał drugą część. I zrobił to, ale ponieważ zdecydowana większość znała tylko film, to druga książka w zasadzie nie kontynuowała pierwszej, tylko ów film właśnie. Tak powstali komandosi z nawarony opowiadający o wysadzeniu tamy w serbii.. i historia znowu się powtórzyła. Książka była ok, więc powstał film, ale ten znowu za cholerę książki się blisko nie trzymał, co tylko zwiększyło i tak już spory bałagan. Większy tym bardziej, że potem powstała trzecia książka, a potem nawet czwarta, która już chyba nawet nie była przez MacLeana pisana..
I dlatego uważam, że choć czasem trafią się udane adaptacje, to jednak generalnie robią one więcej złego niż dobrego, a ich dobra sława wynika najczęściej z nieznajomości oryginału. Tak, jak wiele tracą filmowe adaptacje książek MacLeana, które choć zazwyczaj dobre (Tylko dla orłów anyone?) to jednak wiele tracą, gdyż filmy nie mają sarkastycznego pierwszoosobowego narratora.

a jak jest waszym zdaniem? Możecie się bić o hobbita jeśli wolicie :P
« Ostatnia zmiana: Styczeń 06, 2014, 11:58:53 am wysłana przez Sentenza »

Wielki Czarny Mistrz Podziemia
Znawca Podziemi * Strateg Podziemia * Generał Podziemia * usw.
Nowy, lepszy MoG ver. 2.01b

Non nobis Domine, non nobis, sed nomini tuo da gloriam!

Arim

  • Wiadomości: 1175
  • Mortal Wombat
Odp: Adaptacje - czy na pewno ich potrzebujemy?
« Odpowiedź #1 dnia: Styczeń 06, 2014, 12:31:02 pm »
Oj tam, oj tam, wszelkie adaptacje filmowe nudnych, szkolnych lektur pozwoliły mi to jakoś pozaliczać, tak więc mają duży plus. Do tego dochodzą świetne LOTRy, który są sporo lepsze od beznamiętnych i płaskich książek (już widzę te twarze z wypisaną chęcią mordu), gdzieś połowa adaptacji z Kinga, a nawet niektóre Pottery, tak więc nie jest źle i jest sporo świetnych adaptacji. Oczywiście mamy klapy, ale tu trzeba zrozumieć jedną rzecz, dużą sztuką jest takie przeniesienie książki na ekran, aby zachować sens i przekaz, a jednocześnie zmieścić się w tej 1.30h.


"Ta część lenna, utrzymuje się z garbarstwa. Jest to po prostu centrum całego garbarstwa, na którym można dość sporo zarobić. Co prawda, ludzie w prowincji utrzymują się jeszcze z innych wyrobów, ale garbarstwo jest najbardziej rozpowszechnione."

Podziemie

Nederland

  • Wiadomości: 844
Odp: Adaptacje - czy na pewno ich potrzebujemy?
« Odpowiedź #2 dnia: Styczeń 06, 2014, 13:21:20 pm »
Sent, podejrzewam, że nawet nie wiesz, ile z twoich ulubionych filmów ma adaptowane scenariusze.
« Ostatnia zmiana: Styczeń 06, 2014, 13:24:16 pm wysłana przez Nederland »
Every time I rise I see you falling
Can you find me space inside your bleeding heart?

Antybristler

  • Wiadomości: 44
  • Świat bez żółwi byłby dużo mniej żółwiowy...
Odp: Adaptacje - czy na pewno ich potrzebujemy?
« Odpowiedź #3 dnia: Styczeń 06, 2014, 14:08:24 pm »
Harry Potter to ciekawa sprawa. Bez przeczytania książek ciężko było film zrozumieć, a jak już się przeczytało książki to filmy były beznadziejne.

Master of Gorzała

  • Wiadomości: 3100
  • Lewacki głos na Twoim forum
Odp: Adaptacje - czy na pewno ich potrzebujemy?
« Odpowiedź #4 dnia: Styczeń 06, 2014, 14:28:02 pm »
Teraz zyjemy w czasach, gdzie jest więcej adaptacji niż oryginalnych scenariuszy. Ostatnio dowiedziałem się, że robią (czyt. już sa trailery) adaptacje anime KITE. To kultowe anime aż etapuje przemoca, ale też seksem. Nie takim mięciutkim jak w Grze o Tron, to jest rasowy hentai z pedofilią na czele - jestem ciekaw jak będzie to wyglądać w filmie, bo produkcja jakaś niszowa nie jest, gra Samuel L Jackson..

Wracając do tematu - adaptacje mi nie przeszkadzają. Pewnie bym o Igrzyskach Śmierci nie usłyszał, gdyby nie film. Z drugiej strony, o Zmierzchu też, więc plus/minus jest (bo Igrzyska złe nie były).

Teraz twórcy strasznie sie boją robic oryginalny scenariusz i biora się za coś co im przyniesie zyski, bo przyjdą fani, będzie nakręcanie marketingu i nawet autor/ka książki ucieszy miche.

Gorsze sa remake'i, remake'ów adaptacji. Co chwile jakies nowe wizje różnych scnearzystów, reżyserów i innych producentów. Czekam na remake LOTRa za 20 lat, a jestem pewien, że będzie - bo czemu nie?

I fakt, LOTR zły nie był, ale niektóre rzeczy to aż psują zęby - najbardziej Armia Nieumarłych. Pominąc można charakter Aragorna, Toma Bombadila (bo tak naprawde ten drugi to taki smaczek, nic więcej), ale przenieść całą armie z jednej strony mapy na drugą tylko po to, żeby było efekty? To już tragedia. Zwłaszcza, że Bitwa o Minas Tirith jest uważana za najlepszą scene batalistyczną w historii kinematografii. Jeżeli obetnie sie ją o Armie Nieumarłych. Potem wszyscy zgodnie twierdzą, że Armia Nieumarłych tak psuje wszystko, że jest najgorsza sceną batalistyczna w historii kinematografii.
« Ostatnia zmiana: Styczeń 06, 2014, 14:29:33 pm wysłana przez Master of Gorzała »
Front Zniewolenia Elfiego Ścierwa
Podziemie - Demo Paladyn
Sent ver 0.73 official beta

Seksrator

  • Wiadomości: 187
  • Cham i Prostak
Odp: Adaptacje - czy na pewno ich potrzebujemy?
« Odpowiedź #5 dnia: Styczeń 08, 2014, 12:41:36 pm »
Po poniedziałkowym wybraniu się na drugą część Hobbita stwierdzam, że adaptacje powinno się jednak porzucić w pizdu. Podobieństwo do książki jest może kilkunastoprocentowe, efekty wyglądają słabo(przynajmniej na 2D), no i elfka lecąca na krasnoluda i vice versa, dafuq?! O ile pierwsza część filmu była jeszcze znośna to w drugiej już przegięli. LotR jako adaptacja jeszcze dawał radę, ale tego Hobbita już mogli sobie darować.

Nie zauważyłem, żeby ktoś w ogóle wspomniał o adaptacji Wiedźmina na ekrany TV, bo o ile gry są znośne(pewnie przez to, że ich akcja się rozgrywa po finale książkowym) to serial był wręcz fatalny

Nederland

  • Wiadomości: 844
Odp: Adaptacje - czy na pewno ich potrzebujemy?
« Odpowiedź #6 dnia: Styczeń 08, 2014, 16:18:54 pm »
Warto sobie uświadomić jedno: adaptacja to nie to samo, co ekranizacja.
Every time I rise I see you falling
Can you find me space inside your bleeding heart?

Sentenza

  • Administracja
  • Wiadomości: 6306
  • demigod
Odp: Adaptacje - czy na pewno ich potrzebujemy?
« Odpowiedź #7 dnia: Styczeń 08, 2014, 16:28:19 pm »
Ned - bo jakbym napisał 'ekranizacja' gdy w temacie jest także ruch w stronę film->książka to też byłoby źle ;p wiadomo o co chodzi

Seks - skądinąd ta, bo fabułę książki czy nawet filmu cięzko przenieść do gry by miała ręce i nogi (co poniekąd udowadnia metro), po prostu trzeba wrzucić dużo elementów interaktywnych, w tym głównie walka.
A wiedźmin to już w ogóle temat na dyskusję w polskiej kinematografii :D

Wielki Czarny Mistrz Podziemia
Znawca Podziemi * Strateg Podziemia * Generał Podziemia * usw.
Nowy, lepszy MoG ver. 2.01b

Non nobis Domine, non nobis, sed nomini tuo da gloriam!

Sentenza

  • Administracja
  • Wiadomości: 6306
  • demigod
Odp: Adaptacje - czy na pewno ich potrzebujemy?
« Odpowiedź #8 dnia: Styczeń 12, 2014, 09:16:14 am »
w sumie zapomnieliśmy o jeszcze jednego rodzaju adaptacji/ekranizacji/ktotamjakchcetonazwać, a mianowicie.. muzycznej. Wprawdzie siłą rzeczy to zawsze jest raczej inspiracja niż dokładne streszczenie fabuły, ale coś takiego istnieje, a celuje w tym chociażby Iron Maiden - Where eagles dare czyli nasze "tylko dla orłów", Prisoner (świetny serial, polecam), Alexander, Brave new world aka "Nowy, wspaniały świat".. naprawdę udane kawałki, a to tylko kilka z brzegu. Wprawdzie z prisonerem to melodyjnie trafili tak średnio (tak dobrali ścieżkę dialogową i generalnie tempo muzyki, że spodziewasz się czegoś w rodzaju sceny przesłuchania z drugiej planety małp albo analogicznej sceny przesłuchania w przyszłości z dwunastu małp, a serial jest raczej w klimacie pierwszego bonda), zaś w brave new world chyba nie do końca zrozumieli co autor chciał przekazać (bo nakreslili tę ponurą stronę nowego wspaniałego świata przed którą należy się strzec, ale my z dragiem po lekturze jesteśmy raczej zdania, że ten obraz nie był tak czarno biały, często ten totalitaryzm był wręcz chwalony i kontrastowany z syfem panującym tam, gdzie totalitaryzm nie dotarł.. ale to temat na osobną dyskusję), ale generalni lubię je i są ciekawą wariacją na powyższy temat.
Zresztą każdy pewno potrafi wskazać kilka innych

Wielki Czarny Mistrz Podziemia
Znawca Podziemi * Strateg Podziemia * Generał Podziemia * usw.
Nowy, lepszy MoG ver. 2.01b

Non nobis Domine, non nobis, sed nomini tuo da gloriam!

Wixu

  • Wiadomości: 142
Odp: Adaptacje - czy na pewno ich potrzebujemy?
« Odpowiedź #9 dnia: Styczeń 13, 2014, 13:22:05 pm »
Adaptacje - czy potrzebujemy? Ja bym tego nie rozpatrywał w ten sposób. Mamy dobre adaptacje i te, które należałoby zakopać w głębokim dole. Dla tych pierwszych nie zamykałbym furtki, bo gdyby było inaczej, większość filmów (będę pisać o filmach, bo najprościej) zwyczajnie by nie powstała. Nawet nie zdajemy sobie sprawy ile tytułów to ekranizacje powieści. Wystarczy spojrzeć na nominacje do różnych nagród za scenariusze - 90% to jest adaptacja. Co nie znaczy, że ma się to podobać. Taka sytuacja rozleniwia rynek, nie trzeba specjalnie się wysilać, skoro ktoś już napisał coś wartego przytulenia.
Filmową adaptacją są Skazani na Shawshank - świetny.
Trylogia Tolkiena - świetna.
Mamy serial o przygodach Geralta z Rivii... i tutaj powinniśmy umilknąć.
Tak więc z tymi adaptacjami to jest różnie, aczkolwiek jest tyle niesamowitego materiału, z fantasy czy sci-fi, który chciałbym, aby był zekranizowany. Rzeczy, które się czytało, często ma się ochotę zobaczyć na wielkim ekranie. I w tym tkwi siła adaptacji.

Sentenza

  • Administracja
  • Wiadomości: 6306
  • demigod
Odp: Adaptacje - czy na pewno ich potrzebujemy?
« Odpowiedź #10 dnia: Styczeń 13, 2014, 13:45:32 pm »
Tak więc z tymi adaptacjami to jest różnie, aczkolwiek jest tyle niesamowitego materiału, z fantasy czy sci-fi, który chciałbym, aby był zekranizowany. Rzeczy, które się czytało, często ma się ochotę zobaczyć na wielkim ekranie. I w tym tkwi siła adaptacji.
aye, ale potem człowiek często czuje się rozczarowany, tzn tym bardziej im bardziej chciał zobaczyć. Bo a to usunęli wątki, a to pozmieniali, a to co gorsza część usunęli, część zmienili a resztę to wymyślili sobie sami. To jak z dyskusją o hobbicie i 007 - w tym pierwszym to razi, bo książkę znamy i to boli, 007 nikt nie czytał więc filmy kojarzą nam się z Moorem.
I co zabawne, nie wynika to z budżetu, często nawet winna nie jest chęć pokazania szerokiej publica czy maksymalizacja zysków. Tu chodzi tylko o Ego. Ja jestem reżyserem/scenarzystą, ja decyduję, chuj mnie obchodzi co było w tej książce/grze/pierwszejwersjifilmuktóregoremakerobię. Zwłaszcza w grach to widać, gdzie scenarzyści często przyznają że nie grali ani nie czytali o czym to było, tylko kilkuzdaniowy skrót, bo chcą przepchnąć SWOJĄ wizję, jakby nas-graczy/czytelników/fanówpierwozoru ona cokolwiek obchodziła.

Wielki Czarny Mistrz Podziemia
Znawca Podziemi * Strateg Podziemia * Generał Podziemia * usw.
Nowy, lepszy MoG ver. 2.01b

Non nobis Domine, non nobis, sed nomini tuo da gloriam!