Niejako na zapotrzebowanie wyrażone przez GuRta, temat bliźniaczy do "serii, które umarły przedwcześnie", z tym że tam mamy smutek, tutaj zaś gniew i żal. I obawiam się, że tutaj znajdziemy znacznie więcej gier, filmów, książek i seriali które tylko rozdrobniły (lub co gorsza, wciąż rozdrabniają) początkowy sukces. Co by nie urżnąć za szybko tematu, na początek po jednym przykładzie każdego:
serial - tu w zasadzie mógłbym wstawić każdy współczesny amerykański serial z ostatnich lat który odniósł sukces, ale wybiorę "skazanego na śmierć/prison break". Każdy wie co to, od siebie powiem tyle - nie było to specjalnie wysokich lotów, do 10 epka oglądało się nieźle, potem człowiek uczył się tricków scenarzystów i montażystów, więc wiedział czego się spodziewać. Historia tego dzieła jest smutna - zaplanowane na jeden sezon i mające stanowić zamkniętą opowieść, w połowie pierwszego seznonu gdy zwietrzono kasę zostało niemal kompletnie przerobione, stając się tasiemcem, który z sezonu na sezon był coraz gorszy aż wszyscy o nim zapomnieli (w czym pomagały akcje w stylu 'bohaterka umiera z odciętą głową, ale ze cycki się sprzedawały, to ją wskrzeszają. No bitch plz). Szczerze, nawet nie wiem jak to się skończyło, bo odpadłem w połowie drugiego sezonu porażony ilością głupot i recyklingu pomysłów.
ksiązki/filmy - całe uniwersum gwiezdnych wojen. Z filmami każdy wie że nowa trylogia to szajs więc nie ma co się rozpisywać, ale tym co mnie boli to książki. Drętwe, oklepane, wszystkie o tym samym, trzydzieści powrotów palpatine'a, a nadzór nad tym wygląda tak, że lucas z jednej strony wpierdzielał się z "cennymi" uwagami gdy nie był potrzebny, zaś z drugiej dopuszczano do druku nawet nie tyle ze crapy, ale książki które przeczyły sobie nawzajem (klasycznym przykładem jest casus jednego z admirałów, któremu kilka książek przypisywało różną planetę urodzenia, i to wcale nie dlatego, że jego dzieciństwo było owiane mgłą tajemnicy, tylko dlatego, że nikt nad tym nie panuje). Ale jak ma być dobrze, skoro Lucas sam wskrzesza dartha maula.
gry - tu myślałem długo, padło na Assassins Creed. Nie byłem nigdy fanem, ale to co odwalają twórcy jest smutne nawet dla kogoś, kto śledzi losy ze sporym dystansem. Wszystko mówi cykl wydawniczy: część pierwsza, część druga, druga część drugiej części (bo spin-off w tych samych czasach wiec bez numerka), trzecia część drugiej części (jak w poprzedniej), część trzecia, część czwarta (która de facto jest spin-offem częsci trzeciej, ale ta była mniel lubiana, a i nowy numerek działa mobilizująco na portfele fanboyów). Każda z innej parafii, nie doliczałem spin-offów na inne platformy (a te na PSP i Vitę są nieco tylko mniejsze niż na stacjonarne konsole i pecety), a i jeszcze sami twórcy i wydawca mówi, że części mogą produkować taśmowo tak długo jak długo będą się sprzedawać, "bo przecież tyle historii i każda w innym okresie", walić to ze sens motywu assassynów wyczerpał się już w drugiej, a czwórka w ogóle miała nie być kolejnym Creedem, ale bano się że jako nowa marka się nie sprzeda wiec podpięto go pod znaną. a ludzie uważają, że to activision które każdego shootera jakiego sprzedaje nazywa Call of Duty jest smutne.