Każdy na pewno zna jakąś grę, film, książkę czy serial, które mimo iż były dobre i ewidentnie planowano ich kolejną część, to jednak umarło przedwcześnie decyzją wydawcy (choć to i tak los lepszy niż sztuczne ciągnięcie w nieskończoność byle płynęła kasa). Często te tytuły są (niesłusznie!) mało znane, bądź też ktoś coś o nich słyszał, ale nigdy nie widział, jak np. Firefly. O jakie tytuły wy macie żal, iż niedane im było dożyć godnego zakończenia?
Mnie dla przykładu na myśl przychodzi World in Conflict - specyficzny RTS, gdzie starano się zaimplementować podział na klasy znany z shooterów, i trzeba przyznać, działało to całkiem nieźle. Był to nawet spory hit, a graficznie, mimo upływu 7 lat, nie zestarzał się niemal wcale. Co ciekawe, choć opowiadał on o dośc oklepanym i idiotycznym motywie (desant ZSRR w USA na długo zanim to było cool za sprawą CoDa), historia była nieźle wyreżyserowana, w czym pomagała wspomniana obłędna grafika (wszystko robione było na silniku gry). Całość kończyłą się wielkim zwrotem akcji - jak to bywa w tego typu produkcjach, wydawało się, że jedna strona wygrała, ale druga strona zyskała nagle cenne wsparcie i rozpoczęła nową ofensywę na inynch frontach, a do tego nieznane są losy kilku postaci które mniej lub bardziej dramatycznie zniknęły w toku opowieści. Wydawało się, że wszystko układa się świetnie - gra była sukcesem, w drodze był dodatek (później okazało się, że to wycięte misje z oryginalnej kampanii, ale to detal - jak ktoś kupił od razu "złotą edycję" nawet tego nie zauważył), była spora szansa na sequel.. i ch*j wszystko strzelił, ponieważ sierra ostatecznie zbankrutowała, a podległe jej dobra zostały rozsprzedane. Studio trafiło do ubisoftu, gdzie z małymi bólami dokończono dodatek, ale sequel nigdy już nie powstał. Ubi jak już bawiło się w strategie, to albo 'bezpieczne' hirołsy, albo usiłowało wciskać konsolowcom do gardła kolejne coraz mniej udane endwary czy inne RUSE'y. Massive zaś, znany z udanych strategii (ground controle chociażby) skończył jeszcze smuttniejszy los - zgodnie z korporacyjnym trendem przemianowano ich na oddział ubisoftu by nie czuli się zbyt samodzielni, a następnie stali się wyrobnikami od zapchajdziur i overhype'owanych blockbusterów, gdyż kazano im robić m.in. trzecią część drugiego AC (revelations), FC3 a obecnie the Division. Jak więc widać, na kolejnego WiCa nie ma raczej szans, a już na pewno nie od tych samych ludzi (to już też nie jest ten massive co kiedyś, nawet jakby ubi dało okejkę i zgodziło się zrobić takie zimnowojenne 'imperium kontratakuje').
a jakie są wasze gry umarłe przedwcześnie?