Dla mnie odpowiedź jest prosta: dubbingować, albowiem dzięki temu powstają takie cudeńka, jak polskie głosy w Wormsach Armageddon, które... niewątpliwie się wyróżniają i zwracają uwagę, nawet wśród cudzoziemców:
http://youtube.com/watch?v=i_3k7qenumQChociaż synchronizacja z ruchem ust nie zawsze się udaje, to często daje okazję do zastanowienia się, jakie słowa padają w oryginalnej wersji. Lubię zgadywać, a potem sprawdzać w internecie, czy trafiłem. Ale to raczej w przypadku filmów.
Jeśli chodzi o gry, to na przykład taki Ghost Master miał fenomenalny dubbing. Niestety, mało pamiętam gier z polskimi głosami, ale Gothic też pod tym względem dobrze się spisuje. Tak samo Diablo 2. Z Efektem Masy jest problem typu zwracania się do Sheparda per "wy" niezależnie od płci. W tym wypadku potrzebna była przeróbka gry, ale widocznie nikomu nie chciało się jej robić.
Jeśli jakość dubbingu jest dobra, to nie widzę problemu. Tłumaczenie nie musi być nawet kompletnie trafne, byle było adekwatne. "Ruszanie tymi gąsienicami" nie brzmi dla mnie źle.
Ciekawym przypadkiem jest League of Losers, gdzie głosy są mierne, ale nie o nie mi chodzi. Tłumaczenie pojęć w grze jest miejscami nazbyt sztywne i hermetyczne. Miniony (creepy) stają się stworami, choć żaden normalny gracz ich tak nie nazywa. Pentakill to pięć zabójstw zamiast pięciobójstwa, lub podobnego określenia, które byłoby zgrabniejsze i którego ludziom chciałoby się używać.
Chociaż jakoś nie słyszy mi się głos kobiecej komentatorki ogłaszającej: "za trzydzieści sekund pojawią się kripy!".