Autor Wątek: Codex Ordinis Beliarum  (Przeczytany 3163 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Sentenza

  • Administracja
  • Wiadomości: 6306
  • demigod
Codex Ordinis Beliarum
« dnia: Sierpień 17, 2013, 21:57:00 pm »

-Przez te bez mała pięć lat które jestem w Podziemiu ono ciągle ewoluowało. Ludzie przychodzili i odchodzili, a wraz z nimi kształt zakonu zmieniał się i ewoluował.
Głos Czarnego Mistrza niósł się echem po komnacie Kapituły Zakonu Beliara, odbijając od ścian i niknąc gdzieś wysoko pod sklepieniem. Skryba nie ważył się jednak odezwać ani słowem.
-Zdziwiłbyś się ile przez ten kawał czasu narosło z tego powodu sprzeczności, dla przykładu: czy nad naszymi ziemiami panuje wieczny mrok? jakie rasy je zamieszkują? Jak właściwie jest zarządzane? Do tego często były one podsycane przez osoby z innych zakonów, które nie mając się na czym oprzeć, tworzyły w swych księgach swoją własną wizję Podziemia.
Skryba dalej nie ważył się przerwać Mistrzowi jego przemyśleń.
-Mniejsza o mieszkańców Pustkowi, oni tu mieszkają i wiedzą jak to działa, ba, nawet koczownikom w ten czy inny sposób łatwo to wyjaśnisz. Pomyśl jednak o tych, którzy zostali skazani na czytanie tych bzdur, które zalegają w bibliotekach królestwa czy Algaroth.. Ba, nawet my nie jesteśmy wolni od tej bezwartościowej makulatury, przez którą można wyrobić sobie najwyżej fałszywy pogląd na większość spraw. Dlatego też cię wezwałem - należy zrobić z tym wreszcie porządek, wydając księgę będącą sumą całej naszej wiedzy, a zaczniemy od zaraz. Notuj..


Panie i panowie, przed wami Codex ordinis Beliarum - wszystko co się w nim znajdzie, będzie miało status obowiązującego, a więc powinno być <a nawet będzie musiało, jeśli będzie miało się znaleźć w odświeżonym fanficu> przestrzegane w takich sprawach, jak WB, sesje, czy w mniejszym stopniu opowiadania . Będzie też rozstrzygał kwestie sporne jakie pojawiały się i zapewne pojawią w przyszłości. W praktyce jest to więc czymś w rodzaju mini podręcznika do RPGów, w stylu DnD czy WH.

Część zapewne dalej będzie pytać po co to tu wisi. Otóż uważny czytelnik (zarówno codexu, jak i reszty nowych tematów) zauważy, że są tam takie rzeczy, jak tytuły Graffowskie, Landgraffowskie, podziały na komturie na których czele stoją komendanci.. dlaczego by więc tych tytułów i funkcji Mistrzowie nie mieliby rozdawać "za zasługi" członkom Zakonu Beliara, na zasadach określonych w kodeksie? Tak jak już pisałem w temacie z mapą, poza tym, że "komtur Twierdzy Żalu" brzmi dumnie, można to wykorzystywać w sesjach <"to mój zamek więc wypierd*lać">, WB, Tawernach <w końcu możecie mieć dwuosobową gwardię w randze mrocznych paladynów, która "grzeczkie każe wyjść" nielubianym współbiesiadnikom, nie?>, opowiadaniach czy choćby po prostu wpisując sobie taki tytuł do syga. Członkom zakonu Beliara wskaże możliwości, wam wyjaśni "o co chodzi".

Kodeks nie jest w żaden sposób zamknięty. Na razie znajduje się w nim jedynie część spraw które można w nim umieścić. Planowane są kolejne rozdziały, jak choćby szerszy opis roli świątyń, czy wszechwładzy kapituły.

lista rozdziałów:


~O Ziemi~
Granic prowincji wyznaczenie - warunków na Pustkowiach opisanie - miasta są nieliczne, lecz wyjątkowo ludne - ziemi bogactwo trzeba wydzierać siłą - najwyższym pasmem kontynentu są Góry Smocze - góry są bogate w rudy metali - wedle nazwy, zamieszkują je Smoki - Puszcza potępionych jest nieprzebyta i niebezpieczna

~O Rasach~
Są trzy główne rasy - pozostałych podejrzewa się o obce pochodzenie - "obcy" są nieliczni i przez to skazani na wymarcie - komunikacja z innymi światami została zerwana - orkowie dzielą się na dwa szczepy i są rozbici na liczne klany - są z beliarowcami w ścisłym przymierzu - orkowie stronią od ludzi - ich wierzenia nie odbiegają specjalnie od ludzkich - apostatom grozi śmierć - ludzie są panami kontynentu - Jaszczuroludzie nie opuszczają gór i gardzą innymi rasami - czczą Smoki jako stwórców - Jaszczuroludzie nawet jeśli wspierają ciepłokrwistych na rozkaz swych panów, nie uznają nad sobą ludzkiego dowództwa

~O Zakonie~
<wkrótce>

~O Armii~
<wkrótce>

~Spis Rzeczy Opisanych~
<czyli raz jeszcze wypisanie w punktach najważniejszych informacji z poszczególnych rozdziałów, bez konieczności samodzielnego wyciągania informacji z klimatycznego (i przez to często zagmatwanego) tekstu -wkrótce>

Wielki Czarny Mistrz Podziemia
Znawca Podziemi * Strateg Podziemia * Generał Podziemia * usw.
Nowy, lepszy MoG ver. 2.01b

Non nobis Domine, non nobis, sed nomini tuo da gloriam!

Sentenza

  • Administracja
  • Wiadomości: 6306
  • demigod
Odp: Codex Ordinis Beliarum
« Odpowiedź #1 dnia: Sierpień 17, 2013, 21:58:01 pm »
O ziemi

Większą część Wschodniej Marchii stanowią tak zwane Mroczne Pustkowia – rozległy, w większości niezamieszkany skalisty step upstrzony cierniowymi krzakami. Tereny te są również aktywne wulkanicznie – jeziora siarki, gęsty trujący dym czy potężne burze pyłowe nie są wcale rzadkim zjawiskiem. Było to źródłem wielu plotek powtarzanych później po tawernach, jakoby w Podziemiu dzień był wyjątkowo krótki, ograniczając się jedynie do kilku godzin szarzyzny. Z powodu trudnych warunków życie skupia się głównie nad brzegami potężnych rzek oraz w olbrzymich miastach-twierdzach czerpiących swe bogactwo z handlu. Niektórzy jednak, tak jak część plemion orków, dalej wiedzie koczowniczy tryb życia przeganiając stada zwierząt hodowlanych między pastwiskami letnimi i zimowymi, zupełnie jak ich przodkowie. Odległość między skrajnymi punktami, jakimi są Siedziba Podziemia i Świątynia Wojowników Innosa, wynosi trzy tygodnie jazdy konnej przy poruszaniu się drogami zakonnymi bez taborów. Myliłby się jednak ten, który pomyślałby, że kraina ta jest martwa. Wulkaniczny pył, tak jak muł niesiony rzekami z Gór Smoczych dwa razy w roku po wiosennych roztopach i letnich deszczach, jest wyjątkowo żyzny. Nie bez znaczenia jest również nawożenie gleby przez pasące się stada, które po żniwach są przepędzane na pola przez koczowników chcących sprzedać skóry i zwierzęta. Wydarcie ziemi jej bogactwa wymaga jednak olbrzymich prac irygacyjnych organizowanych przez Zakon.

Wspomniane Góry Smocze stanowią również naturalną północną i północno-zachodnią granicę Marchii, będąc jednocześnie najwyższym pasmem kontynentu. Są też zapleczem surowcowym Zakonu – przede wszystkim bogatych złóż węgla, żelaza i miedzi, ale także złota i, choć w mniejszym stopniu, magicznej rudy, w tym czarnej. Jednak największym skarbem dla zakonu, a przekleństwem dla jego wrogów, jest to, czemu góry zawdzięczają swą nazwę – Smoki. Te potężne prastare istoty od tysiącleci zamieszkują ich czeluści wraz z podległymi im armiami jaszczuroludzi. Nikt nie wie ile tak naprawdę ich jest, gdyż przybywają jedynie na wezwanie Kapituły, ale obecność choćby jednego tylko gada potrafi odmienić losy całych wojen. Ponieważ jednak rozmnażają się one niezwykle rzadko, traktowane są jako broń ostateczna. Do tej pory Gór Smoczych nie udało się nikomu przekroczyć – według uczonych szczyty sięgają tak wysoko, iż niepodobne jest przeżyć mroźne noce, a podróżnik, jakby boską klątwą dotknięty, zaczyna plwać krwią.

Resztę zachodniej granicy wyznacza Puszcza Potępionych – pradawny las pełen równie starej magii, będący domem wielu tyleż potężnych, co niebezpiecznych stworzeń, a także kryjówką jeszcze groźniejszych sekt, próbujących skryć się w jego cieniu przed czujnym okiem Inkwizycji. Początkowo próbowano wykorzystywać puszczę jako źródło surowców, jednak ta z czasem najwyraźniej zaczęła się bronić – ekipy drwali nie wracały, a w miejscu wyrębu nie znajdowano żadnych śladów walki, tak jakby wszyscy nagle wyparowali będąc w połowie zaczętej pracy. Inni przebywający na terenie lasu tracili rozum, rzucając się nagle bez ostrzeżenia na towarzyszy lub wykrzykując niezrozumiałe słowa. Od tamtej pory postanowiono nie zadzierać z nieznaną siłą, choć co jakiś czas znajduje się grupka śmiałków chcących rozwiązać jej tajemnicę. Od tamtej pory ludzie starają się racjonalnie korzystać z zasobów lasu, biorąc nie więcej, niż potrzebują, trzymając się blisko bezpiecznych obrzeży. W głąb puszczy regularnie wyprawiają się jedynie myśliwi, mimo iż ciągle zdarzają się przypadki zaginięć. Ciężko jednak ocenić na ile są to zwykłe wypadki podczas polowań.
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 13, 2015, 16:03:28 pm wysłana przez Sentenza »

Wielki Czarny Mistrz Podziemia
Znawca Podziemi * Strateg Podziemia * Generał Podziemia * usw.
Nowy, lepszy MoG ver. 2.01b

Non nobis Domine, non nobis, sed nomini tuo da gloriam!

Sentenza

  • Administracja
  • Wiadomości: 6306
  • demigod
Odp: Codex Ordinis Beliarum
« Odpowiedź #2 dnia: Sierpień 17, 2013, 21:58:20 pm »
O Rasach

Tereny należące obecnie do Zakonu Beliara zamieszkują trzy główne rasy: ludzie, orkowie i saurianie, zwani jaszczuroludźmi. Choć co prawda na kontynencie można spotkać gdzieniegdzie elfy, krasnoludy czy bardziej egzotycznych przedstawicieli swoich gatunków, są oni jednak nieliczni i, przynajmniej według magów, nie należą do naszego Planu Astralnego. Ci sami magowie nie potrafią jednak wyjaśnić skąd, jak i kiedy ci rzekomi przybysze mieliby tu się wziąć, choć podejrzewają, iż mogli dotrzeć do nas przez portale, w wyniku magicznych burz, źle odprawionych rytuałów, bądź też przez inny, trudny do wytłumaczenia przypadek. Trudno jednak potwierdzić teorię o istnieniu jakiegoś „miasta drzwi” prowadzącego do różnych światów, które miałoby być przystankiem przed trafieniem do naszego Planu. Jest jednak faktem, iż obecnie przedstawiciele ras takich jak elfy czy krasnoludy to w lwiej części potomkowie rzekomych przybyszów i tylko w nielicznych przypadkach daje się udowodni ich obcą proweniencję. Trzymając się tych hipotez, najstarsze zapiski miałyby sugerować, iż początkowo bano się ich, a co za tym idzie próbowano wytępić lub zniewolić. Dopiero po wielu latach obcy mieli przyjąć wiarę w prawdziwych bogów, a nieliczni z nich uzyskać uznanie w oczach zakonnych „wyżyn”, skąd była już prosta droga do stopniowego awansu w hierarchii i asymilacji. Choć dyskusja na temat przeszłości zajmie magom jeszcze długie dziesięciolecia, zgadzają się oni co do jednego: wszyscy przedstawiciele „obcych” ras są skazani na powolne wymieranie. Obecne populacje są zbyt małe i zbyt rozproszone, by zapewnić przetrwanie swoich gatunków, a w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy nie zdarzyło się odnotować przybycia nikogo spoza naszego Planu Astralnego. Jedni mówią, że jest to spowodowane układem gwiazd, inni, że jakaś potężna międzywymiarowa katastrofa zakłóciła komunikację, a kolejni są przekonani, iż to efekt zniszczenia świątyni mroku, której moc powoli wygasała aż wreszcie ustała. Faktem pozostaje, iż od pewnego czasu napływ obcych został wstrzymany i nie wiadomo kiedy, jeśli w ogóle, portale znowu staną otworem.

Orkowie

Według szamanów, to właśnie Orkowie przez długie dziesięciolecia byli prawdziwymi panami tych krain. Od najdawniejszych czasów wyróżniało się dwa główne ich szczepy: „szlachetnych” i „motłoch”. Ci pierwsi samych siebie uważają za inteligentniejszych i, jakby to powiedzieli ludzie, bardziej cywilizowanych. Wyróżniają ich także pewne cechy fizyczne, jak choćby kształt czaszki i nieco bardziej „ludzkie” proporcje ciała, ale jednocześnie nieco mniej masywna budowa od „zwykłego” orka. Ten podział, nakładający się na kastowy charakter ich społeczności, utrzymał się zresztą do dziś. Zielonoskórzy, mimo przypisywanej im inteligencji, nigdy jednak nie wytworzyli jednolitej cywilizacji, pozostając wiecznie podzielonymi na dziesiątki skłóconych klanów, to wojujących ze sobą, to wchodzących w luźne federacje. Ten podział i brak większej więzi rasowej utrzymał się wśród nich do dnia dzisiejszego.
Supremacja orków miała trwać do momentu, gdy ze wschodu przybyły hordy prymitywnych ludzi, którzy niczym szarańcza rozplenili się po całym kontynencie niszcząc wszystko, co napotkali na swojej drodze. Większość ruszyła dalej na zachód, jednak część z nich osiadła na ziemiach, które do tej pory należały do zielonoskórych. Rozpoczęło to długi okres walk, który miał trwać całe stulecia. Choć z czasem nauczono się wreszcie koegzystować, orkowie nigdy już nie odzyskali dominującej roli, stopniowo zamykając się w coraz mniejszych enklawach. Konflikty wybuchały co jakiś czas z nową siłą, ale ostateczny kres miało im położyć powstanie tzw. Pierwszego Zakonu, założonego przez półdemona Kallesina d’Nerteę. On to właśnie, jako Najmroczniejszy Sługa Beliara, miał zawrzeć z Orkami tzw. wieczyste przymierze. Jego tekst zachował się do obecnych czasów na kamiennej, przeszło tysiącletniej Stelli. Jest to najstarszy zachowany tekst pisany, a zarazem jedyny ślad mogący być dowodem na prawdziwość bajań szamanów. Magowie traktują je jednak sceptycznie, niechętnie przyznając, że być może część legend może być zniekształconym odbiciem przeszłości. Opowieści o tym, że to zielonoskórzy pokazali ludziom Beliara, czy o ich prymitywnej cywilizacji potrafiącej wznosić całe miasta należy jednak wsadzić między bajki, mimo niewątpliwie starożytnej proweniencji świątyń, twierdz czy części skrytych w piasku ruin.
Obecnie orkowie raczej stronią od ludzi – zdecydowana większość z nich mieszka w oddalonych od miast osadach, często otoczonych drewniano-ziemnym wałem. Inna część dalej prowadzi na wpół koczownicze życie, przenosząc swoje obozy co kilka lat na nowe, niewyjałowione tereny. Niektórzy jednak porzucili życie we wspólnocie, przenosząc się do miast Zakonu. Najczęściej pracują jako wykidajła lub zwykli pracownicy najemni w zawodach wymagających siły, lecz widok orkowego kowala, znachora czy kupca nie jest wcale tak rzadki, jak mogłoby się wydawać, czego najlepszym przykładem jest Ansen.
Wierzenia orków nie odbiegają specjalnie od ludzkich – choć w dawnych czasach stosunek ilościowy nie był tak jednoznaczny, obecnie praktycznie wszyscy są wyznawcami Beliara, nie licząc plemion z najbardziej zapadłych części kontynentu czczących demony Pana Ciemności jako swych bożków, animistów oddających pokłony siłom natury lub najbardziej znienawidzonych apostatów wznoszących modły do Adanosa lub Innosa. Ci, którzy się tego dopuszczą, są usuwani ze wspólnoty oraz skazani na damnatio memoriae – potępienie pamięci, polegające na usuwaniu wszelkich śladów po istnieniu danego orka. Wiąże się to z umiejętnie podsycanym przez Zakon przekonaniem, iż Beliar surowo mści się za akt odstępstwa nie tylko na osobie która się tego dopuściła, ale także na całym jego klanie. Wszelkim klęskom nieurodzaju towarzyszą więc polowania i pogromy prawdziwych bądź domniemanych apostatów.

Ludzie
Ludzie to prawdziwi panowie kontynentu, stanowiący największy odsetek jego mieszkańców. Człowiek jaki jest, każdy widzi. Jak już zostało wspomniane, według legend orków prymitywne ludzkie plemiona miały pojawić się nagle niszcząc wszystko, co spotkali na swojej drodze, a następnie założyć własne osiedla na ruinach miast przegnanych zielonoskórych. Po tym jednak szybko rozpadli się na małe grupki wojujące tak z dotychczasowym przeciwnikiem, jak i między sobą. Przywódcą jednej z takich grupek miał być demon Malorgon, który zażądał dla siebie boskiej czci. Wokół siebie udało mu się zgromadzić nie tylko ludzi, ale także orków i saurian. Widząc to Beliar w swej furii strącił go za ten czyn w najgłębsze czeluści wraz z jego wyznawcami, gdzie przez wieczność mieli cierpieć niewypowiedziane męki. Na miejscu zaś dawnego miasta Pan Ciemności polecił wznieść nowe i nazwać je imieniem zdrajcy, by przypominało o losie czekającym tych, którzy chcieliby podążyć w ślady niewiernego demona. Opowieść ta pokazuje krwawe podziały utrzymujące się wśród ludzi do dnia dzisiejszego.

Saurianie

Jaszczuroludzie są najbardziej tajemniczą ze wszystkich ras. Mieszkają głęboko w czeluściach Gór Smoczych, stroniąc od towarzystwa innych mieszkańców kontynentu, często okazując im jawną pogardę i wrogość. Wbrew rozpowszechnionej opinii, Beliarowców wkraczających bez uprzedzenia na ich terytoria obdzierają ze skóry równie często jak i wyznawców pozostałych bóstw, nie kłopocząc się rozróżnianiem jednakowych dla nich ciepłokrwistych. W praktyce jedynym obcym, którego i tak ledwie tolerują, jest Wielki Czarny Mistrz Zakonu Beliara, a to i tak tylko dlatego, że słuchają się go nawet Smoki – potężne, prastare istoty czczone przez Saurian jako bóstwa. Największym zaszczytem dla każdego jaszczuroczłeka jest móc służyć osobiście tym wielkim gadom i wykonywać ich bezpośrednie polecenia. Podejrzewa się, że traktują je oni jako coś w rodzaju swoich stwórców, jednak ile w tych tawernianych opowieściach jest prawdy jeden Beliar raczy wiedzieć.
Saurianie są rasą niezwykle starą- niektórzy podejrzewają wręcz, że najstarszą spośród wszystkich zamieszkujących kontynent. Jeśli jest jakiś powód, dla którego nigdy nie udało im się rzucić całego świata na kolana, to jest to niewątpliwie ograniczenie ich kręgu zainteresowań do własnej wspólnoty oraz chęć pozostawania blisko swoich smoczych panów. Niewiele da się powiedzieć o ich wierzeniach, ponad to, co już zostało na ten temat powiedziane. Nie wiadomo również jak duża jest ich populacja. Również o ich organizacji wewnętrznej nie można za wiele powiedzieć, poza tym, że istnieje wśród nich kasta władających magią kapłanów pełniąca najwyraźniej rolę przywódczą. Wszystko to wynika z chorobliwej wręcz ksenofobii.
Jaszczuroludzi poza Górami Smoczymi można spotkać niezwykle rzadko, a już zupełnym ewenementem jest osobnik mieszkający w mieście lub służący w szeregach zakonu. Z reguły są to różnego rodzaju wygnańcy ze swojej społeczności, jednak nawet tak dramatyczne przeżycia nie wpływają zwykle na zmianę ich stosunku do ciepłokrwistych. Równie rzadko można ich spotkać na polu bitwy – choć są niezwykle silni i wytrzymali, stronią od ludzkich konfliktów, mieszając się do nich tylko na wyraźny rozkaz swych smoczych panów, a to i tak tylko w formie ich osobistej gwardii, nie uznając nad sobą żadnego ludzkiego zwierzchnictwa.

Wielki Czarny Mistrz Podziemia
Znawca Podziemi * Strateg Podziemia * Generał Podziemia * usw.
Nowy, lepszy MoG ver. 2.01b

Non nobis Domine, non nobis, sed nomini tuo da gloriam!

Sentenza

  • Administracja
  • Wiadomości: 6306
  • demigod
Odp: Codex Ordinis Beliarum
« Odpowiedź #3 dnia: Sierpień 17, 2013, 21:59:53 pm »
O Zakonie

Rangi i funkcje
Rangi, chociaż odzwierciedlają zarówno zasługi danej osoby dla Zakonu, jak i osiągnięty przez nią poziom umiejętności władania bronią lub siłę jej zaklęć, same w sobie nie niosą zwykle za sobą żadnego konkretnego zakresu kompetencji czy obowiązków. Realną władzę dają dopiero powierzane przez Kapitułę (bądź bezpośrednio, bądź nadane za jej wiedzą i zgodą) funkcje, będące swego rodzaju połączeniem urzędu z godnością wojskową. By móc sprawować jedną z nich wymagana jest zazwyczaj odpowiednio wysoka ranga w zakonnej hierarchii. W niektórych wypadkach kandydaci muszą spełniać także pewne dodatkowe warunki, takie jak na przykład paranie się konkretną profesją czy podążanie ścieżką magii lub miecza.
Do najważniejszych funkcji należą między innymi dowództwo nad legionem, pełnienie obowiązków wielkiego kapłana jednej ze świątyń czy też objęcie stanowiska komendanta komturii. Mimo iż dotyczyć mogą one niemal każdego aspektu aktywności i organizacji wewnętrznej Podziemia, większość z nich związana jest z kwestiami wojskowymi. Zakon, jako organizacja militarna, potrzebuje zarówno kwatermistrzów jak i wyszkolonych inżynierów, rzemieślników czy oficerów różnego stopnia. Zwłaszcza ta ostatnia grupa funkcji ma szczególne znaczenie dla armii Podziemia, opierającej się w głównej mierze na masach „półbraci”-Landsknechtów. Ponieważ formalnie pozostają oni poza hierarchią zakonną, dowództwo nad niewielkim ich oddziałem sprawować może nawet akolita lub nowicjusz o odpowiednio długim stażu – o ile oczywiście zostanie mu ono powierzone przez właściwego komendanta. Zupełnie inaczej ma się jednak sprawa w przypadku chorągwi Mrocznych Paladynów, które również znajdują się w każdym legionie. Jako regularni członkowie zakonu podlegać mogą jedynie osobie na wyższej randze, a wyjątki od tej reguły czyni się rzadko i niechętnie – dotyczą one tylko osób odznaczonych medalami bądź posiadających tytuł Graffa, przyznawanymi jako dodatkowe wyróżnienie za wyjątkowe zasługi.
Otrzymanie funkcji niekoniecznie musi być jednak poprzedzone długotrwałym oczekiwaniem na wakat oraz żmudnymi zabiegami o nominację. Niektóre z tych „urzędów” przyznawane są automatycznie po osiągnięciu odpowiedniego stopnia w zakonnej hierarchii. Przykładem może być tutaj Mroczny Strażnik – każdy wojownik, który osiągnie tę rangę, otrzymuje również uprawnienia pozwalające mu wymierzać sprawiedliwość tym, którzy łamią ustanowione przez Kapitułę prawo, ale tylko na obszarach poza obrębem murów miejskich. Mroczni Strażnicy niestrudzenie przemierzają więc bezkresne terytoria Podziemia, strzegąc go przed szpiegami, dysydentami i każdym, kto swoją obecnością mógłby zbrukać tę świętą ziemię. Oprócz tego zajmują się także bardziej przyziemnymi sprawami: patrolują zakonne drogi, polują na bandytów czających się na samotnych podróżników czy też pilnują, by kupcy „przypadkiem” nie ominęli po drodze którejś z komór celnych.

Administracja

Najmniejszą jednostką terytorialną Zakonu są Komturie, zwane również Komandoriami. Siedzibą każdej z nich jest największe warowne miasto lub twierdza danego regionu. Na czele Komandorii stoi mianowany przez Kapitułę Komendant, zwany również niekiedy Komandorem lub Komturem. Jest on reprezentantem Kapituły w danej ziemi, odpowiadającym za wprowadzenie w życie jej zarządzeń. Z tego tytułu posiada szereg uprawnień: przewodniczy sądom odwoławczym (zwanymi sądami komendanckimi), odpowiada za pobór podatków i ceł, a w przypadku wojny stoi na czele wojsk danej Komandorii. W przypadku miast, które w Zakonie cieszą się sporym samorządem, jego kontrasygnata jest wymagana pod każdym postanowieniem rady. Nie jest to jednak ranga w hierarchii, lecz funkcja zakonna. Ponieważ jednak w największych twierdzach stacjonują Mroczni Paladyni, a one same są najczęściej siedzibami legionów, na ich czele stoją co najmniej Demoniczni Paladyni lub Nekromanci – z tego powodu więc „komandorie zamkowe” są uznawane za bardziej prestiżowe, a przez to szczególnie pożądane. Jedyną możliwością dla osoby poniżej wymaganej rangi jest uzyskanie dożywotniego tytułu Graffa, który tak jak medale jest przyznawany za specjalne zasługi. Nieco inaczej wygląda sytuacja w większości miast – tutaj komendantem może zostać praktycznie każdy, gdyż siły zakonne w nich stacjonujące są z reguły nad wyraz symboliczne i nie przekraczają kilkudziesięciu osób. Obowiązek obrony spada na mieszczan, którzy dodatkowo zobowiązani są do utrzymywania stałego oddziału milicji miejskiej. Dowodzi nią komendant, a towarzyszący mu bracia zakonni (zwykle nowicjusze lub akolici) zostają z reguły dowódcami niższego szczebla, pełniąc te obowiązki obok mieszczan. Niekiedy zamiast milicji do obrony i utrzymywania porządku powoływane są oddziały landsknechtów, o ile miasto jest dość ważne strategicznie lub na tyle bogate, by móc pozwolić sobie na taki luksus. Ponieważ zarząd nad komandorią jest tylko funkcją, komandora można w każdej chwili odwołać lub przenieść na inne miejsce. W praktyce jednak sprawdzający się dowódcy swe obowiązki sprawują dożywotnio, jednak bez prawa dziedziczenia.
Jednostką nadrzędną w stosunku do komturii są baliwaty - w obrębie jednego znajduje się z reguły trzy do pięciu jednostek niższego rzędu, choć nie jest to sztywną zasadą. Są to pośrednie jednostki terytorialne , mające na celu ułatwienie zarządzania wielką liczbą komturii. Zdarza się więc, że niektóre małe prowincje są całkowicie pozbawione Baliwatów, inne zaś składają się co najmniej z kilku. Niekiedy również stają się one narzędziem polityki wewnętrznej - kapituła chcąc w szczególny sposób wyróżnić jednego z generałów (lub też osłabić pozostałych, gdyż funkcja łączy się ze sporymi dochodami), w przypadku braku wakatów, tworzy dla niego nową prowincję, zwykle wydzieliwszy ją z kilku sąsiednich. Rzadszym przypadkiem jest ustanawianie Baliwatów w mniejszych prowincjach, gdzie z racji ich małej liczby komturii nie były do tej pory tworzone. Na czele tych jednostek stoją Panowie Smoków i Aniołowie Śmierci, którzy z racji pełnionej funkcji otrzymują tytuł Baliwa.
Jednostką najwyższego rzędu są Landy. Są to zwarte, olbrzymie tereny oddzielone od siebie naturalnymi granicami, grupujące po kilkanaście komturii, niekiedy uprzednio połączonych w kilka baliwatów. Na czele Landu stoi Pan Smoków lub Anioł śmierci, który otrzymuje tytuł Landgraffa lub Markgraffa (potocznie zwanego też Małym Czarnym Mistrzem, co ma wydźwięk pejoratywny) podkreślający jego wyższość nad pozostałymi zarządcami w danej ziemi. Co ciekawe, choć Landy są prowincjami dorównującymi wielkością niektórym księstwom, nigdy nie wykształcił się zwyczaj nadawania im indywidualnych nazw. Obok siebie funkcjonują więc Marchia Wschodnia, Główne Dziedzictwo, Siedziba Podziemia (co jest określeniem nieprecyzyjnym, gdyż może również oznaczać stolicę) czy Pustkowia, jednak żadna z nich nie jest nazwą jedyną i oficjalną. Zwykle jednak na potrzeby pism przyjmuje się jedną z nich i stosuje konsekwentnie w reszcie dokumentu. Do innych ciekawostek można doliczyć fakt, iż w przypadku wspomnianej uprzednio Siedziby (w rozumieniu Landu) funkcja Landgraffa jest praktycznie czysto tytularna, gdyż wobec stałej obecności Mistrza lub Wielkiego Mistrza to Kapituła bezpośrednio wydaje wszystkie rozkazy komturiom prowincji.

Dochody i polityka

Zakon jako instytucja jest nieco oderwany od terenu, który ma pod swoją kontrolą. Bezpośrednią władzę sprawuje jedynie nad obiektami o strategicznym znaczeniu takimi jak twierdze. W miastach zadowala się jedynie utrzymywaniem władzy zwierzchniej, nie wtrącając się do ich wewnętrznych spraw tak długo, jak realizowana jest wola Kapituły, a dochody z podatków zasilają zakonne skarbce. Podziemiu udała się rzadka sztuka – uzależniła je od siebie, z jednej strony kusząc zyskami z dzierżaw, przywilejami, zapewniając bezpieczeństwo na drogach (a co za tym idzie – interesom handlowym) czy dając możliwość współdecydowania o sobie, z drugiej zaś grożąc zarówno odebraniem praw, jak i interwencją zbrojną. Te działania wspiera również czynnik religijny – kaznodzieje wygłaszający przemówienia na rynkach są w stanie zarówno uspokoić wzburzony tłum, jak i porwać go swoją płomienną mową. Występowanie przeciwko Zakonowi może mieć konsekwencje zarówno w tym, jak i w przyszłym życiu. Wszystko to czyni ewentualny bunt nieopłacalnym, gdyż można stracić wyjątkowo dużo, zyskując niewiele.
Źródłem utrzymania Zakonu oprócz różnego rodzaju podatków są wszelkiej maści monopole, między innymi drogowe, mostowe, młyńskie czy przede wszystkim górnicze. To również Podziemie odpowiada za utrzymanie i stan kanałów melioracyjnych, mających tak istotne znaczenie dla całego regionu. Rozwinęło ono również sieć domów bankierskich, znanych z chętnego przyjmowania pieniędzy i niechętnej ich wypłaty. Cła, reglamentacja surowców i żywności, dzierżawy, możliwości uzyskania bądź wykupienia immunitetów – wszystko to jest źródłem wpływów i niewyobrażalnego bogactwa.
Głównymi towarami eksportowymi są wszelkiej maści wyroby rzemiosła włókienniczego, kamień (tak budowlany jak i rzeźbiarski), sól, a także, choć w ograniczonym stopniu, rudy metali. Marchia jest również ważnym punktem tranzytowym dla towarów sprowadzanych z zachodu. Przedmiotem importu jest natomiast przede wszystkim drewno oraz żywność, gdyż produkcja własna ledwie wystarcza na zaspokojenie własnych potrzeb, a każda klęska żywiołowa może mieć katastrofalne skutki. Właśnie to nieustanne zagrożenie jest jedną z najistotniejszych kwestii polityki Zakonu – ekspansja na wschód, oprócz pobudek ideologicznych, zyskuje także ekonomiczne. Zajęcie obu brzegów Anguary pozwoliłoby zwiększyć areał upraw i odsunąć widmo głodu.


Organizacje
Jak już wspomniano, mimo iż Zakon Beliara jest formalnie jednolitą strukturą, w jego obrębie funkcjonuje szereg pomniejszych organizacji. Porównać je można do mieszczańskich gildii lub cechów, skupiających ludzi o określonej profesji i zajmujących się określoną działalnością – z tą różnicą, iż zakres odpowiedzialności i kompetencji ich członków nie wyznacza Kapituła. Z tych powodów przynależność do jednej z organizacji, choć formalnie nie jest urzędem ani godnością wojskową, bywa niekiedy zaliczana do funkcji zakonnych. Co ciekawe, na czele zdecydowanej większości z nich nie stoją jednostki, lecz kolektywne grupy – złośliwi twierdzą, iż Mistrzowie zbyt bardzo obawiają się ambicji swych podkomendnych, by przekazać im więcej władzy niż jest to konieczne.
Organizacje mogą mieć różnorodny charakter -obok jawnych, potężnych i wpływowych współistnieją więc niewielkie i skrywające swą działalność w cieniu. Najbardziej charakterystycznym przykładem instytucji należącej do tej pierwszej grupy jest niewątpliwie zakonna Inkwizycja. Od stuleci stoi ona na straży czystości wiary, zwalczając pojawiającą się tu i ówdzie herezję wszelkimi dostępnymi środkami. Organizacja ta przez wieki wykształciła własną hierarchię, na której szczycie znajduje się rada Wielkich Inkwizytorów, powoływanych przez Wielkiego Czarnego Mistrza. O sile tej instytucji świadczą nadane jej przywileje: możliwość aresztowania i osądzenia niemal dowolnej osoby i odpowiedzialność jedynie przed Kapitułą. Niechęć pogłębiają również stosowane przez Inkwizytorów metody prowadzenia śledztwa: pojawiają się znienacka, działają incognito, nie cofają się przed użyciem siły by zdobyć obciążające zeznania, a szlak wędrówki każdego z nich znaczą dziesiątki stosów. Przez stulecia swej działalności Inkwizycja wielokrotnie podejrzewana była o wykorzystywanie swych wpływów do walki politycznej – niektórzy z jej przeciwników nie wahali się nawet otwarcie oskarżać jej o spiski przeciw Kapitule. Wszelkie tego typu sprawy były jednak zawsze szybko wyciszane, by nie zaszkodzić prestiżowi instytucji.
O ile jednak każdy słyszał o potężnej Inkwizycji, Mroczne Ostrza owiane były zawsze mgłą tajemnicy. Choć wszyscy zdają sobie sprawę, iż Zakon Beliara nigdy nie wahał się sięgać po truciznę i sztylet byle tylko osiągnąć swe cele, mało kto wierzy w istnienie mitycznego bractwa zabójców będącego do wyłącznej dyspozycji Kapituły. Powszechnie uważa się, iż za brudną robotę odpowiadają po prostu skuszeni zarobkiem najemnicy lub stojące za nimi gildie złodziejskie. Zwolennikom „teorii spiskowych” brak natomiast dowodów na poparcie swych tez– i kto wie, czy nie jest dla nich lepiej, by tak pozostało.
Specyficznym rodzajem organizacji są świątynie i monastyry. Ich sieć, obok struktury administracyjno-wojskowej, pełni ważną rolę w życiu Zakonu. Większość z nich znajduje się w pobliżu miast lub w obrębie ich murów, choć w trakcie wędrówek można także natknąć się na oddalone od cywilizacji kompleksy klasztorne, pełniące niekiedy rolę twierdz. Do najsłynniejszych z nich należą wzniesione pośród Mrocznych Pustkowi Świątynie Cierpienia i Śmierci. Co ciekawe i charakterystyczne dla Podziemia, mimo iż formalnie wszystkie poświęcone są Beliarowi, w każdej z nich czci się inny jego aspekt - przykładowo Beliara Niezwyciężonego, Beliara-Niszczyciela czy Beliara Nieśmiertelnego. Wyznawcy Pana Ciemności mają więc swojego lokalnego „boga” wokół którego mogą się integrować, co z kolei identyfikuje ich z Zakonem i odwraca uwagę od pozostałych Braci. Pozornie wydawać się może, że takie rozbicie może łatwo prowadzić do herezji i niepokojów wewnętrznych. Zarówno jednak Inkwizycja jak i sama Kapituła czuwają, by ewentualne błędy w wierze zostały zduszone w zarodku, nim staną się niebezpieczne.
Mimo wspomnianych różnic, tym co łączy poszczególne świątynie jest zakres ich działalności. Nie ograniczają się do bycia zamkniętymi miejscami pracy i kontemplacji, lecz także otwierają się na świat, trudniąc się kaznodziejstwem i agitacją tak w miastach Podziemia, jak i poza granicami Zakonu. Grzmiący głos fanatycznego kapłana Beliara jest w stanie zarówno uspokoić wzburzony tłum, jak i porwać go za sobą, zgodnie z życzeniem Kapituły. „Ziemniaczani klechci” są z tego powodu szczególnie niepożądanymi gośćmi na ziemiach Królestwa i Algaroth, gdyż każda ich wizyta oznacza tumulty i stosy.
Oprócz głoszenia słowa Pana Ciemności kapłani wykonują jeszcze jedno niezwykle ważne zadanie – to właśnie oni uczą nowicjuszy zarówno podstaw doktryny, jak i fechtunku oraz Sztuki. Dzień w dzień na głównym placu świątyni odbywają się wielogodzinne treningi, podczas których pilnie przyglądają się postępom swych podopiecznych. Ich wiedza daleko jednak wykracza poza stawiane przed nimi obowiązki – często zdarza się, iż po radę do swych dawnych mistrzów przybywają adepci magii, którzy od lat już kontynuują swą edukację w Wieży Nekromantów.
Nie wszystkie organizacje są jednak ściśle podporządkowane Zakonowi – pomijając wszelkie elementy przestępcze oraz wywrotowe, wspomnieć należy także o instytucjach miejskich. Najczęściej są to po prostu zwykłe gildie i cechy zrzeszające rzemieślników określonej specjalizacji, mające w obrębie metropolii monopol na swą działalność. Trafiają się jednak także i bardziej skomplikowane byty - do takich należy Hanza Anseńska, przekształcona z czasem w Kompanię Handlową. Różnorodność form organizacji działających na terenie miast przypomina więc tę, jaką cechują się zakonne instytucje, niekiedy wręcz je przerastając.

Wielki Czarny Mistrz Podziemia
Znawca Podziemi * Strateg Podziemia * Generał Podziemia * usw.
Nowy, lepszy MoG ver. 2.01b

Non nobis Domine, non nobis, sed nomini tuo da gloriam!

Sentenza

  • Administracja
  • Wiadomości: 6306
  • demigod
Odp: Codex Ordinis Beliarum
« Odpowiedź #4 dnia: Sierpień 17, 2013, 22:01:44 pm »

<uwaga wstępna: wpis będzie stopniowo przerabiany na formę literacką, która rodzi się w doprawdy wielkich bólach już od kilku lat (sami widzicie że ten skrót jest dłuższy od niektórych normalnych wpisów). Te notatki zostają wrzucone tylko po to, byście wiedzieli co i jak i nie czekali aż wreszcie się ze wszystkim uporamy, a poza tym jest potrzebny był by zrozumieć kontekst "Armii Pana Ciemności">



O armii zakonnej


Charakterystyka ogólna

podstawą wojsk służących beliarowi jest armia Zakonu Beliara, czyli de facto my, a więc w zdecydowanej większości ludzie. No i nieumarli czy demony, ale to wiadomo, że musi być jakiś Nekromanta w armii Zakonu który ich przyzwie.
Pozostałe „główne” rasy (orkowie, saurianie i smoki) są tylko sojusznikami więc nie wchodzą bezpośrednio do wojsk zakonu, choć jeśli poprosimy ich o pomoc, to mniej (jaszczurki) lub bardziej (zielonoskórzy) chętnie nam pomogą i przyślą swoje oddziały, ale będą one pod ich własnym dowództwem.
Podobnie wygląda zresztą sprawa z wszelkiej maści najemnikami czy kondotierami – ni wchodzą oni do sił Zakonu „bezpośrednio”, tworząc własne oddziały.

Struktura armii zakonnej
Struktura:
Armia/front – kilka legionów.
Legion – 10 kohort piechoty + 10 chorągwi jazdy + tzw. „jedenasta kohorta” (Łącznie ok. 5700 wojowników (5000 piechoty, 500 jazdy, 200 specjalistów)
Kohorta piechoty – 5 centurii.
Centuria – 5 vigintii.
Vigintia – 20 wojowników.
Chorągiew - pod każdą 50 jeźdźców.
„jedenasta kohorta” – oddział złożony 10 vigintii wyznaczonych do zadań specjalnych
Gdy chcecie wskazać konkretną jednostkę, „wzór nazewnictwa” jest dość prosty – najpierw numer Legionu, następnie numer kohorty (od 1 do 10), następnie numer centurii należącej do tej kohorty (od 1 do 5) a na koniec numer vigintii wchodzącej w skład danej centurii (też od 1 do 5). Całość ofc można podawać też w odwrotnej kolejności, byle nie pojebać się w cyfrach. Przedstawienie się przez dowódcę vigintii wyglądałoby więc tak: „jestem Izaak Applebaum, dowódca czwartej vigintii drugiej centurii dziewiątej kohoty Trzeciego Legionu”.
Pierwsza kohorta jest zawsze najbardziej elitarna, są w niej najlepsi z najlepszych w całym legionie. W pozostałych kohortach skład mieszany, doświadczeni walczą ramię w ramię z kotami – unika się w ten sposób niebezpiecznych różnic w poziomie wyszkolenia (byłoby niefajnie gdyby jakaś jednostka ‘pękła’ w trakcie walki, bo były w niej same koty).
Jak już mówię o kohortach – w typowym legionie każda piąta centuria w każdej kohorcie składa się z wojowników wyspecjalizowanych w walce łukiem, co łącznie daje 1000 łuczników w legionie [choć oczywiście nikt nie broni dowódcy legionu zmniejszyć lub zwiększyć ich liczby kosztem wojowników walczących wręcz – podaję liczby dla legionu typowego].
„Jedenasta kohorta”(„kohorta specjalna”, „kohorta pomocnicza”, w/e, nazwę najwyżej się wymyśli) jako jedyna składa się z 10 vigintii i przeznaczona jest do zadań specyficznych – cztery vigintie to furażerzy (czytaj jeżdżą po okolicy i szukają prowiantu, czasem robią za kawaleryjski zwiad), trzy to zwiadowcy (idą przed legionem i patrzą czy nie ma przeciwnika, śledzą jego ruchy itd, czasem pomagają furażerom) oraz dwie vigintie inżycierów (specjaliści od podkopów, budowania palisad i tak dalej –ofc jako kadra „techniczna”, bo od brudej roboty i zapierdalania po drewno to mają przydzielonych ludzi ze „zwykłych” kohort, jeńców i innych takich) i jedna medyków [podobnie jednak jak w przypadku łuczników, także tutaj mogą być różne przetasowania ilościowe i jakościowe, byle zgadzała się liczba ludzi].
To wszystko powyżej dotyczy „normalnego” legionu. Oprócz nich istnieją jeszcze tzw. „legiony pomocnicze” - utworzone tylko i wyłącznie do konkretnych, specyficznych zadań, np. Legion Karny składający się z wcielonych przymusowo przestępców, I legion morski będący de facto grupą marynarzy obsługujących duży wielodziałowy okręt czy XVI legion pomocniczy składający się tylko z jazdy i przerzucany z centrum ziem na zagrożone odcinki frontu – to ofc tylko przykłady, bo tę kwestię będziemy uzgadniać indywidualnie, ale chodzi o to, że wszystkie legiony „inne niż zwykle” wyróżniają się znacznie mniejszą liczebnością (max 500 osób) lub czymś innym charakterystycznym.

Struktura dowodzenia
Na czele legionu – dowódca legionu, wybierany przez kapitułę, często gęsto jednocześnie komendant miasta/twierdzy. Mianuje on wszystkich oficerów w legionie, a także powołuje członków czegoś w stylu swojej rady przybocznej: swojego zastępcę, adiutanta, kwatermistrza legionu, chorążego legionu, taktyka legionu i innych, w zależności od własnych zachcianek i potrzeb.
Poniżej dowódcy legionu – dowódcy kohort
Pod dowódcami kohort – centurioni
Pod centurionami – dowódcy vigintii.
Na samym dole hierarchii legionu – zwykli żołdacy, zwani półbraćmi, landsknechtami lub po prostu: knechtami. Jest to wojsko zawodowe, a więc przyjmuje się ochotników oferując im stałą pensję, emeryturę na starość (jesli jej dożyją) czy ochronę przed prawem (mogą być sądzeni tylko przez zakon, a nie np. radę miasta. Kto by zaś go zaatakował celem samosądu, to tak, jakby zaatakował zakonnika). Ponieważ jednak landsknechci formalnie do zakonu nie należą, ich dowódcami mogą być nawet nowicjusze. Ponieważ to wojsko zawodowe, są dobrze wyszkoleni i dobrze uzbrojeni. Landsknechci mogą walczyć w różnych formacjach – zarówno jako wojownicy, jak i łucznicy czy w oddziałach jazdy, zależy w czym ich szkolono na treningach i do jakiego oddziału w legionie ich przydzielono. W czasie pokoju wykorzystuje się ich do budowy dróg, napraw mostów i innych zajęć, mających utrzymać ich w sprawności i karności. Zwykle też, wobec ograniczonych możliwości lokalowych i aprowizacyjnych, nie stacjonują bezpośrednio w Twierdzach, lecz są rozpraszani do pobliskich niewielkich obozów otoczonych drewniano-ziemnym wałem. Znajdują się one jednak na tyle blisko, by najpóźniej w ciągu jednego dnia po ogłoszeniu mobilizacji cały legion był w stanie zebrać się w ustalonym miejscu. Landsknecht z reguły awansuje poziomo, tzn jeśli jest dobry, to jako weteran zostanie przeniesiony do elitarnej pierwszej kohorty lub zostanie dowódcą swojej vigintii. Zdecydowanie rzadziej zdarza się awans w górę, na centuriona, a już dowództwo kohorty jest przypadkiem raczej niespotykanym (a to dlatego, że oficerami zostają „pełnoprawni” członkowie zakonu – albo NPCe, albo ludzie z naszych zapisków).

Zakon – główne siły

Piechota
Jak już wspomniano, składa się z landsknechtów dowodzonych przez zakonnych braci. Świetnie wyszkoleni i uzbrojeni, są nadzwyczaj uniwersalni – na treningach byli szkoleni w walce włócznią, kuszą oraz mieczem (toporem czy coktolubi nikt mu wywijać nie broni, ale podstawą jest miecz), a więc nie ma problemu, by w jednej bitwie ten sam żołnierz robił za kusznika, a następnej za włócznika (zmiana broni z włóczni na kuszę w połowie jednej i tej samej bitwy raczej się nie zdarza, bo kto by walczył z tym całym żelastwem na plecach). Jest to możliwe, ponieważ nauka obsługi kuszy czy walki w szeregu z piką jest banalna, więc zostaje sporo czasu na doskonalenie się w walce mieczem/toporem/cotamlubi.
Wyjątek od powyższej reguły stanowią łucznicy – tutaj nie ma zmiłuj, jak ktoś chce nawalać z łuku, to musi ostro trenować i nie ma czasu na kusze, piki czy inne zbędne pierdoły (nie mówiąc o tym że przynajmniej część żelastwa musi z siebie zrzucić, a i nie będzie taszczył na plecach całego arsenału), obowiązkowa pozostaje tylko walka mieczem/toporem/cotamchce, ale w zdecydowanie mniejszym wymiarze czasowym. Choć więc łucznicy armii zakonnej są zdecydowanie lepiej opancerzeni niż odpowiednicy z królestwa oraz lepiej bronią się wręcz, to na cuda nastawiać się nie należy i szybko ruszyć im z odsieczą, gdyż po prostu dłużej wytrzymają niż jakby nie mieli tych pancerzy i nie umieli wywijać mieczami.

Jazda
Ciężka jazda podziemia to elita, najlepsi z najlepszych i roznieśli by w pył analogiczną jazdę królestwa (w końcu u nas mroczny paladyn i czarny rycerz to wyższa ranga niż ichni paladyn i rycerz), gdyby nie to, że ciężka jazda podziemna zazwyczaj jest mniej liczna niż jej królewski odpowiednik. W efekcie więc potencjał obu formacji na polu bitwy jest równy
Co innego lekka jazda – mamy stepy, mamy więc ludzi urodzonych w siodle, a co za tym idzie w tej kwestii jesteśmy najliczniejsi i najlepsi – zarówno zwiadowcy, jak i lansjerzy oraz przede wszystkim konni łucznicy – równie upierdliwi co śmiercionośni.

Magowie
Nekromantów na polu bitwy widzi się zdecydowanie rzadziej niż magów ognia, ale są za to o wiele potężniejsi (przywoływanie demonów i armii nieumarłych, te sprawy). Generalnie jednak wolą siedzieć w swoich wieżach i studiować księgi niż pchać się do walki. Częściej na polu bitwy można spotkać ich uczniów (jako np. dowódców vigintii), ale ci z kolei nie są w stanie zapewnić takiego wsparcia jak dobry nekromanta i często ustępują mocą nawet głupim (i niewiele mniej licznym na polu bitwy) magom ognia. Generalnie w legionie jest co najmniej jeden wysoko postawiony mag, siedzący w sztabie.

Zakon – siły wsparcia

Kondotierzy i najemnicy
Wszelkiej maści bandyci walczący dla pieniędzy, ale ceniący sobie wolność osobistą i brak regulaminów. Na ich czele zazwyczaj kondotier, który zawiera umowy z zakonem i jest ich szefem. Nie mają jakiegoś podziału na oddziały, walczą jak chcą. Zakon ich nie lubi, bo najemnicy są drodzy i często zmieniają pracodawców, a po wykonaniu zadania wracają do bandyckich rozbojów na zakonnych drogach.

Piechota wybraniecka

<powoływana tylko w krytycznych sytuacjach // każda wioska ma obowiązek dostarczyć uzbrojonego jeźdźca bądź piechura, zrzutka na uzbrojenie dla niego // miasta ekwiwalent w złocie // piechota ta nie przedstawia żadnej większej wartości bojowej, ot nieświeże mięso armatnie>

Inne

Kapłani bojowi, oddziały poszukiwaczy i inne wymysły z arsenału, które mogą albo tworzyć legiony pomocnicze, albo „zastępować” poszczególne vigintie/centurie legionu, nadajac mu indywidualnego charakteru.

Sojusznicy Zakonu


Orkowie
Jako sojusznicy mają własną organizację – dzielą się na klany (lub związki klanów) którymi dowodzi wybrany przez szamanów pułkownik (szamani jednocześnie go kontrolują tworząc coś w stylu przybocznej rady). Pułkownikowi podlegają oddziały dowodzone przez hersztów.
Jeśli ork jakimś przypadkiem należy również do zakonu, ma spory problem – u siebie może sobie być nawet pułkownikiem i rozstawiać orków po kątach, ale jeśli w zakonie jest nowicjuszem, to nie ma zmiłuj, ludziom rozkazywać nie może, a starsi rangą mogą nim pomiatać.
Dwuznaczna postawa wobec orków – z jednej strony stara się ich dowartościować, mają nawet jedną twierdzę pod swym zarządem etc, a z drugiej wykorzystuje się ich najczęściej w roli mięsa armatniego.


Smoki i Saurianie
Jak w codexie – na polu bitwy smoki widać rzadko, pojawiają się tylko jak prosi je o to kapituła lub pan smoków przybędzie na swoim. Jeszcze rzadziej widać jaszczuroludzi – ci przychodzą albo za swoimi bóstwami-smokami, albo na wyraźny rozkaz kapituły zakonu. Jaszczurki do boju ruszają plemionami, a w ich ramach własnymi mniejszymi oddziałami, ale zakon się w to nie wpierdala i pozwala im robić wszystko po swojemu, przynajmniej dopóki słuchają rozkazów.

Inne
Demony, nieumarli i inne tego typu rzeczy – tak jak mówilem wcześniej, zależy czy w legionie jest odpowiednio wyszkolony mag.

Liczebność

mimo iż wojska Pana Ciemności uchodzą za nieprzeliczone hordy, w rzeczywistości ogólne możliwości mobilizacyjne Zakonu Beliara są znacznie mniejsze niż Królestwa - Mroczne Pustkowia, nawet jeśli uwzględnić orków, nie są w stanie dostarczyć tyle samo rekruta co żyzne ujścia rzek. Z tego właśnie powodu Podziemie kładzie olbrzymi nacisk na uzbrojenie oraz wyszkolenie swych wojsk, przedkładając ich jakość nad ilość.
Ploty o tym że siły podziemia są niepoliczalne bierze się zapewne stąd, iż zwykle większosć sił królestwa to zwykli kmiecie, którzy wyolbrzymiają to co widzieli. No i podziemie tak dobiera kierunek ataku, by walczyć z mniej licznymi od siebie siłami.

Taktyka

Ponieważ armia Beliara jest mniej liczna, ucieka się do szeregu psychologicznych sztuczek: optycznie powiększona czarami iluzji, odziana w fantazyjne, ‘mroczne’ pancerze atakuje o zmroku, z dzikim rykiem przy akompaniamencie rogów i bębnów, wsparta demonami dosłownie rozszarpującymi pazurami i pożerającymi żywcem swe ofiary, często na oczach ich towarzyszy – wszystko po to, by przerazić wroga, złamać jego morale i zmusić go do panicznej ucieczki.
Ponadto stosuje się liczne podstępy, takie jak pułaki typu wilcze doły i masa innych.
Przodem posyła się orków (lub innych najemników) by zmiękczyć szeregi przeciwnika
Każdy landsknecht ma kuszę – ze względu na specyfikę tej broni (bełt idzie w lini prostej, a nie po paraboli) strzelają dwa/trzy pierwsze szeregi, wojownicy za nimi ładują; dzięki temu można prowadzić ostrzał ciągły
do "taktyki" zalicza się również wojnę psychologiczną, propagandę, wywiad i kontrwywiad
sztuka oblężnicza nie różni się zasadniczo od typowej dla średniowiecza (może z wyjątkiem nadnaturalnych rozmiarów machin budowanych przez orków) – odpowiadają za nią inżynierowie legionowi, wchodzacy w skład 11 kohoty

Flota
Do tego przykładana jest najmniejsza waga, zresztą szkoda drewna którego i tak jest mało. Przerzucono to na orków i ich galery.
Statków zakonu jest raptem kilkanaście, pogrupowane są one we floty, na czele każdej z nich Admirał.

Wielki Czarny Mistrz Podziemia
Znawca Podziemi * Strateg Podziemia * Generał Podziemia * usw.
Nowy, lepszy MoG ver. 2.01b

Non nobis Domine, non nobis, sed nomini tuo da gloriam!