Wy to naprawdę nie wiecie kiedy skończyć. A jeśli ja muszę komuś robić taką uwagę, to naprawdę znaczy że coś jest nie tak.
Czy koniecznie trzeba robić te kolejne przytyki, naginać prawdę próbując wybielić działania swoje lub kolegów, wzywać do udzielania wyjaśnień, po których i tak będzie się odwracało kota ogonem? Czy naprawdę kazdy nie może się zająć sobą i pozwolić, by to czas pokazał kto lepiej na tym wszystkim wyjdzie? Te kolejne elaboraty w owo i tak nic nie zmienią, bo mleko się rozlało, po co w kółko podgrzewać atmosferę.
Wydaje mi się, że póki jeszcze jestem w kapitule, to mam obowiązek zająć stanowisko w paru sprawach i zabrać głos. Zwłaszcza, że w ŚP główną stawką są teraz wspomnienia. Bo to się naprawdę kończy albo skończyło i byłoby naprawdę przyjemnie móc sobie miło wspominać czas spędzony w Przymierzu. To jest kilka, a dla niektórych nawet kilkanaście lat z naszych żyć. I nie będę stał i przyglądał się obojętnie, jak ktoś zasłużony po wielu latach pracy w ŚP i na RPGC ma dostawać na odchodne etykietkę zdrajcy. Ani wtedy, kiedy się pomawia albo obraża ludzi, których tu poznałem i z którymi się zżyłem - dlatego, bo zrobili coś wbrew oczekiwaniom i zgodnie z własnymi przekonaniami. "Parę gorzkich słów padło" - elegancko powiedziane, ale OK, każdy ma prawo się czuć rozczarowany, kiedy coś idzie nie po jego myśli.
Ale brakuje ważniejszych słów - proszę, dziękuję, przepraszam. Mów i myśl sobie Sent co chcesz o Łowcy i jego ekipie, ale po latach współpracy należą się także (a może przede wszystkim) podziękowania. A gdybyś kiedykolwiek zdobył się na przyznanie się do błędu i powiedział jedno szczere "przepraszam", to uwierz mi, że zapadłaby cisza i odzyskałbyś ogrom szacunku.
Żeby było łatwiej, mogę zacząć od siebie. Przepraszam wszystkich, którym obiecałem kiedykolwiek powrót Klasztoru czy ŚP do wielkiej świetności. Nie wiedziałem, na co się porywam, składając takie obietnice i jest mi z tego powodu głupio i przykro. Wielokrotnie prosiłem o cierpliwość i wytrwałość - i nadal proszę, bo jako osoby pochodzące z Klasztoru jeszcze mamy coś do przygotowania i zaprezentowania, chociaż wiem, że nie ma szans aby to cokolwiek zmieniło w kwestii żywotności zakonu czy Przymierza. I proszę o to zdając sobie sprawę, ile lat to już trwa - a za dotychczas poświęcone: czas, uwagę i cierpliwość naprawdę serdecznie dziękuję. Czuję się odpowiedzialny za podjęte decyzje i ich wpływ na kierunek, w którym zmierzała niebieska frakcja. Jeżeli ktoś w związku z tym czuje się rozczarowany czy pominięty, również przepraszam. Uważam, że było warto, chociaż nie tylko mi to oceniać. Wiem, że nie byłem w stanie znaleźć rozwiązania, które zadowoliłoby wszystkich. Mam chociaż nadzieję, że udało mi się uniknąć zbytniego marnowania waszego czasu, a przynajmniej o to się starałem. I że kiedyś w końcu z idei sięgających jeszcze Klasztoru sprzed wielu lat wykrystalizuje się coś, co chociaż parę osób uzna za coś wartościowego.
To chyba tyle.