Sorki, że wam się wtrącam w ten jakże ważki temat, tylko rodzi się takie pytanie, o co wy spinacie dupska, jak to tylko śmieszne "pojedynki" z wiedzy o Gothicu? Chyba lepiej, że ktoś się w to bawi niż spinanie się, że się zgłosił dzień za wcześnie? No chyba, że chodzi o zwycięstwo w tych jakże prestiżowych rozgrywkach i w/o jest ważniejsze od zabawy?
Zawsze denerwowało mnie podejście "to tylko internet". Owszem, to tylko internet, a to tylko fanklub 10-letniej gry, który ostatnio przerodził się w wanna-be centrum RPG, w którym od paru ładnych lat odbywają się śmieszne pojedynki na wiedzę z "Gothika" i nie mniej bezsensowne konkursy literackie. Tylko co z tego? Nie oznacza to, że nie można traktować tu niczego poważnie. W razie gdybyś nie zauważył, tu nie chodzi wcale o pojedynki, tylko o dotrzymywanie zasad. Podziemie od początku sezonu urządza sobie kpiny, Królestwo, jak się okazało, ostatnio też nie jest idealne, a już najlepszy jest Klasztor, który mógł nie dopuścić do tego wszystkiego (a przynajmniej do większości tych scysji), ale jak widać niestety mu się nie chciało.
Tak swoją droga nie uważacie, że formuła zabawy Gothiciem się wyczerpała? Uczestników jest bardzo ciężko zebrać, pytania stają się coraz dziwniejsze, a więc po co to ciągnąć na siłę?
W razie gdybyś nie zauważył, niedawno ruszyła Liga Wiedźmina.
Rozumiem, że jest tu kilka osób, które poświęciły pół życia ucząc się gry na pamięć i pewnie trochę im zal, że ta wiedza do niczego jest niepotrzebna, ale w obecnych warunkach te pojedynki mijają się z celem.
Reasumując, rodzi się tu takie pytanie: co ty w ogóle robisz w ŚP? Chyba że ograniczasz się jedynie do trajkotania w Pogo, wtedy sprawa wygląda całkiem inaczej.
Dla mnie logiczne jest, ze dla człowieka uczącego się gry na pamięć lepsze będą trudne pytania, aby mógł się wykazać swoją wiedzą.
Nie wiem, skąd to przeświadczenie, że każdy pojedynkowicz uczy się gry na pamięć. Wiem nawet z autopsji, że to nieprawda, bo sam nigdy nie przeszedłem żadnej z części "Gothika" więcej niż raz, a mimo to swoje w tej dziedzinie osiągnąłem, a przy okazji nauczyłem się kilku przydatnych zdolności (np. szybkiego, bezwzrokowego pisania na klawiaturze). Wiem też, że wiele osób przeszło każdą część po kilka razy - tylko dlatego, że je lubi i że się im nie nudzą. To, że niektórzy mają lepszą od innych pamięć do szczegółów, nie oznacza jeszcze, że są jak Ertix, który sam kiedyś przyznał, że w gimnazjum uczył się "Gothika" na pamięć.
bo Ert KONIECZNIE je chciał.
Ertix wpada do ŚP raz na kilka miesięcy z przekonaniem, że pojedynki to remedium na wszystko, zwłaszcza na brak aktywności. Szkoda tylko, że później sam przepada jak kamfora.
ale jak Ned koniecznie chce dalej ragepostować na złe podziemie to niech to robi konkretnie do Erta
A kto ci przepraszam bardzo kazał reagować na mój post? Wynika z niego jak wół, że mam pretensje nie tylko do Podziemia za urządzanie sobie kpin (pewnie bym ich nie miał, gdyby nie wasze zamiłowanie do ostentacyjnej demonstracji siły), ale także do arbitrów z Klasztoru. Nie widzę powodu, dla którego miałbym wysyłać PW do każdego z osobna, kiedy mogę napisać w OwO, które służy m.in. właśnie do rozstrzygania takich sporów. Nie urodziłeś się wczoraj, więc powinieneś doskonale pamiętać, że dyskusje o oficjalach to w tym temacie nie pierwszyzna.
as i say, było dokładnie jak w tamtym sezonie, tylko zamiast xilka dwa razy przyszedł Gis
Przyszedł raz i oficjal unieważniono, zwłaszcza że Gis wtedy wygrał. Już nawet nie pamiętam, czy dokładnie z tego powodu, ale wtedy to był jednorazowy wybryk. Teraz problem jest znacznie poważniejszy.
na razie macie problem z własną gotowością skoro walczy w niej testo wiec pls STFU.
Nie kompromituj się takimi tekstami, bo sam masz do mnie absurdalne pretensje, że Kapituła Królestwa nie zareagowała na wasz wybór walczącego, którego okoliczności pozwolę sobie przemilczeć. Poza tym, u nas z nieobecnościami na walkach przynajmniej się coś robi.
Bo sezon gdzie połowa walk się albo nie odbyła bo ktoś nie przyszedł, albo się odbyła tylk odlateo że była łapanka wśród widowni, albo została później odwołana bo się okazało że nie minęły regulaminowe przerwy i w ogóle cały ten cyrk zamknięto po dwóch miesiącach bólu faktycznie wymaga jakiejś specjalnej deprecjacji z mojej strony.
Problem polega na tym, że tym sezonem
nikt nigdy się tak nie chwalił, jak ty myślisz, że było. Przytaczasz jego przykład przy każdej możliwej okazji, zwłaszcza gdy jest mowa o łamaniu regulaminu i braku zainteresowania (zapominając chyba, że problemy kadrowe były wtedy wyłącznie po jednej stronie). No ale jasne, Królestwo wygrało mniej sezonów niż Podziemie, więc trzeba sobie uroić, że z tych wygranych cieszyło się jak z narodzin własnego dziecka albo jak z trafienia szóstki w totka.
a czemu ty się podniecasz zwycięstwami twojego ulubionego klubu skoro w nim nie grasz? Albo czterdzieści tysięcy osób na stadionie i kolejne 40 milionów przed telewizorami? Naprawdę muszę odpowiadać na tak idiotyczne pytanie?
Nie, wystarczy że robisz z siebie wiadomo kogo, porównując dwa tak różne zjawiska i generalizując do granic możliwości.
Twoja linia obrony jest w tym miejscu cienka jak dupa węża bo opiera się na założeniu "jak my łamiemy to dobrze BO TO TAKIE OCZYWISTE, jak podziemie łamie RAGE, RAGE W OWO >:U".
Cienkie jest w tym momencie twoje czytanie ze zrozumieniem, bo w tym momencie przyznałem ci rację, że u nas ostatnio również nie było kolorowo, zwracając przy okazji uwagę na Klasztor, który - żeby to pierwszy raz - nie wywiązał się należycie ze swoich obowiązków, z czym się zresztą zgodziłeś.
musze cię zasmucić, mówisz najpierw o tym że walczy 2 razy z rzędu, a potem o trzech tygodniach, nie odstępie trzech walk czy czegokolwiek. Łap nawet cytat:
"gdyż od czasu jego ostatniego oficjalowego starcia nie doszło do trzech innych walk - ba, nie minęły nawet trzy tygodnie przerwy"
a tak się składa, że 16 listopada był trzy tygodnie temu, chyba że posługujemy się dziesięciodniowym kalendarzem napoleońskim a ja to przespałem. Ale to akurat tylko kwestia językowa.
Rotfl. Też zacytuję sam siebie:
Poza tym, ten przepis w praktyce wygląda tak, że 3 tygodnie liczy się od następnej walki po ostatniej, w której wziął udział użytkownik x - najłatwiej to zrozumieć, jeśli się to rozrysuje albo po prostu spojrzy w kalendarz. Dana osoba może walczyć dopiero w 4. pojedynku, który odbędzie się po ostatnim z jego udziałem. Wyobraź sobie, że osoba x walczy w sobotę 2 listopada. Trzy tygodnie przerwy oznaczają, że nie może ona walczyć przez następne 3 tygodnie, czyli przez następne 3 walki, które odbędą się 9, 16 i 23 listopada. Reasumując, jest ona uprawniona do walki dopiero 30 listopada. Poza tym, w regulaminie jest napisane, że może ona walczyć najwcześniej w czwartym tygodniu od rozegrania swojego poprzedniego pojedynku, a to chyba jasne, zwłaszcza że dopiero skończył się trzeci tydzień "postu" xilka. Oznacza to mniej więcej tyle, że mógłby on walczyć dopiero 14 grudnia, nawet jeśli uwzględnić, że sobotę 30 listopada, kiedy żaden oficjal się nie odbył, traktujemy tak, jakby się odbył.
To naprawdę aż takie trudne do zrozumienia? Myślałem, że jest to oczywiste od co najmniej kilku lat.
Swoją drogą, zabawne jest to, że twierdzisz, iż wypowiedziałeś się tu z powodu mojego rzekomo protekcjonalnego tonu, skoro sam prowadzisz w ten sposób 90% rozmów, w których ktokolwiek nie zgadza się z twoim zdaniem, zwłaszcza jeśli jest z innego zakonu.
trzeba wymyślić inną formułę która nie jest tak sztywna jak królewska liga
Tak sztywnych jak królewska liga jest większość poważnych rozgrywek na świecie, nie tylko profesjonalnych.
I jak mówiłem, nie zamierzam tu robić jakiejś afery bo faktycznie, nikogo nie zmusicie do wchodzenia, ale taki obrót wypadków dało się przewidzieć, bo nawet pytałem "co jak ktoś zniknie w połowie albo w ogóle nie zacznie"
Jasne, bo przy zorganizowaniu ligi w systemie "walczy każdy z tym, kto się nawinie" nie byłoby problemów z aktywnością. Co najwyżej triumfator miałby 5/20 walk rozegranych, ale co z tego.
(dlatego nie rozumiem pretensji neda do mnie czy zakonu jako takiego)
Wiedz zatem, że widziałem tłumaczenia osób, które nie stawiły się na swoich walkach. Obawiałem się, że to nie wypali, ale to mi wystarczy, by powiedzieć coś innego niż "a nie mówiłem".
Na marginesie - dodam, że (i w związku z powyższym, i tak ogólnie) w tego typu sytuacjach, kiedy stoimy nad atrakcją, która działa inaczej, niż sobie tego życzymy, można (...) Zaproponować uargumentowane zmiany w organizacji eventu z wyraźnym zaznaczeniem, co się chce tym sposobem osiągnąć
Mam zaproponować twoim kolegom, żeby czytali regulamin, który wklejają na forum i jeszcze tłumaczyć im, dlaczego powinni to zrobić? Raczysz chyba żartować.