Autor Wątek: Mass Effect - Sesja  (Przeczytany 32020 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Crispini

  • Wiadomości: 42
Odp: Mass Effect - Sesja
« Odpowiedź #165 dnia: Listopad 22, 2016, 10:43:09 am »
Prefabrykowane domy, prefabrykowane podwórka, prefabrykowana droga. I ludzie, którzy w takim miejscu rozpoczęli swoje "nowe życie". Podziwiała ich. Zdecydowanie tworzące się kolonie były nadzieją na przyszłość, budowały wzrost ekonomiczny, generowały rozwój naukowy, dawały nowe zasoby, jednak z punktu widzenia jednostki - z pewnością życie tutaj nie było łatwe. Zmaganie się z trudami codzienności, obcego klimatu, środowiska, zagrożeń związanych z lokalną fauną, florą, ale także piratami i zwykłymi rabusiami... Tym ludziom należał się szacunek. I demonstracja tego, że ktoś obok nich stoi i ich wspiera. Taka właśnie demonstracja, jaką mieli zamiar właśnie odbyć. Dla kolonistów będzie to coś, o czym będą wspominać miesiącami. Co natchnie ich i da im nadzieję na lepsze jutro. Dlatego całą tą szopkę trzeba było wykonać najlepiej, jak tylko mogli.

Dlatego Tori wyprężyła się i maszerując równo z pozostałymi zeszła z pokładu Hastingsa idąc ramię w ramię z turianinem, salarianinem i człowiekiem ze swojej drużyny za opancerzonym Mako. Dostrzegła skierowany ku nim obiektyw kamery i uśmiechnęła się w duchu. Tak, z pewnością nasza wizyta na Atlasie ma znaczenie. Może nie dla nas, bo takich planet zobaczymy zapewne wiele, ale dla kolonistów - z pewnością. Wśród chorągiewek powiewających nad głowami kolonistów dostrzegła kilka z godłem Republik Asari. No tak. Rada Cytadeli i jej władza sięgała wszędzie. To, że koloniści byli ludźmi, nie oznaczało, że jedyną władzę zwierzchnią sprawowało tu Przymierze.

Na końcu głównej drogi czekali na nich żołnierze Obrony Planetarnej. Tuzin ochotników, rekrutujących się spośród kolonistów, którzy swój wolny czas poświęcali na treningi i szkolenia. Czy ta garstka ma szansę w przypadku jakiegokolwiek zagrożenia?

Youkata

  • Wiadomości: 77
Odp: Mass Effect - Sesja
« Odpowiedź #166 dnia: Listopad 24, 2016, 16:39:20 pm »
Z chwilowego zamyślenia wyrwało Ashildę huknięcie porucznika. Zerwała się z miejsca łapiąc kubek z resztką ostudzonej herbaty. Nadal z kubkiem w ręku ruszyła do wyjścia aby po drodze wypić do końca jego zawartość, w skutek czego odstawiła go na ostatnim mijanym stole.
Podobnie jak reszta tego mrowia ludzi i innych ras najpierw skierowała się odebrać swoją broń. Idąc w stronę szafek przyjrzała się jej odruchowo broni aby upewnić się że raczej nie powinna odmówić posłuszeństwa gdyby zaszła potrzeba jej wykorzystania.
Następnie założyła pancerz pamiętając o tym aby przepiąć nóż z paska i sprawdzić dokładnie wszystkie mocowania. Uznała że nie będzie komentować, ani głębiej zastanawiać się nad filozofią przyciągania uwagi, nie było przecież sensu dyskutować. Stojąc już w szyku przyjrzała się swojemu wyposażeniu po raz ostatni.

Kiedy wraz ze swoim oddziałem postawiła pierwsze kroki na powierzchni wzięła głęboki oddech i zaczęła się rozglądać.
Była to po prostu kolejna kolonia, nic wielce szczególnego, z pewnością jeśli chodziło o zabudowania i ich układ. Jej uwagę zdecydowanie przykuł kolorowy tłum hałasujących kolonistów, a przede wszystkim biegających pomiędzy dorosłymi dzieciaków. Powstrzymała się od strzelenia kilku głupich min do tych które przyglądały się pochodowi z dużymi, przepełnionymi fascynacją oczyma. Perspektywa pokazowego biegania po torze przeszkód, czołgania w błocie i rzucania ćwiczebnymi granatami nie napawała jej optymizmem, była to jednak kolejna z tych rzeczy z którymi nie było w tej chwili za bardzo jak dyskutować. Jedyną oznaką jej niezadowolenia było ciche westchnięcie pod nosem.

Wróciła do aktywnego przyglądania się kolonistom a także stojącym na końcu drogi żołnierzom w zielonych mundurach. To wszystko zaczynało ją w duchu śmieszyć. Ona sama już od dawna wiedziała że bezpieczeństwo jest iluzją, właśnie dlatego tak doskonale zdawała sobie sprawę o co w tym wszystkim chodzi, o wzmocnienie wątłej iluzji bezpieczeństwa. Wzdrygnęła się, orientując w którą stronę idą jej myśli. Nie wiedziała czy uważać to za zabawne czy raczej przerażające, że jej własne myśli powoli zaczynały brzmieć jak słowa tak często powtarzane przej jej ojca.

Dominium - Rekrutka
_____________________________
Bo trzeba znać tego kto ci robi dobrze.
Pyr pyr pyr

Lowcap

  • Kapituła Dominium
  • Wiadomości: 1538
  • ...we shall win through, no matter the cost!
    • Nawigrator
Odp: Mass Effect - Sesja
« Odpowiedź #167 dnia: Listopad 25, 2016, 13:37:26 pm »
Gdy rampa zaczęła się obniżać, Pav szybko sprawdził wskazania kombinezonu. "Wszystko w porządku, to nic wielkiego, to tylko planeta."
Pav ruszył wraz ze swoją drużyną na zewnątrz, postawił pewny krok na rampie.
- Łał - wydał z siebie cichy odgłos.
Był tak zafascynowany tak dużą otwartą przestrzenią, szedł równo z towarzyszami. To patrzył na drzewa, to na domy, plac, niebo... Starał się jednak nie ruszać zbyt mocno głową. Gdzieś w oddali słyszał jakieś brzęczenie... bzdrykanie... "Zaraz, to chyba muzyka...".
Quarianin dopiero teraz przyjrzał się kolonistom, biegającym dzieciom "Tacy szczęśliwi, na nowym świecie, bez okresu aklimatyzacji..." łza spłynęła z oka Quarianina. Przypomniał sobie swój ostatni dzień bez kombinezonu, w czystym pokoju. Perspektywa powrotu na Rannoch jest bardzo odległa, zasiedlenie innej planety niemalże niemożliwe. "Czy oni wiedzą jak wiele mają?" Kilka łez popłynęło z oczu Quarianina. Po chwili zostały wychwycone przez kombinezon.
Dziecko ręką wskazało Pava, zapewne matka szybko przesunęła tę rękę w dół, schyliła się i zaczęła mu coś szepnęła. Oczy dzieciaka zrobiły się jakby większe.

Dollan

  • Wiadomości: 1042
  • El Magnifico
Odp: Mass Effect - Sesja
« Odpowiedź #168 dnia: Grudzień 09, 2016, 14:12:46 pm »
Kiedy cała kolumna dotarła do wejścia na plac stanowiący centrum osady, żołnierze Obrony Planetarnej trzymający tam wartę stuknęli obcasami jak jeden mąż i wypięli piersi jak gdyby właśnie byli przedstawiani do odebrania Gwiazdy Terry. Na samym środku placu, od którego z resztą odchodziły jeszcze trzy ścieżki prowadzące w dokładnie takie same aleje domów jednorodzinnych, ustawiona była specjalna scena. Na niej czekało już kilka osób, zapewne ważnych oficjeli zarządzających kolonią. Mako zaparkowało tuż obok, a szeregowy Thook wychylił się z pojazdu by zobaczyć coś więcej niż mógł przez pokładowe przyrządy. Kapitan i oficerowie weszli po schodach na przygotowaną mównicę i przywitali się z urzędnikami, podczas gdy drużyny ustawiły się w szeregu przed sceną. Orkiestra przestała grać a do tej pory wiwatujący tłum przycichł, by nie zagłuszyć spodziewanego przemówienia. Pierwszy do mikrofonu podszedł prawdopodobnie główny zarządca kolonii, niewysoki i z widoczną nadwagą, w swoim nieco obcisłym szmaragdowym uniformie ze złotymi obszyciami.
- Kiedy w 2153 roku statek kolonizacyjny SSV "Połtawa" wylądował na tej planecie, ludzkość stawiała dopiero pierwsze kroki w galaktyce. Ci odważni mężczyźni i kobiety, mimo iż nie wiedzieli, co ich tutaj czeka, postawili wszystko na jedną kartę i na przekór przeciwnościom losu, stworzyli tutaj nowy dom. Teraz, w kosmosie istnieją siły, które chciałyby nam go odebrać - dramatycznie wskazał palcem w niebo - Przestępcy, którzy za nic mają sobie prawa boskie i ludzkie. Bezwzględni barbarzyńcy gotowi zabijać dla własnego zysku. Ale nasz lud zmagał się z takimi jak oni przez dwa tysiące lat i nigdy się nie ugiął. Teraz nie będzie inaczej!
Na te słowa tłum odpowiedział entuzjastycznymi wiwatami. Przez chwilę zarządca czekał, a potem uciszył zebranych gestem dłoni.
- W tych mrocznych dniach, jestem szczęśliwy mogąc powiedzieć, że nasi sojusznicy o nas nie zapomnieli. - to mówiąc, wskazał na stojących przed sceną żołnierzy z Hastingsa. - Z nimi u boku, nie grozi nam żadne niebezpieczeństwo. Niech Batarianie tu przyjdą, niech połaszą się na naszą planetę. Poczują na swoich skórach nasz sprawiedliwy gniew! Ja, Anton Maksymowicz, witam was, przyjaciele! Czujcie się jak u siebie w domu!
Nastąpił kolejny wybuch entuzjazmu, którego tym razem urzędnik nie hamował, a jedynie ukłonił się delikatnie i zszedł z mównicy. Na jego miejsce wstąpił kapitan Steiner.
- Dziękuję, gubernatorze, za te słowa i za okazane nam zaufanie. Od kiedy tylko ludzkość wstąpiła na drogę międzygalaktycznej współpracy, razem z naszymi sojusznikami wspólnie stawaliśmy do walki o lepsze jutro. Nasz oddział jest reprezentacją marzeń i aspiracji wszystkich ras Cytadeli, stworzonym by stawać w każdej słusznej sprawie tam, gdzie będziemy potrzebni. Niezależnie od tego, co stanie na naszej drodze, nie pozwolimy, by strach i nienawiść rządziły galaktyką. Na naszej warcie żaden niewinny nie zostanie osamotniony w walce z niesprawiedliwością. Macie na to słowo moje i wszystkich moich ludzi.


------------------------------------------------


Jakiś czas później, po jeszcze kilku przemowach, oficjalnym wręczeniu symbolicznego "klucza" do systemów obrony planetarnej i krótkiej sesji zdjęciowej dla lokalnych mediów, poszczególne oddziały rozeszły się do swoich zadań w asyście sporych grupek kolonistów.

Tori
- Tutaj znajduje się główne stanowisko obrony planetarnej, panie kapitanie - wyjaśniał gubernator Maksymowicz, gdy cała drużyna wraz ze Steinerem i żołnierzami Obrony Planetarnej weszła do dużego, okrągłego pomieszczenia pełnego ekranów monitorujących różne aspekty działania broni i skanujących przestrzeń kosmiczną. Oprócz stanowisk po bokach, zarezerwowanych dla inżynierów, na samym środku znajdowało się centralne stanowisko bojowe z bezpośrednim dostępem do głównych dział. - Dzięki hojności Przymierza udało nam się póki co doprowadzić do zdolności bojowej trzy baterie. Ta, w której teraz się znajdujemy, stanowi główny element obrony. Ochrzciliśmy ją nazwą "Admirał Kuzniecow", na cześć bohatera wojennego z dawnych czasów.
- To doskonały przykład dla wszystkich wichrzycieli, którzy twierdzą, że ludzkość nie potrafi bronić swoich kolonii, gubernatorze - przyznał Steiner.
- To prawda - zgodził się Maksymowicz. Mężczyzna przestąpił nerwowo z nogi na nogę, po czym odezwał się niepewnie - Kapitanie, mieszkańcy bardzo chcieliby zobaczyć działanie tej baterii w akcji. Jeszcze jej nie testowaliśmy, ale jesteśmy prawie pewni, że nie będzie żadnych problemów technicznych. Czy jeden z pańskich ludzi, to znaczy... podwładnych mógłby uczynić nam ten zaszczyt i zestrzelić kilka próbnych celów?
- Naturalnie, gubernatorze. Cieszę się, że pan to zaproponował - kapitan odwrócił się, spojrzał po swoich żołnierzach i podrapał się po brodzie.
- Wspaniale! Słyszeliście, ludziska! Uruchomić mi to działo, ale migiem! - huknął Maksymowicz na swoich żołnierzy, a ci rzucili się do stanowisk.
- Te'eria, przeszłyście szkolenie w prowadzeniu myśliwców, prawda? - przypomniał sobie Steiner - Systemy strzeleckie są bardzo podobne, więc wskakujcie na fotel i pokażcie, na co was stać.

Tomasz i Ashilda
- Baaaaaaczność! - ryknął żołnierz Obrony Planetarnej z pagonami kaprala, gdy do pomieszczenia weszły drużyny Delta i Bravo. Oddział milicji czekał już pod ścianą naprzeciwko wejścia na tor przeszkód. Na balkonach ponad głównym pomieszczeniem tłoczyli się cywile, chętni by zobaczyć przybyłych komandosów w akcji.
Szybki rzut oka na tor, w który mieli za chwilę wkroczyć dał nieco pojęcia o tym, co ich czekało. Najpierw standardowe strzelanie do wychylających się celów, potem pewnie czołgani się pod ostrzałem, wspinaczka, walka w pomieszczeniu... część toru znikała za zakrętem, więc były to głównie przypuszczenia, ale na pierwszy rzut oka nie zapowiadało się nic szczególnego.
- To dla nas zaszczyt, móc gościć profesjonalnych żołnierzy na rozkazach Rady Cytadeli - zaczął kapral, witając się z dowódcami obu drużyn. - Nazywam się Fiodor Aleksandrow, i w randze kaprala dowodzę drużyną Obrony Planetarnej. Moi ludzie nie mogą się doczekać by zobaczyć, jak sobie radzicie w warunkach bojowych. Mamy nadzieję wiele się od was nauczyć.
- No dobra, oby były fajne efekty na tym waszym maratonie - burknął Chag. - Ile włazi na raz?
- Eee... - zaczął niepewnie kapral - Tor jest przystosowany do biegu czwórkami, więc myśleliśmy, że może po dwie osoby z każdej...
- Jasne - przerwał mu Kroganin - Nie wiem, Kastner? Ze mną.
- Tak, tak - przytaknął Aleksandrow, zbyt zdziwiony, by wykrztusić z siebie coś więcej - A pan... eee... a dowódca drugiej drużyny? Pójdzie pan i kto jeszcze?

Pav'Tsar
- ... więc mieliśmy nadzieję, że zechcą państwo zobaczyć z jaką dynamiką rozwija się nasza kolonia - tłumaczył główny inżynier Karamazov, prowadząc drużynę i porucznik T'Segos wąskim korytarzem wzdłuż rur wodociągowych.
- Naturalnie, dobrze widzieć, że ludzie się rozwijają - odparła Asari, i natychmiast na jej twarz wstąpiło przerażenie - Pod względem technicznym - dodała, zanim ktokolwiek zdążył zareagować.
- Tutaj, na przykład, zainstalowaliśmy ostatnio specjalny emiter, który kontroluje stan wody pod względem ewentualnych skażeń.
- To nie powinno być przygotowane już na samym początku? - zdziwiła się porucznik - Wydaje się być dość ważne.
- Oczywiście, już wcześniej kontrolowaliśmy zdatność wody - zapewnił inżynier - Ale wciąż nie mamy pełnej wiedzy o tym, czego może dostarczyć ten ekosystem. Możliwe, że w wodach gruntowych na niższym poziomie kryją się jakieś groźne bakterie, albo nieznane minerały szkodliwe dla naszych organizmów. Ten system jest zaprojektowany specjalnie, by monitorować wszelkie odstępstwa od pożądanego składu. WI nie będzie umiało ich sklasyfikować, ale poinformuje nas o potencjalnym niebezpieczeństwie. Wtedy będziemy wiedzieli, które próbki przebadać by dowiedzieć się czegoś więcej. Jeśli tylko...
Inżynier przerwał i zerknął na jeden z ekranów zamontowanych do systemów skanowania wody.
- Eee... - Karamazov dotknął komunikatora zamontowanego w uchu - Mamy problemy z przepływem, turbiny chyba się zacięły... jakieś spięcie w systemie. Chyba trzeba to zrobić manualnie, z tego miejsca. Zobaczcie, czy coś możecie zdziałać z centrali.
- Tonbay - szepnęła porucznik T'Segos - Spróbujcie coś zrobić, żeby mu pomóc. Znacie się na technicznych sprawach, prawda?

Lanteus
-... dlatego właśnie, że jesteśmy przygotowani na każdą ewentualność - skończył swoje krótkie przemówienie porucznik Parim, a zebrani w sali konferencyjnej żołnierze Obrony Planetarnej zaczęli bić brawo. Turianin uścisnął jeszcze raz dłoń porucznikowi Tagancewowi, głównemu oficerowi Obrony Planetarnej i razem zeszli z mównicy. Zarówno drużyna Orion jak i milicja wstali ze swoich krzeseł i wspólnie ruszyli do sali obok, gdzie na środku pomieszczenia znajdowała się kwadratowa mata do ćwiczeń.
- Zastanawiałem się, czy nie zechciałby pan oddelegować jednego ze swoich podkomendnych do krótkiego sparingu, poruczniku - zaproponował Tagancew, odgarniając z twarzy nieco zbyt długie blond włosy. - Moi ludzie regularnie trenują walkę w zwarciu, by zyskać dodatkową przewagę nad przeciwnikiem gdy uda im się zbliżyć wystarczająco blisko.
- To dobry pomysł - przyznał Parim. - Praktykujecie jakieś specjalne sztuki walki?
- Tak, głównie Jujutsu. To starożytna ludzka sztuka walki, dająca szerokie pole do popisu jeśli chodzi o uszkadzanie przeciwnika. Ale myślę, że na potrzeby sparingu możemy zastosować nieco inną doktrynę, bardziej klasycznej walki miejskiej.
- Zgadzam się - Parim rzucił okiem na towarzyszącą mu drużynę, a jego wzrok szybko skupił się na szeregowym Mavarrenie - Szeregowy, będziecie reprezentować drużynę. Wystąpcie.
W tym samym momencie, ludzki porucznik skinął dłonią na jednego ze swoich podwładnych. Z szeregu zielonych mundurów wyłonił się raczej średniej postury człowiek, wzrostem podobny Lanteusowi. Ze spokojnym uśmiechem na twarzy, wszedł na matę i stanął z dłońmi schowanymi za plecami, czekając na swojego przeciwnika.

Lowcap

  • Kapituła Dominium
  • Wiadomości: 1538
  • ...we shall win through, no matter the cost!
    • Nawigrator
Odp: Mass Effect - Sesja
« Odpowiedź #169 dnia: Grudzień 22, 2016, 21:16:00 pm »
- Tak jest, wychowując się na Tonbay nie sposób było ich nie zgłębić.
Pav stanął obok inżyniera Karamazov.
Szybko zerknął na konsolę, był ciekawy czym jest ten specjalny emiter i co emituje, a także jego położenie względem pompy.
- Myślę, że powinniśmy zacząć od sprawdzenia wskazań przepuszczalności filtrów, a następnie stan pompy.
Jeśli któryś filtr jest przytkany:
- Możemy uruchomić procedurę oczyszczania z tej konsoli?

Jeśli filtry będą działały w normie:

   Jeżeli nowy element instalacji znajduje się przed pompą, zapyta:
- Instalując emiter uwzględniono możliwe zwiększenie strat ciśnienia na części ssącej?
      Jeżeli nie uwzględniono:
- Musimy sprawdzić, czy kawitacja nie uszkodziła łopatek.
      Jeżeli uwzględniono:
- Za przyzwoleniem uruchomię diagnostykę.
Pav uruchomi diagnostykę.

   Jeżeli nowy element znajduje się za pompą, na części tłocznej:
- Czy dopasowano obroty pompy po montażu emitera?
     Jeżeli nie:
- Można to zrobić z tej konsoli lub centrali?
     Jeśli tak:
- Za przyzwoleniem uruchomię diagnostykę.
Pav uruchomi diagnostykę.

   

Legion

  • Redaktor
  • Wiadomości: 1666
  • make war, not love
Odp: Mass Effect - Sesja
« Odpowiedź #170 dnia: Styczeń 14, 2017, 16:25:20 pm »
- Idę ja wraz z szeregową Seleya, pokaż na ten tor.
Dominium - Arcymag Ognia

Wiedźmiński Gladiator
Cytat: Nederland
Chyba was pojebało.

Youkata

  • Wiadomości: 77
Odp: Mass Effect - Sesja
« Odpowiedź #171 dnia: Styczeń 14, 2017, 20:53:01 pm »
Zawsze lepiej było zrobić coś niż stać bezczynnie, w szczególności iż stanie i nudzenie się nigdy nie wpływało dobrze na morale Ash, nawet jeśli bieganie po torze mogło się nie wydawać sensowniejsze od czegokolwiek co do tej pory od niej wymagano odkąd wyruszyli z cytadeli, dawało przynajmniej powód do tego aby przestać sobie to wciąż i wciąż uświadamiać.
- Tak jest
Odparła lekko znudzonym tonem po czym podeszła do kaprala. Właściwie jakby nie spojrzeć, to w sumie miało jakiś sens, owszem tor treningowy to nie pole walki, ale pozwalał chociaż na wstępne określenie umiejętności żołnierza, i chyba był to jedyny powód dla którego Kastner uznała że nie oleje sikiem falistym tego ćwiczenia a nawet się trochę postara. Nie zależało jej na tworzeniu fałszywego poczucia bezpieczeństwa kolonistów, ale na tym aby pokazać że nie odstaje negatywnie od tego jaki powinien być żołnierz, już tak. Ponad to nie miała pojęcia kiedy będzie miała następną okazję żeby trochę się poruszać w taki sposób i chociaż potrenować z bronią. Nawet pozornie bezsensowne działania i sytuacje, gdy się im przyjrzeć to można im jakiś sens nadać i wyciągnąć z nich coś dobrego.
« Ostatnia zmiana: Styczeń 14, 2017, 20:57:44 pm wysłana przez Youkata »
Dominium - Rekrutka
_____________________________
Bo trzeba znać tego kto ci robi dobrze.
Pyr pyr pyr

Dollan

  • Wiadomości: 1042
  • El Magnifico
Odp: Mass Effect - Sesja
« Odpowiedź #172 dnia: Luty 24, 2017, 18:17:00 pm »
Tomasz i Ashilda
Obie dwójki żołnierzy stanęły przed bramkami prowadzącymi na tor ćwiczebny. Przed sobą widzieli już różne osłony, sztucznie usypane wzniesienie, makietę symbolizującą ścianę domu z oknami i tym podobne atrakcje. Przygotowali broń i w spokoju oczekiwali na sygnał do akcji. W końcu zapaliło się zielone światełko i zawyła syrena.
- Naprzód! - krzyknął Aleksandrow.

Ashilda
Kroganin ruszył przodem w stronę dwóch osłon średniej wysokości. Zamiast się za nimi skryć, przeskoczył nad nimi i popędził dalej. W tym momencie zza kolejnej osłony wyłoniły się dwa hologramy przedstawiające uzbrojonych żołnierzy. Dwoma szybkimi strzałami ze strzelby Kroganin trafił obu wrogów.
- Osłaniaj mnie, Kastner! - huknął kapral, taranując drzwi makiety symulującej budynek.
Chwilę po tym, jak Kroganin wpadł do środkaza jego plecami zmaterializował się kolejny hologram z pistoletem i wycelował w plecy kaprala. Kątem oka Ashilda widziała również, że w środku trwa kolejna walka. Chag, wzięty w krzyżowy ogień karabinów maszynowych, kipiał ze złości skryty za osłoną z beczek i nie zauważał zachodzącego go od tyłu wroga.

Tomasz
Szeregowa Seleya ostrożnie ruszyła przed siebie i schowała się za pierwszą osłoną do jakiej zdołała dopaść. Kryjąc się za niewielkim murkiem, z pistoletem w dłoni odczekała chwilę, zanim postanowiła się wychylić. Po drugiej stronie małego, otwartego terenu, za podobnymi osłonami pojawiły się trzy hologramy, dwa z karabinami szturmowymi a jeden ze strzelbą. Dwa pierwsze natychmiast otworzyły ogień do obydwu żołnierzy, trzeci czekał na odpowiedni moment. Asari cisnęła w jednego z wrogów Odkształceniem, rozrywając go na strzępy. Wówczas przeciwnik uzbrojony w strzelbę wyszedł zza osłony i ruszył przed siebie, szarżując w stronę Asari.

Pav'Tsar
Emiter okazał się być specjalnym czujnikiem zaprogramowanym na wykrywanie odstępstw od typowego składu wody. Był zamontowany na jednej z rur i wprowadzał do jej wnętrza czujnik, tuż przed pompą.
- Myślę, że powinniśmy zacząć od sprawdzenia wskazań przepuszczalności filtrów, a następnie stan pompy.
- Słusznie - przyznał Karamazov.
Okazało się, że jeden z filtrów był nieco zatkany przez przepływające rurami drobiny pozostałe po wyciąganiu wody z głębin. Choć zazwyczaj były to faktycznie drobinki, to ostatnio musiało być ich na tyle dużo, że oczyszczalnia nie nadążała z ich wyłapywaniem.
- Możemy uruchomić procedurę oczyszczania z tej konsoli?
- Tak, tutaj - inżynier otworzył jedno z okienek na konsoli i uruchomił awaryjne oczyszczanie filtrów. Cała maszyneria przez chwilę brzęczała, a potem jedna z lampek na konsoli zaświeciła się na zwiastujący sukces zielony kolor.
- Instalując emiter uwzględniono możliwe zwiększenie strat ciśnienia na części ssącej?
- Naturalnie - odparł bez wahania Karamazov, jakby nieco urażony takim pytaniem.
- Za przyzwoleniem uruchomię diagnostykę.
- Proszę bardzo.
Po kilku chwilach na ekranie konsoli pojawiły się wskaźniki określające skład próbki wody. Teoretycznie wszystko było w porządku, jednak jeden ze wskaźników był niepokojący - poziom wodorowęglanów przekraczał zalecane normy spożycia dla człowieka, co obrazował czerwony kolor tego wskaźnika.
- Co do diabła? - zdziwił się Karamazov. - Znowu coś namieszali w punkcie dystrybucji. No nic, zablokuję tą partię, żeby ktoś się przypadkiem tej wody nie napił. Dziękuję za pomoc. Chciałbym jednak państwa przeprosić, muszę tutaj trochę popracować i nie sądzę, żeby było to dla państwa ciekawe.
- Oczywiście, dziękujemy za ten pokaz - odparła porucznik T'Segos - Wychodzimy.

Youkata

  • Wiadomości: 77
Odp: Mass Effect - Sesja
« Odpowiedź #173 dnia: Kwiecień 19, 2017, 09:40:12 am »
Jak bezsensowna nie wydawałoby się to bieganie po torze to Ashilda mogła być w sumie wdzięczna że jej drużyna była jedną z tych które miały za zadanie sobie tutaj pobiegać. Owszem podobnie jak większość ludzi których w życiu poznała była zdania że symulator nie jest w stanie przygotować kogoś na zmierzenie się z prawdziwym polem walki, tak możliwość przejścia przez taki tor z ludźmi których ledwie poznała i oczekiwano że będzie z nimi współgrać w warunkach bojowych dawała szansę na ocenę tego czego będzie się mogła później spodziewać.
Z tą myślą ruszyła za kapralem skupiając się już tylko i wyłącznie na tym co dzieje się dookoła niej i komendach które będzie wydawał kroganin.
Mogła się spodziewać że Chag będzie przede wszystkim parł na przód, nie miała jednak na co narzekać. Zajęła się więc dokładnie tym czym kazał się jej zająć, czyli pilnowaniem żeby kapral nie oberwał zanadto.
Gdy tylko dostrzegła hologram celujący w plecy kaprala wycelowała w jego stronę po czym pociągnęła za spust z zamiarem oddania dwóch szybkich strzałów, a następnie zanurkowała za najbliższą osłonę.
Rolled 1d20 : 12, total 12

Dominium - Rekrutka
_____________________________
Bo trzeba znać tego kto ci robi dobrze.
Pyr pyr pyr