Ashilda
- Słusznie - uznał Vincent - Jeśli inni oficerowie są tak samo... zdyscyplinowani, jak Parim, to trzeba uważać na to co się mówi. Przynajmniej na razie. Najciekawsze i tak będą próby porozumienia międzygatunkowego, jak mniemam. Drugi pilot to Turianin, a jeszcze nawet z nim nie gadałem. Oby nie okazał się takim cwaniakiem, jak ten z pierwszego rzędu.
Pierwszy pilot wskazał dyskretnie na siedzącego przed nimi szeregowego Mavarrena, który akurat był pochłonięty rozmową z Asari. W tym samym momencie, między głowy Ashildy i Vincenta wsunęła się trzecia głowa, turiańska.
- Też mam taką nadzieję, poruczniku - odezwał się przyjaźnie brzmiący głos. Mazzini prawie podskoczył z wrażenia, a gdy obrócił głowę zobaczył uśmiechającego się Turianina. - Starszy sierżant Trian Viryn, do usług!
- Znaczy... wybaczcie, sierżancie. Nie chciałem was urazić, tylko... - zaczął tłumaczyć się zakłopotany Vincent.
- Spokojnie, wiem o co chodzi. Mnie też się nie spodobał ten Mavarren. Gdyby był moim jedynym źródłem wiedzy na temat zachowania Turian, pewnie mówiłbym tak samo. - odparł Trian, po czym spojrzał na ludzką szeregową - Szeregowa Kastner, jak mniemam? Miło mi poznać. Ja w przeciwieństwie do porucznika Mazziniego lubię słuchać, jak nazywa się mnie "sierżantem", więc proszę się nie krępować.
Obaj piloci roześmiali się. Początek ich stosunków dawał nadzieję na to, że żaden nie będzie chciał wyrzucić drugiego przez śluzę powietrzną.
Tomasz
- Zobaczymy. Najpierw poczekam, aż Ciebie wyślą na powierzchnię, żeby sprawdzić ile pocisków jest w stanie wytrzymać pancerz. Potem pomyślę nad wnioskiem - Chloe zaśmiała się cicho, zakrywając usta dłonią.
Pav'Tsar
- Szczere podziękowanie. Dziękuję za pomoc. Entuzjazm. Chodźmy do pokoju odpraw, im szybciej skończymy z formalnościami tym szybciej rzucimy się w wir akcji. Zakłopotane rozbawienie. Chociaż moja akcja zapewne ograniczy się do wydawania wam amunicji. - wypowiedź Elkora z punktu widzenia osoby postronnej mogła być dość zabawna, gdy jednocześnie mówił o żądzy akcji i w swoim głosie nie wyrażał absolutnie żadnych emocji. Ale cóż, ten gatunek tak ma. Po tym, jak Elkor ostrożnie obrócił się w stronę windy, ruszył powoli przed siebie razem z Quarianami. - Spokojny ton. Mam na imię Morlyn, jestem asystentem kwatermistrza. Ciekawość. A wy, jakie macie przydzielone stanowiska?
- Ja jestem Remma’Zeesar vas Neelazi i służę jako technik systemów operacyjnych, jak to ładnie nazwał kapitan. - odparła Remma - Krótko mówiąc, mam pilnować, żeby nasza broń się nie rozpadła, po drodze asystując inżynierom na innych stanowiskach. O ile mnie do nich dopuszczą, oczywiście. Pav'Tsar jest chyba w drużynie uderzeniowej, mam rację?
Gdy cała trójka zdołała dotrzeć do windy, Remma nacisnęła przycisk na konsoli i całość ruszyła w górę. Po kilku sekundach byli na miejscu i zaraz za rogiem mieli wejście do pokoju odpraw. Gdy drzwi się przed nimi rozsunęły, a Morlyn z trudem wcisnął się do środka i ustawił w kącie, zauważyli, że prawie wszyscy członkowie załogi byli już na miejscu i w znacznej większości, rozmawiali ze sobą podzieleni na małe grupki. Zaraz za nimi do środka wpadło jeszcze kilka osób i pośpiesznie przecisnęło się do pozostałych, wolnych miejsc.
Wszyscy
W kilka minut po wejściu ostatnich członków załogi do środka, drzwi ponownie się rozsunęły i do środka wkroczyli oficerowie Parim i T'Segos. Ustawili się po obu stronach wejścia, odczekując chwilę, by wszyscy mogli ich zobaczyć i wrócić na miejsca.
- Całość, baaaaczność! - huknął porucznik Parim, samemu również wypinając pierś jak do orderu - Kapitan obecny!
Faktycznie, w tej samej chwili do środka wszedł kapitan Steiner, pośpiesznie oddając salut swoich zastępców i ruszając prosto do mównicy. Pozostała dwójka oficerów pomaszerowała za nim i zajęła miejsca siedzące obok. Sam dowódca stanął przed mównicą, odchrząknął kilka razy i poprawił sobie kołnierz munduru, zanim zaczął mówić.
- Spocznij - rzucił krótko i poczekał, aż wszyscy usiądą. - Cieszę się, widząc tak znakomicie prezentujący się oddział. Niech mnie kule biją, jeśli widok tylu gatunków, wspólnie tworzących jeden zespół, nie podnosi na duchu. - stwierdził Steiner, sprawiając wrażenie rzeczywiście wierzącego w to, co mówi - Na początek kilka spraw, o których powiedzieć trzeba, chociaż każdy i tak już to wie. Jak doskonale wiecie, przydzielono nam obszar Pogranicza Skylliańskiego jako teren patrolowy. Będziemy asystować flocie Przymierza, która strzeże tamtejszych kolonii przed rajdami batariańskich łowców niewolników. - za jego plecami, na ekranie, wyświetliła się mapa pokazująca połączone ze sobą liniami kropki naniesione na jedno z ramion Drogi Mlecznej, zapewne symbolizujące poszczególne planety w tamtym rejonie - Naczelne dowództwo wyznaczyło nam i pozostałym jednostkom należącym do projektu strategię rotacyjną. Poprzez częste loty w jedną i w drugą stronę oraz regularne wymiany oddziałów stacjonujących na danych koloniach, mamy sprawiać wrażenie, jakby w tym sektorze operowały znaczne siły. Jeśli będziemy mieli szczęście, sama nasza obecność odstraszy potencjalnych agresorów. Jeśli nie, będziemy mieli czas, by wezwać posiłki i zgnieść wroga zmasowaną przewagą liczebną. To tyle, jeśli chodzi o kwestie podstawowe. Sprawy bieżące przedstawi wam porucznik Parim.
Po tych słowach, kapitan zszedł z mównicy i zamienił się miejscami z pierwszym oficerem. Turianin zlustrował wzrokiem trzy rzędy swoich podwładnych, nie wykazując absolutnie żadnych oznak satysfakcji ze stanu załogi. Westchnął cicho, po czym teatralnie odchrząknął.
- Dokładnie za... - sprawdził godzinę, wyświetlając zegar na swoim omni-kluczu - Dziesięć minut zostaniemy przełączeni do konferencji prasowej, którą na żywo będą wyświetlać wszystkie duże stacje informacyjne w przestrzeni Rady. Kapitan, ja oraz porucznik T'Segos życzylibyśmy sobie, aby z każdej rasy wyłonił się jeden ochotnik, gotów powiedzieć kilka słów do kamery, ewentualnie odpowiedzieć na jedno czy dwa pytania. Niestety, w związku z tym, że w załodze jest tylko jeden Drell, Volus, Hanar oraz Elkor to w tym przypadku kandydaci są już wyłonieni. Z innych grup weźmiemy jednak ochotnika, jeśli taki się znajdzie. Jeden Człowiek, jeden Turianin, jedna Asari, jeden Kroganin, jeden Salarianin. Chętni?