Autor Wątek: Mass Effect - Sesja  (Przeczytany 32065 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Dollan

  • Wiadomości: 1042
  • El Magnifico
Odp: Mass Effect - Sesja
« Odpowiedź #150 dnia: Październik 11, 2016, 14:37:25 pm »
W kantynie wystawione były już porcje śniadaniowe. Z samego brzegu leżała taca z potężną liczbą bułek, zarówno ciemnych jak i zwykłych. Dalej można było do wyboru otrzymać albo zupę mleczną, płatki z mlekiem czy kilka jajek sadzonych. Poza tym, jedna taca była wypełniona po brzegi dodatkami do pieczywa, czyli wszelkiej maści smarowaniem i plastrami warzyw. Po raz kolejny, gdyby nie fakt, że jedzenie dla Turian było w oddzielnej, oznaczonej komorze, to ktoś mógłby łatwo pomylić je z pożywieniem dla Ludzi czy Asari. Pieczywo turiańskie różniło się kolorem i było trochę twardsze w dotyku, a zupa zamiast z mleka składała się z czegoś, co bardziej przypominało z wyglądu i zapachu kakao. Które z resztą, jako takie, było obok kawy i herbaty, dostępnym napojem w dozowniku. Obok tegoż dozownika leżała również duża paczka, w której znajdowały się szeregi batonów zbożowych, dostępne do zjedzenia na miejscu albo do zabrania jako przekąskę na później. Quarianie z kolei mieli po prostu tacę pełną pojemników z czymś, co etykiety określały mianem "pasty energetycznej", która ze względu na różne kolory zawartości sugerowała, że w zależności od wybranego pojemnika w skład mogły wchodzić różne odmiany warzyw i owoców, pomijając oczywiście całą masę konserwantów. Wszystko przebiegało w ogromnym pośpiechu, więc trzeba było uważać, by na kogoś nie wpaść podczas odbierania swojej porcji.

Tomasz
Chwilę po tym, jak usiadł przy jednym ze stolików, do Tomasza dołączył Sebastien, którego znał już z wczoraj, i szeregowa Seleya.
- Czołem - rzucił Daquin. - Jak tam, gotów poprowadzić naszą drużynę do zwycięstwa?
- Albo chociaż do nie zginięcia? - zaśmiała się Asari.

Pav'Tsar
- Dla jasności - odezwała się kapral Winckler, gdy zobaczyła, że do tacy z pastami podszedł Quarianin - Te żółte są o smaku bananów, te fioletowe o smaku wiśniowym, te czerwone o smaku... eee... chyba grejpfruta.
Kwatermistrzyni już chciała wracać do innych zajęć, gdy nagle uderzyła ją maczuga świadomości i podrapała się po głowie z zakłopotaniem na twarzy.
- Ta, pewnie nie jadłeś ludzkich owoców - zamyśliła się - Grejpfrut jest kwaśny, wiśnia słodko-kwaśna a banan bardziej słodki. To tak w ramach jasności.
Przy jednym ze stołów siedziała już Remma, ewidentnie starająca się możliwie szybko skończyć posiłek. Quarianka wybrała żółtą pastę. Przy tym samym stole siedział też Dorian, który miał być z Pavem w drużynie.

Ashilda
Przy stole siedział już porucznik Mazzini, jedzący bułkę posmarowaną dżemem wyjątkowo spokojnie w porównaniu do innych członków załogi. Tak jakby nie miał zamiaru popędzać swojego żołądka. Obok siedziała też turianka, która chyba miała być w jednej drużynie z Ashildą, i Kroganin Chag, który zdecydowanie miał być w tej samej drużynie, a obecnie skupiał swoją uwagę na analizowaniu zawartości batonów, których całą garść zabrał z pudełka.

Tori
Gdy Asari znalazła się w kolejce, tuż za nią stanął Salarianin. Przez chwilę przyglądał się uważnie Tori, tylko kątem oka spoglądając na tace z posiłkami.
- Przepraszam - odezwał się w końcu - Bokann Sedril. Czy mi się wydaje, czy jesteśmy razem w drużynie? Jeśli dobrze pamiętam, drużyna Alfa to Asari, czyli ty, Człowiek, Turianin i Salarianin, czyli ja. Można powiedzieć, idealne połączenie.

Lanteus
W kolejce do posiłków, przed Mavarrenem stał nie kto inny jak Chorąży Turenk, uważnie przyglądający się jedzeniu wystawionemu do wyboru, jak gdyby z każdą chwilą rosło jego poirytowanie wywołane brakiem mięsa. Gdy zauważył Lanteusa, skinął mu lekko głową.
- Nie wiem, co to za standardy - mruknął jakby do siebie, ale jednak w kierunku Turianina - Żeby nie było mięsa. To chyba dość ważny element diety.
- Życzliwość - odezwał się monotonny, elkorski głos zza lady - Jedzenie mięsa na śniadanie jest niekorzystne dla układu trawiennego i może doprowadzić do problemów żołądkowych.
- E tam, jadało się gorsze rzeczy w gorszych warunkach - Zbrojmistrz machnął lekceważąco ręką - Zdarzały się potem różne sensacje, prawda, ale moim zdaniem to tylko wzmacnia siłę woli.
- Ciekawość. Rozwolnienie wzmacnia siłę woli?
- Kiedy znajdujesz się w leju po pocisku artyleryjskim, nad głową fruwają ci pociski, kolega obok ma nogę urwaną przy samej dupie i od trzech dni nie miałeś czystej wody do picia, to potrzebujesz silnej woli, żeby nie koncentrować się na tym, jak bardzo musisz iść do kibla. - wyjaśnił Turenk, gdy Morlyn ostrożnie nalał mu dużą łyżkę zupy.

Cerberus79

  • Wiadomości: 62
Odp: Mass Effect - Sesja
« Odpowiedź #151 dnia: Październik 13, 2016, 19:50:10 pm »
Przyglądałem się chorążemu słuchając jego marudzenia na temat braku mięsa w jadłospisie, po czym uśmiechnąłem się i przytaknąłem wtrącając się przed wypowiedź Elcora

 - Ma chorąży absolutną rację. Mięso powinno być podstawą żywieniową każdego żołnierza, tak samo jak i wszelkiego rodzaju sałatki. Dieta winna być zbalansowana, a przynajmniej tak mi się wydaje. Z drugiej strony, co ja tam mogę wiedzieć na ten temat. Nie należy to do działu mojej ekspertyzy.

Rozejrzałem się po sali i chyba faktycznie byliśmy jednymi z pierwszych tu osób, chociaż co chwilę przybywały kolejne ustawiając się w kolejce. Przyjrzałem się wyborowi dań na śniadanie i wybrałem te najszybsze do spożycia, jednocześnie dające sporo energii, oraz sięgnąłem po kilka turiańskich batoników energetycznych, jeśli takowe są dostępne.

 - Trzeba będzie pospieszyć się z jedzeniem, nieprawdaż? - zagadnąłem do chorążego jak już usiedliśmy przy stole - Chciałbym pomóc przy wydawaniu sprzętu, jeśli to oczywiście nie problem.

 


Youkata

  • Wiadomości: 77
Odp: Mass Effect - Sesja
« Odpowiedź #152 dnia: Październik 14, 2016, 10:24:59 am »
Już stojąc przy stoliku Ashilda zorientowała się że nie pobrała swojego śniadania, odwróciła się więc na pięcie i szybko podeszła aby zgarnąć kilka bułek jakiś serek topiony, dżem, herbatę i kilka batoników. Trzymając w rękach swoje zdobycze wróciła do stolika i teraz już spokojnie usiadła.
- Dzień dobry.-
Rzuciła do wszystkich przekrajając jedną z bułek po czym sowicie posmarowała ją serkiem topionym, dwie pozostałe natomiast dżemem. Uznała że nie będzie, przynajmniej na razie rozpoczynać rozmowy tylko zabierze się za sprawną konsumpcję. Komuś kto przyglądał jej się z boku mogłaby trochę przypominać jakiegoś wcinającego gryzonia. Kiedy już przełknęła ostatni kęs pieczywa popiła go herbatą mając nadzieję że ta ostygła na tyle by nie poparzyć sobie nią ust, no chyba że na samym początku była już zimna.
- Coś nie tak z tymi batonikami? -
Zapytała kroganina dokonującego inspekcji rzeczonych artykułów spożywczych.
Dominium - Rekrutka
_____________________________
Bo trzeba znać tego kto ci robi dobrze.
Pyr pyr pyr

Lowcap

  • Kapituła Dominium
  • Wiadomości: 1538
  • ...we shall win through, no matter the cost!
    • Nawigrator
Odp: Mass Effect - Sesja
« Odpowiedź #153 dnia: Październik 16, 2016, 11:05:20 am »
- Dziękuję za rozjaśnienie - Pav'Tsar chwycił żółtą i fioletową pastę "kto by brał świadomie kwaśną?"
Quarianin dosiadł się do Reemy i Doriana. Wiśniową pastę schował na później do jeden z licznych kieszeni. Tubkę z żółtą pastą podłączył do odpowiedniej rurki i zaczął jeść.
- Szybko się tu znaleźliście. - następnie podsumował pierwszy "kęs". - Całkiem dobre...
- Jak wyglądają banany? - spytał Doriana.

Legion

  • Redaktor
  • Wiadomości: 1666
  • make war, not love
Odp: Mass Effect - Sesja
« Odpowiedź #154 dnia: Październik 16, 2016, 23:05:02 pm »
Chwilę po tym, jak usiadł przy jednym ze stolików, do Tomasza dołączył Sebastien, którego znał już z wczoraj, i szeregowa Seleya.
- Czołem - rzucił Daquin. - Jak tam, gotów poprowadzić naszą drużynę do zwycięstwa?
- Albo chociaż do nie zginięcia? - zaśmiała się Asari.
Tomasz przyjrzał się swojej drużynie.
- Czołem. Zwarty i gotowy. Oczywiście, że do zwycięstwa. Śmierć nie jest opcja którą w ogóle warto rozważać. - Zaśmiał się w odpowiedzi na pytanie Asarii. - Mam nadzieje, że jesteście wyspani i gotowi na pomoc kolonistom. Swoją drogą, polecą te bułeczki, bardzo dobre.
Dominium - Arcymag Ognia

Wiedźmiński Gladiator
Cytat: Nederland
Chyba was pojebało.

Dollan

  • Wiadomości: 1042
  • El Magnifico
Odp: Mass Effect - Sesja
« Odpowiedź #155 dnia: Październik 21, 2016, 18:15:15 pm »
Lanteus
- Na pewno nie zaszkodzi - odparł Kroganin, jednocześnie wpychając sobie do ust tyle jedzenia ile był w stanie na raz - Jak tylko skończymy, to leć się przygotować ze swoimi rzeczami, a potem możesz wpaść do Zbrojowni. Jak wrażenia przed pierwszym desantem? Pamiętam swój pierwszy raz - Turenk przez chwilę wpatrywał się w blat stołu rozmarzonym wzrokiem - Co prawda wtedy był środek nocy, walczyliśmy w dżungli i po trzech minutach połowa mojej kompanii leżała trupem, ale i tak uważam to za raczej miłe wspomnienie.

Ashilda
Herbata okazała się być letnia, idealna do popicia. Jeden z siedzących przy stole oficerów CIB nie był na tyle obudzony, by poczekać na ostygnięcie herbaty i kilka chwil wcześniej syknął głośno, gdy poparzył sobie język przy próbie szybkiego wzięcia łyku.
- Buergh - burknął Kroganin, co zabrzmiało jak połączenie zrezygnowanego westchnięcia z beknięciem - Przeprasz. W każdym razie, w życiu nie widziałem, żeby ktoś upychał trawę w folię i dawał to do jedzenia.
- To nie jest trawa - odparła Turianka - Tylko... zboże? Tak to się chyba nazywa.
- Zboże?
- No, sieje się to na polu, a jak urośnie wystarczająco wysoko to się ścina i się zbiera.
- Zupełnie jak trawa - Chag pokręcił głową, po czym jednym szybkim ruchem wlał sobie do gardła całą zawartość miski - W dupie z tym. Gorsze rzeczy się jadło.
- Nie musisz teraz o nich opowiadać - zapewniła kompana Turianka.

Tomasz
- O ile koloniści nie chowają aktywnych Gethów w piwnicy albo czegoś takiego, to chyba nie mamy się czego obawiać - stwierdził Daquin z ledwie wyczuwalną nutą rozczarowania w głosie.
- Tak się śpieszysz do bitwy?
- Nie byłem jeszcze na takiej prawdziwej walce - przyznał Sebastien - Wiecie, wcześniej pracowałem w SOC. Parę razy się strzelałem, prawda, ale strzelanina z bandziorami w Okręgach to nie to samo co regularna bitwa. Chyba.
- Na pewno - poprawiła Seleya.

Pav'Tsar
- Takie żółte na zewnątrz, białe w środku. - odparł Człowiek - Kształtem przypominają półksiężyc.
- I to się je, czy od razu przerabiacie na pastę? - zapytała Remma.
- Eee... noo, my tak normalnie nie jadamy past. - wyjaśnił Dorian - Wiecie, ludzie częściej wcinają jak jest, bez przerabiania. I tak, to się je. Obierasz ze skórki i gryziesz.
- Ach, to jest jedna z tych waszych roślin uprawnych?
- Można tak powiedzieć.
- Ile zbieracie z hektara?
- Co?
- No, ile bananów wyjdzie, jak się zasieje hektar ziemi - doprecyzowała Quarianka.
- Banany rosną na drzewach, nie w ziemi - odparł Johnson - I chyba nie liczy się ich na hektary. Tylko na kilogramy, czy coś.

Wszyscy
Zegar na ścianie kantyny dawał znać, że do końca czasu śniadaniowego zostały trzy minuty.

Cerberus79

  • Wiadomości: 62
Odp: Mass Effect - Sesja
« Odpowiedź #156 dnia: Październik 21, 2016, 22:08:05 pm »
Wspomnienie chorążego o jego pierwszym desancie przywołało moje własne z wojskowego szkolenia na Palavenie, gdy w ramach ćwiczeń lądowaliśmy na Menae. Na pewno nie były to takie warunki jakie opisał kroganin, ale mimo wszystko, pamiętam jak adrenalina buzowała w moim organizmie

 - No nieźle - odparłem - Mój pierwszy desant był podczas szkolenia wojskowego, lecz to był teren własny, swojski, więc pomimo adrenaliny i euforii o nic nie musieliśmy martwić. To nie był obcy świat jak ten, na którym postawimy swoje stopy praktycznie za chwilę.

Prawie naśladując Turenka skończyłem swój posiłek i czym prędzej udałem się w kierunku kajuty. Wychodząc z kantyny spojrzałem na zegar, który wskazywał ostatnie kilka minut czasu śniadaniowego. Westchnąłem, po czym puściłem się biegiem po korytarzu w kierunku kajuty. Z szafki wyjąłem cały potrzebny sprzęt, wpakowałem go do torby. Zamknąłem i zarzuciłem ją na plecy lekko uginając się pod ciężarem No tak, Wdowa westchnąłem i pobiegłem do zbrojowni.

(Jeśli na miejscu jest jedynie chorąży próbuję ubrać się w pancerz bojowy zanim zjawią się pierwsi szeregowi. W innym wypadku pomagam wydawać oręż, a szykuję się na samym końcu)

Legion

  • Redaktor
  • Wiadomości: 1666
  • make war, not love
Odp: Mass Effect - Sesja
« Odpowiedź #157 dnia: Październik 22, 2016, 20:45:46 pm »
- O ile koloniści nie chowają aktywnych Gethów w piwnicy albo czegoś takiego, to chyba nie mamy się czego obawiać - stwierdził Daquin z ledwie wyczuwalną nutą rozczarowania w głosie.
- Tak się śpieszysz do bitwy?
- Nie byłem jeszcze na takiej prawdziwej walce - przyznał Sebastien - Wiecie, wcześniej pracowałem w SOC. Parę razy się strzelałem, prawda, ale strzelanina z bandziorami w Okręgach to nie to samo co regularna bitwa. Chyba.
- Na pewno - poprawiła Seleya.
Tomasz przysłuchuje się rozmowie dwójki swoich podwładnych. Całkowicie zieloni.
- Miałem już przyjemność, czy raczej nieprzyjemność brać udział w kilku abordażach i desantach planarnych. Strzelaniny z bandytami mają bardzo mało wspólnego z regularną bitwą. No, ale to raczej nas nie czeka na tej planecie. - Uśmiecha się do podwładnych i zerka na zegar.
- No, towarzysze, pora się zbierać do zbrojowni po sprzęt, koniec śniadania za chwilę.
Szybko kończy jeść, po czym czeka na resztę oddziały, gdy Ci tylko będą gotowi rusza z nimi po uzbrojenie.
Dominium - Arcymag Ognia

Wiedźmiński Gladiator
Cytat: Nederland
Chyba was pojebało.

Dollan

  • Wiadomości: 1042
  • El Magnifico
Odp: Mass Effect - Sesja
« Odpowiedź #158 dnia: Październik 28, 2016, 13:21:21 pm »
Wszyscy (KANTYNA)
- No dobra, gamonie! - huknął porucznik Parim, wychylając się zza rogu - Koniec tego dobrego! Wszyscy na pozycje! Drużyna szturmowa, do zbrojowni, do hangaru! Reszta, na stanowiska operacyjne! Już, już, już!
Większość załogi zerwała się ze swoich siedzeń, pozostawiając tu i ówdzie resztki jedzenia, którego nie zdążyli w siebie wepchnąć. Tylko niektórzy, jak Mazzini czy Turenk zachowali względny spokój i puścili przodem hordę pędzących kompanów. Ostatnie wychodzące z kantyny osoby mogły dostrzec jeszcze, jak Morlyn i Winckler powoli zbierają ze stołów tace. Najwyraźniej jako jedyni nie musieli się już teraz nigdzie śpieszyć.

Wszyscy (ZBROJOWNIA)
Gdy cała gromada żołnierzy wlała się do zbrojowni, był tam jedynie szeregowy Mavarren, który najwyraźniej zdołał wyjść z kantyny wcześniej niż reszta załogi. Gdy pozostali szeregowcy ustawiali się w dość chaotycznej kolejce, do środka wmaszerował też chorąży Turenk, jak gdyby nigdzie mu się specjalnie nie śpieszyło. Gdy tylko dotarł do szafek, zaczął mechanicznie wyciągać kolejne sztuki broni i przekazywać je Lanteusowi.
- Mazowiecki. Kastner. Seleya. Johnson. Tonbay. - Kroganin rzucał tylko nazwiskami wyjmując karabiny, pistolety i strzelby. Wyglądało to tak, jak gdyby zdołał zapamiętać co jest czyje po wczorajszym alarmie bojowym. - Daquin, Chag, Te'eria...

Wszyscy (ŁADOWNIA)
Kilka minut później, oddział szturmowy próbował możliwie jak najszybciej doprowadzić się do stanu przypominającego zwartą grupę bojową. Sierżant Meictus, który w niewyjaśnionych okolicznościach przywdział swój granatowy pancerz tak szybko, że właściwie nikt tego nie zarejestrował, teraz stał spokojnie i przyglądał się swoim podwładnym. Raz za razem spoglądał na wiszący na ścianie zegar, kontrolując ile czasu pozostało, aż z głośników wydobędzie się kolejny wrzask oficera.
- No dobra, żółtodzioby! - odezwał się w końcu Turianin, głosem podręcznikowego wręcz oficera musztry, czyli monotonnym i bardzo głośnym. - Mam nadzieję, że jesteście dobrze przygotowani, bo zaraz będziemy na dole i niech mnie szlag, jeśli zobaczę, że ktoś wyszedł do kolonistów bez pełnego uzbrojenia albo ze źle założonym pancerzem. Przydziały dostajecie już teraz, żebyście się potem nie krzątali na powierzchni i nie dopytywali, co macie ze sobą zrobić. Drużyna Alfa idzie ze mną, będziemy "zabezpieczać" wizytację stanowisk obronnych kolonii przez kapitana Steinera. Macie po prostu chodzić za mną i wyglądać groźnie, kiedy kapitan będzie robić swoje. Drużyny Delta i Bravo wykonają dla kolonistów prezentację działań bojowych na specjalnym torze przeszkód. Mam nadzieję, że pamiętacie jeszcze jak się czołgać i rzucać granatami, i lepiej żeby koloniści byli pod wrażeniem waszej koordynacji i sprawności. Drużyna Tango przeprowadzi razem z porucznik T'Segos inspekcję wodociągów kolonii, i nawet jeśli niczego nie zrozumiecie z tego, co będą wam tłumaczyć lokalni inżynierowie to lepiej, żebyście dobrze udawali zainteresowanie. Drużyna Orion będzie towarzyszyć porucznikowi Parimowi przy wizytacji koszar kolonialnej milicji. Macie ich zainspirować do bycia lepszymi żołnierzami niż są teraz, co nie powinno być trudne, ale niech mnie kule biją jeśli usłyszę potem, że nie byliście wystarczająco inspirujący. A teraz przygotować formację bojową, drużyny wychodzą w wymienionej kolejności w odstępach pięciu metrów jedna od drugiej, przodem pojedzie Mako.

Tori
- No dobra, moja drużyna! Te'eria, Sedril, Hoover! Idziemy pierwsi, zaraz za Mako, więc postarajcie się zaprezentować tak, jak powinien się prezentować dumny żołnierz służący z nadania Rady Cytadeli. Baczność, prezentuj broń!

Ashilda
- No dobra, wszyscy - burknął kapral Chag, kładąc sobie nonszalancko strzelbę na ramieniu. - Idziemy drudzy, jeśli dobrze zrozumiałem. Ja idę pierwszy, żeby przyciągnąć do nas uwagę. Spróbujcie trochę wypiąć klaty, niech wiedzą, że w tej drużynie nie ma żadnych "żółtodziobów" - ostatnie słowo wręcz wypluł z pogardą, jak gdyby niekoniecznie podobało mu się to określenie wypowiedziane przez sierżanta.

Tomasz
- No dobra, szefie - odezwał się Sebastien, spoglądając pytająco na Mazowieckiego - To jak teraz?

Pav'Tsar
- Okej - mruknęła kapral T'Segos, podchodząc bliżej swoich kompanów z drużyny - Któryś z was chociaż trochę zna się na wodociągach? Na tyle, żeby wyglądać na rozumiejącego cokolwiek?
- Ja kiedyś oglądałem taki program w telewizji... - zaczął Dorian.
- Czyli nie. - Asari westchnęła, po czym spojrzała z nadzieją na Quarianina.

Lanteus
- No dobra, młody - rzucił Turenk, obserwujący całą sytuację z perspektywy opierania się o ścianę - Powodzenia tam na dole. Przyda ci się.
Po tych słowach Kroganin wrócił do Zbrojowni, a do głowy Mavarrena dotarł inny głos, ewidentnie starający się zdobyć jego uwagę.
- Słuchajcie - zaczął Salarianin Nelasurn, już stojąc z wypiętą piersią, o ile Salarianie mogli wyraźnie wypinać pierś. - Nie musimy na siłę pokazywać, jacy to z nas żołnierze, w przeciwieństwie do Delty. Idziemy ostatni, więc postarajmy się wyglądać na skupionych, ale tak rozsądnie. Bez przesady, żeby nie wyglądać śmiesznie.
- Słusznie - przyznała szeregowa Cruise, rzucając wymowne spojrzenie Mavarrenowi - Byłoby fajnie, gdybyśmy się nie ośmieszyli.

Cerberus79

  • Wiadomości: 62
Odp: Mass Effect - Sesja
« Odpowiedź #159 dnia: Listopad 01, 2016, 22:20:12 pm »
Gdy wraz z chorążym skończyłem wydawać broń pozostałym szeregowym, w miarę pospiesznie, zachowując dokładność, ubrałem swój pancerz bojowy i przytroczyłem do pasa Skorpiona. Po chwili namysłu, gdy już chciałem wyjść, sięgnąłem jeszcze do torby i naprędce złożyłem Wdowę do kupy. Miała się prezentować, a nie być użyteczna. Przynajmniej póki co. Karabin wyborowy przeczyściłem i zarzuciłem na plecy.

Skinąłem głową w kierunku zbrojmistrza i ustawiłem się w szeregu razem z resztą drużyny. Uważnie wysłuchałem słów dowódcy, a na przytyk szeregowej Cruise ciężko westchnąłem, uśmiechnąłem się i pokręciłem głową. Otworzyłem już usta, by to skomentować, ale powstrzymałem się Ustąp tym razem Lan, nie ma sensu i potrzeby by w tej chwili zwracać na siebie nie potrzebnie uwagę przeszło mi przez głowę.

Jak tylko ruszymy, będę osobą zamykającą pochód w drużynie.

Lowcap

  • Kapituła Dominium
  • Wiadomości: 1538
  • ...we shall win through, no matter the cost!
    • Nawigrator
Odp: Mass Effect - Sesja
« Odpowiedź #160 dnia: Listopad 03, 2016, 23:12:30 pm »
- Drzewa są niezbyt efektywne, uprawa byłaby problematyczna. Do tego, gdyby w tym był choć gram bananów to już byśmy nie rozmawiali - Pav położył pusty pojemnik przed sobą. - Chemia i całkiem niezły smak.
- No dobra, gamonie! - huknął porucznik Parim, wychylając się zza rogu - Koniec tego dobrego! Wszyscy na pozycje! Drużyna szturmowa, do zbrojowni, do hangaru! Reszta, na stanowiska operacyjne! Już, już, już!
- Czas na nas. Reema... Do zobaczenia.
Pav ruszył z pozostałymi w stronę windy.
***
Quarianin odebrał ekwipunek, szybko sprawdził czy broń jest kompletna.
***
- Mam wiedzę teoretyczną i odrobinę praktycznej z Tonbay, ale zasady działania powinny być identyczne na lądzie. Samo nazewnictwo praw fizycznych, zasad, wzorów na pewno się różni, ale od czego jest omni-klucz i tłumacz uniwersalny.
Pav ustawił się ze swoja drużyną do wymarszu.

Legion

  • Redaktor
  • Wiadomości: 1666
  • make war, not love
Odp: Mass Effect - Sesja
« Odpowiedź #161 dnia: Listopad 06, 2016, 15:00:45 pm »
- No dobra, szefie - odezwał się Sebastien, spoglądając pytająco na Mazowieckiego - To jak teraz?
- Jesteśmy trzeci, idziemy za Deltą Kroganina. Macie się prezentować, ja pierwszy, wy za mną. Pokażemy tym kolonistą jak wyglądają marines rady, nawet jeśli mamy sie czołgać w błocie.
Dominium - Arcymag Ognia

Wiedźmiński Gladiator
Cytat: Nederland
Chyba was pojebało.

Crispini

  • Wiadomości: 42
Odp: Mass Effect - Sesja
« Odpowiedź #162 dnia: Listopad 10, 2016, 01:52:19 am »
Była ciekawa i podekscytowana zarazem. Z jednej strony zdawała sobie sprawę z tego, że ich dzisiejsza wizyta na Atlasie to tylko rutynowa wizyta, takie sobie "show" które Przymierze chciało sprzedać kolonistom i najprawdopodobniej będzie to tylko nudne łażenie po okolicy i uśmiechanie się do napotkanych tubylców, z drugiej zaś była bardzo ciekawa jak to będzie wszystko wyglądało. W sumie to zorganizowana akcja, pełne umundurowanie, wszyscy pod bronią... trochę jak musztra w Akademii. A trochę nie - obcy, zupełnie nieznany świat, koloniści ze swoimi problemami życia codziennego i potrzeba upewnienia ich w przekonaniu, że w razie jak coś się będzie działo Przymierze im pomoże i żeby się czuli bezpiecznie, a w ogóle to wszystko jest super, bomba, patrzcie jaki mamy wspaniały statek i duże pukawki, nie martwcie się ludzie, róbcie swoją robotę.

W kantynie zamieniła kilka słów z salarianinem ze swojej drużyny, przełknęła kilka kęsów zbożowego muesli i zapiła kilkoma łykami wrzątku o smaku zbliżonym do kawy, po czym przeszła do zbrojowni i odebrała swój sprzęt. Uśmiechnęła się do podającego jej broń i pancerz Lanteusa, ale ten chyba nawet jej nie dostrzegł, zajęty swoimi obowiązkami. Wbicie się w pancerz zajęło jej dwie minuty, podczas których starała się sobie przypomnieć, kiedy ostatnio musiała to robić w takim pośpiechu. W końcu była gotowa. Uszczelki syknęły, złącza zaskoczyły na swoje miejsce i pancerz stał się jej zewnętrzną skórą. Zamigały kontrolki zasilania, skafander wykonał wstępną diagnostykę i potwierdził sprawność szeregiem zielonych kontrolek na lewym przedramieniu. Tylko jedna świeciła się na czerwono - pancerz wciąż nie był hermetyczny, bo mimo, że nałożyła hełm, jego przyłbica wciąż pozostała otwarta. Sprawdziła działanie Falangi, ale nie załadowała jeszcze pochłaniacza ciepła - w końcu to tylko pokazówka. Kontrolnie jednak kilka pochłaniaczy wsunęła w ładownicę na prawym udzie, przy pasie przymocowała generator tarcz, w zaczepie na prawym biodrze znalazła się Falanga i asari była gotowa.

Weszła pewnym krokiem do ładowni i nim zdążyła się porządnie rozejrzeć, usłyszała dyspozycje wykrzykiwane przez Meictusa, więc posłusznie potruchtała kilka kroków i stanęła obok znajomego już z kantyny salarianina - szeregowego Sedrila, któremu skinęła głową. Z drugiej strony niej stanął człowiek, zerkający spode łba to na asari, to na salarianina.

 - Szeregowy Hoover, jeśli się nie mylę? - odezwała sie pierwsza i wyciągnęła ku niemu odzianą w pancerną rękawicę dłoń - Szeregowa Te'eria, a to szeregowy Sedril. Miło mi poznać.

Dollan

  • Wiadomości: 1042
  • El Magnifico
Odp: Mass Effect - Sesja
« Odpowiedź #163 dnia: Listopad 12, 2016, 13:39:22 pm »
Tomasz
- Geniusz tkwi w prostocie - mruknęła Seleya, ustawiając się po prawej stronie, za Tomaszem.
- A co, tym wieśniakom i tak szczęka opadnie jak tylko zobaczą prawdziwego żołnierza - Daquin wypiął pierś, chwycił mocniej swój karabin i nacisnął jeszcze przycisk z boku swojego hełmu, wysuwając zasłonę na oczy.

Tori
- Tajest - odparł Człowiek, delikatnie ściskając wyciągniętą dłoń - Miło będzie wspólnie porobić za manekina ku uciesze tłumu.
- Nie byłbym aż takim pesymistą - odparł Sedril - Jakby nie patrzeć, reprezentujemy powagę Rady Cytadeli. Z tego tytułu, niewątpliwie będzie nam okazywany odpowiedni szacunek.
- Skoro tak mówisz - Hoover poprawił jeszcze swój napierśnik i ustawił się na pozycji.
- No dobra, zamknąć mordy! - burknął sierżant.

Lanteus
Cruise pokręciła tylko głową, jakby zawiedzona, że Turianin się nie odgryzł.

Pav'Tsar
- Aha - odparła tylko T'Segos, po czym z wyraźnie zakłopotanym wyrazem twarzy ustawiła się z przodu.
- Dobrze, że chociaż udawanie mądrego jakoś mi wychodzi - dodał Johnson.

Wszyscy
- Kompaniaaaaa! - krzyknął kapitan, maszerujący na samym przodzie razem z oficerami, tuż przed Mako. - Naprzóóóód, marsz!
Kiedy tylko cała kolumna żołnierzy ruszyła przed siebie, wielka klapa pełniąca również rolę ściany ładowni zaczęła się opuszczać, tworząc pomost na powierzchnię planety. Pierwsze promienie naturalnego światła wpadły na pokład Hastingsa, a po chwili oczom drużyny objawiła się długa, wybrukowana ulica prowadząca na okrągły plac, stanowiący zapewne centrum miejscowości. Po obu stronach drogi stały szeregi domów jednorodzinnych, będących właściwie idealnymi kopiami. Pomiędzy nimi rosły też wysokie drzewa z bujnymi koronami, również podobne do siebie jak dwie krople wody. Przed budynkami zgromadzony był tłum kolonistów, z czego po prawej stronie wydzielony kawałek wolnego miejsca miała niewielka orkiestra. Dwa szeregi ubranych w ciemnozielone mundury Ludzi, trzymając wszelkiej maści instrumenty, czekały aż żołnierze na dobre wyjdą na zewnątrz. Na dachu jednego z pobliskich domów umiejscowiona była skierowana w stronę wychodzących jednostek kamera, a obok niej prezenter. Gdy kapitan Steiner postawił pierwszy krok na powierzchni, orkiestra zaczęła grać.

Zaraz za oficerami, z pokładu wyjechał Mako prowadzony przez Drella, a potem krokiem defiladowym wymaszerowały kolejne drużyny. Dało się dostrzec, że na końcu drogi, tuż przy wejściu na okrągły plac z fontanną, czekał już oddział sił obrony planetarnej, czyli mniej więcej tuzin ubranych w takie same zielone mundury jak orkiestra, żołnierzy stojących na baczność z Mścicielami przyłożonymi do piersi. Tłum zebrany dookoła zaczął bić brawo i wymachiwać wszelkiego rodzaju chorągiewkami - głównie tymi z godłem Przymierza, ale zdarzały się też symbole Hierarchii czy Republiki. Na umocowanym nad ulicą ekranie wyświetlane było wspólne zdjęcie przedstawicieli wszystkich ras wchodzących w skład projektu (tym razem nie zapomniano na szczęście o nikim), na tle wystającej zza chmur Cytadeli.

Cerberus79

  • Wiadomości: 62
Odp: Mass Effect - Sesja
« Odpowiedź #164 dnia: Listopad 20, 2016, 20:06:22 pm »
W końcu, gdy opuściliśmy pokład i zeszliśmy całą ekipą na stały ląd, mogłem rozejrzeć się po okolicy. Brukowana droga biegła wzdłuż dokładnych kopii domków jednorodzinnych, pomiędzy którymi rozstawione były drzewa, również podobne do siebie jak dwie krople wody. Zupełnie jakby jakiś inżynier czy programista stworzył szablon i użył opcji kopiuj-wklej. I to wszystko rozłożone na praktycznie płaskim terenie. Gdy to zobaczyłem, w głowie pojawiła mi się jedna myśl. Gdyby ktoś próbował zaatakować tą kolonie, nie musiałby nawet marnować amunicji. Jedna, może dwie bomby, zrzucone na główny plac pozamiatałyby wszystko wokół. Kamień na kamieniu by się nie ostał. Pokręciłem smutno głową widząc, prócz dorosłych, także i małe dzieci. Próbowałem przegonić tą okrutną wizję śmierci i zagłady z mojej głowy.

Skupiłem się na wyglądaniu i propagandzie. Musieliśmy udowodnić mieszkańcom, że jesteśmy w stanie ich obronić przed jakimkolwiek niebezpieczeństwem. Problem jednak nie leżał w tej kwestii. Pokaz siły to jedno, w to na pewno uwierzą. Co jeśli jednak będziemy zmuszeni, by nie tylko ładnie wyglądać, ale i umiejętnie działać. Tyle ras pod jednym dowództwem? To nie może się udać. 

Z posępnego zamyślenia wyrwało mnie szarpanie za prawą dłoń. Spojrzałem w dół i ujrzałem małą dziewczynkę. Jej rude włosy przyozdabiały małą i okrągłą twarz pokrytą niezliczonymi piegami. Uśmiechała się niezbyt kompletnym uzębieniem wpatrując się we mnie swoimi wielkimi szmaragdowymi oczami. Już chciałem odegnać ją, gdy zza pleców wyciągnęła mały bukiecik kwiatów nieznanego mi pochodzenia i wręczyła mi, po czym bez słowa uciekła znikając gdzieś w tłumie. Kontynuowałem dalej pochód tak naprawdę nie mając zielonego pojęcia co mam zrobić z tym fantem, gdy nagle przypomniałem sobie, że ponoć kobiety lubią tego typu prezenty. Nie zaszkodzi spróbować pomyślałem.
« Ostatnia zmiana: Listopad 21, 2016, 22:19:44 pm wysłana przez Cerberus79 »