Autor Wątek: Przymierze z Wall Street  (Przeczytany 2546 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Dollan

  • Moderator
  • Wiadomości: 1042
  • El Magnifico
Przymierze z Wall Street
« dnia: Sierpień 07, 2016, 00:50:45 am »
Przymierze z Wall Street


Cytuj
Minęło już ponad czterysta lat, wedle ziemskiej rachuby, od kiedy opuściliśmy naszą ojczyznę. Od czasu Exodusu wiele się zmieniło w naszych życiach, tak wiele przeżyliśmy i tak wiele doświadczyliśmy jednak pamięć o domu, który nam odebrano pozostaje wciąż żywa. Tak dotkliwa rana nie zagoiła się po dziś dzień i minie jeszcze dużo czasu, nim odzyskamy to, co się nam należy.

Święte Przymierze, odwieczny pakt utrzymujący status quo między naszymi państwami, był pogrążony w kryzysie. Przygasł dawny żar, straciliśmy impet z którym niegdyś tak dzielnie pokonywaliśmy kolejne przeszkody na drodze ku lepszej przyszłości. Wszyscy to dostrzegali i wszyscy mieli własne zdanie na temat tego, co należy uczynić, by fortuna znów się do nas uśmiechnęła. Niestety, każdy miał też swoją opinię na temat tego, kto odpowiada za taki stan rzeczy – oskarżaliśmy naszych sąsiadów chcąc wierzyć w to, że sami byliśmy bez winy. I tak, w końcu każdy zaczął działać na własną rękę, mając nadzieję na udowodnienie swojej wyższości i zdobycie dominacji w nowym, lepszym Przymierzu, które miało nadejść.

Królestwo zdecydowało się szukać szczęścia na południu, za nieprzebytymi wodami. Odkrycie nowych lądów, przepełnionych bogactwami miało na nowo rozbudzić ducha narodowej jedności, sfinansować potężne inwestycje i umożliwić poszerzenie swoich granic. Klasztor ruszył na północ, za niezbadane szczyty górskie. Odkrycie ruin podobnych jak te w Amalgamat miało zapewnić dostęp do nowych rozwiązań technicznych, ożywić dawno zapomniane projekty i wprowadzić cały Zakon w nową erę światowej dominacji technologicznej. Podziemie z kolei zdecydowało się odpowiedzi szukać w głębinach. Drążąc tunele głębokie jak nigdy wcześniej, mieli nadzieję na odkrycie nowych, bogatszych złóż surowców, które pozwoliłyby na odbudowę infrastruktury i unowocześnienie armii zakonnej. Niestety, żadna z tych ekspedycji nie przyniosła oczekiwanego efektu… co nie znaczy, że nie przyniosła żadnego efektu.

Wysłannicy trzech mocarstw powrócili do swoich przywódców z relikwiami, których natura stanowiła zagadkę nawet dla najtęższych umysłów Świętego Przymierza. Konklawe, na którym zebrały się wszystkie Kapituły ustaliło, że znalezione artefakty są częściami jednego przedmiotu. Podejrzewano, że to swego rodzaju przekaźnik, umożliwiający podróże na olbrzymie odległości w mgnieniu oka. Po złączeniu elementów stało się jednak jasne, że jest to narzędzie otwierające przejścia do innych wymiarów. Wybuchła powszechna euforia – perspektywa odkrycia zupełnie nowego świata, czekającego na podbój i ograbienie z dóbr była zbyt kusząca, by się jej oprzeć. Tylko niektórzy mędrcy przestrzegali przed możliwymi konsekwencjami otwarcia przejścia, ale nikt nie dawał wiary ich ostrzeżeniom.

Zjednoczone armie Świętego Przymierza zebrały się na polach neutralnych, by tam oczekiwać na otwarcie portalu. Gdy przejście stało się aktywne, czekała nas jednak niemiła niespodzianka. To my mieliśmy dumnie wkroczyć do obcego świata, nikt nie spodziewał się, że to obcy świat postanowi wkroczyć do nas! Na nasze wojska spadły zastępy istot z innego wymiaru, z których każdy był wielki niczym wieża zamkowa i miał siłę stu mężów. Nasza broń zdawała się ich nie imać – równie dobrze moglibyśmy bić głową o ścianę. W ciągu kilku godzin dokonała się masakra, jakiej wcześniej nie widział nasz świat. Gdy pod ciosami tych przerażających bestii padł kwiat naszych wojowników stało się jasne, że sprowadziliśmy na siebie zagładę.

Wróg nie chciał negocjować, nie chciał naszej kapitulacji, nie chciał nawet wziąć nas do niewoli – wydawało się, że jedynym celem najeźdźców jest całkowite unicestwienie naszego świata. Zdesperowani, tracąc kolejne ziemie w zastraszającym tempie, zdecydowaliśmy się na desperacki krok. Ponownie użyliśmy tajemniczego artefaktu, otwierając bramę do innego świata. Ci z nas, którzy przetrwali, musieli uciekać w nieznane by ratować życie. Z naszych nieprzebranych bogactw, naszej wiedzy i technologii ocalało tylko to, co mogliśmy unieść ze sobą. Tyle osiągnięć i sukcesów,  tyle dzielnych ludów  i potęga tak wspaniała… w jednym momencie, w mgnieniu oka, wszystko się skończyło.

Wylądowaliśmy w krainie, która nie przypominała wyglądem niczego, co wcześniej znaliśmy. Okazało się jednak, że żyją w niej Ludzie, identyczni jak ci z naszego wymiaru. Pojmawszy jednego z nich, nasi magowie wyciągnęli z jego umysłu informacje o naszym nowym domu. Trafiliśmy do świata, który nazwano później Ziemią, na kontynent nazywany przez tubylców Ameryką. Najwyraźniej był to kraj świeżo kolonizowany, gdyż szybko dotarliśmy do stawiającego pierwsze kroki miasta Nowy Amsterdam. Jako, że niektórzy z nas byli… dość niepodobni do rdzennych mieszkańców tego świata, magowie musieli użyć potężnych zaklęć maskujących, by upodobnić ich do człowieka. Osiedliliśmy się w Nowym Amsterdamie i pomogliśmy w jego budowie, mając nadzieję, że stanie się on domem, którego potrzebowaliśmy.

Szybko dotarło do nas jednak, że coś jest nie tak. Podczas, gdy miejscowi, z którymi ramię w ramię stawialiśmy domy starzeli się i umierali, my zachowywaliśmy dawną młodość. Doszliśmy do wniosku, że magia, którą przynieśliśmy ze sobą sprawiła, że zyskaliśmy nadnaturalnie długie życia w porównaniu do zwykłych Ludzi. Kolejne zaklęcia maskujące sprawiły, że umysły niewtajemniczonych są przytępione i nie dostrzegają naszej… wyjątkowości. Skoro jednak wyszło na jaw, że przyjdzie nam spędzić na tym padole wiele stuleci to uznaliśmy, że powinniśmy wykorzystać ten czas tak, jak umiemy najlepiej.

Mijały lata a świat się zmieniał. Wybuchały wojny, mocarstwa rodziły się i upadały, a my trwaliśmy. Wytrwale budowaliśmy swoje wpływy w nowej ojczyźnie, z każdym pokoleniem kumulując w swoich rękach coraz większe wpływy. Nasi bracia i siostry zostawali politykami, wojskowymi, osobistościami świata nauki i celebrytami. Teraz mamy pierwszą połowę XXI wieku a my jesteśmy potężni jak nigdy wcześniej. Poza nami nikt nie zdaje sobie sprawy, że nie tylko kraj, w którym żyjemy, ale też cała Ziemia jest w znacznym stopniu pod naszą kontrolą. Pozostając w cieniu kreujemy świat wedle naszych potrzeb.

Pomimo wspólnej, tragicznej historii i kolektywnie skrywanej przed światem tajemnicy, nie puściliśmy w pamięć dawnych waśni. Gdy wymaga tego sytuacja, współpracujemy dla dobra całej naszej społeczności, lecz gdy tylko możemy, konkurujemy ze sobą o dominację – nad miastem, nad krajem, nad całą planetą. Wspieramy przeciwne sobie frakcje w wojnach domowych, sabotujemy projekty, manipulujemy ludźmi i walczymy na giełdach, a w ostateczności spotykamy się na polach bitew i w turniejach pojedynkowych. Owszem, dwa pozostałe Zakony są naszymi towarzyszami niedoli, ale nigdy nie przestaną być też naszymi konkurentami.

Jednak to wszystko to tylko drobiazg, głupota w porównaniu z celem, do którego powoli, acz konsekwentnie zmierzamy. Nigdy nie zapomnieliśmy o domu, z którego nas wygnano. Niektórzy z nas sądzą jednak, że nie ma potrzeby wracać do starej ojczyzny, skoro mamy niewyczerpane możliwości rozwoju w nowej. Możliwe, że gdy nadejdzie właściwa pora, upomnimy się o swoje i odzyskamy ojczyznę. Ale zanim to nastąpi, o ile to nastąpi, mamy jeszcze sporo do zrobienia w tym świecie.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Na przestrzeni wieków, każdy z trzech Zakonów wytrwale pracował nad zdobyciem jak największych wpływów na świecie. Każdy, zgodnie ze swoją doktryną, specjalizował się w innych dziedzinach i dominował w innych kategoriach. Dzięki temu, po ponad czterystu latach od Exodusu, wciąż zachowujemy status quo.

•   Królestwo – Od samego początku kierowało polityką USA poprzez Partię Republikańską, a na całym globie wpływało na różne partie konserwatywne, a dawniej także na rody królewskie. Ich militarne tradycje z dawnych czasów znalazły odbicie również tutaj, gdyż to właśnie z ich szeregów wywodzą się najważniejsi przywódcy wojskowi Stanów Zjednoczonych. W swoich rękach posiadają przemysł zbrojeniowy, huty, kopalnie i fabryki. To oni popychali Amerykę w kolejne wojny – to oni podsycali niechęć w koloniach wobec brytyjskich rządów, udostępnili alianckiemu wywiadowi treść depeszy Zimmermana, zdetonowali ładunki na pokładzie Lusitanii czy też ukrywali wiadomości o przygotowywanym ataku na Pearl Harbor. Dali też światu wielu wybitnych ekonomistów, a hojnymi datkami wspierają kościoły protestanckie. Główna siedziba Zakonu mieści się w dzielnicy Queens, tam też w największej tajemnicy przechowywane są księgi, artefakty i skarby uratowane z ojczyzny.
•   Podziemie – Byli przez wieki niekwestionowanymi liderami w Partii Demokratycznej, zaś w innych krajach z chęcią wspierali wszelkie ruchy radykalne, zarówno lewicowe i prawicowe. Finansowali m.in. kampanię wyborczą Mussoliniego we Włoszech, w czasie wojny domowej w Rosji wspierali hojnymi datkami wojska bolszewickie, a w trakcie wojny secesyjnej otwarcie wspomagali Konfederację. Posiadają na własność wiele międzynarodowych korporacji handlowych, wielu z nich parało się biznesem na najwyższych szczeblach, manipulując giełdą i doprowadzając do kryzysów, na których budowali swoją potęgę. Nieoficjalnie finansują działania terrorystyczne w wielu krajach świata. Główna siedziba Zakonu znajduje się na Manhattanie, gdzie sterowane przez nich firmy posiadają znaczną część okazałych wieżowców. Tam też znajduje się skarbiec Podziemia, przechowujący wszystkie skarby Zakonu – według niepotwierdzonych plotek, nawet uśpionego smoka.
•   Klasztor – Dzięki swoim wpływom zdołali stworzyć trzecią, potężną partię polityczną w Stanach Zjednoczonych, czyli Partię Libertariańską. Przez wieki lawirowali umiejętnie pomiędzy przeróżnymi opcjami politycznymi, szukając poparcie dla swoich interesów. Ostatecznie jednak zawsze starali się dążyć do wzmacniania ustrojów demokratycznych. Choć teoretycznie nie posiadali nigdy tak potężnego zaplecza jak inne Zakony, to możliwe, że ich wpływ na rozwój świata był równie znaczący, jeśli nie większy. To oni dali światu wielkich twórców, pisarzy i artystów, wpływali na całe ruchy społeczne kierując ewolucją ustrojów państwowych, ale także np. mody. Stali za wieloma odkryciami technologicznymi, dając światu takie nieodłączne elementy dzisiejszego życia jak telewizję, Internet, telefony, ale także broń masowego rażenia i projekty badań kosmicznych. Ostatecznie zdominowali sektor usług na całym globie, oferując pełen zestaw usług od teatrów i kin poprzez sklepy, szpitale, szkoły, transport i restauracje. Główna siedziba Zakonu mieści się w Brooklynie, tam też ukryte jest potężne laboratorium, w którym magia jest łączona z ziemską technologią.
« Ostatnia zmiana: Sierpień 15, 2016, 17:17:06 pm wysłana przez Dollan »