Pograłem trochę w Anarcute i This is the Police (oraz w
Crush Your Enemies, ale o tym później) to mogę się wypowiedzieć jak wygląda stan faktyczny.
Anarcute to w sumie dość prymitywna gierka, co nie znaczy, że nie zapewnia pewnej rozrywki. Na początek każdej misji dostajemy grupkę kilku zwierzaczków, które idą przez miasto i spotykając kolejne grupki zwierzaczków powiększają coraz bardziej tłum protestujących. Na drodze naszym kolorowym anarchistom stają nie tylko zwykli policjanci z pałkami, ale też np. wieżyczki strażnicze i lasery przyczepione do budynków. Kontrolowany przez nas tłum może podnosić różne przedmioty z ziemi, jak ławki, doniczki a nawet samochody i rzucać nimi w funkcjonariuszy złego reżimu (żeby nikt nie miał wątpliwości, że jest to zły reżim, to wszyscy jego przedstawiciele noszą złowieszcze maski gazowe na twarzach) albo tłuc ich konwencjonalnie. Wraz ze zwiększaniem się liczebności tłumu dostajemy nowe umiejętności, np. możliwość wykonania skoku naprzód, by szybko wyjść z zasięgu wieżyczek, albo możliwość... nie wiem, chyba kumulowania energii chi naszych zamieszek by przekuć ją w falę uderzeniową odpychającą pobliskich wrogów. Misje generalnie opierają się o chodzenie od jednej flagi do drugiej i przejmowanie ich na naszą stronę, a ostatecznym celem każdego rozdziału jest zniszczenie wieży transmisyjnej, przez którą ZŁY REŻIM nadaje swoją propagandę. Można zagrać, nawet przyjemny tytuł, ale na dłuższą metę nie jest jakieś bardzo wciągające.
This is the Police to inna para kaloszy. Do tej pory rozegrałem do 25 dnia (a ma być ich 180), ale już odkryto przede mną sporo mechanik. Większość czasu spędzamy nad makietą przedstawiającą miasto Freeburg. Z tego punktu zarządzamy naszymi policjantami wysyłając ich do różnych wezwań (od zgłoszeń wandalizmu i niepokojących odgłosów, przez rabunki, gwałty aż po morderstwa, próby samobójcze i ataki terrorystyczne). Nasi podwładni dzielą się na dwie zmiany, pracujące na przemian. Jednak każdego dnia przed rozpoczęciem służby niektórzy mogą prosić o dzień wolny (bo córka ma ślub, bo ojciec miał wypadek, bo jest wyprzedaż w sklepie), który można im dać albo nie. Jadąc na akcje, policjanci mogą czasami poprosić o posiłki, jeśli uznają, że sytuacja jest poważniejsza niż się spodziewali, albo zapytać o radę jak powinni postępować (w zależności od tego, co im każemy zrobić, misja może się udać albo nie). Na powodzenie każdej akcji liczy się złapanie przestępcy, brak ofiar wśród funkcjonariuszy i cywilów - jeśli chociaż w jednej z tych dziedzin zawalimy, nasi ludzie tracą doświadczenie. Ponadto, oprócz zwykłych policjantów mamy też detektywów, którzy co jakiś czas dostają wezwanie do jakiegoś śledztwa (np. podpalenia albo rabunku, gdzie przestępca już uciekł). Rozwiązanie zagadki to kwestia ułożenia zdjęć przedstawiających faktyczny przebieg zdarzenia, jednak możliwe zdjęcia dostajemy raz na jakiś czas (tym więcej i szybciej, im więcej i im lepszych detektywów zajmuje się sprawą). Kiedy już uda nam się określić przebieg zdarzenia, detektyw razem z dwoma policjantami jedzie na miejsce gdzie powinien znajdować się przestępca i go aresztuje. Jeśli okaże się, że np. przestępca jest członkiem gangu, to możemy zamiast wsadzać go za kratki wykorzystać go jako świadka, który doprowadzi nas do osoby wyżej w hierarchii gangu - i tak aż do bossa.
Oprócz tego dochodzi cała sieć powiązań interesów. Co jakiś czas dostajemy wiadomość że burmistrz/szef mafii z którą współpracujemy/jakiś bogaty obywatel prosi nas o przysłanie kilku policjantów do jakiejś sprawy. Nie zdobywają oni na tym doświadczenia, nie ma też ryzyka śmierci, ale w zamian budujemy sobie wdzięczność osób, którym pomogliśmy (przejawiającą się w pieniężnym wyrazie wdzięczności albo łatwości w załatwianiu spraw np. z władzami miasta). Co ciekawe, wysyłanie ludzi na misje dla obywateli może mieć na policjantów różny wpływ - już na samym początku gry szef klubu nocnego poprosił o jednego policjanta, który pomógłby jako bramkarz. Później człowiek, którego wysłałem uznał, że lepiej zarabia w tym klubie niż w policji i się zwolnił :V Innym razem, wysłany jako statysta do telewizji funkcjonariusz wkurzył się, że traktuję go jak chłopca na posyłki i odszedł. Jeszcze inni policjanci, pomagający pracownikom firmy przewozowej w poznaniu miasta stwierdzili, że tak ich to zmęczyło że do końca dnia zrobili sobie wolne.
Poza tym, oprawa audiowizualna to cud miód. Przerywniki fabularne stylizowane na komiks świetnie się sprawdzają, a aktorzy odwalają kawał dobrej roboty przy dubbingu. Co jakiś czas gra daje nam też w tych przerywnikach filmowych wybory (np. po czyjej stronie stanąć w wojnie gangów, ale też prostsze - np. zostaliśmy wezwani na konferencję prasową i musimy odpowiadać na pytania, albo prokurator przesłuchuje nas w sprawie z brutalnym spacyfikowaniem pokojowej manifestacji). Krotko mówiąc, gorąco polecam - naprawdę bardzo fajna, rozbudowana i wciągająca gra.
Jak mówiłem na początku, zagrałem też w
Crush Your Enemies. Całkiem śmieszny RTS autorstwa polskiego studia Vile Monarch, którego pracownicy kiedyś współtworzyli m.in. This War of Mine. Gra opowiada o hordzie barbarzyńców cechujących się żądzą Miażdżenia Swoich Wrogów i rubasznym poczuciem humoru, którzy najechali królestwo Generii. Na mapie kampanii podróżujemy od zamku do zamku, prowadząc kolejne bitwy. Polegają one na dość prostych założeniach, w ramach których rekrutujemy żołnierzy, ulepszamy ich na różne rodzaje wojowników w specjalnych budynkach (m.in w Łuczników, którzy mogą przygwoździć wroga na odległość, ale ssą w walce wręcz, albo wojów którzy mają dużo większą siłę ataku niż zwykłe chłopki roztropki), walczymy z wrogami o kontrolę nad terytorium aby w końcu zniszczyć nieprzyjacielskie budynki i Zmiażdżyć Swoich Wrogów
Jednocześnie, każda misja posiada określoną liczbę celów - spełnić zawsze trzeba tylko jeden, czyli Zmiażdż Swoich Wrogów, ale wykonywanie innych jest potrzebne, by móc kontynuować bez przeszkód kampanię. I tak w jednej misji mamy cel, by wrogów zmiażdżyć w mniej niż 2 minuty, innym razem by wytrzymać ich napór przez co najmniej 3 minuty, jeszcze inna misja wymaga by zająć wszystkie budynki na mapie zanim Zmiażdżymy Swoich Wrogów. Do tego dochodzi tzw. piwna ekonomia. Zdobywając wioski położone obok zamków, zyskujemy dostęp do browarów, których zapasy rosną po każdej wygranej bitwie. Za nie możemy kupować w sklepie przedmioty do użycia w czasie walki, np. butlę gorzały, która na krótki czas zwiększy siłę danego oddziału albo dmuchanego barbarzyńcę, który rzucony na budynek albo oddział wroga zatrzyma go na chwilę. Tą grę też polecam, Miażdżenie Swoich Wrogów jest całkiem przyjemne