Sójeczka i Łysy spojrzeli w kierunku kolumny. Poza dwoma bandytami, czy może raczej byłymi bandytami powinno się rzec, którzy biegli mniej więcej w ich stronę, ciut obok nich, wyraźnie kierując się w stronę bliższego z dwóch przeciwników, wszyscy rzucili się do panicznej ucieczki wśród krzyków "umarli", "pomiot beliara" czy "ratuj się kto może" i tym podobnymi. Trzeci z bandytów znikł gdzieś w tym tłumie, podobnie jak strażnik miejski, choć bystre oko Syriusza na ułamek sekundy ułowiło w masie ludzkie coś, co mogło być żołnierską tuniką. Knecht, wydawszy rozkaz, ruszył ku przeciwnikowi, podobnie zresztą jak przemytnik, który dopadł tylko do dwójki wojowników, co kosztowało go może ze cztery kroki, i wraz z nimi, z okrzykiem na ustach, ruszył ku nadciągającemu przeciwnikowi. Po przebiegnięciu może pięciu kroków oczom Sójeczki ukazał się kolejny szkielet, oddalony od niego około ośmiu kroków, unoszący już w biegu miecz ponad czaszkę, sekundę później dostrzegł go także Syriusz.
Ivor tymczasem przedzierając się przez zarośla wypadł na trzeciego przeciwnika z potężnym, szerokim cięciem toporem. Pech chciał, że ten przeciwnik miał ciut krótszy czas reakcji, albo po prostu spodziewał się ataku (usłyszał biegnącego wojownika, może jego grzechoczącą i chrzęszczącą zbroję), i zdążył lekko ukucnąć, przez co potężny, zamaszysty cios przeleciał nad nim. Gdy impet ciosu obrócił fałszywego łowcę smoków bokiem do przeciwnika, ten wyprostował się błyskawicznie, obracając się i uderzając na odlew w bok i plecy Ivora. Odgłosy pękania metalu i płytek lamelki uderzających w drzewa świadczyły, że czas żywotności pancerza, a przynajmniej tego jego elementu, dobiegł końca. Jednakże odczucie tępego uderzenia, pozbawione charakterystycznego bólu towarzyszącego zazwyczaj ostrzu wgryzającemu się w ciało świadczyło, że rozpadając się lamelka spełniła swą ostatnią powinność i osłabiła cios na tyle, by zatrzymał się on w przeszywanicy. Cios wytrącił go jednak z równowagi, nadwyrężonej próbą zatrzymania rozpędzonego labrysa, przez co musiał on przestąpić dwa kroki w przód, w kierunku z którego przybył przeciwnik. Za sobą słyszał, że jego przeciwnik także postępuje krocz czy dwa, prawdopodobnie odwraca się w jego stronę bądź nawet podchodzi do niego.
//Mnik, pisałem ci dwa razy, trzeci raz nie będę ostrzegał. Pisz jasno i konkretnie akcje, dokładnie opisuj co robisz. Tak na dobrą sprawę nawet nie zadeklarowałeś że go atakujesz, a tylko postanowiłeś coś zrobić. Ja też właśnie postanowiłem iść na obiad, a mimo to wciąż siedzę i odpisuję. Jak nie napiszesz co robisz, albo jak robisz, zostawiasz furtkę interpretacji MG. A to zazwyczaj bywa nie do końca przyjemne.