Wieloryb Aronofsky'egoAle zanim zacznę o życiowej, dramatycznej roli Brendana Frasera (pisze o dramatycznej, bo dla mnie jako Rick O'Connel był bezbłędny), chciałbym poruszyć temat jednego trailera, który grał przed seansem. Wiem, że mamy na to osobny temat, ale nie będę sobie bezczelnie nabijał posta.
Trzej Muszkieterowie. Byłem zaskoczony zarówno tym zwiastunem, jak i samym sobą. Muszkieterowie. Po francusku. Z francuskimi aktorami. Cóż za innowacyjność! Aż musiałem sprawdzić, czy ta najlepiej zapamiętana seria ekranizacji powieści Dumas też nie była po francusku. No nie była. To chyba będzie pierwsze podejście francuskiego przemysłu filmowego do tej serii. Interesujące. Nie lubię francuskiego kina, ale trzymam kciuki. Zwłaszcza, że idą ambitnie, bo chcą zrobić dwie części od razu. Pierwsza z podtytułem "D'Artagnan", a druga "Milady". Ku mojemu zaskoczeniu, Eva Green gra Milady. Nie wiedziałem, że nawet jest pół francuską. Nie mogę natomiast znaleźć kto gra Kardynała Richelieu. Szara eminencja jest tak ważną postacią w tej opowieści, że mam szczerą nadzieję na kogoś utalentowanego. Vincent Cassel będzie grał Atosa, więc o niego się nie martwię.
Wracając do clue.
Bardzo dobry film ten Wieloryb. Oczywiście nie obyło się bez nawiązania do Moby Dicka, ale to zrozumiałe. Fraser faktycznie zagrał fenomenalnie. Ciężko mi się oczywiście utożsamiać z jego postacią, ale jego motywacja, choć pokręcona, jest zrozumiała dla odbiorcy. Zamyśliłem się trochę po seansie nad tym wszystkim. Głównie z powodu topornej ostatniej sceny. Metafora była tak oderwana od reszty filmu, że jebła mnie obuchem przez łeb. Choć delikatny plot twist był fajny. Słyszałem też szloch na sali. Cóż, film wywołuje emocje, to fakt. Nie wiem tylko czy aż tak mocne. Jeżeli pominiecie ten tytuł, to nie będziecie ubożsi intelektualnie i emocjonalnie. Ale jeżeli najdzie Was ochota na wolniejsze kino, mocno tragiczne w swym przesłaniu, to można po to sięgnąć. Bo mimo swego życia, główny bohater - Charlie - jest optymistą. Głównie z jego wiarą w innych ludzi. Trochę naiwną. Nadal nie wiem czy jest to jednak pozytywna, czy negatywna cecha. Bo w sumie to nie do końca chyba takie czarno białe. Jak ten film.