Forum RPG Center

Portal => Ogłoszenia, sugestie, sprawy organizacyjne => wysypisko => Wątek zaczęty przez: Dollan w Sierpień 03, 2015, 19:59:40 pm

Tytuł: Władcy Losu - Sesja
Wiadomość wysłana przez: Dollan w Sierpień 03, 2015, 19:59:40 pm
Władcy Losu

Słodki smak płynącej mocy. Czas na kolejne starcie odwiecznych rywali. I już kolejni Tkacze czekają na ukazanie im Węzła Losów. Trwający od wieków, a jednak tacy młodzi dla swych pobratymców. Starsi Tkacze uważnie patrzą. Nie ma mowy o porażce. Sala Losów rozbrzmiewa hukiem rozpościeranej osnowy Wszechświata. Opiekun ukazuje wam waszego podopiecznego...

"Powrót do domu"

Mamy rok 136 n.e. i mija właśnie piąty rok panowania cesarza Antoninusa Piusa, niechaj bogowie mają go w swej opiece. Kanałem oddzielającym dwie rzymskie prowincje, Galię i Brytanię, płynie niezbyt duża barka. Powiewający nad nią sztandar daje do zrozumienia, że na pokładzie znajduje się ważny Rzymianin. Zaiste - Marek Flawiusz Krassus, syn samego prokonsula Brytanii, a zarazem młody centurion. Sławny stał się niedawno, po tym jak odniósł wspaniałe zwycięstwo nad barbarzyńskimi Dakami, zastępując poległego dowódcę. To ambitny, młody mężczyzna, którego bardzo bolą plotki, jakoby karierę zawdzięczał wyłącznie ojcu. Jest spokojny i zrównoważony (jego Próg Obłędu wynosi 12). Wychował się w tradycyjny, rygorystyczny sposób jest bardzo posłuszny wobec ojca. Wciąż jednak nie może mu darować, że ten po śmierci matki wziął sobie za żonę tubylkę - w dodatku ponoć parającą się tajemniczymi czarami.

Marek nie widział swych bliskich od czterech lat. O śmierci matki dowiedział się listownie, tak jak o ślubie jego ojca, Oktawiana z Vestrą. Niecierpliwi się, by zobaczyć swoje siostry, Otylię i Lepidię, oraz brata Antoniusza. Otylia wciąż chorowała, a dziesięcioletnia Lepidia nie widziała swojego brata przez pół życia. Marek zastanawiał się, czy siostrzyczka w ogóle go pozna.

Jednak Marek nie wie o wszystkim. Pół roku wcześniej, jeden z legionistów służących pod rozkazami Oktawiana pod wpływem alkoholu zakłócił święto ku chwale barbarzyńskiego bożka ziemi i śmierci, Crumha Callaha. Rozwścieczeni tubylcy zamordowali go, a w odwecie prokonsul zniszczył ich święte miejsce, rozpędził wiernych, religii zakazał a najwyższego kapłana kazał poćwiartować. Kapłan przed śmiercią zdążył jednak przekląć Oktawiana, co rzekomo miało sprowadzić na niego i jego rodzinę zagładę. W dodatku niektórzy uważają, że Vestra przyczyniła się do pogorszenia stanu zdrowia psychicznego Oktawiana, rzucając na niego swe uroki. Jakby tego wszystkiego było mało, po drugiej stronie Wału Hadriana zbierają się barbarzyńskie plemiona, prowadzone przez potężnego, bladego wojownika o twarzy wiecznie zasłoniętej maską. Przekonał wielu wodzów, że ma po swojej stronie błogosławieństwo starych bogów, a z ich pomocą zdoła zepchnąć Rzymian do morza.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------

Okręt wolno porusza się naprzód, pchany przez wiatr wpadający w kwadratowy żagiel. Marek stoi na jego dziobie i stara się przeszyć wzrokiem mgłę, która niedawno zawisła nad morzem. Tymczasem grupka legionistów, która wyruszyła z nim w charakterze eskorty umila sobie wolny czas grając w kości. Poza Markiem tylko dekurion, opierający się o burtę, wygląda na zaniepokojonego faktem, iż wciąż nie widać białych klifów Brytanii. Przedłużająca się podróż wyraźnie denerwuje również konie, które legioniści zabrali ze sobą. Nieprzyzwyczajone do takich wypraw zwierzęta zaczynają przeraźliwie ryczeć. Marek po chwili podchodzi do sternika.
- Co się dzieje? Czyż nie powinniśmy już dawno być w porcie?
- Tak, mój panie. Wygląda na to, że zniosło nas z kursu, a przez tą przeklętą mgłę nie widać nawet, gdzie jesteśmy.
W tym momencie barką zakołysało mocniej. I jeszcze raz, i kolejny. Legioniści stracili równowagę i jeden po drugim runęli na deski pokładu z hukiem. Morze nagle się wzburzyło, a fale zaczęły szybko rosnąć.
Tytuł: Odp: Władcy Losu - Sesja
Wiadomość wysłana przez: Sentenza w Sierpień 03, 2015, 20:16:42 pm
-No dobrze, który z panów zna się na zaklinaniu mórz? Wygląda na to, że jeszcze nie zdązyliśmy się lepiej poznać, a już musimy współpracować -stwierdził kwaśno siedzący okrakiem na krześle Namir- jakieś pomysły jak go stamtąd wyciągnąć?
Tytuł: Odp: Władcy Losu - Sesja
Wiadomość wysłana przez: Sentenza w Sierpień 04, 2015, 16:21:33 pm
...rozumiem, że nikt -kwas w tonie przybrał wartość krytyczną- Nasz poczciwy Mistrz Tworzenia rozumiem nie pali się by przenieść naszego węzła w bezpieczne miejsce, lub chociażby odegnać mgłę byśmy wiedzieli z czym właściwie mamy do czynienia?
Tytuł: Odp: Władcy Losu - Sesja
Wiadomość wysłana przez: Dassanar w Sierpień 04, 2015, 17:08:08 pm
Kerreos siedział sobie spokojnie, obserwując wydarzenia.

- Tak, tak - rzucił od niechcenia. - Wszystko ma swój czas...

Mutacja (koszt 2, mod. trud. 0): zamiana mgły w deszcz
Rolled 1d10 : 9, total 9
Tytuł: Odp: Władcy Losu - Sesja
Wiadomość wysłana przez: Dollan w Sierpień 04, 2015, 17:37:34 pm
Marek przetarł oczy ze zdumienia. Mgła zniknęła równie szybko i tajemniczo, co się pojawiła, a na jej miejsce nadeszła ulewa.
- Co się stało, na Jowisza?! - krzyknął młody Krassus do sternika, próbując przebić się przez przeraźliwy huk wzburzonego morza.
- Nie mam pojęcia, mój panie! Tak czy inaczej, bogowie nam sprzyjają! - marynarz wskazał palcem na latarnię morską, która ukazała się ich oczom po zniknięciu mgły. Niewyraźne światło pozwoliło na określenie ich pozycji, byli niemalże rzut kamieniem od wybrzeża. - Jesteśmy ocaleni!
- Wszyscy do wioseł! - rozkazał Marek, a legioniści posłusznie usiedli w dwóch rzędach po obu stronach barki i zaczęli z trudem przepychać okręt w stronę plaży. Fale uderzające o burty utrudniały to zadanie, jednak teraz, gdy byli świadomi tego gdzie mają płynąć, nie obawiali się wpadnięcia na skały.

Centurion zdawał sobie sprawę z tego, że ta nagła zmiana pogody uratowała ich przed pewną zgubą, mimo to nigdy nie widział, żeby mgła tak szybko się rozwiewała. Ale może po prostu wiatr przegnał ciepłe powietrze znad wody? (Marek dostaje 1 Punkt Obłędu).

Po pewnym czasie, łódź dobiła do brzegu i załoga mogła wysiąść. Legioniści sprowadzili na ląd konie, na które wsiedli Marek i towarzyszący mu dekurion. Cała ośmioosobowa kolumna żołnierzy ruszyła przez piaski nadmorskiej plaży, które dzięki ulewnemu deszczowi przypominały teraz bardziej bagno. Co ciekawe, gdy tylko Marek ze swymi ludźmi wkroczył na brukowaną drogę prowadzącą przez las prosto do Villa Krassa, niebo nad Brytanią zaczęło się rozpogadzać. Bogowie zaiste mieli dziwne poczucie humoru.




---------------------------------------------------------------------
Tytuł: Odp: Władcy Losu - Sesja
Wiadomość wysłana przez: Dollan w Sierpień 04, 2015, 17:48:44 pm
Do Villa Krassa droga nie była długa, od wybrzeża dało się dotrzeć na miejsce w niecały dzień. Marek miał nadzieję, że nim zapadnie zmrok ujrzy znów swoją rodzinę. Jednak oprócz tęsknoty za swymi bliskimi, jego głowę zaprzątała niepewność - w końcu w jego domu mieszka teraz tubylka. Nie było mowy, by tak szybko zaakceptował nową kobietę w życiu jego ojca. Miał tylko nadzieję, że nie jest zbyt... dzika. Jak na dzikuskę, oczywiście. Ale w końcu Oktawian musiał coś w niej dostrzec, skoro wziął ją za żonę. Młody Krassus liczył tylko, że było to coś więcej niż ładna buzia. A tymczasem wraz z eskortą powoli posuwał się naprzód.

Przez długi czas nic nie zakłócało podróży. Gdy jednak oddział dotarł do skrzyżowania leżącego mniej więcej pomiędzy Villa Krassa oraz pobliskim miastem Tempustus, do uszu żołnierzy dotarły niepokojące dźwięki. Coś jakby... niski rumor i chrobotanie dochodzące spod ziemi. Legioniści wyraźnie się zaniepokoili, a konie zaczęły przestępować z nogi na nogę, jakby szykowały się do ucieczki. Dźwięki dobiegały z okolic pobliskiego zagajnika, lecz nie dało się niczego dostrzec w gęstwinie. Nikt z nich nigdy nie słyszał niczego podobnego (wszyscy obecni otrzymują po 1 Punkcie Obłędu).
- Bogowie... cóż znowu? - mruknął pod nosem Marek. Centurion zsiadł z konia i sięgnął po miecz na wypadek, gdyby dźwięki te wydawało jakieś groźne stworzenie. - Pójdę to sprawdzić.
Tytuł: Odp: Władcy Losu - Sesja
Wiadomość wysłana przez: Sentenza w Sierpień 04, 2015, 22:57:54 pm
Nie wiem jak koledzy, ale ja się nie mieszam. Niech sprawdzi, jeśli to coś zje jego być może będziemy mieli czas na ucieczkę.
Tytuł: Odp: Władcy Losu - Sesja
Wiadomość wysłana przez: mnikjom w Sierpień 04, 2015, 23:22:34 pm
 - W pełni się z tobą zgadzam. Jak dla mnie i tak za wcześnie się włączyliśmy. Gdyby nie to, pewnie sami by się wyratowali. Mówię wam, tak by było...
Tytuł: Odp: Władcy Losu - Sesja
Wiadomość wysłana przez: Dassanar w Sierpień 04, 2015, 23:37:26 pm
Kerreos wzruszył ramionami.

- Może tak, może nie - stwierdził. - Tak czy inaczej zadziałaliśmy w ten sposób. Zaczekajmy teraz na dalszy przebieg wydarzeń...
Tytuł: Odp: Władcy Losu - Sesja
Wiadomość wysłana przez: Dollan w Sierpień 05, 2015, 09:33:20 am
Marek chwycił mocniej miecz i powoli ruszył w kierunku linii drzew, od których dobiegały tajemnicze odgłosy. Dwóch legionistów szło tuż za nim na wypadek, gdyby potrzebował pomocy. Reszta została z tyłu, by ewentualnie móc ruszyć z odsieczą. Krassus ostrożnie odsunął kilka gałęzi mieczem i próbował cokolwiek dojrzeć w ciemnej gęstwinie. Niewiele promieni słonecznych przebijało się przez korony tych drzew. I gdy już chciał zrobić krok do przoduby wejść dalej, ziemia pod jego nogami zaczęła się trząść, podobnie w trzech innych miejscach. Towarzyszący mu żołnierze chwycili za broń, zaś sam centurion stracił równowagę i runął na plecy. Wyglądało to tak, jakby na ich oczach powstawały gigantyczne krecie kopce. Jednak po chwili z ziemi wyskoczyły cztery odrażające stwory, wyglądem przypominające robale, jednakże wielkością dorównujące niemal tęgiemu mężowi. Nie dość, że całe byłe okryte cuchnącym śluzem, to z ich paszczy wystawały nienaturalnie wielkie, niechybnie ostre jak brzytwa zęby.

Zanim Marek zdążył zareagować, jeden z tych stworów rzucił się na dwóch towarzyszących mu legionistów, jednego przewracając a drugiemu z impetem rzucając się do gardła. Dwa robale ruszyły na żołnierzy, którzy pozostali z tyłu. Ci zdołali jakoś opanować początkowy szok i zasłonili się swoimi tarczami, po czym zaczęli kłuć włóczniami atakujące bestie. Nie przewidzieli jednak, że jeden z robali może spróbować wkopać się w ziemię przed ich linią obrony, a wykopać się za nią. I tak też zrobił. Już po chwili kolejny legionista leżał martwy, krwawiąc obficie z ogromnej rany w plecach. Spłoszone konie pognały przed siebie, pozostawiając żołnierzy samych sobie. Podczas, gdy trwała walka, Marek, wciąż leżący na ziemi, próbował odpędzić mieczem ostatniego robala, który ewidentnie postanowił zabrać się za niego. Ten jednak niewiele sobie robił z migającego przed nim kawałka żelaza i jednym silnym uderzeniem wytrącił Markowi broń z dłoni.
Tytuł: Odp: Władcy Losu - Sesja
Wiadomość wysłana przez: Sentenza w Sierpień 05, 2015, 21:48:58 pm
[musimy dopracować komunikację, myślałem że centurion to jakiś jego podwładny or shit :X Anyway]

Cóż.. zostali jeszcze jacyś legioniści? Czy robaki będą podatne na jakiekolwiek sugestie?
Tytuł: Odp: Władcy Losu - Sesja
Wiadomość wysłana przez: Dollan w Sierpień 05, 2015, 22:21:39 pm
Czyż nie było wspomniane, Namirze, iż wraz z Markiem i dekurionem oddział liczy ośmiu żołnierzy? Poległo dwóch, więc czterech legionistów ciągle dycha. - rozległ się donośny głos w Sali Losów. - Co zaś się tyczy tych plugawych stworów, nie są naturalnym elementem Świata Śmiertelników, lecz wciąż rządzi nimi zwierzęcy instynkt. Surowy i władczy głos mógłby skłonić je do posłuszeństwa.
Tytuł: Odp: Władcy Losu - Sesja
Wiadomość wysłana przez: Fenrir w Sierpień 05, 2015, 22:34:04 pm
Ishard, który dotychczas siedział cicho wstał.
- Won mi stąd! - krzyknął.

Nakaz  (koszt 3, mod. trud. 0) Nakazanie robalom ucieczki

Rolled 1d10 : 4, total 4
     
Tytuł: Odp: Władcy Losu - Sesja
Wiadomość wysłana przez: Sentenza w Sierpień 05, 2015, 22:41:17 pm
Chodziło mi raczej o to, czy są na tyle blisko, by móc poświęcić ich dla ratowania Węzła, Opiekunie. Nie jest to już jednak istotne, gdyż nasz światły kolega postanowił najwyraźniej zafundowac naszemu podopiecznemu kolejną dawkę potencjalnego obłędu
Tytuł: Odp: Władcy Losu - Sesja
Wiadomość wysłana przez: Dollan w Sierpień 05, 2015, 23:06:34 pm
Marek rozpaczliwie starał się odsunąć od przerażającego potwora, który bez wątpienia szykował się już do kolejnego ataku. Jednak w tym momencie robal zamknął dotychczas szeroko rozwartą paszczę i w mgnieniu oka ponownie skrył się w ziemi. Niemal w tym samym momencie w miejsce, w którym bestia się wkopała, wbiła się włócznia rzucona przez jednego z legionistów. Marek szybko wstał i chwycił za leżący nieopodal miecz. Nie myśląc wiele rzucił się na innego robala i pchnął go swym ostrzem aż po samą rękojeść. To załatwiło sprawę, zaś pozostałe stwory leżały już w kałużach krwii podziurawione przez pozostałych przy życiu żołnierzy. Kiedy ostatnia z tych istot legła martwa, legioniści wznieśli niepewny okrzyk radości - choć wygrali, to stracili dwóch towarzyszy. Nigdy też wcześniej nie spotkali się z takimi istotami.
- Cóż to były za stworzenia? - wymamrotał sam do siebie Krassus (Marek dostaje 2 Punkty Obłędu - stosunkowo dobry wynik rzutu zapewnił w miarę wiarygodne wyjaśnienie, czemu robak uciekł).
- Może twoja rodzina będzie znała odpowiedź, mój panie - zasugerował dekurion. - Tymczasem musimy zabrać stąd Kwintusa i Tuliusza. Należy im się godny pochówek.
- Tak... całe szczęście, że do mego domu już niedaleko - odparł Marek.
Oddział, uboższy w ludzi i jednego konia, który nie wrócił po walce, ruszył powoli w stronę Villa Krassa. Wszyscy mieli już dość przygód jak na jeden dzień.



----------------------------------------------------------------------------
Tytuł: Odp: Władcy Losu - Sesja
Wiadomość wysłana przez: Dollan w Sierpień 07, 2015, 15:58:19 pm
Dzień miał się już ku końcowi, gdy Marek wraz ze swoją eskortą dotarł do bram Villa Krassa. Otoczony niezbyt wysokim murem i okazałymi ogrodami, przepiękny dom wzbudził podziw legionistów. Młody centurion odetchnął - wreszcie był w domu.

(http://images.leiweb.rcsperiodiciobjects.it/casa/feste-news-tendenze/2012/gallery/img/07/getty-museum.jpg?v=20131106125003)
Dziedziniec Villa Krassa

Gdy tylko przeszedł przez bramę, zobaczył czekającą na niego rodzinę. Antoniusz, Oktawian, nawet Lepidia trochę wystawała zza togi ojca. No i ta jego nowa kobieta... na bogów, wyglądała jak prawdziwa dzikuska. Długie, ciemne włosy, tatuaże na szyi, cała ubrana na czarno. Brakowało tylko Otylii, pewnikiem znowu ją zmogła choroba. Pierwszy podszedł do niego brat.
- Witaj w domu, bracie - rzekł Antoniusz, ściskając się serdecznie z Markiem. - Dobrze widzieć, żeś cały i zdrowy.
- I ja się cieszę na twój widok. - odparł Marek, po czym zwrócił się w stronę Oktawiana. - Ojcze.
- Synu - pan rodu Krassusów ograniczył się tylko do uściśnięcia dłoni. Wydawało się, że przez chwilę na jego twarzy zagościł nawet delikatny uśmiech, co bardzo dużo mówiło w przypadku człowieka, który rzadko okazuje jakiekolwiek emocje. Ten potężnie zbudowany mężczyzna, o ciele pokrytym bliznami, za młodu był generałem wojsk w Brytanii. Zawsze było surowy dla swych dzieci, lecz Marka traktował najlepiej. Antoniuszowi wypominał, że zamiast wstąpić do armii zabrał się za filozofię i sztukę, zaś Otylii miał za złe, że jej ciągłe choroby utrudniają znalezienie małżonka. (Oktawian ma Próg Obłędu 11, ale do tej pory zyskał już 8 PO)
- Pozwól, że ci przedstawię - kontynuował Oktawian, wskazując na kobietę do tej pory stojącą o krok za nim po jego prawej - To Vestra, moja nowa żona.
- Miło mi cię poznać. Twój ojciec opowiadał mi o Tobie wiele dobrego - rzekła Vestra, szczerze się uśmiechając. Albo po prostu doskonale udając szczery uśmiech.
- Mnie również jest miło - odparł dużo chłodniejszym tonem Marek. Jego wzrok skupił się na Lepidii, nieśmiało kryjącej się za Oktawianem. Wyciągnął do niej ostrożnie rękę - Witaj, siostrzyczko.
Dziewczynka zareagowała kolejnym krokiem w tył. Trudno było się jej dziwić, wszak przez pół życia nie widziała najstarszego brata.
- Nie martw się, wkrótce się przełamie - pocieszył brata Antoniusz.
- Oby. A gdzie Otylia?
- Znowu choruje, niestety. Na pewno się ucieszy na wieść, że przybyłeś.
- No dobrze, pójdźmy już do środka. Robi się chłodno, a poza tym zbliża się pora kolacji - zwrócił uwagę Oktawian - Marku, przebierz się i odpocznij chwilę, bo chyba miałeś jakieś przygody po drodze...
Marek zauważył, jak ojciec pytająco spogląda na plamy krwi po starciu z robakami.
- To prawda, Brytania przywitała nas wyjątkowo emocjonująco. Opowiem wam przy kolacji, jeżeli zechcecie.

Wszyscy poza Markiem skierowali się do jadalni, zaś on sam wezwał pobliskiego sługę by ten pomógł mu zdjąć zbroję i przyniósł świeże ubranie. Jego głowę zaprzątały teraz głównie Vestra i Otylia, więc nie chciało mu się samemu fatygować z tymi czynnościami.
Tytuł: Odp: Władcy Losu - Sesja
Wiadomość wysłana przez: Sentenza w Sierpień 08, 2015, 19:20:09 pm
[nie wiem, czy to zawieszenie akcji byśmy mogli interweniować, ale z mnikjomem postanowiliśmy nie podejmowac się żadnej akcji]
Tytuł: Odp: Władcy Losu - Sesja
Wiadomość wysłana przez: Dollan w Sierpień 12, 2015, 20:38:33 pm
Marek, kiedy już założył świeżą koszulę, dostarczoną mu przez sługę, postanowił udać się do pokoju Otylii. Od dawna nie widział swojej siostry, lecz przez ten czas najwyraźniej stan jej zdrowia się nie poprawił. Miał nadzieję, że swoją wizytą zdoła ją chociaż trochę rozweselić.

Gdy młodzieniec dotarł już do komnaty swojej siostry, minął się w drzwiach ze służką, która najwyraźniej przyniosła kolację dla chorej dziewczyny. Otylia leżała pod okazałym baldachimem i wpatrywała się z rezygnacją w stojącą przed nią miskę, zawierającą coś, co na pierwszy rzut oka wyglądało jak błoto, i zapewne podobnie smakowało. Jednak gdy zobaczyła swojego brata przestępującego próg pokoju, natychmiast się rozchmurzyła.
- Marku! - krzyknęła z radości i spróbowała się podnieść, jednak ból, który ją przeszył chwilę po oderwaniu głowy od poduszki zmusił ją do kapitulacji.
- Kochana siostrzyczko... nie masz pojęcia jak się cieszę, że cię widzę - rzekł Marek, uśmiechając się serdecznie. - Jak się czujesz?
- Nienajlepiej, prawdę mówiąc - rzeczywiście, jej i tak blada przez większość czasu twarz teraz jakimś cudem była jeszcze bledsza. Nie wróżyło to dobrze. - Nie wiesz nawet jak bardzo ci zazdroszczę, że jeździłeś po całym świecie i widziałeś tyle wspaniałych miejsc.
- Noo, może nie po całym świecie, ale kilka historii mógłbym ci opowiedzieć.
Na twarzy Otylii zagościł uśmiech niebywałego szczęścia. Dziewczyna od zawsze była ciekawa świata, ale ze względu na swój stan zdrowia nigdy nie odjeżdżała zbyt daleko od Villa Krassa. Każda okazja do posłuchania o odległych krajach była dla niej prawdziwym błogosławieństwem.

Marek zaczął opowiadać, o bitwach i pościgach, o przeprawach przez góry i lasy, a nawet o budowaniu łaźni w obozie Aquippa we wschodniej Galii - żadna historia nie była nudna dla kogoś, kto sporą część życia spędził w czterech ścianach domu rodzinnego. Jednocześnie jednak zwrócił uwagę na dziwny zapach unoszący się w powietrzu. Będąc tyle lat w wojsku człowiek zapamiętuje każdy zapach występujący przy chorobie, od smrodu zwróconego jadła aż po odór rzadkiego kału, ale nie był to żaden z nich. Marek jednocześnie próbował nie wypaść z rytmu opowiadania swoich przygód i dojść źródła tego dziwnego zapachu - wstając, pochylając się jakoby w celu zaczerpnięcia oddechu, kręcąc się po pokoju zasłaniając się sprawdzaniem, czy aby na pewno służba właściwie sprząta pokój jego ukochanej siostry. I jeśli się nie pomylił, to woń roztaczała pościel Otylii i jej... włosy. Niezręcznie mu było jednak pytać o ten drażniący zapach, więc postanowił odłożyć swoje dochodzenie na kiedy indziej.

Kilka godzin później, po skończonej rozmowie z siostrą i kolacji z resztą rodziny, Marek udał się do swojej komnaty. To był męczący dzień, a biorąc pod uwagę chorobę Otylii, nieufność Lepidii i rażącą go szczególnie obecność Vestry, kolejne dni nie zapowiadały się dużo lepiej.



----------------------------------------------------------------------------
Tytuł: Odp: Władcy Losu - Sesja
Wiadomość wysłana przez: Dollan w Sierpień 12, 2015, 21:24:43 pm
Choć już od dawna nie odpoczywał w tak wygodnym łożu, to Marek nie spał spokojnie. Dręczyły go koszmary. Widział samego siebie, w środku wielkiej bitwy niedaleko potężnego muru. Dookoła niego jego ludzie ginęli jeden po drugim pod ciosami mrocznych sylwetek, a on nie mógł się ruszyć, by im pomóc. Gdy tak bezradnie patrzył na masakrę legionistów, nagle pojawiła się przed nim potężna, opancerzona sylwetka dzierżąca olbrzymi topór. Marek poczuł, jak nogi się pod nim uginają, mimo to sięgnął po miecz i przyjął postawę bojową. Przerażający przeciwnik ruszył na młodego centuriona z rykiem, powalając go na ziemię i wytrącając mu broń z ręki. Zakręciło mu się w głowie, a szalejąca dookoła bitwa zaczęła się rozmywać, po chwili był już tylko on i jego adwersarz. Złowrogi wojownik chwycił mocniej swój topór i wziął potężny zamach, który niechybnie rozłupałby czaszkę Marka na tysiące kawałków... gdyby nie to, że w tym momencie młody Krassus obudził się z wrzaskiem i runął na podłogę wraz z pościelą. Od razu po wylądowaniu na deskach instynktownie wyciągnął ręce przed siebie, jak gdyby chciał zasłonić się przed ciosem - dłuższą chwilę zajęło mu zorientowanie się, że jest bezpieczny w swoim pokoju.
- Mój panie! - do pomieszczenia wpadł strażnik z mieczem w dłoni a tuż za nim dwaj słudzy, jeden z miotłą a drugi z długą, drewnianą łyżką służącą do gotowania zupy. Najwyraźniej szykowali się do bitwy. - Czy wszystko w porządku?
- Tak... w porządku. - Marek wziął głęboki oddech i starł pot z czoła - Miałem tylko zły sen.
- Ach - odrzekł strażnik, najwyraźniej odrobinę zawiedziony.
- Czy życzysz sobie, panie, ziół na uspokojenie? - zapytał jeden ze sług.
- Tak, tak, poproszę. - kiedy słudzy już wyszli, Marek usiadł na krześle przy stole i wziął jeszcze kilka głębokich oddechów. Nigdy dotąd nie miał tak realistycznych koszmarów, był cały roztrzęsiony.

Po chwili usłyszał odgłos kroków dochodzący z korytarza. Pomyślał w pierwszej chwili, że to słudzy wracają z ziołami, potem jednak zdał sobie sprawę z tego, że ziół nie da się tak szybko zaparzyć.
- Co u licha?
Tytuł: Odp: Władcy Losu - Sesja
Wiadomość wysłana przez: mnikjom w Sierpień 14, 2015, 03:21:45 am
- Znając szczęście Węzła, w pobliżu znajdują się świniobodobne robaki chodzące na dwóch nogach. Lepiej aby tego nie przespał...
Niech idzie i to sprawdzi.

Sugestia (koszt 1, mod. trud. 0) Zasugerowanie Markowi by poszedł sprawdzić z jakiego powodu są te krzyki
Rolled 1d10 : 4, total 4
Tytuł: Odp: Władcy Losu - Sesja
Wiadomość wysłana przez: Dollan w Sierpień 23, 2015, 20:57:10 pm
Czyżby ktoś obcy szwędał się po domu? Marek chwycił za leżący obok stojaka na pancerz miecz i delikatnie uchylił drzwi. Wyjrzał ostrożnie na korytarz, jednak jedyne co dostrzegł to cień jakiejś osoby przemykający po ścianie. Nie był to strażnik, gdyż wtedy cień rzucałby też jego oręż, nie był to też sługa gdyż z reguły nocą przesiadują oni w swoich kwaterach. Lepiej pójdę za nim, pomyślał młody Krassus.

Chwilę później Marek skradał się już korytarzem, starając się nie zgubić tajemniczego jegomościa. Cały czas trzymał dłoń na rękojeści miecza tak, by w każdej chwili być gotowym na zaatakowanie. W końcu cień się zatrzymał i Marek zdał sobie sprawę z tego, że nieznajomy stoi tuż przed pokojem Otylii. Nim zdołał przemyśleć, kto mógłby chcieć o tej porze zakradać się do komnaty jego siostry, tajemnicza postać zdjęła kaptur i oczom Marka, ostrożnie wychylającego się zza rogu, ukazały się długie, czarne włosy. To Vestra! Chce zamordować Otylię? Nie, gdyby chciała to zrobiłaby to już dawno temu, a nie czekałaby na powrót Marka. Z towarzyską wizytą raczej nie przyszła, czego więc ta dzikuska chce? Marek był zdezorientowany.
Tytuł: Odp: Władcy Losu - Sesja
Wiadomość wysłana przez: Dollan w Sierpień 28, 2015, 21:12:28 pm
Marek postanowił zaczekać, aż Vestra wejdzie do środka, a następnie zakradł się tuż pod same drzwi. Najpierw przyłożył ucho do desek, próbując cokolwiek usłyszeć. Ku jego zdumieniu, nie słyszał nawet kroków - Vestra poruszała się delikatnie jak kot. To było w sumie całkiem zrozumiałe, nie chciała obudzić Otylii. Wciąż jednak niezrozumiałe było, po co przyszła do jej pokoju. Marek zajrzał ostrożnie do środka przez niewielką szparę i z trudem zdołał dostrzec, jak Vestra wyjmuje coś ze swojej torby. Serce zaczęło mu szybciej bić. Przez głowę przeszła mu myśl, że to może być trucizna. Zaciśnął mocniej dłoń na rękojeści miecza, gotów w każdej chwili wskoczyć do pomieszczenia. Wytężył wzrok i spostrzegł, że to, co wyjęła jego macocha to najwyraźniej mieszek. Czyżby z ziołami? Odłożyła go na stół i znów sięgnęła po coś do torby, tym razem była to niewielka miska. Ją również położyła na stole, po czym wysypała do niej zawartość mieszka, która rzeczywiście okazała się być jakimiś ziołami. Jednak kiedy wyciągnęła również krzemienie i zaczęła wzniecać nad miską ogień, Marek postanowił dłużej nie czekać. Otworzył drzwi i zdecydowanym krokiem wmaszerował do środka. Na jego widok Vestra aż podskoczyła z przerażenia, jednak szybko się uspokoiła.
- Nie strasz tak biednej niewiasty, Marku - rzekła cicho kobieta nie przerywając prób wzniecenia iskry.
- Można wiedzieć, czemu zakradasz się do pokoju mojej siotry? I to w środku nocy?
- Ciszej, na bogów, jeszcze ją obudzisz - skarciła go macocha. - Jest wystarczająco słaba i bez nieprzespanej nocy. A jeśli musisz wiedzieć, próbuję spalić te zioła. Mają właściwości lecznicze, a jeśli będzie wdychała we śnie powstały z nich dym powinna się jutro czuć dużo lepiej.
Tytuł: Odp: Władcy Losu - Sesja
Wiadomość wysłana przez: Dollan w Sierpień 30, 2015, 18:32:05 pm
Marek, pomimo szczerych chęci, nie dostrzegł w zachowaniu Vestry nic godnego potępienia.
- Dobrze, więc... nie będę ci już przeszkadzał.
Kobieta nic nie odpowiedziała, tak więc młodzieniec wyszedł z pokoju i zamknął za sobą drzwi. Chwilę później był już z powrotem w swojej komnacie, gdzie czekały na niego zioła zaparzone przez sługę. Nie miał jednak ochoty ich pić, więc od razu położył się do łóżka. Spokojny tym razem sen przyszedł zaskakująco szybko, choć zanim to się stało Marek miał wrażenie, jakby za oknem coś hałasowało. Nie miał już jednak ani ochoty, ani siły zastanawiać się, co to może być. Jeszcze znowu zrobiłby z siebie idiotę.


-----------------------------------------------------------


Z samego rana, młodego centuriona obudziła biegająca za drzwiami co i rusz służba. Marek podniósł się i usiadł na łóżku, wziął głęboki oddech i podrapał się po głowie. Nie wyspał się, ale oto najwyraźniej już coś się działo w domu. Będąc na wpół przytomnym, wyszedł z pokoju i omal nie wpadł na pędzącego korytarzem strażnika.
- Na Jowisza! - wykrzyknął legionista, gwałtownie zatrzymując się przed swoim panem. - Wybaczcie mi, mój panie.
- Co tu się wyprawia? - zapytał Marek, przecierając oczy ze zmęczenia.
Strażnik przez chwilę stał nieruchomo, z wyrazem twarzy nie zdradzającym absolutnie niczego. Dopiero po chwili przełknął ślinę i odpowiedział.
- Wasza siostra, panie... zmarła. We śnie.


- Niech to wszystkie demony porwą! - ryknął wściekły Oktawian, rzucając o ścianę kolejnym już glinianym garnkiem. Chwilę później z impetem kopnął stojące obok krzesło, po czym podniósł je z podłogi i cisnął je za okno. Oparł się o ścianę i zaczął głośno dyszeć. Twarz miał całą czerwoną, a zęby zaciśnięte tak mocno, że zaraz mogłyby pęknąć. - Niech was szlag! Wszystkich! (Oktawian dostaje 2 PO. Jest na granicy obłędu)

Po drugiej stronie pomieszczenia, przy łóżku, na którym leżała martwa Otylia, stali Antoniusz i Vestra. Czarnowłosa kobieta wpatrywała się w zimne ciało swojej pasierbicy nie tyle ze smutkiem, co z przerażeniem w oczach. Nie reagowała na szalejącego męża, zupełnie jak gdyby strach całkowicie ją zmroził. Antoniusz z kolei stał ze spuszczoną głową i gdyby ktoś przyjrzał mu się dokładnie zauważyłby, że z trudem powstrzymywał się od płakania.
- Ojcze, co się stało? - do pokoju niczym błyskawica wpadł Marek. Rozejrzał się i zobaczył ciało swej siostry. Spojrzał na Antoniusza, a ten na chwilę podniósł głowę i zwrócił się w stronę brata. Oczy zachodziły mu już łzami. - Ojcze!
- Co u licha, nie widzisz?! Przeklęci, przeklęci wszyscy... bogowie! Bogowie, przeklinam was, słyszycie?! - ryknął stary Krassus przez okno.
- Musimy spalić ciało - powiedziała Vestra, jakby w końcu doszło do niej to, co się stało. - Jak najszybciej.
- Jak to spalić? - zdziwił się Antoniusz.
- Oszalałaś, durna kobieto - Oktawian powoli podszedł do ciała swojej córki i przyklęknął przy niej. Wziął jej zimną jak lód dłoń do ręki i pocałował. Przez chwilę Markowi wydawało się, że widział jak pojedyncza łza spływała jego ojcu po policzku, ale jeśli nawet tak było, to szybko się otrząsnął. - Złożymy ją w krypcie, jak nakazuje obyczaj. A dopóki nie przybędzie kapłan z balsamami, będzie spoczywała tutaj.
- Ale... - zaczęła znowu Vestra.
- Żadnego "ale"! - warknął Oktawian. - Nie pozwolę, żeby moją córkę po śmierci zhańbiły jakieś barbarzyńskie rytuały!
- Musimy spalić jej ciało, na bogów! To naprawdę bardzo ważne! - odparła Vestra, cała już rozdygotana. - Marku, przemów swemu ojcu do rozsądku!
- Synu, zabierz ją stąd, albo nie będę mógł za siebie poręczyć!
Tytuł: Odp: Władcy Losu - Sesja
Wiadomość wysłana przez: mnikjom w Sierpień 30, 2015, 18:44:50 pm
- Wiecie co? Przydało by się tym razem coś zrobić. Węzeł nie ma się najlepiej. Proponuję przekonać ich do spalenia ciała. Co wy na to?
Tytuł: Odp: Władcy Losu - Sesja
Wiadomość wysłana przez: Sentenza w Wrzesień 03, 2015, 20:36:31 pm
-osobiście przekonałbym  jednak marka, by posłuchał ojca, a następnie przepytał vestrę. Nie działajmy pochopnie, zorientujmy się co i jak. Ojca i tak łatwiej będzie przekonać jak się nieco uspokoi.
Tytuł: Odp: Władcy Losu - Sesja
Wiadomość wysłana przez: Dassanar w Wrzesień 08, 2015, 20:07:32 pm
- Zgadzam się z przedmówcą. Nie ma co szarżować. Zwłaszcza, że siłą rzeczy nim już trochę potelepaliśmy...
Tytuł: Odp: Władcy Losu - Sesja
Wiadomość wysłana przez: Dollan w Wrzesień 08, 2015, 20:24:22 pm
Marek był rozdarty. Z jednej strony nie chciał sprzeciwiać się ojcu w tej trudnej chwili - widział bowiem, że Oktawian jest na skraju załamania. Z drugiej strony, przerażenie które widział w oczach Vestry było wielce niepokojące. Ostatecznie jednak nie zdołał się zmusić do poparcia Vestry.
- Masz rację, ojcze - rzekł. - Vestro, chodź ze mną.
- Ale... ale ja... - kobieta spojrzała błagalnie na Antoniusza, szukając wsparcia chociaż u niego. Ten jednak pokręcił tylko głową, a potem usiadł przy ciele Otylii i pocałował ją w czoło. Zrezygnowana, powolnym krokiem opuściła komnatę razem z Markiem, spoglądając jeszcze kątem oka na swoją martwą pasierbicę.
- To bardzo źle, że nie wstawiłeś się za mną - powiedziała do Marka, gdy znaleźli się już poza zasięgiem słuchu Oktawiana. - Miejmy nadzieję, że bogowie mimo wszystko będą nad nami czuwać.
Tytuł: Odp: Władcy Losu - Sesja
Wiadomość wysłana przez: Sentenza w Wrzesień 08, 2015, 20:32:34 pm
-Myślę, że teraz jest dobra okazja by dopytać o co chodzi tej jędzy. Panowie? Ja niestety znam się głównie na wpływaniu na innych
Tytuł: Odp: Władcy Losu - Sesja
Wiadomość wysłana przez: Fenrir w Wrzesień 08, 2015, 21:12:41 pm
- Niech będzie...

Sugestia (koszt 1, mod. trud. 0)

Sugeruje Markowi, aby wypytał Vestre co się stało w sypialni siostry i o co jej chodzi.

Rolled 1d10 : 10, total 10
Tytuł: Odp: Władcy Losu - Sesja
Wiadomość wysłana przez: Dollan w Wrzesień 11, 2015, 19:42:27 pm
W Sali Losów zagrzmiał głos Opiekuna...

Ishardiakharze, zdajesz sobie chyba sprawę z tego, iż tak nieostrożne korzystanie z mocy może być katastrofalne w skutkach? Oby Wszechświat okazał się dziś łagodny...

(wypadła krytyczna porażka, przez co Sugestia się nie udaje, ale Fenrir musi rzucić jeszcze raz żeby sprawdzić, czy ta porażka niesie ze sobą jakieś kolejne skutki)
Tytuł: Odp: Władcy Losu - Sesja
Wiadomość wysłana przez: Fenrir w Wrzesień 11, 2015, 20:47:24 pm
W dupe... - powiedział Ishar.

Rolled 1d10 : 6, total 6
Tytuł: Odp: Władcy Losu - Sesja
Wiadomość wysłana przez: Dollan w Wrzesień 11, 2015, 21:02:29 pm
(Wyrzuciłeś 6 - tracisz 3 PM zamiast 1. Gdybyś był w Świecie Śmiertelnych to dostałbyś jeszcze Punkt Zauważenia, ale że nie jesteś to nie dostaniesz :P )

Marek przez chwilę zastanawiał się, czy to nie jest dobry moment, by przycisnąć Vestrę i dowiedzieć się od niej kilku rzeczy. Szybko jednak odrzucił taką możliwość - śmierć Otylii musiała być dla niej mimo wszystko wielkim ciosem, nie chciał jej już męczyć.
- Taaak... - zdołał wydusić z siebie chłopak.
Vestra spojrzała na młodego Krassusa z politowaniem, odwróciła się na pięcie i powolnym krokiem ruszyła korytarzem w stronę wyjścia na dziedziniec. Kątem oka Marek spostrzegł, że całej rozmowie przyglądała się schowana za rogiem Lepidia, która teraz ostrożnie zerkała na swojego starszego brata. Nie widział już w jej oczach tego samego strachu co wtedy, gdy dopiero przyjechał. Rzucił jeszcze tylko okiem na Vestrę, która była już prawie przy drzwiach wyjściowych.
Tytuł: Odp: Władcy Losu - Sesja
Wiadomość wysłana przez: Sentenza w Wrzesień 11, 2015, 22:08:49 pm
-Cóż, jak to mówią ci śmieszni śmiertelnicy, jeśli chcesz, by coś było zrobione dobrze, musisz to zrobić sam

Sugestia (koszt 1, mod. trud. 0) - Vestra
chłopak jest ze mną sam, być może łatwiej będzie go teraz przekonać, by nie słuchał ojca. Powinnam powiedzieć wszystko, co wiem

Rolled 1d10 : 6, total 6
Tytuł: Odp: Władcy Losu - Sesja
Wiadomość wysłana przez: Dollan w Wrzesień 11, 2015, 22:44:20 pm
Vestra gwałtownie się zatrzymała. Przez chwilę wpatrywała się tylko w drzwi, a następnie zawróciła w stronę Marka.
- Posłuchaj mnie uważnie - rzekła - To co się stało z Otylią i to, co się dzieje z Oktawianem... to nie jest przypadek.
- No... - Marek przez chwilę nie wiedział, co odpowiedzieć. Nieco zdziwiło go, jak nagle macocha zechciała z nim rozmawiać - Otylia zawsze była chorowita, a ojciec to przeżywa, więc...
- Nie rozumiesz! Sama nie rozumiem do końca, co się dzieje, ale jestem niemal pewna, że tym razem to nie była taka zwyczajna choroba. A stan twego ojca zaczął się pogarszać na długo przed twoim przyjazdem, uwierz mi.
- Skoro nie wiesz do końca, co się dzieje, to czemu tak naciskałaś by spalić ciało Otylii? - zapytał Marek.
- Od kilku miesięcy starałam się leczyć twoją siostrę najlepiej, jak potrafiłam. Te wszystkie zioła i napary to nie mój wymysł, tylko mądrość przekazywana z pokolenia na pokolenie od niepamiętnych czasów. A teraz... - Vestra pozwoliła sobie na pauzę wystarczająco długą, by cisza stała się niekomfortowa. Zupełnie jak gdyby nie mogła się zdecydować, czy to, co ma zamiar powiedzieć nie zabrzmi jak całkowite szaleństwo - Tutaj dzieje się coś złego. Nie mam wątpliwości co do tego, że jakieś nieczyste siły wzięły twój ród na cel. Nie mam żadnych namacalnych dowodów, ale wiem, że to prawda!
- Czyli chcesz mi powiedzieć, że moją siostrę zabiła jakaś czarna magia? - Marek faktycznie miał problem z dowierzaniem słowom Vestry, zwłaszcza że jeśli ktokolwiek w Villa Krassa przypominał wiedźmę parającą się mrocznymi sztukami, to właśnie ona.
- Tak. To znaczy nie, to znaczy... - kobieta była już zdenerwowana. Zdawała sobie sprawę z tego, że pasierb musi patrzeć na nią jak na oszalałą dzikuskę. Nawet mu się nie dziwiła - Po prostu lękam się o los twojej siostry. Nie wiem, czy będzie mogła zaznać spokoju, jeśli faktycznie za jej śmiercią stała wyższa siła. W dodatku siła nieczysta. To zrozumiałe, że mi nie ufasz, nie masz żadnego powodu. Jednakże zaklinam cię na wszystko, co święte, porozmawiaj jeszcze ze swym ojcem. A jeśli nie da się przekonać... po prostu na siebie uważaj.

Po tych słowach Vestra szybko wyszła na zewnątrz, nie zatrzymując się ani nie oglądając za siebie. Marek znów zerknął na róg, zza którego jeszcze chwilę temu wyglądała Lepidia. Już jej tam nie było. Został więc sam ze swoimi przemyśleniami.

(na wypadek, gdybyście faktycznie chcieli przekonywać Oktawiana i wpływać na niego za pomocą umiejętności - ze względu na jego zły stan psychiczny wszystkie używane na nim zdolności mają modyfikator -3)
Tytuł: Odp: Władcy Losu - Sesja
Wiadomość wysłana przez: Sentenza w Wrzesień 12, 2015, 16:18:52 pm
-to co panowie, przekonujemy go, żeby palił te zwłoki, czy dajemy sobie spokój? A może najpierw poślemy go za lepidią? Truchło chyba i tak się nigdzie nie wybiera
Tytuł: Odp: Władcy Losu - Sesja
Wiadomość wysłana przez: Fenrir w Wrzesień 20, 2015, 02:19:57 am
- Tego to bym nie powiedział. Ta śmiertelniczka nie bez powodu chce spalić zwłoki. Myślę, że obawia się, że właśnie się gdzieś wybiorą.
Tytuł: Odp: Władcy Losu - Sesja
Wiadomość wysłana przez: Dollan w Wrzesień 25, 2015, 11:11:32 am
Marek zastanowił się chwilę. Nie był przekonany, czy powinien ufać Vestrze, jednak postanowił jeszcze raz porozmawiać w ojcem. Macocha wyglądała na naprawdę przerażoną, musiała mieć ku temu jakiś powód. Albo była bardzo dobrą aktorką i chciała skłócić między sobą członków rodziny Krassusów. Wszedł do pokoju, w którym przy zwłokach Otylii wciąż klęczał Oktawian. Antoniusz pewnie poszedł porozmawiać o tym wszystkim z Lepidią.
- Ojcze. Wiem, że to dla Ciebie trudne, jak dla nas wszystkich. Miłowałem Otylię nad życie, i gdy myślę, że faktycznie mogłaby nie zaznać spokoju w towarzystwie przodków...
- I co, chcesz żebyśmy ją spalili? Żebyśmy zbeszcześcili jej zwłoki przed przybyciem kapłana? Tak ją umiłowałeś, że jesteś gotów rozgniewać bogów i skazać siostrę na potępienie, byle twa macocha mogła dopiąć swego? - odparł rozgniewany Oktawian.
- Dobrze wiesz, że nie o to chodzi. Vestrę poznałem raptem wczoraj i nie podoba mi się, że tak szybko po śmierci matki inna zajęła jej miejsce. Mimo to, dostrzegłem w jej oczach strach... strach, którego nie widziałem w ludziach już od bardzo dawna. Naprawdę chcesz ryzykować?
- JA?! RYZYKOWAĆ?! - ryknął ojciec. - Zapominasz się, synu. To ty próbujesz mnie zmusić do jakichś barbarzyńskich obrzędów! Więc jeśli nie masz już nic mądrego do powiedzenia...
Tytuł: Odp: Władcy Losu - Sesja
Wiadomość wysłana przez: Sentenza w Wrzesień 25, 2015, 15:17:31 pm
(przypomnij, rzuty na oktawiana mają jakieś modyfikatory?)
Tytuł: Odp: Władcy Losu - Sesja
Wiadomość wysłana przez: Dollan w Wrzesień 25, 2015, 15:37:01 pm
(tak, ze względu na jego stan psychiczny rzuty mają modyfikator -3)
Tytuł: Odp: Władcy Losu - Sesja
Wiadomość wysłana przez: Sentenza w Wrzesień 25, 2015, 17:30:14 pm
(who wants to live forever? (https://www.youtube.com/watch?v=q5HfDIwNI8w))

-na demony, ten śmiertelnik jest wyjątkowo irytujący

Sugestia (koszt 1, mod. trud. 0) - Oktawian
-irytujący dzieciak, nigdy mnie nie słuchał! Może jednak powinienem po cichu poczynić przygotowania i gdy już kapłan zadośćuczyni bogom, oddać honor córce pogrzebem w lokalnym zwyczaju..
Rolled 1d10-3 : 5 - 3, total 2
Tytuł: Odp: Władcy Losu - Sesja
Wiadomość wysłana przez: Dollan w Wrzesień 25, 2015, 18:05:24 pm
Na twarzy Oktawiana pojawił się grymas odpowiedni dla osób, które toczą wyjątkowo zaciętą bitwę z własnymi myślami. W końcu westchnął, wziął głęboki wdech i spojrzał Markowi prosto w oczy.
- Cokolwiek poczynimy, najpierw trzeba nam poczekać na przybycie kapłana. Posłaliśmy po niego skoro świt, więc powinien tu dotrzeć za dwa, najdalej trzy dni. Później rozważę ponownie wasze słowa.
- Ale...
- POWIEDZIAŁEM, że rozważę to, PO odpowiednich obrzędach. A teraz, może spróbujmy zachowywać się jak normalna rodzina i nie rzucać się nawzajem do gardeł?
Marek przytaknął ojcu. Nie chciał się kłócić, a spalenie ciała mogło chyba trochę poczekać. Nikt nie powiedział, że trzeba to zrobić natychmiast. Odprowadził więc Oktawiana do jego komnaty, by słudzy mogli zabrać ciało do krypty, w której miało oczekiwać na przybycie kapłana. Zastanawiał się jeszcze, czy powinien pójść zobaczyć się z Lepidią i porozmawiać z nią o obecnej sytuacji.