Forum RPG Center

Inne => Hyde Park => Wątek zaczęty przez: Whitefire aka MOiW w Sierpień 04, 2014, 16:38:05 pm

Tytuł: Żyć & żreć, czyli nic wzniosłego
Wiadomość wysłana przez: Whitefire aka MOiW w Sierpień 04, 2014, 16:38:05 pm
Zakładam temat do dyskusji o różnych aspektach codziennego życia. Z założenia jest on wolny od dyskusji o polityce, historii, może zahaczać o filozofię, psychologię, ciut ciut o socjologię...

Pierwszą rzecz jaką chciałbym poruszyć jest wrażliwość. Czym ona tak właściwie jest i jak się przejawia? Na przykład czy osoba X która tydzień płacze w poduszkę po tym jak została zdradzona przez drugą połówkę, ale widząc na ulicy żebrającą staruszkę zupełnie ją zignoruje - czy ta osoba jest wrażliwa, a może egoistyczna i łzy były wywołane tylko i wyłącznie własną stratą? Celowo użyłem słowa 'osoba' - choć przyjęło się mówić że kobiety są bardziej wrażliwe, po swoim otoczeniu tego nie widzę. Różnie się to przejawia, nie zawsze tak że gość się rozkleja i zaczyna zwierzać w towarzystwie (choć taki przypadek też znam), ale faceci też okazują wrażliwość. Nawet mordobicie, jeśli nie jest wyrazem chuligaństwa i podludzizmu, świadczy często o tym, że ktoś jest wrażliwy na jakimś punkcie - inaczej do tego by się nie posunął. Nie wierzę, że nawet jeśli nie biliście się w jakiejś sprawie, to nie wyobrażaliście sobie jak tłuczecie czyjąś głową o posadzkę ze względu na różne 'przewinienia' wobec osób lub spraw na których Wam szczerze zależy. Czy wynikało to z Waszej potrzeby naparzania się po ryjach? Nie - raczej obrony jakichś wartości w które wierzyliście, a ktoś jakimś uczynkiem brutalnie je zdeptał.
Tytuł: Odp: Żyć & żreć, czyli nic wzniosłego
Wiadomość wysłana przez: Bojownick w Sierpień 04, 2014, 17:18:54 pm
Wrazliwosc jest jedną z sześciu cech wymienianych w tzw Kwestionariuszu Temperamentu, wiec jest jedną z istotniejszych, kształtujących naszą osobowosc. I nie zgadzam sie z tezą że brak wrażliwości na żebrzącą staruszkę to wynik egoizmu. Jest to raczej forma uodpornienia empirycznego, gdyż codziennie mijasz kilka-kilkanaście żebrzących staruszek, to raz. Dwa, na podstawie doświadczeń zbieranych przez cale życie, wiesz jak wielkie jest prawdopodobieństwo tego, że to pewnie nie żebraczka bo coś jej sie stało, tylko np podwozi ją tu rano jakaś "mafia" i dzieli się zdobyczą, albo poprostu żebraczką świadomie się tego dopuszcza bo wie, że to się poprostu opłaca. W takim wypadku wrażliwośc bardzo często przeinacza się w znieczulicę, słusznie-nie-słusznie. A bycie zranionym przez ukochaną osobę to jednak co innego, ale myślę ze tej kwestii nie muszę rozwijac.

Jak mawiał poeta "na wrażliwośc nie ma żadnego lekarstwa". Jednak wydaje mi się że pewne rzeczy można nauczyc się w sobie dusic.
Tytuł: Odp: Żyć & żreć, czyli nic wzniosłego
Wiadomość wysłana przez: GuRt w Sierpień 04, 2014, 17:48:07 pm
No tak, ale czyż byt nie jest transcendentalny?
Tytuł: Odp: Żyć & żreć, czyli nic wzniosłego
Wiadomość wysłana przez: Bojownick w Sierpień 04, 2014, 17:55:48 pm
O ontologii nie rozmawiamy, wiec może wyjaśnij jak łączysz swój post, z tym o co chodziło autorowi tematu
Tytuł: Odp: Żyć & żreć, czyli nic wzniosłego
Wiadomość wysłana przez: Whitefire aka MOiW w Sierpień 04, 2014, 17:59:09 pm
Wrazliwosc jest jedną z sześciu cech wymienianych w tzw Kwestionariuszu Temperamentu, wiec jest jedną z istotniejszych, kształtujących naszą osobowosc. I nie zgadzam sie z tezą że brak wrażliwości na żebrzącą staruszkę to wynik egoizmu. Jest to raczej forma uodpornienia empirycznego, gdyż codziennie mijasz kilka-kilkanaście żebrzących staruszek, to raz. Dwa, na podstawie doświadczeń zbieranych przez cale życie, wiesz jak wielkie jest prawdopodobieństwo tego, że to pewnie nie żebraczka bo coś jej sie stało, tylko np podwozi ją tu rano jakaś "mafia" i dzieli się zdobyczą, albo poprostu żebraczką świadomie się tego dopuszcza bo wie, że to się poprostu opłaca. W takim wypadku wrażliwośc bardzo często przeinacza się w znieczulicę, słusznie-nie-słusznie. A bycie zranionym przez ukochaną osobę to jednak co innego, ale myślę ze tej kwestii nie muszę rozwijac.

Jak mawiał poeta "na wrażliwośc nie ma żadnego lekarstwa". Jednak wydaje mi się że pewne rzeczy można nauczyc się w sobie dusic.

Tej staruszki nie trzeba brać aż tak dosłownie, chodziło mi bardziej o ogólne pojmowanie cudzego cierpienia. Bo jeśli ktoś rozpacza tylko z powodu własnej krzywdy to czy na pewno jest wrażliwy a nie po prostu zapatrzony w siebie? A czy pojęcie znieczulicy nie jest antagonistyczne wobec wrażliwości?
Tytuł: Odp: Żyć & żreć, czyli nic wzniosłego
Wiadomość wysłana przez: Bojownick w Sierpień 04, 2014, 18:09:10 pm
Ortodoksyjnym altruistą też nie można byc. W ogóle dla dobra naszego społeczeństwa, powinno ono byc sumą pojedynczych egoizmów, oczywiscie tych racjonalnych, czyli tych w których chodzi o dążenie do polepszenia samego siebie. Wtedy nie trzeba by się zajmowac innymi i miało by to pozytywny wydźwięk, bo poprostu inni nie potrzebowali by pomocy.

We wszystkim trzeba zachowac aurea mediocritas. We wrażliwośc na siebie i na innych
Tytuł: Odp: Żyć & żreć, czyli nic wzniosłego
Wiadomość wysłana przez: Whitefire aka MOiW w Sierpień 04, 2014, 18:15:30 pm
Ale ja nie pisałem że wrażliwość jest czymś dobrym. Złym też nie. Próbuję po prostu zrozumieć to zjawisko.
Tytuł: Odp: Żyć & żreć, czyli nic wzniosłego
Wiadomość wysłana przez: Bojownick w Sierpień 04, 2014, 18:30:28 pm
Chyba nie da się tego zrobic. Dla jednych jest to błogosławieństwo a dla innych przekleństwo. Dla jeszcze innych dwa w jednym. Ile ludzi tyle ludzi, że tak to głęboko ujmę
Tytuł: Odp: Żyć & żreć, czyli nic wzniosłego
Wiadomość wysłana przez: Sentenza w Sierpień 04, 2014, 19:21:49 pm
Rab, weź szukaj atencji gdzie indziej  ::)
Tytuł: Odp: Żyć & żreć, czyli nic wzniosłego
Wiadomość wysłana przez: Damiano_gt w Sierpień 04, 2014, 20:44:16 pm
Różnie się to przejawia, nie zawsze tak że gość się rozkleja i zaczyna zwierzać w towarzystwie (choć taki przypadek też znam), ale faceci też okazują wrażliwość.
Po mojemu to po prostu pedalstwo, ale różne można to nazywać.
Tytuł: Odp: Żyć & żreć, czyli nic wzniosłego
Wiadomość wysłana przez: Maniaks w Sierpień 05, 2014, 22:17:01 pm
Zdefiniujcie tę "wrażliwość", bo dla mnie wrażliwość może być szeroko pojętym zjawiskiem. Bycie wrażliwym na piękno przyrody, na krzywdę żywej istoty, na jakiś konkretny punkt...
Tytuł: Odp: Żyć & żreć, czyli nic wzniosłego
Wiadomość wysłana przez: Whitefire aka MOiW w Sierpień 06, 2014, 01:09:29 am
Właśnie o tym była dyskusja - czym jest tak naprawdę, jak się objawia, jak różni się nasze postrzeganie tego zjawiska od postrzegania przez ogół społeczeństwa.

A skoro już jesteśmy przy takich tematach... Czy według Was "ludzie się zmieniają"? Mam na myśli całkowitą zmianę nawyków i zachowań na wskutek wyznaczonego sobie postanowienia lub przełomu w życiu. Parę miesięcy temu byłem na spotkaniu z Polką mieszkającą we Włoszech, eks-modelko-ćpunko-prostytutką, która nawróciła się i dziś tworzy z mężem spokojną rodzinę. Ona twierdzi, że w tej zmianie pomógł jej Bóg. Człowiek wierzący przyjmie taką argumentację dosyć gładko, a jak tłumaczą to sobie ateiści? Czyżby sama wiara w coś co niekoniecznie musi być prawdą może sprawić, że zmiany w zachowaniu będą tak silne?
Tytuł: Odp: Żyć & żreć, czyli nic wzniosłego
Wiadomość wysłana przez: Bojownick1 w Sierpień 06, 2014, 01:32:30 am
Niestety nie porozmawiamy bo dostaje bany za nic, bez zlamania regulaminu i bez podania powodu bana. Taki oto assache admina
Tytuł: Odp: Żyć & żreć, czyli nic wzniosłego
Wiadomość wysłana przez: Damiano_gt w Sierpień 06, 2014, 08:42:32 am
Parę miesięcy temu byłem na spotkaniu z Polką mieszkającą we Włoszech, eks-modelko-ćpunko-prostytutką, która nawróciła się i dziś tworzy z mężem spokojną rodzinę.
Nie trolluj. Który facet chciałby za żonę dziwkę?!
Tytuł: Odp: Żyć & żreć, czyli nic wzniosłego
Wiadomość wysłana przez: Arim w Sierpień 06, 2014, 09:14:52 am
Cytuj
Nie trolluj. Który facet chciałby za żonę dziwkę?!

Zgadnij  ;D
Tytuł: Odp: Żyć & żreć, czyli nic wzniosłego
Wiadomość wysłana przez: GuRt w Sierpień 06, 2014, 10:46:28 am
Jeśli temat ma być wolny od polityki, to dobrze, jeśli byłby również wolny od aspektów religijnych - wówczas możemy się skupić na człowieku.

Wzmianka o transcendencji, która de facto powinna być brana w cudzysłów jako mniej lub bardziej popularny cytat, posłużyła jako żart, a konkretniej jako tzw. przytyk w kierunku OP zainicjowany przez kontrast, jaki się utworzył między zapowiedzią "niczego wzniosłego" a treścią, która nastąpiła tuż potem. Innymi słowy - satyrą na kolejny nagłówek wpisujący się w ten sam, nużący trend - opacznego i jaskrawego tytułu, udolnie bądź nie, starającego się przyciągnąć czytelnika/uczestnika zakładając z góry, że na cywilizowane zaproszenie typu "dyskusja o człowieku" by się nie połasił, bo działają na niego już tylko przynęty rodem z tabloidów. Czyli autor poszukuje inteligentnego rozmówcy, ale woła go jak debila. Ot, takie kurwa heheszki z mojej strony dla rozluźnienia atmosfery - chciałoby się rzec "lol" bądź "xD".

Moim zdaniem wrażliwość można rozumieć podobnie, jak synonimiczne określenie "czułość", do którego z racji wykonywanego zajęcia nieco łatwiej mi się odnieść (nie mówimy o wrażliwości, tylko o czułości aparatury pomiarowej). Idąc dalej, w tym kontekście to określenie rozwija się dalej w rozdzielczość pomiarową lub zakres - krótko mówiąc większa czułość (a zarazem też wrażliwość), to zdolność do odbierania większej liczby bodźców i/lub bodźców bardziej złożonych, dyskretnych, subtelnych, drobnych, po prostu większych detali. To określenie jest raczej dość obiektywną cechą i nie jest zniekształcona przez egoizm. Dana osoba może być bardziej wyczulona na dane bodźce lub mniej i w największym stopniu jest to zapewne określone przez ilość i jakość połączeń w jego mózgu i/lub sprawnością jego zmysłów.

Cechą zaś dotkniętą przez egoizm jest empatia - czego z wrażliwością mylić nie należy. Mówię "egoizm", bo w tym mechanizmie już występuje odnoszenie zaobserwowanej sytuacji do własnej osoby i umysłowa zamiana ról. Duża wrażliwość może odegrać tutaj sporą rolę - lub nie. Wynik myślenia empatycznego w dużej mierze zależy od usposobienia człowieka. Założyć możemy jedynie, że człowiek o nienaturalnie niskiej wrażliwości (nie bójmy się określeń "tępy", "niekumaty" czy najobiektywniej medycznie "upośledzony") nie uruchomi żadnego toku myślenia w reakcji na daną sytuację, gdyż będzie to dla niego najzwyczajniej w świecie bodziec podprogowy.

A zatem człowiek może być niezwykle wrażliwy i zdolny do empatii - a nadal nie podjąć się pomocy drugiemu człowiekowi w wyniku skonfrontowania tego co zaobserwował i empatycznie zanalizował z własnymi przekonaniami. Niesienie pomocy ma różne formy i dany człowiek może nie uznać za stosowne zrobienia czegoś, co drugi uzna za obiektywnie (paradoks i pułapka logiczna - "uzna za obiektywnie" - skoro uzna, to jest to odczucie subiektywne, więc nie ma szans być obiektywne) podstawową i nieszkodliwą formę pomocy niewymagającą przemyśleń i poszukiwania jakiejkolwiek skuteczniejszej alternatywy. Jako przykład można dać przekazywanie pieniędzy żebrakom na ulicy - pierwsze myśli kręcą się tylko i wyłącznie wokół tej natychmiastowej jałmużny, ale skuteczna pomoc bezdomnym i ubogim to jednak niezwykle złożony temat, z uznaniem ulicznej jałmużny jako de facto przeszkodę w osiągnięciu prawdziwego celu włącznie. W drugą stronę - człowiek może fałszywie nadpisywać negatywne rezultaty empatycznej analizy swoją potrzebą pomagania innym zawsze i wszędzie jako metodą, którą sobie znalazł na poprawienie nastroju albo zagłuszenie sumienia. Hipokryzja, słabość (tutaj jako skłonność do czynienia zła) maskowana pokazowym altruizmem (w tym przypadku jako zdolność czynienia dobra), i tym podobne - nic wspólnego z wrażliwością.

W skrócie - wrażliwość i empatia to dwie zupełnie różne rzeczy, a wolna wola człowieka i jego ukute przekonania są na tyle silne, że mogą zaburzać ich działanie - więc w wielu sytuacjach łączenie czyjejś wrażliwości bezpośrednio z podjętymi przez niego działaniami jest najzwyczajniej w świecie błędne.
Tytuł: Odp: Żyć & żreć, czyli nic wzniosłego
Wiadomość wysłana przez: Maniaks w Sierpień 06, 2014, 11:42:42 am
Moim zdaniem wrażliwość można rozumieć podobnie, jak synonimiczne określenie "czułość", do którego z racji wykonywanego zajęcia nieco łatwiej mi się odnieść (nie mówimy o wrażliwości, tylko o czułości aparatury pomiarowej). Idąc dalej, w tym kontekście to określenie rozwija się dalej w rozdzielczość pomiarową lub zakres - krótko mówiąc większa czułość (a zarazem też wrażliwość), to zdolność do odbierania większej liczby bodźców i/lub bodźców bardziej złożonych, dyskretnych, subtelnych, drobnych, po prostu większych detali. To określenie jest raczej dość obiektywną cechą i nie jest zniekształcona przez egoizm. Dana osoba może być bardziej wyczulona na dane bodźce lub mniej i w największym stopniu jest to zapewne określone przez ilość i jakość połączeń w jego mózgu i/lub sprawnością jego zmysłów.

Świetna analogia. Zgadzam się w tym w zasadzie całkowicie.
Tytuł: Odp: Żyć & żreć, czyli nic wzniosłego
Wiadomość wysłana przez: C w Sierpień 06, 2014, 13:23:37 pm
Wątek rzeczywiście wypada przemianować, bo jego treść jest dokładnym zaprzeczeniem tematu.
A skoro już jesteśmy przy takich tematach... Czy według Was "ludzie się zmieniają"? Mam na myśli całkowitą zmianę nawyków i zachowań na skutek wyznaczonego sobie postanowienia lub przełomu w życiu. Parę miesięcy temu byłem na spotkaniu z Polką mieszkającą we Włoszech, eks-modelko-ćpunko-prostytutką, która nawróciła się i dziś tworzy z mężem spokojną rodzinę. Ona twierdzi, że w tej zmianie pomógł jej Bóg. (...) Czyżby sama wiara w coś co niekoniecznie musi być prawdą może sprawić, że zmiany w zachowaniu będą tak silne?
Ponieważ religie na ogół dostarczają zasad-dogmatów ("dogmatów" w sensie potocznym, tj. twierdzeń niekwestionowanych, uznawanych na zasadzie autorytetu), mogą faktycznie pomagać w przeprowadzaniu zmian, gdyż dostarczają gotowych rozwiązań pomagających podejmować część decyzji za nas. Gdyby nie kierujący nami zewnętrzny zestaw reguł, jakim są przykazania, istnieje prawdopodobieństwo, że podjęlibyśmy inną decyzję w oparciu o czynnik wewnętrzny - nasze wychowanie.

Co tyczy się zmian: mózg utrwala powielane wzorce w oparciu o otrzymywane bodźce. To zachowanie jest podstawą zdolności do nauki. Gdyby nie ono, nie wiem, czy nie umieralibyśmy zaraz po narodzinach, niezdolni do nauczenia się, jak oddychać. Nikt z nas jednak nie reaguje jednakowo na identyczne bodźce - stąd różne charaktery.

Zgodnie z mądrością ludową trudno wykorzenić stare nawyki. Jest to jednak możliwe. Ich trwałość wzrasta z czasem, a tworzenie nowych warunkowane jest nastawieniem do nauki.

Jeśli chodzi o fundamentalne zmiany charakteru, to nie sądzę, by mogły się one odbyć bez modyfikacji chemii w mózgu. Środki psychoaktywne mogą mieć taki efekt przy długotrwałym stosowaniu.
Tytuł: Odp: Żyć & żreć, czyli nic wzniosłego
Wiadomość wysłana przez: Sentenza w Sierpień 06, 2014, 16:00:19 pm
Niestety nie porozmawiamy bo dostaje bany za nic, bez zlamania regulaminu i bez podania powodu bana. Taki oto assache admina
Już ci pisałem Rab, atencji szukaj gdzie indziej. Trzy multikonta (każde z banem) powracające jak sraczka, podszywanie się i udawanie idioty, którego jesteśmy w stanie zweryfikować w dwa kliknięcia w panelu to wystarczający powód  ::) Każde następne będę kasował wraz z postami, bo się to robi nudne.
Tytuł: Odp: Żyć & żreć, czyli nic wzniosłego
Wiadomość wysłana przez: Whitefire aka MOiW w Sierpień 07, 2014, 01:28:43 am
Jeśli temat ma być wolny od polityki, to dobrze, jeśli byłby również wolny od aspektów religijnych - wówczas możemy się skupić na człowieku.

Ale właśnie dlatego całkowicie pominąłem kwestię czy Bóg jest to w stanie sprawić, tylko zadałem pytanie czy ludzki umysł jest w stanie pod wpływem zewnętrznego bodźca odcisnąć aż tak mocne piętno na charakterze.

Cytuj
Wzmianka o transcendencji, która de facto powinna być brana w cudzysłów jako mniej lub bardziej popularny cytat, posłużyła jako żart, a konkretniej jako tzw. przytyk w kierunku OP zainicjowany przez kontrast, jaki się utworzył między zapowiedzią "niczego wzniosłego" a treścią, która nastąpiła tuż potem. Innymi słowy - satyrą na kolejny nagłówek wpisujący się w ten sam, nużący trend - opacznego i jaskrawego tytułu, udolnie bądź nie, starającego się przyciągnąć czytelnika/uczestnika zakładając z góry, że na cywilizowane zaproszenie typu "dyskusja o człowieku" by się nie połasił, bo działają na niego już tylko przynęty rodem z tabloidów. Czyli autor poszukuje inteligentnego rozmówcy, ale woła go jak debila. Ot, takie kurwa heheszki z mojej strony dla rozluźnienia atmosfery - chciałoby się rzec "lol" bądź "xD".

W sumie to miał być temat do lekkich pogaduch m.in. o związkach, ale... podczas pisania pierwszego posta moje myśli jakoś skierowały się same w nieco inną stronę.

Cytuj
Wynik myślenia empatycznego w dużej mierze zależy od usposobienia człowieka. Założyć możemy jedynie, że człowiek o nienaturalnie niskiej wrażliwości (nie bójmy się określeń "tępy", "niekumaty" czy najobiektywniej medycznie "upośledzony") nie uruchomi żadnego toku myślenia w reakcji na daną sytuację, gdyż będzie to dla niego najzwyczajniej w świecie bodziec podprogowy.

A zatem człowiek może być niezwykle wrażliwy i zdolny do empatii - a nadal nie podjąć się pomocy drugiemu człowiekowi w wyniku skonfrontowania tego co zaobserwował i empatycznie zanalizował z własnymi przekonaniami. Niesienie pomocy ma różne formy i dany człowiek może nie uznać za stosowne zrobienia czegoś, co drugi uzna za obiektywnie (paradoks i pułapka logiczna - "uzna za obiektywnie" - skoro uzna, to jest to odczucie subiektywne, więc nie ma szans być obiektywne) podstawową i nieszkodliwą formę pomocy niewymagającą przemyśleń i poszukiwania jakiejkolwiek skuteczniejszej alternatywy. Jako przykład można dać przekazywanie pieniędzy żebrakom na ulicy - pierwsze myśli kręcą się tylko i wyłącznie wokół tej natychmiastowej jałmużny, ale skuteczna pomoc bezdomnym i ubogim to jednak niezwykle złożony temat, z uznaniem ulicznej jałmużny jako de facto przeszkodę w osiągnięciu prawdziwego celu włącznie.

Czyli można z tego wyciągnąć wniosek że głupi prędzej komuś pomoże? Nie analizuje sytuacji, łatwo go przekonać, że pomagając postąpi słusznie.  Trochę to smutne...

Cytuj
W drugą stronę - człowiek może fałszywie nadpisywać negatywne rezultaty empatycznej analizy swoją potrzebą pomagania innym zawsze i wszędzie jako metodą, którą sobie znalazł na poprawienie nastroju albo zagłuszenie sumienia. Hipokryzja, słabość (tutaj jako skłonność do czynienia zła) maskowana pokazowym altruizmem (w tym przypadku jako zdolność czynienia dobra), i tym podobne - nic wspólnego z wrażliwością.

O, z tym się zgadzam całkowicie. Tylko tu też dochodzimy do paradoksu - z dwóch gości o identycznej sytuacji materialnej jeden rzucił żebrakowi do czapki, drugi nie. Zdarza się jednak, że to ten drugi jest większym skurwolem, bo zrobił to tylko dla poklasku, jego głównym celem nie była pomoc.

Cytuj
W skrócie - wrażliwość i empatia to dwie zupełnie różne rzeczy, a wolna wola człowieka i jego ukute przekonania są na tyle silne, że mogą zaburzać ich działanie - więc w wielu sytuacjach łączenie czyjejś wrażliwości bezpośrednio z podjętymi przez niego działaniami jest najzwyczajniej w świecie błędne.

A nie odnosisz wrażenia, że wyrachowanie i nawyk chłodnej analizy bardzo rzadko idą w parze z czułością?
Tytuł: Odp: Żyć & żreć, czyli nic wzniosłego
Wiadomość wysłana przez: C w Marzec 05, 2015, 16:23:43 pm
Prawdziwie niewzniosłe i naprawdę banalne pytanie - jaki macie cel życia?

Ja sam nie wiem. Obecnie staram się chyba wytworzyć trochę bogactwa w sensie rzeczy czy treści, które ktoś uzna za wartościowe. Nie chodzi mi koniecznie o pieniądze.
Tytuł: Odp: Żyć & żreć, czyli nic wzniosłego
Wiadomość wysłana przez: MuadDib w Marzec 05, 2015, 16:59:15 pm
A nie wystarczy, że sam uznasz je za wartościowe?
Tytuł: Odp: Żyć & żreć, czyli nic wzniosłego
Wiadomość wysłana przez: Arim w Marzec 05, 2015, 17:08:26 pm
Cytuj
Prawdziwie niewzniosłe i naprawdę banalne pytanie - jaki macie cel życia?

Byc szczęśliwym. Może banalne, ale zamyka w sobie niemal wszystko.
Tytuł: Odp: Żyć & żreć, czyli nic wzniosłego
Wiadomość wysłana przez: Damiano_gt w Marzec 05, 2015, 20:32:16 pm
Byc szczęśliwym.
I dlatego dałeś się zaobrączkować?

(http://media.giphy.com/media/LvtKS6f1WatQ4/giphy.gif)
Tytuł: Odp: Żyć & żreć, czyli nic wzniosłego
Wiadomość wysłana przez: Kassler w Marzec 05, 2015, 20:34:29 pm
Cytat: C
Prawdziwie niewzniosłe i naprawdę banalne pytanie - jaki macie cel życia?
Świętość.
Tytuł: Odp: Żyć & żreć, czyli nic wzniosłego
Wiadomość wysłana przez: C w Marzec 05, 2015, 21:05:23 pm
Świętość.
Byc szczęśliwym.
I potraficie żyć, nie dając się przygnieść tymi celami? Brzmią niezwykle ambitnie. Zwłaszcza szczęśliwość - jak osiągnąć ją na dłużej, niż parę chwil pod rząd?

A nie wystarczy, że sam uznasz je za wartościowe?
Może, ale to absolutne minimum. We can do better.
Tytuł: Odp: Żyć & żreć, czyli nic wzniosłego
Wiadomość wysłana przez: Damiano_gt w Marzec 06, 2015, 13:03:00 pm
I potraficie żyć, nie dając się przygnieść tymi celami? Brzmią niezwykle ambitnie.
Jeśli chodzi o szczęście - zależy od potrzeb. Nawet menel na dworcu może być szczęśliwy.
Tytuł: Odp: Żyć & żreć, czyli nic wzniosłego
Wiadomość wysłana przez: Arim w Marzec 06, 2015, 19:39:51 pm
Cytuj
I potraficie żyć, nie dając się przygnieść tymi celami? Brzmią niezwykle ambitnie. Zwłaszcza szczęśliwość - jak osiągnąć ją na dłużej, niż parę chwil pod rząd?

Jak napisał Damian, wszystko zależy od potrzeb, jeżeli umiesz się cieszyć z małych rzeczy i nie przejmujesz się głupotami  to przejdziesz przez życie szczęśliwym.
Tytuł: Odp: Żyć & żreć, czyli nic wzniosłego
Wiadomość wysłana przez: C w Styczeń 16, 2017, 11:44:47 am
A nie wystarczy, że sam uznasz je za wartościowe?
Wracam do tego cytatu po dwóch latach i może faktycznie tyle wystarczy.

Zastanawiałem się ostatnio nad pewną istotną różnicą między nauką i pracą, w kontekście moich ostatnich rozmyślań na SB na temat skuteczności. Obie czynności wymagają skupienia i okazyjnych przerw na odpoczynek, ale praca musi być skupiona na stworzeniu jakiegoś produktu, konkretnej gotowej całości. Pracownik rozbija problem na mniejsze, konkretnie określone podproblemy, którymi potem może się łatwo zająć i rozwiązać w ciągu godziny albo czterech. Uczeń czasami ma przedstawione osobne problemy do rozwiązania, ale te są przeważnie już z góry zdefiniowane tak, by odnalezienie odpowiedzi nie zajęło zbyt dużo czasu. (Nie mówię tutaj o bardziej skomplikowanych projektach, takich jak praca licencjacka itp.)

Oba typy skupienia wymagają ochrony przed rozpraszaczami uwagi, przy czym nauka prawdopodobnie zwykle jest ciekawsza od pracy, albowiem problemy do rozwiązania przez ucznia mają mniejsze prawdopodobieństwo dublowania się niż w pracy, i nie trzeba tych samych zadań wykonywać wielokrotnie.

Chyba Zygmunt Freud powiedział kiedyś, że zdrowy psychicznie człowiek powinien potrafić kochać i pracować.
Tytuł: Odp: Żyć & żreć, czyli nic wzniosłego
Wiadomość wysłana przez: C w Wrzesień 10, 2017, 04:24:58 am
Witajcie ponownie, drodzy umarli. Pora jest dobra na kolejną sesję płytkich przemyśleń.

Gdzieś przeczytałem o takiej idei, jakoby więcej niż normalnie osób postanawiało rozstać się z życiem w wieku 27 lat. Nazywa się to chyba "klubem 27". Gdy tak zbliżam się do tego numeru, staram się zrozumieć, dlaczego by tak miało być, i dosyć łatwo mi to przychodzi. To musi być ten okres, w którym człowiek zaczyna naprawdę czuć, że skończyło się dorastanie, a zaczyna starzenie. Z punktu widzenia dwudziestosiedmiolatka można już dosyć wyraźnie ogarnąć wzrokiem perspektywy na całą resztę życia. To taka pora życia, w którym odstawienie Kurta Cobaina zaczyna nieirocznicznie wydawać się całkiem dobrym pomysłem.

Dlaczego niektórzy szesnaście lat temu skakali z okien płonących Bliźniaczych Wież? Ktoś w internecie stwierdził, że myślimy sobie: "co za debile", podczas gdy tam rozwiązywała się zagadka tego, co pcha ludzi do samobójstwa. Nikt nie zrozumie odpowiedzi, dopóki nie poczuje na własnej skórze, lizanej płomieniami, jak to jest, gdy nasze przeznaczenie zostaje ograniczone wyłącznie do straszliwego cierpienia bez żadnej drogi ucieczki.

Być może zatem taki człowiek u apogeum swojego rozwoju fizycznego wspina się na palce, by wreszcie dojrzeć, co czeka nań na horyzoncie - ale cóż to, czy to naprawdę wszystko? Wygląda na to, że jedyną możliwą przyszłością zostało wziąć kredyt na mieszkanie, ożenić się i wysłać dzieci do dobrej szkoły. Siła rozkładu powoli lecz nieubłaganie zaczyna się piąć po palcach jego stóp w górę. Życie zdążyło już stracić część swojego uroku. Nie jest już nowe i ekscytujące, a stało się bardziej w stabilne, rutynowe, czasem automatyczne wręcz, i oczywiście przede wszystkim nieznośnie lekkie. Okazuje się, że nigdzie nie ma sposobu na oszukanie przeznaczenia, przyszła pora na zawsze rozstać się z ostatkami młodości. To koniec oryginalnej myśli, a początek panowania konwenansu. Nie ma żadnej innej ścieżki, którą można się udać, ponieważ można dostrzec już, że wszystkie prowadzą do samozniszczenia.

Samobój okazuje się naturalnym odruchem. W wielu sytuacjach jest jedynym prawdziwym wyborem, jakiego możemy dokonać.

:thinking:

Ale generalnie chyba niektórzy ludzie po prostu tak mają. Jedni są nieskazitelną opoką, inni rozpadają się na kawałki właściwie sami, bez pomocy z zewnątrz.
Tytuł: Odp: Żyć & żreć, czyli nic wzniosłego
Wiadomość wysłana przez: Sentenza w Wrzesień 10, 2017, 11:10:47 am
tak po prawdzie C ta twoja koncepcja została już dawno przebadana i w zasadzie prowadziła do zbliżonych wniosków :P nawet na szkoleniu BHP w robocie o tym mowiono, że to okres gdy zaczyna się najwięcej wypadków, ze względu na popadnięcie w rutynę and shit.

A co do wież - to akurat nawet mozna sprowadzić do chłodnej (khe khe) kalkulacji - śmierć w płomieniach jest długa, powolna i masz szczęście, jeśli najpierw się udusisz z braku tlenu. Skacząc z takiej wysokości masz zaś sporą szansę, że zginiesz zanim to poczujesz