Forum RPG Center
Inne => Hobby => Wątek zaczęty przez: MaxRyder w Luty 14, 2014, 01:01:50 am
-
Są na tym forum jacyś fani tenisa ziemnego, a może nawet znajdą się osoby które w niego grają?
Temat ogólno tennisowy coś jak Piłka Nożna (http://forum.rpg-center.pl/index.php?topic=84.0;topicseen)
-
Ja grywam czasami, ale totalnie rekreacyjnie. A co do tenis profesjonalnego to ograniczam się do oglądania tylko 1/2 i finałów wielkich szlemów.
-
Grałem w klubie jakieś 3 - 4 lata, sport bardzo fajny, o wiele lepszy od piłki nożnej. Tylko lekka lipa bo nie ma zbytnio z kima grać, siostra teraz ćwiczy w klubie, ale minie rok - dwa zanim zacznie grać na podobnym poziomie co ja :/ A tak w klasie to same "piłkarzyki" i w tennisa nikt nie chce grać xD
-
bo tennis jest dla pedałów.
a tak serio, znacznie łatwiej ogarnąć głupią szmaciankę i kawałek terenu niż równy kort o odpowiedniej nawierzchni, porządny sprzęt i piłki z próżniowej puszki.
..na marginesie, wyjaśni mi ktoś ten ostatni fenomen? Bo psu ostatnio kupowałem i zachodzę w głowę po co te piłki zamykać szczelnie niczym orzeszki ziemne
-
Ja to grywam z kolegami, a to jak pisałem wcześniej zwykła amatorszczyzna, takie przebijanie przez siatkę. W sumie nie jest to mój ulubiony sport, ale w ramach spotkań towarzyskich można sobie zagrać.
Bo psu ostatnio kupowałem i zachodzę w głowę po co te piłki zamykać szczelnie niczym orzeszki ziemne
O ile dobrze kojarzę, to żeby wilgoci nie łapały.
-
od towarzyskich lepszy jest chyba badminton, szybszy i zabawniejszy imho.
-
od towarzyskich lepszy jest chyba badminton, szybszy i zabawniejszy imho.
Badminton jest całkiem ok, dużo z siostrą i innymi ludkami grałem w niego jakimiś pierwszymi lepszymi rakietkami i lotkami. Jest fajny dopóki nie ma wiatru, potem jest już ciężko :/ A gra w tennisa też nie jest jakoś super wolna, zależy kto jakiego skilla ma, jeden będzie Cie ganiał po całym boisku a drugi ciągle w to samo miejsce będzie cisnął.
-
od towarzyskich lepszy jest chyba badminton, szybszy i zabawniejszy imho.
Nienawidzę Badmintona, najgorsza gra jaką w życiu grałem. Już nawet nie wspomnę, że dostałem to cała lotką w oko :|
-
od towarzyskich lepszy jest chyba badminton, szybszy i zabawniejszy imho.
Nienawidzę Badmintona, najgorsza gra jaką w życiu grałem. Już nawet nie wspomnę, że dostałem to cała lotką w oko :|
Hahaha, ja raz na zawodach dostałem z piłki tennisowej prosto w jaja B| Była kilkunastu minutowa przerwa, ale finalnie wygrałem. %)
-
Pamiętam jak kiedyś w ręcznej graliśmy przeciwko jakiemuś bramkarzowi ci miał "dzień konia" i bronią każdą i musiałem go piłką trafić w łeb, aby zszedł :D
-
badminton jest o tyle zabawniejszy że można robić chamskie delikatne przerzuty tuż nad siatką i odwrotnie, zmuszać do biegania, a do tego można grać w niego wszędzie gdzie jest siatka, a do tego każdy głupi może zacząć. Tenis wymaga większego obycia
-
badminton jest o tyle zabawniejszy że można robić chamskie delikatne przerzuty tuż nad siatką i odwrotnie, zmuszać do biegania, a do tego można grać w niego wszędzie gdzie jest siatka, a do tego każdy głupi może zacząć. Tenis wymaga większego obycia
Lolz grałeś kiedyś w tennisa ziemnego? Manipulowanie piłką to podstawa na zawodach, podkręcanie, delikatniejsze odbicia, dalsze, jak zagrasz z kimś kto dobrze gra, to będziesz zmęczony jak nie wiem xD A co do drugiego to tak, dodatkowo badminton nie wymaga takiego wkładu finansowego, osobiście dobrze mi się grało paletką z kilka złoty, gdzie do tennisa potrzebował idealnie wyważonej, bardziej zaawansowanej rakiety.
-
w dużym uproszczeniu, w tenisie musisz przebić za linię końcową, w złym mintonie musii upaść gdziekolwiek w polu gry - tak, w mintonie więcej się biega :P
-
w dużym uproszczeniu, w tenisie musisz przebić za linię końcową,
Sent wtf? W co ty grałeś? :D
-
w dużym uproszczeniu, w tenisie musisz przebić za linię końcową, w złym mintonie musii upaść gdziekolwiek w polu gry - tak, w mintonie więcej się biega :P
Haahahaha uśmiałem się xD Dzięki za poprawę humoru. Ale są trochę inne zasady gry w tennisa :P
-
Jeśli tennis to tylko stołowy. Przyjemny, bardziej towarzyski niz ziemniak i wymagający mniej skilla żeby mieć frajdę a nie wkurwiac sie że piłka nie może dolecieć do siatki bo nie umiesz rakietą dobrze machnąć. Ziemny to gra "dla bogoli" w której zero polotu tylko stękanie przy za długiej wymianie. Nie wciąga mnie zupełnie. Poza tym sprzęt drogi, wynajem kortu nie taki tani (sprzętu też) więc generalnie "dla bogoli". A jeśli ktoś rzeczywiście chce się poruszać to na pewno lepiej wynając z kuplami boisko na orliku i kopać szmaciaka aż nogi nie pękną.
-
Jeśli tennis to tylko stołowy. Przyjemny, bardziej towarzyski niz ziemniak i wymagający mniej skilla żeby mieć frajdę a nie wkurwiac sie że piłka nie może dolecieć do siatki bo nie umiesz rakietą dobrze machnąć. Ziemny to gra "dla bogoli" w której zero polotu tylko stękanie przy za długiej wymianie. Nie wciąga mnie zupełnie. Poza tym sprzęt drogi, wynajem kortu nie taki tani (sprzętu też) więc generalnie "dla bogoli". A jeśli ktoś rzeczywiście chce się poruszać to na pewno lepiej wynając z kuplami boisko na orliku i kopać szmaciaka aż nogi nie pękną.
Jejku aż tak drogo nie jest, wynajem kortu na godzinę to cena ok 50zł /2 to na łebka wychodzi 25zł, odpuszczamy jedną wódę i możemy godzinkę pograć. Sprzęt na początek to wystarczy tylko rakieta, jak nie planujesz grać na zawodach to 200-300zł na rakietę wystarczy jak planujesz zawody to >600 zł, piłeczki, za 4 piłki wychodzi jakieś 30-50 zł czy to dużo, chyba nie, szczególnie, że taką piłeczką jak jesteś noob pograsz dosyć długo.Oczywiście jak chcesz poważniej grać to koszty rosną, ale for fun wychodzi dosyć tanio.
-
w dużym uproszczeniu, w tenisie musisz przebić za linię końcową,
Sent wtf? W co ty grałeś? :D
ta, wiem, liczą się odbicia, ale w praktyce sprowadza się to do tego by tak odbić by przebiło za linię końcową - z ręką na sercu przyznaj, ile widziałeś rozgrywek kończonych przez to, że koleś źle wymierzył i notorycznie piłka odbijała mu się dwa razy na polu przeciwnika? Fraza "w dużym uproszczeniu" nie znalazła się w tamtym zdaniu przypadkiem :|
Haahahaha uśmiałem się xD Dzięki za poprawę humoru. Ale są trochę inne zasady gry w tennisa :P
spoko, ja za to uśmiałem się hardo faktem, że już któryś post z rzędu nie umiesz nawet napisać poprawnie nazwy sportu, którego jesteś fanem :)
-
ta, wiem, liczą się odbicia, ale w praktyce sprowadza się to do tego by tak odbić by przebiło za linię końcową - z ręką na sercu przyznaj, ile widziałeś rozgrywek kończonych przez to, że koleś źle wymierzył i notorycznie piłka odbijała mu się dwa razy na polu przeciwnika?
Sent, albo to tłumaczysz po chińsku, albo grałeś w pici polo na zapałki :|
-
w dużym uproszczeniu, w tenisie musisz przebić za linię końcową,
Sent wtf? W co ty grałeś? :D
ta, wiem, liczą się odbicia, ale w praktyce sprowadza się to do tego by tak odbić by przebiło za linię końcową - z ręką na sercu przyznaj, ile widziałeś rozgrywek kończonych przez to, że koleś źle wymierzył i notorycznie piłka odbijała mu się dwa razy na polu przeciwnika? Fraza "w dużym uproszczeniu" nie znalazła się w tamtym zdaniu przypadkiem :|
Haahahaha uśmiałem się xD Dzięki za poprawę humoru. Ale są trochę inne zasady gry w tennisa :P
spoko, ja za to uśmiałem się hardo faktem, że już któryś post z rzędu nie umiesz nawet napisać poprawnie nazwy sportu, którego jesteś fanem :)
Oj dosyć często zdarzały się dwa odbicia na polu przeciwnika, albo nie mógł dobiec i piłka odbijając się od pola przelatywała poza.
Tennis to poprawna forma :| Nie wiem o Ci chodzi.
-
Sent, albo to tłumaczysz po chińsku, albo grałeś w pici polo na zapałki :|
gosh. By zdobyć punkt musisz przebić piłkę na stronę przeciwnika, musi się ona raz tam odbić (nie zero i nie dwa, a trzy już w ogóle nie wchodzi w rachubę) a przeciwnik musi zjebać i nie odbić piłki która odbiła się raz (nie zero i nie dwa..) na jego połowie, przy czym owa piłka po jednym odbiciu nie może wypaść przez boczną krawędź, tylko musi przez końcową. Wersja skrócona: masz przyjebać w tę piłkę tak, by przeciwnik jej nie odbił i wyleciała z drugiej strony (bo jak nie przyjebiesz to albo przeciwnik zdązy do niej dobiec albo odbije się za dużo razy od podłoża), nie wiem czego tu nie ogarniacie :/
EDIT:
Luke - no internety w każdym miejscu twierdzą inaczej. Chyba, że chcesz pisać po angielsku, ale wtedy nie "tennis ziemny", bo brzmi to jak "Maska of the Betrayer" albo inny shit z Chicago.
-
Sent, albo to tłumaczysz po chińsku, albo grałeś w pici polo na zapałki :|
gosh. By zdobyć punkt musisz przebić piłkę na stronę przeciwnika, musi się ona raz tam odbić (nie zero i nie dwa, a trzy już w ogóle nie wchodzi w rachubę) a przeciwnik musi zjebać i nie odbić piłki która odbiła się raz (nie zero i nie dwa..) na jego połowie, przy czym owa piłka po jednym odbiciu nie może wypaść przez boczną krawędź, tylko musi przez końcową. Wersja skrócona: masz przyjebać w tę piłkę tak, by przeciwnik jej nie odbił i wyleciała z drugiej strony (bo jak nie przyjebiesz to albo przeciwnik zdązy do niej dobiec albo odbije się za dużo razy od podłoża), nie wiem czego tu nie ogarniacie :/
EDIT:
Luke - no internety w każdym miejscu twierdzą inaczej. Chyba, że chcesz pisać po angielsku, ale wtedy nie "tennis ziemny", bo brzmi to jak "Maska of the Betrayer" albo inny shit z Chicago.
Oj tam to już będę używał polskiej nazwy, ale zawsze używałem tennis...
-
Tak to komplikujesz i opisujesz zawile, że z prostej gry wychodzi jakiś zamotaniec :o
przy czym owa piłka po jednym odbiciu nie może wypaść przez boczną krawędź
Jaką boczną krawędź? Boisko ma kształt prostokąta i gdzie by ta piłka nie wypadła po 1 odbiciu jest punkt.
(bo jak nie przyjebiesz to albo przeciwnik zdązy do niej dobiec albo odbije się za dużo razy od podłoża)
Jak nie przejebiesz to zostaje po twojej stronie i przeciwnik do niej biegał nie będzie :D
Serio mógłbyś tłumaczyć instrukcje obsługi pralek z węgierskiego na polski :|
-
Jejku aż tak drogo nie jest, wynajem kortu na godzinę to cena ok 50zł /2 to na łebka wychodzi 25zł, odpuszczamy jedną wódę i możemy godzinkę pograć. Sprzęt na początek to wystarczy tylko rakieta, jak nie planujesz grać na zawodach to 200-300zł na rakietę wystarczy jak planujesz zawody to >600 zł, piłeczki, za 4 piłki wychodzi jakieś 30-50 zł czy to dużo, chyba nie, szczególnie, że taką piłeczką jak jesteś noob pograsz dosyć długo.Oczywiście jak chcesz poważniej grać to koszty rosną, ale for fun wychodzi dosyć tanio.
U mnie można znaleźć np. darmowe korty albo na kartę studencką się chodzi. Kupujesz taką za 50 zł na cały rok i masz w tym różne zajęcia: basen, aerobik itd. każda uczelnia sobie jakieś tam godziny rezerwuję i te masz "po niższej stawce".
Dlatego warto szukać okazji, dużo rzeczy jest darmowych<albo za symboliczną złotówkę>, a po prostu się o tym nie wie.
W tenisa ziemnego grałam, ale powiedzieć, że umiem to za dużo :D. Sport nieźle męczący.
Badminton jest o wiele śmieszniejszy i bardziej przystępny dla paralityków jak ja, którzy czasem lubią poudawać, ze się ruszają no i siatka wcale nie jest obowiązkowa do takiej towarzyskiej odbijanki.
-
Też nie zrozumiałem, do końca, ale dzięki za lekkie wytłumaczenie. No ale szczerze mówiąc, tenis jest o wiele ciekawszy niż oglądanie jak kilkunastu chłopa biega za jedną piłką i wszystko co trzeba zrobić to kopnąć ją do bramki :| Ah zapomniałem o udawanych faulach, zmęczeniu, graniu na czas...
Jejku aż tak drogo nie jest, wynajem kortu na godzinę to cena ok 50zł /2 to na łebka wychodzi 25zł, odpuszczamy jedną wódę i możemy godzinkę pograć. Sprzęt na początek to wystarczy tylko rakieta, jak nie planujesz grać na zawodach to 200-300zł na rakietę wystarczy jak planujesz zawody to >600 zł, piłeczki, za 4 piłki wychodzi jakieś 30-50 zł czy to dużo, chyba nie, szczególnie, że taką piłeczką jak jesteś noob pograsz dosyć długo.Oczywiście jak chcesz poważniej grać to koszty rosną, ale for fun wychodzi dosyć tanio.
U mnie można znaleźć np. darmowe korty albo na kartę studencką się chodzi. Kupujesz taką za 50 zł na cały rok i masz w tym różne zajęcia: basen, aerobik itd. każda uczelnia sobie jakieś tam godziny rezerwuję i te masz "po niższej stawce".
Dlatego warto szukać okazji, dużo rzeczy jest darmowych<albo za symboliczną złotówkę>, a po prostu się o tym nie wie.
W tenisa ziemnego grałam, ale powiedzieć, że umiem to za dużo :D. Sport nieźle męczący.
Badminton jest o wiele śmieszniejszy i bardziej przystępny dla paralityków jak ja, którzy czasem lubią poudawać, ze się ruszają no i siatka wcale nie jest obowiązkowa do takiej towarzyskiej odbijanki.
Uhm, darmowych kortów w poznaniu nie widziałem, studentem niestety nie jestem. :/ Ale coś poszukam :3
-
Jaką boczną krawędź? Boisko ma kształt prostokąta i gdzie by ta piłka nie wypadła po 1 odbiciu jest punkt.
hm, a nie było autu jak wypada bokiem? Weell, moze akurat to pojebałem z jakimś badmintonem or smth, ale reszta się zgadza
Serio mógłbyś tłumaczyć instrukcje obsługi pralek z węgierskiego na polski :|
hej, to wy robiliście problem ze zbyt uprościłem i heheśmieszki :|
Też nie zrozumiałem, do końca, ale dzięki za lekkie wytłumaczenie. No ale szczerze mówiąc, tenis jest o wiele ciekawszy niż oglądanie jak kilkunastu chłopa biega za jedną piłką i wszystko co trzeba zrobić to kopnąć ją do bramki :| Ah zapomniałem o udawanych faulach, zmęczeniu, graniu na czas...
..bo w tenisie nie ma zmeczenia ani gry na czas.. i nie, nie jest wiele ciekawszy (przynajmniej imo), bo mecz piłki trwa 90 minut a nie pięć godzin, do tego dzieje się więcej niż monotonne przebijanie piłleczki z jednej na drugą, zasady zdobywania punktów też są proste i nie zamianiają meczu w przeciągającą się w nieskończonośc agonię
-
ta, wiem, liczą się odbicia, ale w praktyce sprowadza się to do tego by tak odbić by przebiło za linię końcową - z ręką na sercu przyznaj, ile widziałeś rozgrywek kończonych przez to, że koleś źle wymierzył i notorycznie piłka odbijała mu się dwa razy na polu przeciwnika? Fraza "w dużym uproszczeniu" nie znalazła się w tamtym zdaniu przypadkiem :|
A drop shoty to myślisz, że po co się stosuje?
-
kolejny nierozumiejący frazy 'w dużym uproszczeniu", jezu. Dostanę jeszcze wykład z rodzajów piłeczek i żwirków?
-
To tak, jakbyś napisał, że w dużym uproszczeniu kobieta po 9-miesięcznej ciąży wydaje na świat dziewczynkę, bo chłopców rodzi się mniej.
Bez urazy, ale wyglądasz na średnio zorientowanego w temacie, ale mimo to nadal - nie wiedzieć czemu - się w nim udzielasz i plączesz się jak kable od słuchawek.
-
rozmnażanie nie jest takie proste, bo zaczynasz od zapłodnienia, potem są zygoty i inny shit, a gdy wreszcie dochodzi do samego porodu, to w wersji naturalnej może trwać nawet kilkadziesiąt godzin, nie upraszczaj tak udając że masz jakieś pojęcie w temacie :|
chuj, że clue tamtego posta było tylko i wyłączni to, że JA uważam badmintona za bardziej dynamiczny, emocjonujący i łatwiejszy sport od tenisa (przy okazji nigdzie nie twierdzę, że się jakoś na nim wielce znam), ale nie, trza robić dramę na całą stronę o detale zasad i technik które w kontekście tamtego posta nie mają najmniejszego znaczenia. Geez, I'm out, bo inaczej to się nigdy nie skończy.
-
Kort 50zł/h ok. Rakieta za kilka stów? Suck my dick. Na prawde wolę wykopać z szafy stare trampki strój szkolny od WFu z liceum czy jakieś pierwsze lepsze dresy, wynająć boisko na orliku na 2h za jakieś 40-60 zł na 6-10 osób i "ponaparzać w gałę" , której nie trzeba nawet kupować bo większość i tak taką posiada, albo jest na orliku do wzięcia na uzytek. A na upartego jak ktoś woli zaoszczędzić na VIPa z biedronki to można iść ja pierwsze lepsze szkolne boisko których pełno i to pustych bo dzieciarnia woli naparzać w fife i płakać że pikselem w piksele nie strzelili :D Albo tenis stołowy. "paletka za dyszkę i jedziem" na stole w parku. Ziemny jest był i pewnie będzie dla mnie wybitnie śmiesznym sportem kojarzącym się tylko z stękami i jękami jak oglądam relacje w wiadomościach sportowych. I żeby nie było podstawy ziemnego znam (nie tak jak Sent :P )
-
bo tennis jest dla pedałów.
Krótka piłka. Nie wiem po co się rozwodzić na ten temat.
-
bo tennis jest dla pedałów.
Nie miałem nigdy styczności z tenisem, także dziękuję za informację. Od dziś będę tępił tę pedalską grę. (http://f.kafeteria.pl/emotikony/lapka.gif)
-
Istnieje w ogóle dla was jakiś "niepedalski" sport? Pytam, choć chyba znam odpowiedź.
-
Istnieje w ogóle dla was jakiś "niepedalski" sport? Pytam, choć chyba znam odpowiedź.
To działa na zasadzie odwrócenia uwagi od siebie, czyli chyba wiemy co to oznacza :D
-
na tym forum wszystko jest pedalskie xD Nie wazne czy tenis czy nozna lub nawet slim fity. Wszystko od pedalow dla pedalow
-
nawet slim fity
Dlaczego nawet? Przecież to jest akurat (przynajmniej spodnie) w 100% pedalskie..
-
nawet slim fity
Dlaczego nawet? Przecież to jest akurat (przynajmniej spodnie) w 100% pedalskie..
Nie, nie są pedalskie, spodnie o obciślejszym kroju były już dawno stosowane z tego co pamiętam, ale ok możesz uważać, za pedalskie. Nie róbmy offtopa w wątku o tenisie ziemnym...
-
Są niepedalskie sporty, ale akurat Tenis wieje homoseksualnością.
Laski niech sobie grają, ale mężczyźni? Już lepsza Piłka Nożna (uprawiana aktywnie), jakieś Rugby (nie American F) lub nawet Polo na koniach ma w sobie więcej męskości niż tenis.
-
Są niepedalskie sporty, ale akurat Tenis wieje homoseksualnością.
Te "niepedalskie sporty" to pewnie takie, w których brutalność albo koksowanie stoi na pierwszym miejscu? ::)
Aha, i chciałbym wiedzieć, co w tym tenisie takiego "pedalskiego". Bo jeśli jęki, które mają na celu przede wszystkim dekoncentrację przeciwnika (Radwańska twierdzi, że da się ich uniknąć, a Szarapową i Azarenkę za takie praktyki głośno i publicznie krytykuje) i pojawiają się zazwyczaj po dłuższym czasie morderczej gry, to chyba padnę ze śmiechu (zresztą prawie już to zrobiłem, gdy przeczytałem fragment o piłce nożnej).
Ja myślałem, że jeśli kierować się jakimiś kretyńskimi i infantylnymi kryteriami "męskości" w przypadku sportu, to gra, w której trzeba przez 2-3 godziny (czasem i dłużej) biegać w tę i wewtę, w międzyczasie odbijając piłkę, często starając się nadać jej jak największą prędkość, będzie plasować się w czołówce.
Poza tym, logika podpowiada, że ten, kto najgłośniej krzyczy o homoseksualistach, zazwyczaj sam ma coś do ukrycia. Kryptogeje w ten sposób chcą odwrócić uwagę od siebie.
-
Te "niepedalskie sporty" to pewnie takie, w których brutalność albo koksowanie stoi na pierwszym miejscu?
A to masz co do tego jeszcze jakieś wątpliwości? :|
-
No tak, dyskusja o tym czy sport nosi znamiona niemęskości - krótko pisząc pedalstwa - i od razu tekst, że kryptogeje najczęściej tak mówią.
Ok.
(http://d24w6bsrhbeh9d.cloudfront.net/photo/7006402_700b.jpg)
Z resztą chodzi też o bananowatość tego sportu.
-
No tak, dyskusja o tym czy sport nosi znamiona niemęskości - krótko pisząc pedalstwa - i od razu tekst, że kryptogeje najczęściej tak mówią.
To pewnie dlatego, że tak absurdalne i uciekające logice stwierdzenia jak to można zazwyczaj powiązać albo ze skrywanym homoseksualizmem, albo z debilizmem.
-
Dzisiaj sobie chwilkę pograłem, forma jeszcze nie to co kiedyś, o skillu nie ma co mówić. Trening się przyda i może we wrześniu na jakiś turniej się wybiorę.