Nie zamieściłem tego posta w temacie "fajny film dziś widziałem" bo utonie on wśród pozostałych postów i pozostanie bez odzewu, dlatego uznałem, że egoistycznie założę odrębny wątek. Poza tym ten film nie wydaje mi się być fajny, więc to drugi powód stworzenia nowego topicu.
Dzisiaj miałem "przyjemność" obejrzeć w TV pierwszą część Hobbita. Jedynym jego plusem są tylko i wyłącznie wątki humorystyczne. Cała reszta leży i kwiczy, a już szczególnie dubbing, który jest tragiczny. Fabuła jest strasznie rozwodniona i totalnie niezrozumiała, przynajmniej dla mnie:
zły smok ni z dupy ni pietruchy atakuje królestwo krasnoludów, które po tym wydarzeniu uciekajo w daleką wędrówkę, aby po pewnym czasie zawitać w chacie Bilbo Bagginsa, którego wybrano do ich drużyny również nie wiadomo z jakiego powodu... wtf?
Oczywiście proszę mi tu nie wyskakiwać z tekstami typu "nie czytałeś książki to nie wiesz co i jak". Owszem, nie czytałem książki, ale się odnoszę tylko i wyłącznie do filmu, którego pierwsza część jest strasznie kiepska. Miałka i banalna fabuła, słabe dialogi i fatalny dubbing. Dubbing może być dobry, tylko aktorzy muszą być dobrze dopasowani, a tutaj głos "Obeliksa" w zupełności nie pasował mi do Gandalfa, a głos "Foltesta" z Wiedźmina nie pasował mi kompletnie do tego szefa elfów, którego imienia zapomniałem. ;]
Ogólnie jest to jakaś taka mało dojrzała opowieść i nie wiem, czy zasiądę przed TV przed kolejnymi częściami.
Niestety muszę się zgodzić. Władca jako film (nie wersja reżyserska) był przyjemny i mimo kilku głupot był świetnie zrobiony. Hobbit jest po prostu nudny.
Akcja z golemami zamieniającymi się w kamień przy wschodzie słońca była głupia? : /
Starałem się do niego przekonać ale nie wyszło.
Ps. Zaraz Maniaks wyskoczy ze swoją krucjatą bronienia wszystkiego co Tolkienowe. xD