Forum RPG Center
Gry => Gry cRPG => Wątek zaczęty przez: Kaseven w Grudzień 28, 2016, 18:33:15 pm
-
20h gry za mną (eksploruję bardzo intensywnie) i chyba jeszcze sporo przede mną. Deus Ex: MD jest świetny, choć początek rozkręca się trochę mniej intensywnie niż HR - tam status quo świata i relacje z postaciami były lepiej zarysowane, choć potem MD nadrabia sporo. Gameplayowo dostałam wszystko to, co lubiłam w poprzedniej części, jeszcze bardziej podkręcone.
DE:MD to jedna z tych nieszczęśliwych gier, gdzie twórcy zrobili kawał dobrej roboty, a następnie zostali kopnięci w (_!_) przez głupie pomysły wydawcy, przez co ich "dziecko" ucierpiało i pomimo miodności ma na Steamie mieszane recenzje. A było to:
- Nietrafiona kampania pre-ordera a'la Kickstarter, wedle której im więcej ludzi kupi przedpremierowo, tym więcej fajnych gadżetów dostaną w grze (po fali niesmaku wycofali się z tego pomysłu).
- Gadżety jednorazowego użytku - ostatecznie pre-orderowe gadżety dostali wszyscy, którzy kupili grę przed lub niedługo po premierze, ale można aktywować je tylko JEDEN RAZ. Jeśli zaczniesz grę od nowa, to nie masz do nich dostępu.
- Problemy wydajnościowe - w większości już spatchowane, przy czym pechowo najbardziej cięła pierwsza lokacja w grze.
- Mikropłatności - punkty Praxis można dokupić za gotówkę. Po co to komu - naprawdę nie wiem, bo Praxis można zdobyć w grze bardzo łatwo albo po prostu zmniejszyć sobie poziom trudności. Jeszcze mogę to jakoś przeboleć w Overwatchu, bo tam twórcy co jakiś czas dorzucają nowy darmowy content, ale tutaj wszystko idzie w formie płatnych DLC. Tbh mam nadzieję, że implementacja sklepiku w grze przewyższy zyski z niego i wydawcy nigdy nie skuszą się już na takie pomysły.
- (zasłyszane) Syndrom drugiej części - jak w Wiedźminie 2. Niesatysfakcjonujące zakończenie, jakby kawałek gry został wyrwany i zastąpiony napisami końcowymi. Ale hej, będzie trzecia część, a po drodze płatne DLC...
Tyle o minusach, a teraz przechodząc do pozytywów:
- Kreacja świata i dbałość o detale - jak w poprzednich Deus Exach, czuje się, że ktoś przysiadł i solidnie przemyślał wszystkie aspekty tego uniwersum, m.in. jak po wydarzeniach w Panchea zareaguje światowa gospodanka, media (oficjalne i podziemne), różne organizacje czy zwykli ludzie, których tamten incydent dotknął mniej lub bardziej osobiście. Natkniemy się na mnóstwo gazet, maili, plakatów, audycji radiowych i telewizyjnych, zasłyszanych dialogów czy scenek na ulicach, z których układa się ciekawy obraz.
- Świetny level design - misje można przejść na wiele różnych sposobów, a eksploracja sprawia wiele frajdy. Rozmiar leveli wydał mi się w sam raz - nie za duże i nie za małe, na każdym kroku znajdziemy coś ciekawego, choć niekoniecznie powiązanego mocno z głównym wątkiem fabularnym (np. mieszkanie pani kociary lub zastrzelonego hakera). Przyjemnym zaskoczeniem dla mnie był moment, gdy ukończenie jednego levelu po cichu i bez eliminacji odblokowało mi nowe możliwości ukończenia zadania. Choć Praga jako hub początkowo nie urzekła mnie, to z każdą kolejną misją lubiłam to miasto coraz bardziej (nie ma to jak usłyszeć "kurwa" u randomowego przechodnia).
- Fabuła trzyma poziom - może nie zaczyna tak mocno z kopyta jak w HR i otwiera zbyt dużo wątków jednocześnie, ale po ogarnięciu kto, z kim i dlaczego jest nadal bardzo satysfakcjonująca. Obowiązkowo mamy tajemniczego hakera i szefa o niejasnych pobudkach. Moja mała osobista radocha: Sarif żyje i można z nim pogadać, yay! <3
- Brak starć z bossami - a przynajmniej jak dotąd nie musiałam stanąć z żadnym w szranki grając po cichu. Wielka ulga po tym, jak w HR próbowałam zatłuc Barretta przez 6h moim hakero-skradaczem bez jakichkolwiek ulepszeń do walki.
- Tryb Breach - bonusowy tryb, niezależny od głównej historii Jensena. Gramy hakerem pokonującym głównie różne zagadki logiczne.
Nie ma batoników, buuuu... za to alkohol leje się strumieniami, klimat tej części Europy uchwycony :P
PS. Jeżeli nie oglądaliście jeszcze trailerów do DE:MD, to nie róbcie tego - zaspoilerowali tam zbyt wiele...
-
Zastanawiałem się, czemu nikt na RPGC nie pisze o tej grze.
Ja pewnie nie zagram przez długi czas. Bunt Ludzkości nadal stygnie u mnie na dysku po słabym pierwszym wrażeniu, jaki na mnie wywarł. Szkoda, że Rozłam Ludzkości nadal jest z tym złamasem Jensenem. Może lepiej wypróbuję najpierw '''Niewidzialną''' Wojnę.
Mikropłatności - punkty Praxis można dokupić za gotówkę.
Te punkty Czynu to jak skill pointy w pierwszym DX, nie? O gurwa, ale rak XD Takie żydzenie jest nie do przyjęcia. Pewnie nawet cheatów w grze już nie dają, by doić lamusów. A przecież choćby Cheat Engine może dać graczowi te całe praxisy-sraxisy i wiele więcej.
Płacenie za oszukiwanie... No nie wyrabiam. Dlatego nie gram w nowe AAA. (Nie stać mnie też, ale to kwestia drugorzędna.)
-
Może lepiej wypróbuję najpierw '''Niewidzialną''' Wojnę.
Nope. Lepiej zapomnij, że ta część DE w ogóle istnieje ^^
-
Niech zagra :)
Niech cierpi ]:->
Ja pewnie zagram w MD za jakiś czas jaj będzie tańsza. W HR też zagrałem parę lat po premierze.
-
Czekamy na Director's Cut z wszystkimi DLC. :P
-
Troche nie w temacie, ale czy Invisible war jest aż tak złe? Bo właśnie przechodzę pierwszą część i się zastanawiam czy warto potem zaczynać :p
-
DXIW Nie była rozwijana przez Jonową Burzę (z grubsza biorąc, autorów pierwszej części)? Jeśli tak, to chyba nie może być gorsza od tego, co z serią zrobiły kolejne studia.
-
Sugerowanie, ze IW nie jest gownem, jest jak sugerowanie, ze HR jest slabe. Nie na miejscu. Dosc wspomniec, ze w IW headshoty zaimplementowano dopiero w patchu, because konsole.
-
Gra ukończona, czas na kilka słów o fabule i niesławnym zakończeniu (bez spoilerów):
- Licznik steamowy pokazuje 46h, podczas których zajrzałam do każdej dziury i przeczytałam każdego maila. W HR też nabiłam 40+ godzin, więc gry mają zbliżoną długość.
- Nie zwiedzimy tu tak dużo lokacji jak w HR, w zamian za to Praga jest bardzo rozległa i dwukrotnie ulega istotnym zmianom w czasie gry.
- W HR motywator do akcji był przedstawiony jasno: znaleźć najemników, którzy napadli na Sarif Industries i skopać im tyłki, po drodze odkrywając całą prawdę. MD otwiera jednocześnie dużo wątków (w których z początku można się trochę pogubić) i przez długi czas nie ma jasno określonego antagonisty.
- Gdy odkrywamy już całą agendę, finałowy boss jest w niej jedynie chłopcem na posyłki. Chciałoby się dorwać tych na górze, ale gra puszcza nam w tym momencie napisy końcowe - trochę tak, jakbyśmy pokonali jedynie Barretta w HR. Tyle pytań wymagających jeszcze odpowiedzi. Tylu bohaterów, z którymi chciałoby się mieć jeszcze jakąś interakcję - setup do trzeciej części. Mimo to nie oceniam tego zakończenia bardzo źle, bo...
- ...pod koniec gry nie wybieramy już A, B i C, a zakończenie jest wynikową naszych akcji podjętych wcześniej. Najlepszy finał otrzymamy, jeśli byliśmy wystarczająco cisi, szybcy i skuteczni, a kilka godzin przed finalną lokacją zastanowiliśmy się, która droga da nam bardziej przydatne info.
- W grze jest tylko jeden boss oraz jeden mini-boss z zadania pobocznego. W obydwu konfrontacjach twórcy tym razem zadbali, by osoby przechodzące grę bez usprawnień bojowych dały sobie radę (trzecia opcja w postaci kill-switcha była imo zbędna i trochę wtf-owa ^^;).
- O ile w HR było kilka nawiązań do fabuły oryginalnego Deus Exa, o tyle w MD jest tego całe mnóstwo. Historia coraz bardziej się zazębia.
Przy DE:MD bawiłam się bardzo dobrze, polecam!
-
Odbugowali go już?
-
Odbugowali go już?
Idk, podczas tych 46h gra zaliczyła crash dwa razy i napotkałam tylko jednego buga - pewien trup nie miał przedmiotu do zadania pobocznego, ale wczytanie gry rozwiązało sprawę.
Zapomniałam wspomnieć o dwóch moich ulubionych motywach z MD:
1) Komunikator - na shakowanym kompie oprócz przejrzenia poczty możemy też czasem pogadać przez komunikator. Jest to o tyle radosne, że po włamaniu się na kompa niewiadomego właściciela, zagadywała do mnie niewiadoma osoba z dziwnym nickiem i pytaniem, np. "Czemu jesteś online? Przecież od 3h miałaś być w drodze!" i trzeba było improwizować.
2) Segregacja w metrze - Praga jest duża, a pomiędzy jej dzielnicami można podróżować metrem. W związku z coraz większą segregacją na "naturalnych" i "ulepszonych" po incydencie w Panchea, stacje metra mają osobne bramki i wagony dla tych grup. Jeśli korzystamy z tych dla "ulepszonych", to nic specjalnego się nie dzieje, a podczas cutsceny w wagonie (ładowanie się levelu) jedziemy z innymi smutnymi klekotami. Jeżeli zaś wsiedliśmy do wagonu dla "normalsów", to na cutscenie widzimy ludzi rzucających nam wzburzone/zaskoczone spojrzenia, tudzież matki tulące dzieci w obawie przed nami, a pod koniec podróży dostajemy opieprz i kontrolę dokumentów od policjanta (żałuję, że nie sprawdziłam, czy przy nagminnym naruszaniu przepisów będą jakieś konsekwencje :P).
-
2) Segregacja w metrze - Praga jest duża, a pomiędzy jej dzielnicami można podróżować metrem. W związku z coraz większą segregacją na "naturalnych" i "ulepszonych" po incydencie w Panchea, stacje metra mają osobne bramki i wagony dla tych grup. Jeśli korzystamy z tych dla "ulepszonych", to nic specjalnego się nie dzieje, a podczas cutsceny w wagonie (ładowanie się levelu) jedziemy z innymi smutnymi klekotami. Jeżeli zaś wsiedliśmy do wagonu dla "normalsów", to na cutscenie widzimy ludzi rzucających nam wzburzone/zaskoczone spojrzenia, tudzież matki tulące dzieci w obawie przed nami, a pod koniec podróży dostajemy opieprz i kontrolę dokumentów od policjanta (żałuję, że nie sprawdziłam, czy przy nagminnym naruszaniu przepisów będą jakieś konsekwencje :P).
Coś jak wagony tylko dla niemców, fajny smaczek :D
-
swoją drogą, wyjasnili jakoś czemu to ulepszeni robią za ciemiężonych brudasów, skoro taki super tech powinien być raczej dostępny dla ludzi, których na niego stać? :P Bo to ciekawy problem, na który zwrócił uwagę Sterling, ale żadnego follow-upu w tej kwestii nie widziałem :P
-
Temat ceny ulepszeń był już poruszany w HR: w czasach złotego rozkwitu ich cena stawała się coraz bardziej przystępna dla zwykłych obywateli (tak samo jak np. zmiana ceny telefonów komórkowych od 30 lat). Niektórzy zaciągali kredyty, traktując ulepszenia jako inwestycję w siebie, dzięki której zdobędą lepszą pracę. Ceny samych ulepszeń też mocno się wahały: zwykłe toporne ulepszenia fizyczne (a'la Żniwiarze z Hong Kongu) były tanie, obliczone na kieszeń pracowników fizycznych, podczas gdy elita mogła sobie pozwolić już na fancy wszczepy społeczne itd.
W MD są wzmianki o tym, że najbogatsi dawno spakowali manatki i wynieśli się z Pragi, gdy zaczęło robić się tam nieciekawie. Niektórzy wykorzystują swoje pieniądze i wpływy, by walczyć z bezpiecznej odległości z ograniczaniem praw osób ulepszonych albo są członkami mafii i nikt im nie podskoczy. Ciemiężeni to głównie dawni średniozamożni, których do Pragi ściągnęło wcześniej duże zapotrzebowanie na tanich ulepszonych robotników, a po incydencie rynek załamał się i tysiące osób straciło pracę.
-
tbh dalej brzmi mocno naciąganie, ale propsy za to, że przynajmniej mieli tego świadomośc i próbowali coś z tym zrobić :P thx
(patrzy z wyrzutem na nieruszonego od lat ponad prolog HRa)
-
Bo mamy inną percepcje niż USA chociażby. Tam zadłużenie się na nowego Iphone'a jest czymś normalnym. U nas - głupotą.
-
Ale augi nie są ciemiężonymi brudasami, tylko grupą stygmatyzowaną na swoje wszczepy bez względu na stan posiadania. Jedna rzecz to same drastyczne modyfikacje, druga rzecz to okrutne zamieszanie i związane z tym tragedie przysparzające złej sławy, a trzecia rzecz to różne grupy lobbujące przeciwko augmentacji z różnych powodów, które jeszcze dolewają oliwy do ognia. Czynnik psychologiczny w głównej mierze decyduje o spojrzeniu niezmodyfikowanego społeczeństwa na tych, którzy poszli drogą cybernetycznego usprawnienia - mieszanka strachu i pogardy, ew. w lekkich przypadkach niezrozumienia postępowania/poglądów augów i obaw przed ich możliwościami. Poza stygmatem społecznym część jeszcze dotyka wykluczenie ekonomiczne - dotyczy tych, którzy nie dają rady finansować sobie leków przeciw odrzutom. A od tych uzależniony jest uniwersalnie każdy mechaniczny aug.
Poza unikatową śnieżynką, Adamem Żeń-Szeniem, oczywiście.
-
Podobnóż MD się sprzedało słabo, więc Square Enix nie chce póki co inwestować nadal w marke Deus Ex. I tak znowuż liczymy tylko do dwóch. ;P
-
Moja wina. Nie kupilem w pre-orderze. Wybaczcie : <
-
Podobnóż MD się sprzedało słabo, więc Square Enix nie chce póki co inwestować nadal w marke Deus Ex. I tak znowuż liczymy tylko do dwóch. ;P
*sad panda face*
Well... na Steamie nadal wygrywają mieszane recenzje ze względu na te nieszczęsne mikrotransakcje i ucięty wątek główny.
http://www.gdcvault.com/play/1024305/Level-Design-Workshop-Rewarding-Exploration - bardzo fajny wykład z GDC od pani level designerki, które opowiada o konstrukcji Pragi pod kątem eksploracji - imo najlepiej wykonana robota w DE:MD.
-
Na koszt gry spada na łeb na szyje. Ostatnio widziałem za... 47 zł?
-
Jeśli ktoś ma dziś wolny wieczór, to w nowego Deusa można pograć za darmo: http://store.steampowered.com/app/337000/Deus_Ex_Mankind_Divided/