Jak to z wiekiem zmienia się odbiór filmu.
Mając kilkanaście lat widziałem, że Jenny zrozumiała swoje błędy i koniec końców pokochała Forresta.
Dziś, gdy do trzydziestki mam bliżej niż dalej, widzę, że Jenny nic się nie zmieniła. Nadal dba tylko o siebie i o ile kiedyś jeszcze martwiła się o Forresta, teraz wykorzystuje go, aby zapewnić byt swojemu potomstwu. Bo widz nawet nie ma pewności, czy to jego dzieciak. Stale jednak pozostaję przy nadziei, że może przynajmniej HIVa mu nie przekazała w pakiecie.
I nie mówię tu konkretnie o wczorajszym seansie. Pierwszy raz "Gumpa" obejrzałem na początku ubiegłej dekady. Drugi raz w zeszłym roku. Także przeskok spory. Ponadto w moim odczuci tekst "poznasz głupiego po czynach jego" tyczy się Jenny. Bo Forrest postępował może i naiwnie, ale wiedział co robi i zawsze lądował na czterech łapach.
Przy okazji - poleciłby mi ktoś jakiś dobry film o Wietnamie ze scenami jak w "Forreście"? Bardzo mi się podobała scena ataku Wietnamców, zwłaszcza to jak kule blisko latały.
O, jeszcze przy okazji - jak widzę hipisów w tym filmie, to aż mi się w żołądku przewraca.