Czy obcy istnieją? Cóż, według naukowców w naszej galaktyce są miliardy układów słonecznych, a galaktyk takich jak nasza też są potencjalnie miliardy (zaraz się okaże, że wszechświatów w których znajdują się te galaktyki też są miliardy). Chyba nieco egoistyczne byłoby myślenie, że w tym niepojętym dla ludzkiego umysłu ogromie jesteśmy sami. W galaktyce na pewno spotkać można nie tylko pływające w pramorzu mikroby, ale też pełnoprawne cywilizacje na różnych poziomach rozwoju. Możliwe, że żyją nawet niedaleko (niedaleko w sensie ok. 1000 lat świetlnych), ale z jakiegoś powodu nie umieją bądź nie chcą się z nami skontaktować. Może jesteśmy dla nich niegodni rozmowy? Może nie jesteśmy według nich jeszcze wystarczająco dojrzali jako gatunek? A może zdają sobie sprawę z naszego wojowniczego charakteru i obawiają się, czy nawiązując kontakt nie wsadzą kija w gniazdo szerszeni? Wątpię za to, by teraz faktycznie nas odwiedzali. Już łatwiej mi uwierzyć w to, że naziści, niczym w Iron Sky, siedzą po ciemnej stronie księżyca i to ich statki czasami przylatują na rozpoznanie.
Kiedyś spotkałem się z ciekawą teorią - pomijając to, że według niektórych piramidy zbudowali kosmici, bo nawet z dzisiejszą technologią ciężko byłoby tak idealnie dopasować te kamulce... czy możliwe jest, że dawne mity o bogach to zniekształcone opisy spotkań z kosmitami? Czy możliwe jest, że kiedyś faktycznie natknęła się na nas obca cywilizacja, nauczyła podstaw koniecznych do stworzenia cywilizacji i zostawiła w nadziei, że zrobimy z tej wiedzy dobry użytek? Jeśli tak, to mam nadzieję, że akurat nie patrzyli, kiedy przez dziesięć tysięcy lat tłukliśmy się między sobą na potęgę, korzystając przecież z ich darów.
A jak kosmici wyglądają? Nie ma opcji, żeby przypominali wyglądem nas. Nasza budowa to efekt niezliczonych przypadków, wynik milionów losowań genetycznych w procesie ewolucji. Nawet, jeśli istnieją planety podobne do Ziemi to zamieszkujące je istoty raczej na pewno nie są do nas podobne. Wystarczy, żeby ich Ziemia 2.0 miała silniejsze przyciąganie, i już cała rasa będzie pełzała na brzuchach. A przecież możliwych, w pierwszej chwili niezauważalnych, różnic jest więcej.
Z drugiej strony, gdy okazało się, że inteligentne życie powstaje we wszechświecie raz na kilkadziesiąt miliardów lat, powiedzmy... jedna cywilizacja na galaktykę, to spoczywa na nas ogromna odpowiedzialność za jak najdłuższe przetrwanie jednego z niewielu rozumnych gatunków.