czy ja wiem, moją historię z gitrą znasz
Nie, raczej w dupie mi się poprzewracało od dobrobytu.. no i zawsze chciałem spróbować, bo wiele kawałków które lubię jest piano-only (jak np. wczesny queen). Tylko z cyfrowymi pianinami jest tak, że rozstrzał cenowy masz od niecałego tysiaka za instrument przenośny z 61 klawiszami po kilkanaście tysięcy, do tego osiem różnych marek ze zbliżonymi widełkami cenowymi. Dotychczasowy research w internetach mówi że w sumie to powinno się kupić sprzet za 4-5k, ale bez przesady, bo to się chyba wannabemozarty wypowiadają, więc zastanawiam się nad yamahą p-35 lub p-105 (odpowiednio 1800 lub 2600 zł), ale nie wiem czy warto dopłacać do 105.. lub czy w ogóle nawet ten p-35 to nie za dużo i czy lepiej nie poszukać jakiegoś tańszego casio or smth, skoro mogę się w to nie wkręcić lub zwyczajnie nie mieć talentu.
o strunowe zaś pytam, bo tak przy okazji przeglądałem także inne instrumenty i m.in trafiłem na to -
http://muzyczny.pl/133032_Hoefner-HI-BB-VSB-Ignition-Beatless-Bass-Sunburst-gitara-basowa.html i tak się zastanawiam, na co wpływa menzura, ponieważ inne z tego co widziałem mają po 34''. I w ogóle czym się bas od basu różni, bo jedne są do metalu, inne klasyczne. Nie żebym miał kupować or smth (bo na to lasek się już nie wyrwie D: ),ale tak się zastanawiam czy miałoby to np. wpływ na RSa że by zgłupiał i źle widział instrument, albo czy w ogóle na takim violinie można grać coś innego niż klasyczny rock z lat 60.