Oj, nie odpuszczę sobie komentarza.
Dwuręczny miecz jest chyba najgłupszym wyborem.
Rzeczywiście w złotych czasach rycerstwa (XII-XV wiek z przymrużeniem oka, gdyż określać takie ramy dla całości Europy gdzie każdy region różnił się kolosalnie jest ciężko) dwuręczne miecze na polach bitew były raczej niespotykane. Karierę robią dopiero w czasach muszkieterów i najeżonych pikami formacji - doskonale nadawały się do łamania długiej broni drzewcowej.
Ogólnie rycerz najlepszy jest do walki z konia lub w szyku za tarczą. W pojedynczej walce nie ma żadnych szans, po prostu jest za wolny Samuraj by go zamęczył i wykończył.
Hmm... Nie chciałbym koledze psuć wizji, ale NIKT w średniowieczu nie walczył w żadnym szyku, a już ZWŁASZCZA rycerstwo.
Z pierwszych europejskich przykładów wykorzystania ścisłych formacji to przychodzą mi do głowy chyba tylko husyci z tym swoim wagenburgiem (połowa XV stulecia), na którym łamały sobie zęby kolejne krucjaty. Wcześniej to chyba tylko mongołowie.
Pod warunkiem, że ten dałby się trafić, a każdy błąd przy tak ciężkim orężu równa się utracie równowagi i byc może głowy.
Kolega strasznie samurajocentryczny. Chciałbym zauważyć, że życie rycerza obracało się wokół walki. Uczył się takowy przez całe życie i chociaż nie wyznawał tak ścisłego kodu honorowego jak samuraj, to wciąż był doskonale wyszkoloną maszyną do zabijania.
Obcięcie głowy zakłada trafienie w szczelinę pomiędzy hełmem a napierśnikiem - której z reguły nie było, bo jedno nachodziło na drugie. A nawet gdyby, to na drodze był jeszcze kaptur kolczy.
Katana jest bardzo kruchą bronią, nie projektowano jej do cięcia stali. Technika walki kataną nie zakłada nawet kontaktu z bronią przeciwnika - tak częste w "holyłódzie" zastawy i bloki to czysta fikcja, nikt nie ryzykowałby stępienia albo i złamania takiej broni.
Nie twierdzę, że europejskie miecze nadawały się do walki z opancerzonym przeciwnikiem - wręcz przeciwnie, po to właśnie przecież wynaleziono nadziak, buzdygan czy mizerykordię.
Rycerz zawsze kojarzy się z gościem w pełnej płytówce, z mieczem i tarczą - innymi słowy ciężkozbrojny sukinsyn, który jeśli spadnie z konia na polu bitwy to może zacząć się modlić. Praktycznie minimum mobilności.
Owszem, przekazów jak bardzo bezbronny był zwalony z konia rycerz nie brakuje.
Tylko chciałbym zauważyć, że upadek z konia to bardzo wstrząsające przeżycie - nawet dzisiaj często kończy się śmiercią, więc taki facet nie tylko nie mógł się podnieść w całym tym żelastwie, ale i zapewne był nieźle zamroczony.
Natomiast walka piesza w zbroi płytowej była jak najbardziej możliwa i często spotykana np. na turniejach. Tak naprawdę astronomiczną wagę taki pancerz osiągnął dopiero w czasach powszechnego zastosowania broni palnej, gdy poprzez pogrubienie płyt usiłowano zniwelować moc pocisków. Co zresztą okazało się niepraktyczne i doprowadziło do tym szybszego zarzucenia tego typu ochrony.
Z drugiej strony samuraj z dłuższą bronią, szybszy, z lżejszym pancerzem (niektóre robiono z grubo składanego papieru i potrafiły zatrzymać strzałę) w pojedynku 1vs1 nie dałby rycerzowi szans.
Dłuższą? Z tego co wiem, katany miały ok. 60 centymetrów, więc nie były dłuższe od typowej broni europejskiej.
Szybszy owszem, bo w lżejszym pancerzu. Tyle że... Uszkodzenie zbroi płytowej kataną wydaje mi się raczej niemożliwe. A mizerykordii samuraj raczej nie posiadał.
Młoty dwuręczne to mit, a natomiast jednoręczne były najczęściej stosowane w kawalerii w celu rozbicia głowy z góry.
Nie, nie jest to mit. Rzeczywiście młoty najczęściej były jednoręczne, ale broń dwuręczna tego typu również istniała. Jest to jednak rzecz dosyć późna - młotów na dwumetrowych trzonkach używali m.in. Szwajcarzy do XVI wieku.
Nie stosowano raczej motywu młot+tarcza. To nie fantasy. O dwuręcznych młotach nie wspomnę, bo to już w ogóle legendy.
Używano, są na to nawet źródła ikonograficzne. Tyle że waliło się nie tyle obuchem, co ostrym dziobem, skąd zresztą popularna na Zachodzie nazwa takiego młota - kruczy dziób.
To byli żołnierze, którzy głównie walczyli na polach bitew. A wtedy najużyteczniejszą bronią są włócznia i łuk, nie miecz, który ma krótki zasięg i nie nadaje się do stosowania w formacji. Dlatego tachi(nie katana, która była popularniejsza wśród biedniejszych warstw społecznych, jako bardziej poręczna i tańsza) stanowiło broń ostatniej szansy, a nie podstawowe uzbrojenie.
Sorry, Dragunovie, ale to nie takie proste.
Po pierwsze, samurajowie nie walczyli w szyku. Oni łazili sobie po polu bitwy w poszukiwaniu godnego przeciwnika do pojedynku, kompletnie lekceważąc całą resztę (nasze europejskie rycerstwo też tak zresztą robiło). Więc katan używali jak najbardziej.
Nigdy nie słyszałem o tym, by katan używały biedne warstwy społeczne. Produkcja nawet prostego miecza (a co dopiero takiego arcydzieła sztuki jak katana) to bardzo skomplikowany proces technologiczny i była to zawsze broń bardzo droga. Chociaż rzeczywiście tachi, broń dłuższa niemal o 1/3, z pewnością było droższe.
Po drugie, pomimo wspaniałej kultury, Japonia zawsze była krok do tyłu technologicznie w stosunku do Europy. W piętnastym wieku, kiedy pełne płytówki królowały w Europie, samuraje wciąż nosili dużo lżejsze pancerze.
Błąd. Nasze umiejętności obróbki stali nie były zachwycające i roi się od przykładów znacznie zręczniejszego kowalstwa niż to, co się działo w średniowiecznej Europie. Ale nasz sprzęt był tworzony pod względem wytrzymałości, bo musiał sprostać bardzo dużemu stresowi podczas walki. Japończycy nie tworzyli płytówek nie dlatego, że nie potrafili, tylko nie było im to potrzebne. Walka była silnie obudowana ideologią i nie zmieniła się przez grube kilkaset lat, podczas gdy w pozbawionej honoru i nie stroniącej od ciosów poniżej pasa Europie wyścig zbrojeń trwał non stop.
Podobnie ze sławną warstwową obróbką stali, którą europejscy kowale też znali przed japońskimi kolegami po fachu.
Zasadniczo tworzenie warstw metalu różniących się od siebie właściwościami fizycznymi jest NIEZBĘDNE do stworzenia miecza, którym w ogóle da się walczyć, inaczej albo się on złamie, albo wygnie.
Tyle że Europejczykom wystarczyły dwie - trzy warstwy, aby miecz uzyskał pożądaną twardość przy równocześnie akceptowalnej elastyczności. Japończycy poszli w swoich eksperymentach znacznie dalej i uzyskali broń niezwykle ostrą, ale i bardzo delikatną.
Porównywalną technicznie z japońską broń produkowano np. na Bliskim Wschodzie. Mam tu na myśli np. stal damasceńską (edit: sprawdziłem, stal damasceńska zdecydowanie przewyższa osiągnięcia japończyków). Zauważcie podobne warunki kulturowe - tam też nikt nie używał ciężkiej zbroi, bo nie szłoby w niej wytrzymać w upale. Niestety nie wiem jak mają się właściwości broni wykonanej ze stali damasceńskiej - zdaje się, że do dzisiaj nikt nie potrafi powtórzyć procesu jej produkcji. Ale na pewno była cholernie ostra, co do tego przekazów nie brakuje. Są też źródła mówiące, że damasceńska szabla mogła wyszczerbić kamień bez żadnego uszczerbku dla siebie.
Dzisiejsze eksperymenty dające zbliżony (ale wciąż słabszy pod względem wytrzymałości) efekt dają stal która jest niezwykle ostra, a równocześnie bardzo wytrzymała i elastyczna.
Poza tym XV wiek to też rozwój osobistej broni palnej, więc samuraje musieliby się chyba uzbroić w hadoukeny.
Bez przesady, Portugalczycy bardzo szybko zaczęli sprzedawać Japończykom arkebuzy, więc nie była to dla nich taka wielce obca broń. Mongołowie zapoznali ich z granatami już w XIII wieku.
przeciwko rycerzowi z tego okresu, to i tak wygrywa samuraj, bo zajebie rycerza szczałą :d
Wiem że żartujesz, ale... hmm... Wojna Gempei, XII wiek. Na pewno pamiętasz te opisy krzyżowców wyglądających jak jeże od saraceńskich strzał, które utykały w kolczugach, nie będąc w stanie ich przebić.
Nie wiem jak potężne były japońskie łuki, ale łuk refleksyjny wcale słaby nie jest. To w sumie dosyć zabawne, ale uważa się, że miał on większy zasięg i siłę niż słynne angielskie długie łuki, którym przypisuje się przebijanie zbroi płytowej. Wbrew pozorom Anglicy z Francuzami przegrali niemal tyle samo bitew co wygrali i podejrzewam, że power przypisywany długiemu łukowi to trochę przesada. Jego możliwości przebijania pancerzy usiłowano też tłumaczyć zastosowaniem grotów typu Bodkin, ale to się nie broni, bo wszystkie takie groty jakie do dzisiaj znaleziono są bardzo miękkie i mogły być co najwyżej bronią treningową.