nie żebym był jakimś wielkim fanem maxa, bo i tylko jedynkę widziałem (a do tego średnio mi się podobała), ale tbh kompletnie nie czaję jak miazgomiotaczogitary mają się do klimatu tamtego filmu. Takie podpinanie się pod znany tytuł jednak wywołuje u mnie pawia, nawet jeśli nowe jest lepsze od starego.
Sent, why so serious? Koleś z gitarą to tylko jeden ze wieeeelu drobnych smaczków przewijających się w tym filmie, podobnie jak metalowa ręka Furiosy, kult V8, spray shiny &chrome! czy peruko-hełm Farmera Kul (dzięki któremu twórcy nie muszą tłumaczyć, kto to - widzisz go i od razu wiesz). Nowemu Mad Maxowi bliżej do dwójki niż trójki na szczęście, a podpinania na siłę się tu nie czuje. Swoją drogą polecam poczytać/pooglądać o tworzeniu filmu, bo w przeciwieństwie do Hobbita tu nie było smutnego zielonego pokoju i CG na potęgę - oni naprawdę zrobili te pojazdy i zasuwali nimi po pustyni
Gitarzysta cieszy, bo choć w filmie przewija się tylko sporadycznie, w pokazanie go włożyli sporo wysiłku:
- His eyes were really pasted over with make up
- Thus, he didn't see anything, often for hours
- Being bling, he had to be guided around the set several times
- He was up on the stage even during the high speed chases, no fakes
- The guitar does indeed shoot flames, it's not CGI
- Its base was made from two bedpans and weighs 60 kg
- Which is why it was hold by strings; it was impossible to carry
- Sean mostly played Led Zeppelin and ACDC in the morning
- When he got tired later on, he just shredded, which everybody on set loved
- He tried to make the Doof Warrior like "Keith Richards, with double the drugs, lost for six months in the desert"