Jak niektórzy z was wiedzą (lub nie), byłem na ekstrakcji ósemki dzisiaj. Nietypowe jest to, że poszedłem pod nóż studentów Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu. Nie było tak strasznie, a nawet całkiem przyjemnie i (ważne!) tanio. Po pierwsze zdjęcie panoramiczne normalnie kosztuje 60 zł, ale jeżeli przekażemy je na cele deydaktyczne tylko 30 zł. Poza tym na sali jest zawsze pani doktor, która zawsze pomoże, więc nie ma strachu.
Anyway, ogólnie polecam, bo naprawdę fajnie i bezboleśnie mi to zrobili. Raz przy szyciu ukuł mnie student w język igłą, ale prawie nic nie poczułem (skrzywiłem się tylko męsko, bo studentki patrzyły).
GuRtałke pytał się jak miałem zatrzymaną ósemkę - teraz wiem, bo pani doktor robiła mały quiz studentom akurat przy mnie - rosła mi do tyłu. Jak podkreśliła wspomniana pani doktor, najtrudniejsza sytuacja (plus opieprz dla studentów, że się za to biorą). Standardowa informacja, ze po zabiegu moga wystąpić od 2 do 3 miesięcy bóle (derp) i co by się stało, jakbym ich nie usunął (szczękościsk na przykład). Oczywiście przemiła Natalia (w międzyczasie przeszliśmy na "ty", bo jak jestem nerwowy to kłapie dziobem ostro) zapewniła mnie, że wszystko będzie w porządku, a pani doktor tylko tak straszy. No i faktycznie było okej. Fakt, że męczące, bo musieli mi jednak wyrwać ósemkę, która była głęboko osadzona (przy pęknieciu kości poczułem trzask D: ).
Ale ogólnie wyniosło mnie to 50 zł. Usunęli też mi torbiel, która mi się zrobiła koło tej ósemki (było zabawne, bo torbiel długa jak cholera i nie dało się jej wyrwać, więc wycinali). No i jak wczoraj miałem sytuacje, że jedna ze studentek głośno podziwiała zdjęcie moich zębów ("Jakie ładne!"), to dzisiaj jak brali moją kartę, to od razu przystawiła je do światła i podziwiała długo po tym, jak już wszyscy odeszli od niego (a zebrała się cała grupa, bo pani doktor robiła powtórkę i wykład z ósemek). Cóż, różne fetysze widziałem. W każdym razie bardzo chętnie patrzyła w moje zakrwawione usta (i nastawiała światło dla studenta, który grał pierwsze skrzypce).
W każdym razie, polecam. Wiadomo, że można trafić na studentów-idiotów i olewającego prowadzącego, ale normalnie można trafić na idiotycznego pojedynczego doktora stomatologii.
No i zapłaciłem 50 zł (zabieg kosztuje od 20 do 60 zł), a nie jakieś śmieszne widełki u prywatnych chirurgów od 250 zł do 500 zł (!).
Cóż, siódemego stycznia wracam do nich i tej samej grupy. Boję się tylko, że tak mi się tam spodobało, że chyba zacznę wymyślać wyimaginowane problemy z zębami, żeby tam przyjść.