Jak tam wrażenia Sent z rozgrywki?
Moje mocno mieszane.
Świat przedstawiony jest świetny i mocno mnie wciągnął. Podoba mi się motyw bycia sługą sądu Tunnona i zaprowadzania porządku. Szkoda, że po zakończeniu 1 aktu z tego zaprowadzania porządku niewiele zostaje...
Sam gameplay jest usprawniony w stosunku do PoE, walka dużo bardziej mi się podoba. Cooldowny skilli zamiast ograniczonych użyć na walkę są spoko, tak samo brak klas.
Ogólnie, walka mi się podoba.
SPOILER
Co do fabuły.. co cóż. Jestem w połowie drugiego aktu, po raz drugi. Teoretycznie jesteśmy sługami Tunnosa, ale nasz wybór frakcji którą poprzemy w 1 akcie stawia nas w roli sługi tej frakcji, nie możemy praktycznie podejmować żadnych decyzji, a wszystko sprowadza się do wyrznięcia pozostały. Brak ścieżki neutralnej jako sługa Tunnona motzno boli.
Na początku myślałem, że poparcie rebeliantów jest ścieżką neutralną w której to my dowodzimy, ale tak naprawdę sprowadza się do robienia tego, czego oni od nas chcą i zbierania sił do rebelii wobec Hegemona (którego ja chcę pozostać wiernym sługą!). Gra w 2 akcie po prostu nas toruje tylko jedną ścieżką. Grając po stronie wzgardzonych mogłem tylko i wyłącznie wyżynać wszystkich pozostałych co mi się mocno nie spodobało, bo zamiast służyć Tunnonowi, wyszło, że robię dla Asha. Więc też zagrałem neutralnymi którzy się okazali rebelią i znowu gra toruje naszą historię nie dając nam wyboru. Albo zrobimy co chcą rebelianci albo koniec sojuszu. Cóż, gdy miałem do wyboru albo zamordować dziecko albo zdradzić sojusz... zdradziłem sojusz, bo nie jestem sługą rebelii tylko Tunnona i Kyrosa.
Co ciekawe, po stronie wzgardzonych miałem możliwość uratowania dziecka.
więcej o railroadingu tu można przeczytać: https://forum.paradoxplaza.com/forum/index.php?threads/act-2-way-too-much-railroading.982205/
Cieżko sie nie zgodzić.
Teraz po zdradzie sojuszu gram sam, wszyscy mnie nie lubią, zobaczę co dalej.
EDIT.
Skończyłem grę i czuje się rozczarowany. Gra wręcz urywa się w połowie, gdy w końcu mam już jakiś sprzęt, ekwipunek, zdobywam ostatnia wierze gra się kończy. Ostatecznie co byśmy nie zrobili, buntujemy się przeciwko Kyrosowi, niestety.
Niezaleznie od ścieżki, gra sprowadza się do wyrżnięcia pozostałych. Jestem zawiedziony mocno zakończeniem, po pierwszym bardzo dobrym wrażeniu jakim był akt 1.
6/10 to max jaki moge dac tej grze.
Dzięki tej grze nabrałem znów ochoty na PoE, mam nadzieje, że walka znów nie mnie odstraszy, bo może i zmiana limitu użyć na cooldowny jest mała ale za to znacząca.
Ogólnie gra sie kończy gdy się właśnie dobrze zaczyna, nawet nie zdążyłem ostatniej wieży zdobyć ani wszystkich edyktów gdy już miałem finałową fazę.
Finałową fazę na początku której Kyros mianuje nas Archonetem i ogłasza że Tarasami może rządzi tylko jeden archont. Akt 3 polegał w przypadku solo, czyli moi, na odbyciu procesu archontów, oskarżenia jednego z nich, wykonania wyroku, mojego procesu na którym Tunnon przysięga mi wierność, zabiciu pozostałego archonta i ogłoszeniu edyktu na stolicy Imperium północnego, żeby zatrzymać armie Kyrosa maszerujące na nas. Przed zabicie ostatniego ziomka CHCIAŁEM zakończyć ostatni edykt czyli kamienia i zdobyć z nim związaną wieże ale nie było mi to dane, gdyż nie mogłem przejść na drugą strone lokacji, ani wziąć questa bo WSZYSCY w niej nie żyli.
Ogólnie, 3 akt to raptem 30 min mi zajął.