Co do czepialstwa i wyszukiwania potknięć na siłę lub też malkontenctwa jak to ktoś zgrabnie określił, to jest różnica pomiędzy adidasami Gandalfa bądź tym nieszczęsnym mieczem, który nie świeci w obecności goblinów, a błędami w stylu "chrzanić prawa fizyki, zrzućmy na krasnoludy zmutowanego króla goblinów z wysokości 300 metrów i patrzmy jak rzucają głupie uwagi zamiast chować zmarłych kompanów". Ja rozumiem, że to gatunek fantasy, ale baśniowy charakter opowieści nie powinien być oddawany za pomocą tego typu zabiegów, bo łamanie praw fizyki nie jest metodą. Nawet w wykreowanych krainach utrzymywanych w klimatach fantasy istnieją pewne reguły których należy się trzymać, a to co zrobili twórcy filmu jest zwyczajnym przegięciem.
Co do muzyki, to poza jednym nowym utworem puszczanym przy każdej okazji (swoją drogą bardzo mi się podobał, ale ile można), praktycznie cała ścieżka dźwiękowa została żywcem ściągnięta z WP.
O poziomie humoru już się wypowiedziałem, więc nie widzę sensu żebym dalej cisnął po Radagaście.
Film miał też swoje plusy, w końcu mając taki budżet nie da się całkowicie schrzanić produkcji. Jackson jak zwykle zachwycił wszystkich krajobrazami, królestwem krasnoludów czy miastem goblinów. Niektóre (choć nieliczne) sceny są oddane z dość duża dokładnością, do wielu innych nie ma co się przyczepić, bo oczywistym jest, że nie da się idealnie odwzorować książki. Niestety liczne fragmenty filmu, które zostały już wymienione w tym temacie (a także kilka innych) skutecznie zniechęcają wymagającego widza do wystawienia pozytywnej oceny.