Sent źle mnie zrozumiałeś. Nie chodzi o to, że nie chcę walczyć. Jestem po prostu realistą, do oficjalnych pojedynków zawsze wyznaczało się kilku (jeśli dobrze pamiętam 5 - przynajmniej w Podziemiu) najlepszych wojowników, którzy mieli wygrywać pojedynki i przynosić chwałę swojemu Zakonowi. Uważam, że na tę chwilę znalazłoby się nie pięciu, a dziesięciu, albo i więcej osób w Podziemiu, które by sobie poradziły z tym zadaniem lepiej ode mnie. Jednak jeśli Kapituła stwierdzi inaczej, to zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby jak najlepiej reprezentować nasz Zakon.
Co do posta Elratha, branie udziału w oficjalnych pojedynkach, wygrywanie, a także sędziowanie zawsze oznaczało duży plus do awansu (przynajmniej za moich czasów). Wystarczy wyznaczyć do tej roli wojowników/sędziów, którzy pragną się piąć po szczeblach kariery, żeby tego typu sytuacje się nie powtarzały. Nic na siłę, a jak już ktoś sobie oleje, to zawsze można go ukarać za "zhańbienie" Zakonu.